środa, 26 lutego 2014

Rozdział 24

**Słabo mi.- Powiedziała Tessa łapiąc się za głowę i osuwając się po ścianie. Zemdlała...**

 *Oczami Harry'ego**

Patrzyłem jak jej ciało bezwładnie osuwa się na zimne płytki. Louis zerwał się i do niej podbiegł, zrobiłbym to ja, ale kurwa nie mogę...Przycisnąłem taki mały guzik przy moim łóżku i przywołałem pielęgniarkę, aby nam pomogła. Louis próbował ją ocucić ale niezbyt mu się to udawało. Nagle do sali weszli chłopaki, a za nimi pielęgniarka. Kobieta szybko podeszła do Tessy. Zaczęła jej coś robić i po chwili Tes ocknęła się. Chłopaki stali przy moim łóżku i przypatrywali się tej sytuacji.
-Co jej jest?.- Zapytałem.
-Nie wiem..umm...A dlaczego ma ten lepiec na czole? Czy coś się stało?.- Odezwała się pielęgniarka.
-Louis?!.- Popatrzyłem na niego wzrokiem mordercy.
-Tłumacz się!
-Nie, nic. To po prostu małe rozcięcie. Potknęła się i tak wyszło...
-Wiesz...to nie wygląda na małe rozcięcie, to wygląda jakby przywaliła głową w beton.- Powiedziała kobieta.
-No może i nie jest małe, ale tak było..- Tłumaczył się Lou. Nie uwierzyłem mu...widać było, że kłamie. Chłopaki też to zauważyli. Louis gdy kłamie to w dziwny sposób łapie się za rękę, tak jak w tym momencie.
-Oh no dobra, wezmę ją na badania...dasz radę wstać mała?.- Zwróciła się do Tessy.
-Tak..- Odpowiedziała cicho i powoli wstała. Pielęgniarka jej trochę pomogła i wyszły z sali.
-No Louis, widzę że nie powiedziałeś mi wszystkiego! Gadaj co jej się stało i co NAPRAWDĘ jej zrobiłeś!.- Wkurzyłem się, a Liam, Niall i Zayn przysłuchiwali się naszej wymianie zdań.
-Tak dokładnie to nie wiem, bo to nie ja zrobiłem...
-A kto kurwa?! Co?! No pytam się!.- Wydarłem się na niego.
-No nie wiem! Sama to zrobiła bo upadła na głowę. To jest prawda i nie kłuć się ze mną!
-Nie wierzę ci jakoś! Powiedziałeś, że dostała od ciebie jakąś pierdoloną kare...co jej zrobiłeś?!.- Wkurwiłem się.
-Ej, ej, ej dobra spokój! Uspokójcie się!.- Krzyknął Zayn.
-Lou ty gadaj prawdę, choć nie wiem o co chodzi, ale gadaj....a ty Harry nie wydzieraj się na niego!
-No przywiązałem ją do takiego kołka, bo chciała uciec. Widocznie się jakoś odwiązała...Tyle!.- Odpowiedział zły.
-Ja pierdole ty chuju! Widzisz co jej zrobiłeś? Co się przez ciebie stało?! Czy ty masz rozum?!.- Krzyknąłem.
-Harry! Nie przezywaj go! To twój jak i nasz przyjaciel, może i jest twardy, ale też ma uczucia!.- Wtrącił się Niall.
-To nie prze ze mnie?! Sama chciała się stamtąd wyrwać, więc proszę! I kurwa wy w końcu jesteście razem?! Bo w ogóle nie wyglądacie na parę!.- Wkurzył się a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć.
-No...no.- Zaciąłem się..
-Dobra powiem wam prawdę...Wcale nie jestem z Tessą. Ale chce i to bardzo tylko, że ona ''nic'' do mnie nie czuje..- Zmieszałem się.
-To wszystko wyjaśnia..- Powiedział Louis.
-Tyle, że ja ją kurwa kocham!.- Dodałem cicho.
-Nie wiem Harry....musisz ją jakoś do siebie przekonać, a nie wydzierać się na nią.- Powiedział spokojnie Liam.
-A myślicie, że nie próbuję? Cały czas z nią rozmawiam, daje jej prezenty, daję jej wszystko co chce, a ona nadal nic!..- Popatrzyłem na  nich.
-Tyle, że ona nic nie chce od ciebie. Ty ją zmuszasz aby wzięła te rzeczy. Ona nie jest chłopakiem, nie jest jak my. Jest dziewczyną z którą trzeba się inaczej obchodzić. Ona jest inna,  niż wszystkie inne dziewczyny...- Powiedział Niall a wszyscy dziwnie na niego spojrzeli..
-Dobra obchodzić się, ale jak niby...co ja mam jeszcze zrobić? Bo nie rozumiem...- Odpowiedziałem.
-Nie być dla niej taki ostry...to znaczy w sexie tak i to bardzo, dziewczyny to uwielbiają...ale w innych sprawach. No chyba że cię wkurwi.- Powiedział Louis i się zaśmiał.
-Taa w sexie...ciekawe jak? Jak się nie mogę ruszyć...dużego pożytku ze mnie mieć nie będzie.- Zaśmiałem się.
-No, ale jak już wyzdrowiejesz...Przecież to tylko miesiąc. Wytrzymasz.....a tak w ogóle to ty robiłeś już to z nią prawda?.- Zapytał Liam. Był pewny że tak...
-Próbowałem, ale ona nie jest taka łatwa, myślę że ktoś ją kiedyś skrzywdził w jakiś sposób, bo jak tylko ją pocałuję to od razu się wyrywa i zaczyna na mnie krzyczeć...nie rozumiem dziewczyn i chyba nigdy tego nie pojmę...raz czegoś chcą, a raz nie. To wkurwiające jest!.- Powiedziałem
-Bardzo możliwe, ale nie możesz być też taki...umm no nie wiem...uparty. One tego nie lubią...My rozumiemy twoją sytuację. Przy niej wszyscy jesteśmy napaleni, ale musimy się jakoś powstrzymywać. I raczej długo nie wytrzymamy....w sumie to już niektórzy próbowali...- Niall zerknął na Liam'a i Zayn'a.
-Taa sorry Styles, no ale wiesz...jej nie da się oprzeć.- Powiedział Liam, a Zayn i Niall go potwierdzili.
-A właśnie Lou, zapomniałem zapytać, jak tam z Natalie? Co?.- Poruszyłem znacząco brwiami.
-Emmnn .... No nic...Ruchaliśmy się i to ostro. Ona jest na prawdę dobra. Nigdy jeszcze nie robiłem tego z kimś tak idealnym...- Powiedział rozmarzony.
-A tak w ogóle to jak ty się powstrzymujesz?..
-Jest ciężko, ale jakoś daję rade...serio nie uprawiałem sexu od ponad dwóch miesięcy.- Zamyśliłem się i spoglądnąłem na nich.
-A wy chłopaki macie kogoś na oku?
-Wow stary podziwiamy cię.- Odpowiedział Lou.
-I no wiesz Natalie jest niezła...
-Tessa...- Powiedział Zayn, a Niall i Liam się do niego dołączyli.
-Tak Tessa...ona jest na prawdę niesamowita.- Odrzekł Liam.
-Ej weźcie, przestańcie to moja laska. Nie podzielę się z wami.- Zaśmiałem się. Nagle drzwi od sali się otworzyły , a w nich stanęła moja Tessa.
-Weeeeź.....Podziel sięęęę.- Powiedział błagalnie Niall.
-Umm...nie przeszkadzam?.- Spytała delikatnie. Wszyscy zwróciliśmy na nią uwagę.
-Tessa Kochanie! Ja cię tak bardzo przepraszam! Nie chciałem na ciebie krzyczeć, byłem po prostu wkurzo.- Przerwała mi.
-Zamknij się i nie gadaj tyle.- Powiedziała i podeszła do mnie.
-Wybaczam ci.- Delikatnie ucałowała mój policzek blisko ust.
-Ale tobie Louis nie...za to co mi zrobiłeś! Nigdy ci tego nie wybaczę ty skończony dupku!.- Wkurzona stanęła koło chłopaków. Byłem bardzo zaskoczony jej nagłym wybuchem.
-Tessa ale...- Przerwała mu tak jak mi przed chwilą.
-Nie odzywaj się do mnie! Ty chuju! Przez ciebie mam rozciętą głowę! Przed chwilą zszywali mi na niej skórę! Nie wiesz jak to boli i nigdy się nie dowiesz! Nienawidzę cię!.- Wykrzyczała mu w twarz.
-O nie! Nie masz prawa się tak do mnie odzywać! Chcesz mieć kolejną karę i kolejny raz cierpieć?? No chyba nie chcesz!.- Wykrzyknął. Wiedziałem, że już jest cholernie wkurzony.
-Ej dobra spokój!.- Rozkazałem im. Tessa spojrzała na mnie, po czym odsunęła się jak najdalej od Lou.
-Nadal nie zmienię zdania o tobie! Ufałam ci a ty mnie tak potraktowałeś!.- Usiadła przy mnie i się rozpłakała.
-C..co? Tessa! Ty mu zaufałaś? Co on takiego zrobił? Ja...ja się naprawdę staram, abyś mi zaufała i nic....a jemu zaufałaś...tak łatwo....i nie płacz proszę cię.- Powiedziałem zaskoczony.
-No...no nie wiem...tak jakoś wyszło...on...był dla mnie bardzo miły, ale teraz już go nienawidzę....przepraszam Harry.- Odpowiedziała i wytarła łzy rękawem.
-A...Ale przecież....nie ważne...- Byłem trochę smutny. Tessa nic nie mówiąc wstała i mocno mnie pocałowała, zaskoczony oddałem pocałunek. Gdy skończyliśmy chłopaki uśmiechali się głupkowato.
-Przepraszam nie chciałam.- Zmieszała się i szybko wyszła z sali.
-Co? O co wam chodzi?.- Zapytałem chłopaków.
-Kłamca! Mówisz, że na ciebie nie leci, a właśnie się z tobą przelizała!.- Powiedział Liam.
-Ale...No dobra nic nie wymyślę...Nigdy tego nie robiła. Nigdy!.- Powiedziałem nadal zaskoczony.
-Dobra niech ci będzie..- Powiedział Lou.
-Louis? Jak Natalie ci się tak szybko dała? Nie wygląda na taką szybką.- Zmieniłem temat.
-Umm....mam swoje sposoby, może i nie wygląda ale jest.- Zaśmiał się.
-Sposoby? Zdradź mi je, może zastosuję na Tessie.- Zrobiłem szatański uśmieszek.
-No wiesz...nie zdradzę ci ich...to są MOJE sposoby. Musisz sam wymyślić jak do niej podejść...
-Ha ha ha. Śmieszne.- Powiedziałem sarkastycznie.
-Mogę się założyć, że jak stąd wyjdę to zdobędę ją w przeciągu miesiąca...
-Miesiąc? Trochę długo..- Oznajmił Zayn.
-Ej Hazz weź się z nią podziel.- Poprosił Liam..
-Nigdzie nie ma takiej dziewczyny jak ona.- Dokończył Niall.
-Chyba na głowę upadliście! Znajdźcie sobie własne dziewczyny! Ja się Tessa nie mam zamiaru dzielić! Ona nie jest rzeczą!.- Powiedziałem lekko wkurzonym głosem.
-Ale czemu? Przecież i tak nie jesteście razem...więc no..- Powiedział Louis.
-Louis! Zależy ci na Natalie?.- Spytałem.
-Tak, ale Tessa też jest super...co w tym złego?
-To jest tak, jak ja bym chciał za wszelką cenę odebrać ci Natkę!
-Możesz ją sobie brać...nie zabronię...
-Umm...no dobra...do puki ja jej nie rozdziewiczę..nie macie prawa robić jej niczego w tym stylu jasne?.- Zapytałem.
-Czekaj, czekaj Styles, czy to znaczy że jak ją rozdziewiczysz to pozwolisz nam się z nią pieprzyć?.- Spytał Zayn z chytrym uśmieszkiem.
-Być może...- Powiedziałem tajemniczo i poruszyłem zabawnie brwiami.
-Ty perfidny, pierdolony chuju! Nie wiedziałam, że dla ciebie jestem tylko jakąś rzeczą dla waszej zabawy i przyjemności! I uwierzyć, że zaczynałam się w tobie zakochiwać! Nienawidzę was z całego serca!.- Powiedziała Tessa w płaczu. Nawet nie zauważyliśmy kiedy weszła do sali...
                                                                   

                                                                         ~~~~

Obudziłem się cały zalany potem...Boże co to za koszmar...jak ja mogłem coś takiego powiedzieć? W sali byłem ja, Louis który zasypiał na krześle i Tessa która spała z głową na łóżku, czyli że nic się nie wydarzyło. Tessa nie zemdlała, chłopaki nie chcieli się z nią zabawiać...nie było tej rozmowy...to tylko sen...uff.
-Stary co ci? Jesteś jakiś wystraszony.- Szepnął Louis.
-Nic...miałem straszny koszmar.- Odszepnąłem i popatrzyłem na Tes.
-Lou może jedźcie do domu...cały dzień tu przesiedzieliście, wy też powinniście się wyspać...nie mogę was tu przytrzymywać..- Lekko się uśmiechnąłem.
-A co z Tessa? Co mam z nią zrobić? Ona śpi..- Zapytał mnie.
-Nie wiem, może weź ją jakoś delikatnie i zawieź do mojego domu i tam przenocujcie... a jak się obudzi to trudno, nic na to nie poradzisz....chociaż uwierz mi ona ma strasznie mocny sen.- Zaśmiałem się lekko.
-Mam ja zostawić tam samą?
-Nie, obydwoje tam zostańcie...tylko Louis uprzedzam żadnych głupich rzeczy, bo jak się dowiem,że czegoś próbowałeś...- Zagroziłem mu.
-Jasne..- Wziął ją na ręce.
-Wow, ale ona lekka...Dobra, trzymaj się stary.- Wypowiedział ostatnie słowa i wyszedł z sali.
-Cześć.- Powiedziałem cicho i zamknąłem oczy ponownie zasypiając.

                                                           *Miesiąc później*


Dzisiaj wychodzę z tego cholernego szpitala. Nareszcie. Mam tego dość, mam nadzieję, że nie będę musiał tu wracać. Przed chwilą napisałem do Lou, żeby po mnie przyjechali. Mają tu za chwilę być. Stałem pod szpitalem o kulach, bo nogę miałem nadal w gipsie. Wkurwia mnie już ta szyna. Po chwili przyjechał Zayn i Louis moim samochodem. Wysiedli z niego i podeszli do mnie.
-Cześć stary.- Zayn uśmiechnął się.
-No siema..jedźmy już do domu bo mam dość szpitala...- Powiedziałem powoli kierując się w stronę samochodu. Louis podszedł do drzwi i otworzył je pomagając mi wsiąść. Następnie sam wsiadł jako kierowca obok Zayn'a i ruszyliśmy do domu. Dojechaliśmy pod moją wille po parunastu minutach. Lou wysiadł a za nim Zayn. Otworzyłem drzwi, ale ciężko było mi wyjść z tą nogą. Jednak jakoś sobie poradziłem z tym problemem. Powoli szedłem do środka razem z chłopakami.
-Gdzie jest Tessa?.- Zapytałem się ich.
-W środku z Liam'em i Niall'em. Nie musisz się martwić jest dobrze.- Odrzekł Zayn i uśmiechnął się do mnie. Weszliśmy do domu. Tessa siedziała na kanapie pomiędzy Niall'em a Liam'em. Podszedłem do nich.
-Hej.- Powiedziałem do nich. Tes lekko podskoczyła, chyba się lekko przestraszyła.
-Harry proszę nie strasz mnie.- Powiedziała patrząc na mnie.
-Przepraszam.- Wymamrotałem. Podparłem się na kulach i spróbowałem usiąść na kanapie, ale niezbyt mi się to udało, bo po prostu na nią spadłem i zasyczałem z bólu. Tak mój brzuch nadal daje się we znaki przy gwałtowniejszych ruchach. Tessa popatrzyła na mnie przestraszona, podobnie chłopaki.
-H..Harry! Nic ci nie jest?!.- Zapytała Tessa pomagając mi usiąść. Widziałem strach w jej oczach.
-Nie, jest okey...to zaraz przejdzie.- Lekko się uśmiechnąłem.
-Na pewno?.- Dopytywał Louis.
-T...tak.- Zająknąłem się, przykładając rękę do brzucha.
-No dobrze...- Odpowiedział i usiadł na fotelu. Tessa stała bo nie miała już miejsca. Chłopaki się rozsiedli.
-Um Tessa? Co tak stoisz? Chodź do któregoś z nas na kolana. Przecież nie będziesz tak stać...
-Nie. Nie chce. Mogę postać.- Powiedział sucho, cichym głosem.
-Tes chodź do mnie...proszę.- Uśmiechnąłem się słodko ukazując dołeczki w policzkach, które zawsze na nią działały.
-Nie mogę. Masz nogę w gipsie. Jeszcze ci coś zrobię...- Powiedziała zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Nic mi nie zrobisz. Chodź do mnie Kotku.- Powiedziałem i wyciągnąłem do niej rękę którą po chwili ujęła. Podeszła do mnie bliżej i niepewnie, ale delikatnie usiadła mi na udach. Nogę w gipsie miałem położoną na tak zwanej ''pufie'' więc nie przeszkadzało mi, że siedzi na moich kolanach, a zresztą ona jest taka leciutka, więc nawet się tego nie czuję. Tes nieśmiało wtuliła się w mój tors chowając głowę w moją szyję. Też ją mocno przytuliłem.
-Ała..- Jęknęła. Widocznie za mocno ją ścisnąłem.
-Przepraszam.- Wyszeptałem jej do ucha i poluźniłem uścisk. Spojrzałem na chłopaków. Przypatrywali się nam z uśmiechami.
-Nie...nic się nie stało...- Odpowiedziała. Postanowiłem zrobić coś, aby rozkręcić atmosferę, bo było strasznie nudno.
-To co robimy? Strasznie nudno...Louis? Masz jakiś pomysł?.- Zapytałem a on popatrzył na mnie z dziwnym uśmiechem.
-Jasne...zagrajmy w butelkę!.- Wykrzyknął dumny ze swojego pomysłu, a chłopaki od razu go poparli razem ze mną, ale Tessa nie była zbytnio zadowolona.
-Ja nie chcę w to grać...- Oznajmiła cicho.
-Dlaczego?.- Zapytaliśmy wszyscy razem, a ona spojrzała na nas dziwnie.
-Dlatego, że nie mam ochoty...
-Ej no Tessa nie bądź taka! Zabaw się z nami.- Powiedział wesoło Niall.
-No dobra...- Oznajmiła niepewnie i powoli zeszła z moich kolan.
-Liam idź po jakąś butelkę, znajdziesz coś w kuchni.- Powiedziałem do niego. On wstał i poszedł do kuchni po chwili wracając z butelką po coli w ręce. Ja siedziałem na kanapie, a reszta usiadła na podłodze.
-No to Tessa, jesteś tu jedyną dziewczyną, więc zaczynasz.- Louis oznajmił jej, a ona wzięła w swoje delikatne rączki butelkę i zakręciła....wypadło na...
_________________________________________________________________________________


Siemanko! xD...W końcu dodałam nowy rozdział. Mam nadzieje, że się cieszycie...
Nie wiem kiedy dodamy następny, ale postaramy się jak najszybciej to zrobić!.
Kochamy was i dziękujemy, że jest już ponad 5 tysięcy wejść! Jesteśmy dumne, że opowiadanie się wam podoba.;).
Lilka.







środa, 19 lutego 2014

Rozdział 23

***-Kocham cię Tessa.- Wyszeptałem i popatrzyłem jej głęboko w oczy.
      -Tak bardzo chciałbym, abyś ty też mnie pokochała..***

*Oczami Tessy*


-C..co? Harry.- Powiedziałam cicho. Byłam zdziwiona ale wiem, że ja też coś do niego czuję. Czuję...Nie tak bardzo, jak on....ale czuję.
-Tessa kocham cię.- Powiedział pewnie.
-Nie, Harry...Nie przestań...proszę..- Nie mogłam nic innego powiedzieć. Za każdym razem gdy mówi do mnie te dwa słowa tak mam.
-Czemu? Dlaczego? Tessa ja już nie mogę się  tym dłużej ukrywać.- Odpowiedział cicho.
-Po prostu mieszasz mi w głowie...Ja już nie daje rady tego słuchać.- Powiedziałam patrząc wszędzie tylko nie na niego.
-Tessa proszę popatrz na mnie.- Poprosił mnie.
-Nie chcę...powinieneś odpoczywać, a nie rozmawiać ze mną...
-Tessa proszę.- Wyszeptał błagalnie. Niechętnie na niego spojrzałam.
-Dlaczego tak nie lubisz gdy ci to mówię? Jeśli mnie nienawidzisz to mi to powiedz, a zostawię cię w spokoju...Jeśli mnie nie chcesz...zrozumiem, ale po prostu mi to powiedz.- Spoglądnął na mnie.
-To nie tak, że cie nienawidzę...ale...nie ważne...odpoczywaj.- Zmieszałam się.
-A jak? Kurwa cały czas odpoczywam! Cały czas leżę w tym cholernym łóżku nie mogąc się ruszyć! I tak będzie przez cały chujowy miesiąc!.- Wkurzył się, a ja wystraszyłam się lekko.
-Przestań krzyczeć! Zawsze na mnie krzyczysz! I myślisz że to takie fajne! Ale właśnie tak nie jest! Strasznie się wywyższasz! To jest najbardziej denerwujące! Wkurwia mnie też to, że zawsze muszę się cie słuchać!.- Wstałam i wyszłam z sali. Nie mam ochoty na niego patrzeć. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam chłopaków. Podeszłam do Louis'a tylko jemu jak na razie ufam.
-Louis błagam zabierz mnie do domu. Nie wytrzymam już w tym przeklętym szpitalu..- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Tessa co się stało? Dlaczego płaczesz?.- Spytał zdezorientowany.
-Nie ważne, zabierz mnie stąd w tej chwili!...
-Dobra, dobra chodź już..- Powiedział i złapał mnie za rękę. Wyszliśmy ze szpitala i podeszliśmy do jego auta.
-Powiesz mi o co chodzi?.- Spytał.
-To nie twoja sprawa.- Odpowiedziałam nadal mocno wkurwiona na Harry'ego.
-Tessa noo...weź się zachowuj i powiedz o co chodzi.- Jęknął.
-No po prostu...Harry mnie wkurwił i tyle..- Oznajmiłam z dziwnym głosem.
-Boo?.- Spytał znów.
-Nie wypytuj mnie...Może jego byś spytał....Ja nie mam nastroju do rozmów...
-Tessa kurwa gadaj o co chodzi! Ja też nie mam siły się z tobą przekomarzać.- Syknął surowo. Przestraszyłam się go.
-Wiesz? Jak na razie to tylko Niall jest dla mnie miły i najłagodniejszy!..
-Możesz się przekonać, że będziemy wszyscy tacy w stosunku do ciebie jeżeli będziesz się tak zachowywać!.- Krzyknął na mnie.
-Wiesz co? Nienawidzę was! Po prostu nienawidzę! Zostawcie mnie wszyscy w świętym spokoju, mam was serdecznie w dupie!..- Krzyknęłam i pobiegłam w przeciwną stronę. Pech chciał że ostatnio nie ćwiczyłam i miałam słabą kondycje. Dlatego Louis po kilkunastu metrach mnie dopadł.
-Słuchaj młoda nie będę się z tobą obchodził jak Harry! Masz się nas słuchać i wykonywać nasze rozkazy i polecenia, a teraz zero gadania..idziemy!.- Krzyknął groźnie. Harry mówił że on jest groźny. Nie zlituję się nade mną. On to mówił śmiertelnie poważnie....Zaczęłam się trochę bać o to, co może mi za chwilę zrobić. Kurwa....wpakowałam się w jedno wielkie gówno..
-Cholera Tessa rusz się!.- Krzyknął i podszedł do mnie. Schylił się lekko i łapiąc mnie za nogi, łatwo przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam się rzucać, wyrywać, krzyczeć i piszczeć...
-Przestań się tak rzucać jak jakaś opętana! Jeżeli w tej chwili się nie uspokoisz to czeka cię surowa kara moja droga!.- Krzyknął podchodząc do auta.
-Już mam jedną kare od Harry'ego, więc daruj sobie!..
-Kurwa to dostaniesz kolejną!.- Powiedział z groźbą.
-Nie! Nie mam takiego zamiaru! Wystarczy mi to, że muszę siedzieć cały tydzień w domu!.
-To już nie mój problem, że dostałaś karę od Hazzy.- Powiedział obojętnie i na chama wrzucił mnie do swojego samochodu.
-I jeszcze jedno, nie próbuj uciekać, krzyczeć, ani nic podobnego bo marny będzie twój los.- Dodał, a mi zebrały się łzy w oczach.
-Traktujecie mnie jak szmatę! To według was jest normalne? Bo dla mnie to jest chore!.- Ledwo powstrzymywałam się od płaczu.
-Zasługujesz na to! Gdybyś się inaczej zachowywała ja też inaczej bym postąpił! A teraz zamknij się!.- Ryknął na mnie i wsiadł na miejsce kierowcy. Przestraszyłam się. Na prawdę się przestraszyłam. Harry mówił prawdę. Louis na serio jak się wkurwi to potrafi być przerażający. Milczałam siedząc na fotelu. Bałam się, że coś mi zrobi. Popatrzyłam na niego. Jechał gdzieś, ale nie za bardzo wiedziałam gdzie. Na pewno nie była to droga do domu Harry'ego, ani jego. Bałam się, tak cholernie się bałam. Siedziałam zwinięta w kulkę na tych tylnych siedzeniach w jego aucie i po prostu gapiłam się w okno i płakałam.
-Nie rycz! To wkurwiające!.- Wysyczał ostro w moja stronę.
-Nie rozkazuj mi! To również jest wkurwiające.- Odgryzłam się, ale po chwili stwierdziłam, że to był błąd.
-Ja pierdole młoda zamknij ryj bo ci zaraz przypierdolę!.-  Wykrzyczał i skręcił w jakąś polną dróżkę. Przestraszyłam się jego wrzasku.
-To może powiesz mi może gdzie jedziemy?.- Zapytałam nieco łagodniej.
-Do starego opuszczonego domu, zostajesz tam na noc, to twoja kara.- Wypowiedział ostro te słowa.
-C..co? Sama? Chyba cię pojebało już do końca! Kurwa ty myślisz, że ja tam zostanę?.- Byłam mocno przestraszona. Co on powiedział? Na noc? On jest kurwa nienormalnym człowiekiem...o ile nim jest...Tak samo jak reszta. Dobrali się!
-Tak sama...Ale nie martw się będę się kręcił gdzieś w okolicy.- Powiedział i przybrał szatański uśmieszek.
-Nie! Nie mam zamiaru tam zostać! Tam jest strasznie! Mogę się ciebie o coś zapytać? Dlaczego wy kurwa jesteście takimi kutasami i dlaczego tak ze mną postępujecie?!.- Spytałam. Nagle zatrzymał gwałtownie auto przed tym starym domem i wyszedł z samochody z miną mordercy i otworzył mi drzwi.
-Jak ty nas nazwałaś?!.- Zapytał ostrym tonem chwytając moją koszulkę i wyciągając na siłę z auta. Nie odpowiedziałam.
-Nie masz prawa się tak do nas zwracać! To ty masz nas słuchać, my możemy robić z tobą co chcemy, a ty nie masz prawa do niczego!.- Tłumaczył mi patrząc mi głęboko w oczy swoimi szaro-niebieskimi tęczówkami, które pociemniały ze złości.
-Prze...przepraszam...pu..puść mnie...p...proszę.- Powiedziałam drżącym głosem.
-Idziesz teraz grzecznie do tego domu, zostajesz tam na noc i bez sprzeciwów!.- Powiedział ostro.
-Nie, nie pójdę tam! Nigdy w życiu!.- Sprzeciwiałam się jak tylko mogłam. Mam nadzieje, że nie pójdzie tam ze mną i nie przywiąże mnie do czegoś. To by było najgorsze...
-Tessa co ja przed chwilą powiedziałem? Masz tam iść inaczej zrobię coś czego nigdy nie chciałabyś poczuć na własnej skórze!.- Powiedział na maxa wkurzony.
-Co mi zrobisz? No co? Nic mi nie zrobisz! Jak mnie skrzywdzisz to stracisz przyjaciela! Harry cię znienawidzi!.- Krzyknęłam. Myślałam że to coś pomoże. Myliłam się to tylko pogorszyło sytuacje. Odwrócił mnie tyłem do siebie i z całej siły złączył moje ręce swoją dłonią. Bolało. Zaczął mnie ciągnąć do środka. Próbowałam go jakoś powstrzymać, ale to nic nie dało. Wszedł wraz ze mną do środka. Zobaczył, że w jednej ze ścian wbity jest kołek.
-Doskonale!.- Krzyknął. Związał mi ręce jakąś liną i przywiązał do niego.
-Podoba się? Tu jest cudownie.- Uśmiechnął się zwycięsko.
-Zostaw mnie! Zostaw i nigdy nie wracaj! Rozumiesz? Wszyscy faceci to największe dupki na świecie!.- Krzyknęłam i mocno się rozpłakałam. Bolały mnie już ręce. Nic nie mogłam na to poradzić, nie mogłam się odwiązać, bo ten świr za mocno to zrobił. Nie chciałam na niego patrzeć. Nienawidzę ich wszystkich!
-No Kochanie, zostaniesz tutaj...papapa.- Powiedział do mnie i powoli kierował się do wyjścia z tego...z tego czegoś! Śledziłam go wzrokiem. Miałam ochotę go zabić, ale nie miałam jak.
-Louis błagam...zrobię wszystko, co chcesz....ale nie zostawiaj mnie tutaj!.- Krzyknęłam.
-Nie! Nie jestem taki jak Hazz. nie odpuszczę. Dobrej nocy.- Powiedział donośnie, gdzieś z oddali. Usłyszał mnie.
-LOUIS!!!!!!.- Wydarłam się na całe gardło. Ręce mnie cholernie bolały. W tym momencie odechciało mi się żyć. Po chwili zobaczyłam jak wchodzi z powrotem do środka. Miałam nadzieje, że mnie stąd zabierze. Jednak nie. Wyciągnął z kieszeni dużą, grubą szarą taśmę i zakleił mi nią usta i wyszedł nie zwracając na mnie uwagi. Rozpłakałam się...Nie to złe określenie.....ja już po prostu wyłam z rozpaczy. Byłam głodna...tak wiem to dziwne ja na mnie, ale byłam...było mi cholernie zimno i odpadały mi już ręce. Już dłużej nie wytrzymam. Teraz żałuję że pokłóciłam się z Harry'm. Moje nogi ledwo co dotykały ziemi. Spróbowałam wyrwać jakoś ten kołek i po chwili lekkiego skakania udało mi się lecz nie tak jak chciałam. Spadłam na zimny beton uderzając w niego mocno głową. Wyswobodziłam swoje ręce z lin i dotknęłam mojej biedne głowy. Lała mi się z niej krew....kurwa! Pewnie teraz całe moje blond włosy są czerwone. Zdjęłam tą taśmę z buzi i zwinęłam się w kłębek trzymając się mocno za głowę.

**Oczami Harry'ego**

Leżałem w tej cholernej białej sali. Sam. Chłopaki pojechali po jakieś jedzenie. Dość długo ich nie było. Cały czas rozmyślałem o Tes. Nie chciałem na nią krzyczeć. Po prostu wkurwiłem się, że muszę tu leżeć przez cały miesiąc, a do tego jestem słaby i nie mogę się ruszyć. Po upływie kolejnej godziny ktoś wszedł do sali. Wszedł Louis. Tak poznałem go po głosie. Był dziwny...nie był to jego normalny głos.
-Ej stary, o co chodziło z Tessą? Dziwnie się zachowywała i strasznie mnie wkurwiła, dlatego teraz ma karę. Powiesz o co dokładnie się pokłóciliście?.- Zapytał mnie siadając obok na krześle.
-Karę? Coś ty jej kurwa zrobił?.- Spytałem podbuzowany.
-Nic strasznego, ale najpierw odpowiedz na moje pytanie.- Powiedział z pokerową miną.
-Spytałem jej się o to co powiedziała mi gdy byłem w śpiączce, czyli czy to prawda, że mnie kocha...powiedziała, że sama nie jest pewna i później coś palnęła, a ja na nią nakrzyczałem..tyle...a teraz gadaj coś ty jej zrobił.- Odpowiedziałem mu.
-Noo...wkurwiła mnie mocno. Cały czas ryczała i nie chciała powiedzieć o co poszło. Darła się na mnie co jest niedopuszczalne! Wywiozłem ją więc do jakiegoś starego opuszczonego domu. Ma tam być przez całą noc. Tyle...
-Do tego małego domku? Czyś ty oszalał? Ona nie dość, że boi się ciemności to jeszcze ma klaustrofobię! Ty jesteś kurwa głupi czy co?!.- Krzyknąłem na niego, a ten aż podskoczył na krześle.
-Nie, nie jestem głupi! On nie jest taki mały, a to pomieszczenie, w którym została jest wystarczająco duże. Nie dostanie ataku, ani nic w tym stylu. Wkurwiła mnie, więc niech sobie radzi! Na więcej razy nie będzie się tak zachowywać!.- Powiedział wkurzony.
-Jedź po nią! Jedź po nią w tej chwili i przywieź ją tutaj! Myślałem, że mogę ci zaufać puszczając cię z nią, ale jednak się myliłem.- Rozkazałem mu.
-A ty co byś zrobił na moim miejscu?! Pewnie to samo!.- Powiedział a mnie zatkało.
-Może coś bym zrobił, ale nie posunąłbym się do tego stopnia!..
-Przecież to jeszcze nic! Wiesz, że stać mnie na o wiele gorsze rzeczy, więc przestań wymyślać!
-Kurwa mać jedź po nią w tej chwili i nie wykłócaj się ze mną! Jeżeli coś się jej stało pożałujesz, że w ogóle wsiadłeś z nią w auto!.- Powiedziałem groźnie.
-Dobra już! Już jadę! Nie drzyj się na mnie!.- Powiedział wkurzony i ruszył w stronę drzwi.
-Wszyscy mnie kurwa wkurwiają!.- Mruknął pod nosem i wyszedł z sali. Zamknąłem oczy. Same przekleństwa mieszały mi się w głowie...bałem się o Tes. Minuty mijały. Chłopaków nie było bardzo długo. Po chwili usłyszałem głos Tessy dobiegający z korytarza.
-Nie, nie chcę tam iść!.- Krzyczała. Pewnie próbowała uwolnić się z rąk Louis'a ale on jest za silny. Weszli do mojej sali. Zobaczyłem że na czole ma duży biały lepiec. Nic innego nie zauważyłem, żeby była ranna.
-Co się stało Louis.- Postanowiłem zapytać.
-Nic ... Przywiozłem ją tak jak chciałeś..Ale moim zdaniem zasłużyła na karę!.- Powiedział siadając na krześle. Tessa stała obok niego patrząc na ścianę. Widziałem w jej oczach mieszane uczucia. Złość, strach i zdenerwowanie..
-Tessa nic ci nie jest?
-Nie. Od kiedy cie to obchodzi? Myślisz, że po kilku godzinach zapomnę o wszystkim i już będzie okey? Mylisz się i to bardzo!.- Odpowiedziała ze złością.
-Spoko nie to nie...próbowałem.- Powiedziałem cicho.
-Wal się.- Odpowiedziała i próbowała wyjść z sali, ale Louis ją zatrzymał.
-Jeżeli stąd wyjdziesz, wrócisz z powrotem do tego domku, a chyba tego nie chcesz prawda?.- Spytał groźnie, przysuwając ją do siebie.
-Nie zrobisz mi tego ponownie! Nie!.- Powiedziała łamiącym się głosem.
-A chcesz się przekonać? Dobrze radzę nie próbuj stąd wychodzić!.- Zagroził jej., a ona westchnęła mijając go i podeszła do ściany opierając się o nią. Siedzieliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie, aż w końcu ciszę przerwała Tessa.
-Słabo mi.- Powiedziała łapiąc się za głowę i osuwając po ścianie. Zemdlała...
_________________________________________________________________________________


Hej! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiemy że rozdział miał pojawić się wczoraj, ale dopiero dzisiaj wrócił nam laptop z naprawy, a poza tym mamy cholernie dużo nauki po feriach i dużo sprawdzianów i egzaminów do zaliczenia, także nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Mamy nadzieję, że notka wam się spodoba i liczymy na dużo komentarzy! Bye..
Majka.




sobota, 15 lutego 2014

Info #4

Przepraszam was bardzo, ale nowy rozdział pojawi się dopiero we wtorek, ponieważ mam mało czasu na dodawanie, a laptop mi się coś psuje i jadę z nim do naprawy. Więc na prawdę bardzo przepraszam, ale nie dam rady dodać wcześniej ;c..
Lilka.


wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 22

*Oczami Tessy*

**Tessa?.- Zapytał Liam, a ja popatrzyłam tylko na niego ze strachem w oczach**

-No bo my....my chcieliśmy cię przeprosić, za to kiedyś...- Powiedział zmieszany Zayn, a ja odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Weźcie mnie zostawcie w świętym spokoju...nienawidzę was za to co mi zrobiliście.- Odpowiedziałam im wkurzona. Chce aby Louis już wrócił.
-Nie. Nie zostawimy cię w spokoju. Chcemy, żebyś wiedziała, że na prawdę tego żałujemy...- Powiedział Liam.
-Idźcie stąd.- Rzuciłam oschle. Nie chce mi się teraz o tym gadać.
-Tessa proszę...porozmawiaj z nami.- Poprosił Zayn.
-Dobra chłopaki zostawcie ją, nie chce to nie.- Powiedział Niall, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Chłopaki usiedli obok mnie. Zayn po mojej prawej, a Liam po lewej. O co im znowu chodzi? Nagle są tacy mili...Może dlatego, że Harry jest w śpiączce i o niczym nie wie. Siedzieliśmy  w ciszy jeszcze jakieś 10 minut, aż z sali naprzeciwko nas wyszedł smutny Lou.
-Chodźcie Harry się wybudził.- Powiadomił nas nadal smutny. Wstaliśmy i szybkim krokiem weszliśmy na sale. Harry leżał na łóżku i patrzył na nas. Był blady. Podeszliśmy do niego bliżej, a ja schowałam się za Louis'em. Bałam się, że może mnie nie poznać lub coś w tym stylu skoro lekarz mówił coś o chwilowej amnezji.
-Tessa?.- Wyszeptał słabym głosem. Louis odsunął się ode mnie tak, że Harry mnie zobaczył.
-Tak?.- Spytałam niepewnie.
-Tessa...Kochanie.- Powiedział głośniej, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu.
-Słucham  Harry?.- Usiadłam obok niego na łóżku.
-Jak mnie znaleźliście? Chłopaki? Nic nie pamiętam..- Powiedział i lekko ścisnął moją dłoń. Miał do siebie podpięte mnóstwo różnych kabelków i miał podpiętą kroplówkę. Od razu widać, że jest słaby i zmęczony.
-Nie zadawaj pytań Hazz. Teraz musisz odpoczywać.- Powiedział opiekuńczo Zayn.
-Powiedzcie...a w ogóle to co mi się stało? Jak ja się tu znalazłem? Co mi jest?.- Zadawał masę pytań.
-Harry powiemy ci potem, teraz weź siedź cicho i odpoczywaj.- Oznajmił Louis.
-Ale ja chce wiedzieć teraz.- Upierał się. Ja się tylko przysłuchiwałam ich wymianie zdań.
-Ehh..Od jakiego momentu nie pamiętasz?.- Westchnął Louis.
-No wiem tylko to, że poszedłem do klubu i wypiłem ze 4 drinki, wcześniej przysiadła się do mnie jakaś dziewczyna, ale ja ją spławiłem i gdy miałem pić dalej znów do mnie podeszła tylko z jakimś facetem, no i on mnie wziął siłą na tyły lokalu i zaczął mnie bić. Nie dawałem rady mu oddawać, bo byłem pijany, a potem nic. A i jeszcze to, że chyba do ciebie zadzwoniłem no i koniec. To jak powiecie mi?.- Zapytał, a ja popatrzyłam na niego i zaczęłam kreślić palcem jakieś wzory na skórze jego dłoni.
-To długa historia...może Zayn ci ją opowie.- Louis popatrzył na niego. Ja zrobiłam to samo, bo byłam bardzo ciekawa o czym zaczną opowiadać.
-No więc tak...zaraz jak zadzwoniłeś do Lou, on kazał mi jechać z nim. Pojechaliśmy do tego klubu i poszliśmy na jego tyły. Tam znaleźliśmy ciebie. Byłeś nieprzytomny i leżałeś w kałuży krwi. Wzięliśmy cię do bazy i próbowaliśmy opatrzyć, ale na nic. Podejrzewaliśmy, że dostałeś wylew. Twoje ciało było w masakrycznym stanie, a najgorzej wyglądał twój brzuch, więc przywieźliśmy cię tutaj. Miałeś jakąś godzinę temu ciężką operacje, bo okazało się, że miałeś krwotok wewnętrzny. Masz też wstrząśnienie mózgu i złamaną nogę, w ogóle jesteś w ciężkim stanie, jesteś cały poturbowany. No i masz tu leżeć cały miesiąc lub nawet więcej.- Opowiedział Zayn, a Harry'emu, aż zrobiło się słabo.
-Ja..jak to miesiąc? Boże jest aż tak źle ze mną?.- Spytał przerażony.
-Noo..tak średnio..ale mogło być gorzej.- Odezwał się Niall.
-Mogło...dzięki, że mi pomogliście.- Odezwał się cicho i ścisnął moją dłoń. Popatrzyliśmy wszyscy na niego, mała łezka spłynęła mu po policzku, a on nie miał nawet siły by ją zetrzeć. Przesunęłam się bliżej niego i wytarłam ją kciukiem. Harry popatrzył na mnie z bólem w oczach.
-Hazz wszystko będzie okey, weź się nam tu nie rozklejaj.- Powiedział żartobliwie Louis.
-Może i będzie, ale ja nie wytrzymam tu całego miesiąca, a wy przecież nie będziecie tu przychodzić codziennie..- Odpowiedział łamiącym się głosem.
-Będziemy obiecuję.- Oznajmił Niall.
-Na pewno? Nie zostawicie mnie samego?.- Spytał a jego oczy pojaśniały.
-Na pewno.- Upewnił Liam. Ja cały czas milczałam. Harry uśmiechnął się.
-Tessa, a ty? Nie zostawisz mnie samego?.- Spytał się mnie. Poczułam się dziwnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Popatrzyłam na Louis'a i resztę chłopaków.
-Nie zostawi cię.- Odpowiedział Niall, a ja przytaknęłam skinięciem głowy.
-Chłopaki możecie mnie na chwilę z nią zostawić? Chcę z nią pogadać.- Poprosił z lekkim uśmiechem.
-Jasne już idziemy...- Powiedzieli i wyszli z sali. No dzięki chłopaki! Siedziałam i milczałam patrząc się w podłogę.
-Tessa?.- Spytał cicho.
-Tak?.
-Bo..bo ja byłem w śpiączce...alee jaa  wszystko słyszałem. Czy ty...czy ty na prawdę mnie kochasz??.- Spytał i popatrzył mi głęboko w oczy.
-C...co? Ja nic takiego nie powiedziałam...musiało ci się przyśnić.- Musiałam jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Kurwa, co? On to słyszał?
-Tessa nie kłam! Gdy kłamiesz zaczynasz się jąkać tak jak przed momentem...powiedz to prawda?.- Spytał ponownie.
-Nie...nie wiem...może...nie wie...- Mówiłam niepewnie tak jakbym sama chciała siebie przekonać. Ja go nie kocham....a może kocham? No kurwaaaaa....Sama mu to przecież wyznałam! Popatrzyłam na niego. Miał bardzo zawiedzioną minę. Był po prostu smutny. Nie wiedziałam co powiedzieć. Unikałam jego wzroku. Czułam go na sobie.
-Harry...- Po chwili przerwałam tą cisze.
-Słucham.- Spytał z dziwnym głosem.
-Przepraszam...ja po prostu...ja nie wiem co czuję...na prawdę...- Powiedziałam drżącym głosem.
-Kochasz mnie? Kochasz mnie tak jak ja ciebie?.- Spytał przyglądając mi się uważnie. Spojrzałam w jego zielone tęczówki, ale to był błąd. Szybko odwróciłam wzrok w inną stronę.
-Nie wiem...- Odpowiedziałam ciężko. W tym momencie modliłam się, aby chłopaki już przyszli.
-Tessa spójrz mi w oczy.- Rozkazał. Nie zareagowałam. Patrzyłam się w okno.
-Tessa. Spójrz. Mi. W. Oczy!.- Powiedział głośniej. Nie pewnie popatrzyłam na niego.
-Teraz powiedz mi prawdę! Kochasz mnie?.- Lekko zadrżałam.
-Tylko, że ja mówię prawdę...nie wiem...- Powiedziałam mu.
-Idź już.- Powiedział i odwrócił głowę w inną stronę. Wstałam i podeszłam do drzwi.
-Przepraszam....- Powiedziałam cicho i wyszłam.

*Oczami Harry'ego*

Leżałem na tym łóżku zamyślony. Ona kłamała mi w żywe oczy! Wiedziałem to! Kocha mnie, a nie chce się przyznać....czemu? Po chwili do sali znów ktoś wszedł. Zamknąłem szybko oczy udając, że śpię.
-Harry coś ty jej zrobił?.- Po głosie poznałem, że to Louis.
-Tessa siedzi na krześle i płacze i nie udawaj, że śpisz!.- Otworzyłem oczy.
-Louis słuchaj...gdy byłem w śpiączce ja słyszałem wszystko co mówicie. Tessa powiedziała, że mnie kocha...gdy ją o to teraz spytałem kłamała mi prosto w oczy, że nie...a ja doskonale wiem kiedy ona kłamie.- Powiedziałem.
-Ehh nie wiem...spróbuję z nią pogadać i przyślę ją tu z powrotem.- Odpowiedział. Kiwnąłem głową i znów zamknąłem oczy. Wszystko mnie bolało, a szczególnie brzuch. Odkryłem kołdrę tak by nie odpiąć tych wszystkich kabelków i spojrzałem na brzuch. Przeraziłem się, bo był cały w bandażach i trochę okrwawiony. Dotknąłem go delikatnie. Strasznie bolał. Załkałem cicho, co nie było dobre bo w czasie do sali wszedł Louis z Tessą z przerażenia zaczęli zadawać jakieś pytania.
-Harry? Wszystko w porządku?.- Zapytał głos dziewczyny. Tessa.
-Nieee.- Jęknąłem.
-Co jest?.- Zapytał Louis podchodząc do mnie.
-Boli.- Powiedziałem i zacisnąłem mocno oczy.
-Pójdę po lekarza...- Powiedziała Tessa i wybiegła z sali.
-Harry co się dzieje?.- zapytał zmartwiony Louis.
-Nie wiem...b..brzuch mnie boli.- Odpowiedziałem z trudnością. Po chwili przyszedł lekarz a za nim zdenerwowana Tes. Lekarz podszedł do mnie i zaczął badać.
-To tylko ból. Tak czasem będzie. Proszę się nie martwić, wszystko jest w porządku.- Oznajmił, a ja odetchnąłem z ulgą.
-Zaraz przyjdzie pielęgniarka i da panu coś przeciwbólowego.- Dodał jeszcze i wyszedł z sali. Tes podbiegła do mnie i delikatnie przytuliła. Wyszeptała mi na ucho.
-Martwiłam się o ciebie.- Uśmiechnąłem się lekko na jej słowa.
-Stary nie strasz nas więcej.- Powiedział Lou.
-No kurwa, ale to cholernie boli!.- Odpowiedziałem i delikatnie położyłem sobie rękę na brzuchu, ale nie było to dobre bo od razu zasyczałem z bólu. Do pokoju ktoś zapukał i weszła pielęgniarka z dwiema wypełnionymi czymś strzykawkami. Popatrzyłam na nią z lekkim strachem. Pielęgniarka podeszła do mnie, a Tessa wyszła z sali. Ciekawe czemu? Potem jej zapytam. Został tylko Lou. Kobieta wzięła do ręki wacik czymś namoczony i wzięła moją rękę. Przetarła wacikiem moją skórę w zagięciu łokcia i wzięła jedną ze strzykawek.
-Trochę zaboli.- Powiedziała. Kiwnąłem głową. Przyłożyła długą igłę do mojej skóry i wbiła mi igłę, wstrzykując coś. Ja wykrzywiłem twarz z lekkiego bólu. Po chwili wzięła kolejny wacik i tym razem przetarła mi ramię i  znów wbiła igłę pod skórę. Po chwili skończyła, zapytała się jeszcze jak się czuję i wyszła.
-Lou, zawołaj Tessę.- Rozkazałem.
-Jasne..- Poszedł i po chwili wrócił razem z nią. Nie wiem czemu ją trzymał za ramiona...postanowiłem zapytać.
-Tessa czemu wyszłaś?.- Zapytałem cicho.
-I Lou czemu trzymasz ją za ramiona?.- Spytałem go podejrzliwie.
-Było mi nie dobrze...nienawidzę igieł...- Odpowiedziała Tessa.
-A ja trzymam ją bo prawie zemdlała..
-I ty Tes chcesz zrobić sobie tatuaż....interesujące...- Powiedziałem patrząc na nich.
-Lou gdzie reszta?
-Przestań to było chamskie!- Chyba się wkurzyła.
-Niall zgłodniał...pojechał do sklepu po jedzenie. Zayn pojechał spać...No bo w końcu jest już 4 nad ranem. W ogóle nie spaliśmy, a Liam pojechał z Zayn'em.
-Dobra przepraszam Tes, wy też powinniście jechać się wyspać, przecież nie będziecie tu cały czas siedzieć przy mnie.- Powiedziałem, a Lou i Tessa od razu zaprzeczyli.
-Nie wybaczę ci tego...i tak nie mam gdzie spać....nie mam wyjścia...- Oznajmiła Tessa.
-Ej czekaj, czekaj, czekaj, a nasz dom? Jak to nie masz? Jak coś to Lou chyba przenocuje cię u siebie prawda?.- Spytałem.
-Nasz? No chyba twój...- Skrzyżowała ręce na piersiach, a Lou na nią popatrzył.
-Jasne, możesz spać u mnie.- Uśmiechnął się do niej.
-Tak Tessa to nasz dom...i dzięki Lou.- Powiedziałem.
-Nie nasz.- Dalej się kłóciła ze mną.
-Dobra przestańcie, chodź Tessa jedziemy.- Powiedział Louis.
-Nasz i jedźcie już, wy też powinniście się wyspać.- Oznajmiłem i wygodnie położyłem się na łóżku szpitalnym. Ciężko mi było trochę z tą kroplówką i tymi wszystkimi kabelkami, ale jakoś dałem radę.
-Nara Styles, trzymaj się!.- Krzyknął Louis i wziął Tessę za rękę i wyszli z mojej sali.
-Cześć.- Odpowiedziałem, ale nie wiem czy usłyszeli. Zamknąłem oczy i momentalnie zasnąłem. Gdy obudziłem się parę godzin później, czekała mnie nie miła niespodzianka. Z przerażeniem przypatrywałem się facetowi, który....który mnie pobił! Tak to na pewno on! Gdy zobaczył, że się obudziłem, uśmiechnął się szatańsko i podszedł do mnie. Kurwa skąd on wiedział gdzie ja jestem?
-Witam cię ponownie.- Powiedział drwiąco.
-Czego chcesz?.- Spytałem wkurwiony.
-Nie dość mi krzywdy narobiłeś?
-Niee, moja dziewczyna powiedziała, że zrobiłeś jej krzywdę i musisz za to zapłacić.- Powiedział groźnie.
-Zostaw mnie w spokoju kurwa!!
-Teraz zostawię, ale jak stąd wyjdziesz to lepiej uważaj na siebie.- Oznajmił i wyjął coś z kieszeni spodni. Była to jakaś szmatka nasączona jakimś płynem. Podszedł bliżej mnie i przyłożył mi jakieś chemikalia do twarzy. Nie mogłem sobie z nim poradzić bo po 1. byłem za słaby, a po 2. trzymał mnie mocno za nadgarstki tak, że nie mogłem się poruszyć. Dociskał mnie mocno do łóżka. Próbowałem wstrzymać oddech i nie wdychać tego, ale nie wytrzymałem za długo. Gdy już odpływałem usłyszałem jeszcze jakieś krzyki i usnąłem.
                                                                  ~~

Obudziłem się. Nie mam pojęcia jak długo spałem. Otworzyłem oczy, a nade mną stał lekarz i moi kumple.
-O co chodzi?.- Spytałem zdziwiony.
-Był u ciebie jakiś facet i cię uspał. Policjantom udało się go złapać. Teraz czeka na wyrok za pobicie ciebie. Masz na prawdę dużo szczęścia.- Powiedział Liam. Wśród nich brakowało mi tylko dwóch osób...Tes i Lou...
-O boże...em, a gdzie Tessa i Louis?.- Zapytałem.
-No oni...umm...Oni są chyba u Louis'a w domu...- Powiedział niepewnie Niall drapiąc się w głowę.
-Zadzwonicie po nich?.- Spytałem cicho. Źle się czułem, cały czas myślałem o tej sytuacji z tym kolesiem.
-Nie wiem...chyba są zajęci.- Odezwał się Liam.
-CO?! W jakim sensie?.- Zapytałem. Hormony we mnie buzowały.
No nie wiem. Podobno coś robią.- Odpowiedział mi Zayn. Co? Nic nie rozumiem z tego...
-Niech tu przyjdą...proszę.- Poprosiłem z nadzieją.
-Dobra zadzwonię do nich.- Rzekł Zayn wyciągając komórkę i wyszedł z sali.
-Chłopaki, a co on mi dał? Źle się czuję...
-Harry to był jakiś środek usypiający. Tyle, że jakiś bardzo mocny i był z czymś pomieszany, to chyba jak stwierdził lekarz były narkotyki. Dlatego nie mogliśmy cię wybudzić. Okazało się, że tamten facet miał coś jeszcze co chciał ci dać ale weszliśmy w samą porę.- Oznajmił Niall.
-Dzięki chłopaki. Ratujecie mi życie. On tu był i mi groził, że jak stąd wyjdę to żebym na siebie uważał...On jest jakiś pojebany...
-Nie martw się Harry, wygramy proces sądowy i będzie okey.- Pocieszył mnie Liam. Niech tylko ten skurwysyn dostał dożywocie! Pragnę tylko aby teraz Tessa była tu ze mną. Strasznie kręci mi się w głowię i źle się czuję...może to przejdzie nie długo...oby...Nagle do mojej sali wszedł Zayn.
-Zaraz będą.- Powiedział podchodząc do reszty.
-Dobra.- Mruknąłem w odpowiedzi i przymknąłem oczy. Nadal wszystko mnie bolało, a jak przypomnę sobie tą sytuację z pobiciem i tym wszystkim co zrobił mi ten facet to mam ochotę wstać i iść go zabić!  Chłopaki chyba do mnie podeszli.
-Co jest Hazz? Jesteś strasznie blady.- Zmartwił się Zayn.
-Nic. Tylko boli mnie brzuch. To nic takiego.- Oznajmiłem otwierając oczy.
-Przysłać lekarza?.- Spytał z lekka przestraszony Niall.
-Nie. On powiedział, że tak będzie od czasu do czasu....
-Współczuję ci.- Powiedział Zayn.
-Zobaczysz ten gnojek długo nie pożyje!..
-Mam taką nadzieje..- Odpowiedziałem. W tej chwili drzwi do mojej sali się otworzyły i do środka wszedł Louis. Był sam.
-Cześć Hazziątko!.- Podszedł do mnie i podaliśmy sobie ręce.
-Louis błagam nie nazywaj mnie tak..- Jęknąłem.
-Dlaczego? To takie słodkie...- Nienawidzę jak tak do mnie mówi. Jak do dziecka.
-Gdzie jest Tes?.- Zapytałem lekko zdziwiony jej nieobecnością?
-Na korytarzu.- Odpowiedział mi Louis.
-Boo Bear, a zawołasz ja tutaj?.- Zapytałem przesłodzonym głosem, aby się wkurzył.
-O nie to już przesada!.- Odpowiedział zdenerwowany. Jest! Chłopaki zaczęli się śmiać razem ze mną, a Lou tylko się naburmuszył.
-Oj Boo no weź przyprowadź ją tutaj.- Powiedziałem i słodko się uśmiechnąłem.
-Nie.- Powiedział stanowczo i skrzyżował ręce. Chłopaki próbowali powstrzymać śmiech, ale nie specjalnie im to wychodziło.
-Ej Louis ty mnie nazywasz ''Hazziątko'' to ja nie mogę ''Boo Berar''? A to, że jesteś starszy nie daje ci prawa abyś mnie tak nazywał.- Powiedziałem śmiejąc się.
-No weź zawołaj tu Tessę...proszę...
-Nie możesz...Jestem starszy i mogę tak mówić...Zayn zawołaj ją.- Rozkazał mu, a ten od razu wyszedł na korytarz, po chwili wracając z Tessą.
-Jesteś dupkiem wiesz?.- Powiedziałem ''obrażony''.
-Tak wiem.- Mówił z uśmiechem na twarzy.
-H..Hej Harry...- Cichutko i nie pewnie odezwała się Tessa.
-Hej Kochanie.- Uśmiechnąłem się szeroko. Przywitała się z chłopakami i usiadła na krześle obok mnie.
-To...my was może zostawimy, przyjdziemy później.- Powiedział Niall i wyszli z sali. Popatrzyłem na moją małą Tes, która była chyba zawstydzona, tylko nie wiem czemu.
-Kocham cię Tessa.- Wyszeptałem i popatrzyłem jej głęboko w oczy.
-Tak bardzo chciałbym, abyś ty też mnie pokochała...
_________________________________________________________________________________



Siemka. Kolejny rozdział za nami. Jest tu dość dużo akcji, i mamy nadzieje, że rozdział się wam spodoba.
Wiecie ostatnio zauważyłyśmy dość nie miłe komentarze z waszej strony pod ostatnia notką, nie mówimy tu, że wszystkie, ale były takie dwa. Jest nam przykro z tego powodu, że niektóre osoby nas zhejtowały. I serio jeśli nadal macie to robić to błagamy chociaż odznaczcie anonima. Jeśli opowiadanie niektórym, (nie mówimy, że wszystkim)...się nie podoba to po prostu tego nie czytajcie. I imię Tessa nie wzięłyśmy z tego opowiadania ''After'' po prostu imię Tessa bardzo nam się podoba i pasowało nam do bohaterki FF.
 I też serio...ale serio hejtować z powodu nazwy? Imienia jednej z nas? Serio hejtować za imię? To dla nas dziwne i głupie...
Tyle mamy wam do powiedzenia.
Lilka i Majka.




sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 21

*Oczami Tessy*

**Wyszłam szybko, zarzuciłam na siebie jakiś ręcznik i szybkim krokiem udałam się pod drzwi. Gdy je zamykałam coś je przytrzymało. O kurwa to Harry!**

-Wiesz Tes nie ładnie to tak zamykać drzwi przed nosem, prawie przytrzasnęłaś mi palce!.- Powiedział wkurzony.
-Nie chciałam, nie wiedziałam, że tu jesteś. A tak w ogóle po co tu przyszedłeś? Nie mogę w spokoju wziąć prysznica?!
-Możesz ale ze mną Kochanie.- Oznajmił i przycisnął mnie do ściany namiętnie całując. Mimowolnie oddałam pocałunek, ale po chwili się opamiętałam. Odepchnęłam go lekko od siebie, ale nadal był blisko mnie.
-Harry, co ty robisz?! Przestań mnie całować! I nie, nie będę z tobą brać prysznica! Zresztą ty już byłeś!
-Nie przestanę....Jak widzisz sama oddałaś pocałunek, a teraz masz jakieś zastrzeżenia, a prysznic mogę wziąć raz jeszcze, no chyba że wolisz wziąć gorącą namiętną kąpiel w wannie i dobrze wiesz, że to jest część kary.- Powiedział zmysłowym głosem.
-To, że oddałam to nic nie znaczy! Nie, nie chce nic! Żadnej kąpieli, żadnego prysznica! A teraz wyjdź chce się umyć!
-Oj Kochanie, Kochanie nie wyjdę zostaję z tobą, a kąpiel weźmiemy! Ale nie dzisiaj. Jutro. Dziś ci odpuszczę.- Mruknął i znów zaczął mnie całować, to było cudowne uczucie....ale nie! Tak być nie może! Harry silnie mnie trzymał, a po chwili jedna z jego rąk zaczęła odplątywać mój ręcznik.Chwyciłam jego dłoń i odepchnęłam ode mnie z całej siły. Boże co on robi? Nienawidzę go! Zawiązałam z powrotem ręcznik. Harry całował mnie z całej siły, ale ja nie miałam zamiaru oddawać pocałunku. Przekręciłam głowę w drugą stronę, a on przestał mnie w końcu całować.
-Harry! Co ty do jasnej cholery robisz?!.- Wydarłam się na niego.
-Kocham cię...tak bardzo cię kocham!.- Wyszeptał i znów zaczął mnie całować.
-Kocham.- Wymruczał mi do ucha. Byłam bardzo zdziwiona. Boże co? Czy on powiedział że mnie kocha? Nie...Niemożliwe...
-Tak bardzo cię kocham Tessa, tak bardzo.- Mówił mi i całował po szyi.
-Przestań! Teraz! Natychmiast! Masz wyjść!.- Odepchnęłam go.
-Ale Tessa...czemu?.- Spytał z wyrzutem.
-Bo chce się przebrać! Nie chce żebyś mnie widział nago! Wyjdź! Mówię ostatni raz...a jak nie to...to się potnę! Znowu!
-Tessa! Nie zrobisz tego...nigdy więcej!!.- Krzyknął i wyszedł z łazienki, a ja zamknęłam drzwi na klucz. Co mu strzeliło do głowy? Dotknęłam opuszkami palców moich ust, nadal czułam ten smak. Smak warg Harry'ego. Ściągnęłam ręcznik, rzuciłam gdzieś na podłogę i zaczęłam się przebierać. Harry chyba czeka pod drzwiami. Co on nie ma co robić? Przekręciłam kluczyk i wyszłam z łazienki. O dziwo go nie było pod drzwiami...po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi oraz jakiś dziwny odgłos jakby cały dom się zamykał. Cholera Harry wyszedł gdzieś i mnie tu zostawił! No kurwaaaa!...Ciekawe gdzie poszedł... Ale przynajmniej mam szanse na ucieczkę! O tak...Zbiegłam na dół. Gdzie te przeklęte drzwi?! Zaczęłam ich szukać. Jest salon..
-O są!.- Krzyknęłam ucieszona gdy ujrzałam drzwi wyjściowe. Podeszłam do nich i nacisnęłam klamkę. Nie dało się ich otworzyć!.
-No co jest! Dalej otwórzcie się!.- Ciągnęłam klamką w obi strony..ale na nic..
-Kurwa!.- Krzyknęłam na całe gardło...Harry mnie zamknął!
Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Co za debil zamyka ludzi w domu! Nienawidzę go! Nienawidzę!

*Oczami Harry'ego*

Wyszedłem z domu uprzednio zamykając automatycznie wszystkie zamki. Tak mam pancerny dom. Trochę głupio było mi w nim zamykać Tesse, ale trudno kara to kara. Wyszedłem się napić. Pojechałem do klubu nocnego. Wszedłem tam i od razu do moich nozdrzy wdarł się zapach alkoholu, dymu papierosowego oraz zapach dragów. Usiadłem przy barze i zamówiłem drinka. Przysiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Na oko wygląda jak tania dziwka, ale w takich klubach to normalne.
-Cześć przystojniaku co tu robisz?.- Spytała.
-Przyszedłem się napić.- Odpowiedziałem obojętnie.
-Hymm może się zabawimy co?.- Powiedziała pytająco i położyła rękę na moim kolanie i jechała nią w górę do mojego krocza.
-Mała idź się zabawiać z kimś innym.- Powiedziałem spoglądają na nią.
-O nie Kochaniutki...nie!.- Powiedziała i położyła dłoń na moim kroczu ściskając mnie tam gdzie nie trzeba.
-Słuchaj laska, zostaw mnie w spokoju!.- Powiedziałem już wkurzony, a ona tylko fuknęła i wstała z miejsca odchodząc ode mnie. Zająłem się piciem mojego drinka. Wypiłem już 4 i brałem się za piątego, ale ktoś mnie powstrzymał. Była to ta sama dziewczyna z którą gadałem wcześniej, ale nie sama. Przyszła z jakimś napakowanym facetem.
-Misiu to on! To on mnie skrzywdził!.- Powiedziała udając zranioną, a ja na nią dziwnie spojrzałem. Alkohol zaczął buzować w moich żyłach.
-Te koleś coś zrobił mojej dziewczynie?!.- Spytał groźnie.
-N..nic..- Wybełkotałem. Ten wziął mnie i pociągnął w stronę tylnego wyjścia z klubu. Gdy wyszliśmy stałem chwiejnie na nogach, a ten z całej siły mi przywalił. Próbowałem mu oddać, ale przez alkohol nie dałem rady nic zrobić. Zaczął mnie bić. Kopał mnie w brzuch i klatkę piersiową. Wszystko mnie bolało. Kopnął mnie mocno w krocze, a ja zwinąłem się z bólu. Facet nie dał mi jeszcze spokoju. Usiadł mi na biodrach i zaczął okładać pięściami moją twarz. Krew lała mi się z nosa, brwi i ust. Czułem, że powoli mdleje. Koleś wstał ze mnie, kopnął mnie jeszcze dwa razy w brzuch i w prawą nogę i mnie zostawił. Podwinąłem nogi pod brodę i zwinąłem się w kłębek. Wszystko mnie kurewsko bolało. Udało mi się jeszcze wyciągnąć komórkę. Ostatnimi siłami zadzwoniłem po Lou.
-Halo? Harry?
-Louis po...pomóż mi. Je...jestem na tyłach klubu w centrum miasta...pomóż.- Wychrypiałem i w tym momencie telefon upadł mi na ziemie, a ja chyba zemdlałem.
-Harry? Harry odezwij się! Harry!.- To było ostatnie co usłyszałem.

*Oczami Louis'a*

Telefon od Harry'ego bardzo mnie zdziwił. Wiedziałem, że coś się stało. Powiedziałem Zayn'owi aby pojechał ze mną. Wsiedliśmy do mojego auta i ruszyłem do klubu o którym wspominał Harry, w centrum miasta znajduję się tylko jeden taki klub. Dojechaliśmy na miejsce i szybko wybiegliśmy z auta i ruszyliśmy biegiem na tyły tego klubu. To co zobaczyliśmy z Zayn'em....Boże!    Nieprzytomny Harry leżący na zimnym betonie. Zayn podszedł do niego i delikatnie położył na plecach, z jego ust lała się krew tak samo jak z nosa. Ktoś go pobił! Podszedłem do niego i przyłożyłem palce do szyi. Miał słaby puls. Wymieniliśmy z Zayn'em przerażone spojrzenia.
-Stary co z nim? Co się do cholery stało?.- Spytał Zayn.
-Kurwa skąd mam wiedzieć?! Szczęście, że chociaż zadzwonił bo nie wiadomo co by się z nim potem stało!.- Krzyknąłem.
-Dobra spokój musimy go zabrać do szpitala..
-Nie...nie możemy musimy go zabrać do bazy, nie można go zabrać do szpitala bo zaczną wypytywać i jeszcze trafimy do aresztu.- Powiedziałem. Strasznie martwiłem się o Hazze.
-Masz racje. Dobra bierzemy go.- Delikatnie podnieśliśmy Harry'ego i doszliśmy do mojego auta, gdzie położyliśmy go na tylnych siedzeniach. Zayn usiadł jako kierowca a ja jako pasażer i szybko ruszyliśmy do naszej bazy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wyskoczyliśmy z auta i ostrożnie wzięliśmy Harry'ego na ręce i zanieśliśmy do pomieszczenia. Czekali tam już Niall i Liam. Zaczęli nas wypytywać na różne tematy, ale nie odpowiadaliśmy bo wzięliśmy się za Harry'ego. Nadal był nie przytomny.
-Liam jest tu jakaś apteczka?.- Spytałem.
-Tak już idę.- Powiedział przestraszony. Po chwili wrócił. Wyjąłem z apteczki wodę utlenioną, bandaże, płatki kosmetyczne oraz tampony. Włożyłem Hazzie dwa tampony do nosa aby jakoś zatamować krwotok.
-Chłopaki musimy go rozebrać.- Oznajmiłem.
-Po co?.- Spytał Niall.
-Nie wiadomo jakie rany ma na brzuchu.- Odpowiedziałem. Liam przeciął mu nożyczkami koszulkę, a Zayn zdjął mu spodnie. Został w samej bieliźnie. Zacząłem uciskać go w brzuch co chwile patrząc na jego głowę czy się budzi i czy jakoś reaguje. Nic.
-Chłopaki obudźcie go jakoś! Szybko!.- Podeszli do niego i delikatnie trzymając go za ramiona zaczęli nim potrząsać.
-Mocniej!.- Krzyknąłem, a oni zrobili co rozkazałem. Podnieśli jego głowę w górę. Obudził się.
-Dzięki Bogu...Najgorsze za sobą. Teraz trzeba sprawdzić czy nie ma wylewu.- Znów zacząłem uciskać jego brzuch. Jeśli dostał wylewu krwi do mózgu, to mamy przejebane...
Nagle zaczął kaszleć, krztusząc się własną krwią.
-Podnieście ego głowę niech to wypluje.- Zrobili jak rozkazałem. Harry wypluł krew pomieszaną ze śliną i położył się na kanapie. Zaczął jęczeć z bólu i zaciskał mocno oczy.
-Harry co ci jest?!.- Krzyknąłem pomagając mu.
-Gdzie cie boli?
-B..brzuch i no..noga.- Odpowiedział ciężko.
-Kurwa...nie jest z nim dobrze. Szybko chłopaki do szpitala z nim!
-Louis nie możemy! Wiesz dobrze, że jeśli tam z nim pojedziemy w takim stanie to zaczną wypytywać! Jeszcze trafimy do paki! Musimy pomóc mu tutaj!.- Krzyknął na mnie Liam. Popatrzyłem na Harry'ego który znów zaczął tracić przytomność.
-Pierdolić kurwa policję! Tutaj liczy się jego zdrowie! Im bardziej zwlekamy tym mniejsze są jego szanse na przeżycie! No już kurwa!.- Wydarłem się na nich.
-Tessa...- Jęknął Hazz.
-Co?! Co Tessa?!.- Zapytałem.
-Tessa...- Powtórzył.
-Kurwa nie dogadamy się z nim! Zayn jedziesz jej poszukać, a my jedziemy z Harry'm do szpitala! Natychmiast!.- Rozkazałem. Zayn wyszedł z bazy.
-Chłopaki pomóżcie mi go podnieść.- Powiedziałem. Podniosłem go z Niall'em. Strasznie jęczał a krew na nowo puściła mu się z nosa.
-Liam masz duże auto jedziemy twoim.- Oznajmiłem. Szybko poszliśmy do jego auta i włożyliśmy Harry'ego na tylne siedzenia. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do szpitala. Szybko dojechaliśmy na miejsce. Gdy pielęgniarka na s ujrzała szybko zawołała lekarza mi kazała nam go zanieść do sali. Zrobiliśmy to co nam powiedziała. Po chwili do sali wszedł lekarz i kazał nam wyjść. Posłusznie wyszliśmy z sali i usiedliśmy zdenerwowani na krzesłach na korytarzu. Harry miał badania... Oby było wszystko w porządku.
Siedzieliśmy tak wszyscy już od godziny gdy nagle na korytarz wbiegła zapłakana Tessa i zdenerwowany Zayn.
-Gdzie Harry? Gdzie on jest?.- Tessa zaczęła krzyczeć.
-Tessa spokojnie, jest na badaniach.- Próbowałem ją uspokoić ale to nic nie dało.
-Gdzie on jest?! Co się stało?! Powiedz mi co!.- Krzyczała w moją stronę. Chyba bardzo się denerwowała bo chodziła w kółko obok mnie.
-Harry chyba został napadnięty, pobili go, ostatnimi siłami zadzwonił po mnie. Gdy go znaleźliśmy był nieprzytomny i cały poobijany, wzięliśmy go do naszej bazy i próbowaliśmy mu pomóc, ale na marne i dlatego przywieźliśmy go tutaj.- Powiedziałem a Tessa zalała się łzami.
-Nie! To niemożliwe! Czemu pobity?! Gdzie on był? Mów!.- Usiadła koło mnie. Jej płacz zmienił się w zdenerwowanie i krzyk.
-nie wiem Tessa! Nie wiem nic!.- Odpowiedziałem wkurzony. Delikatnie ją do siebie przytuliłem. Chłopaki patrzyli na nas i chodzili zdenerwowani po szpitalnym korytarzu.
-Nie! Ty na pewno wiesz! Na pewno ci powiedział! No mów! Proszę..- Ostatnie słowo wypowiedziała już spokojniej i przytuliła się do mnie mocno.
-Tessa nic nie wiem. To co do mnie powiedział przez telefon to, to gdzie się znajduje i żebym mu pomógł.. Zayn ci potwierdzi bo był tam ze mną. Nic więcej Tes ... naprawdę.- Powiedziałem i spojrzałem na chłopaków.
-No więc gdzie był? Zayn gdzie on był?!- Wstała i podeszła do Zayn'a łapiąc go za łokieć.
-Tessa po 1. nie szczyp mnie, a po 2 to wiem tyle co Lou, nic więcej.- Powiedział, a Tessa usiadła załamana na krześle, chowając głowę w kolana.
-Wy na pewno to wiecie, tylko nie chcecie mi powiedzieć....
-Tessa! Słuchaj Harry ostatnimi siłami zadzwonił do mnie, powiedział tylko gdzie jest i abym mu pomógł. Gdy przyjechaliśmy, leżał nieprzytomny na betonie.! Nie wiemy nic więcej.- Krzyknąłem wkurwiony. Ja też strasznie bałem się o Hazze.
-Ale gdzie on leżał?
-Na tyłach jakiegoś klubu w centrum miasta. Mówiłem, że ktoś go pobił.- Powiedziałem już spokojniej.
Tessa tylko głośno westchnęła.
-My też się o niego martwimy Tessa.- Powiedział Niall. Nie odpowiedziała tylko milczała z głową schowaną między kolana. Po chwili zapytała.
-Louis? Czy on przeżyje?.- Zapytała cichutko.
-Jeżeli nie dostał wylewu to na pewno.- Powiedziałem i popatrzyłem na nią.
-Że co?!.- Zdziwiona i przestraszona spojrzała na mnie.
-Miał bardzo poturbowany brzuch, i nie wiem czy nie dostał wylewu, bo z nosa i ust strasznie lała mu się krew....
-O Boże..- Załamała się..
-Będzie dobrze.- Oznajmił Liam.
Po chwili z sali wyszły pielęgniarki z Harry'm. Leżał na łóżku szpitalnym. Chyba nieprzytomny. Jechali na oddział operacyjny. Kurwa! Tessa wstała i szybko podbiegła do nich.
-Co z nim? Czy on żyje? Dlaczego go wieziecie? Gdzie?.- Zaczęła zasypywać lekarza pytaniami, ale nie odpowiadał na nie. Podszedłem do niej, przytuliłem od tyłu i zakryłem usta dłonią.
-Tessa cicho, jesteśmy w szpitalu, tutaj musi być cisza.- Uspokoiłem ją. Chciała sę wyrwać ale mocno ją trzymałem.
-On nie żyje?.- Zapytała zapłakanym głosem.
-Żyję. Jest nieprzytomny. Tak myślę....- Ostatnie słowa przemknęły mi przez myśl.
-Gdzie oni go wiozą?.- Zapytała ponownie.
-Pewnie na blok operacyjny.- Powiedziałem cicho. Popatrzyłem na chłopaków. Zayn chodził zdenerwowany po korytarzu, Liam siedział cicho na krześle, a Niall mało co powstrzymywał się o płaczu.
-Dlaczego??.- Patrzyła jak wjeżdżają z nim na sale, a potem odwróciła się do mnie.
-Nie wiem Tessa! Skąd mam wiedzieć? Pewnie jest jakiś problem i dlatego ma operacje!.- Powiedziałem załamany. Oby przeżył!
-O nie...Tylko nie to...Umm Louis? ...Ja...Słabo mi...Bardzo..
-Faktycznie...jesteś blada jak ściana...Tylko nie mdlej! Zawołać pielęgniarkę?
-T...tak..- Usiadła na krześle, a ja poszedłem po pielęgniarkę.
-Pilnujcie jej!.- Rozkazałem.
Zostawiłem ją z chłopakami. Tessa bardzo przejęła się Harry'm. Poszedłem po pielęgniarkę. Wróciłem z nią, a ona zabrała Tessę do jakiegoś gabinetu. Usiadłem na krześle obok chłopaków.
-Dlaczego Hazz dał się pobić?.- Zapytał lekko zdziwiony Liam.
-Pewnie był zmęczony...lub pijany...- Powiedział Zayn, a ja przysłuchiwałem się tej rozmowie.
-Harry nie dałby się pobić. Pamiętacie był w klubie, musiał być pijany.- Oznajmiłem pewnie.
-Bardzo możliwe...- Powiedzieli razem.
Po chwili wróciła Tes. Podszedłem do niej.
-I jak lepiej się czujesz?
-Tak.- Powiedziała i smutna usiadła na krześle. Usiadłem obok niej i czekaliśmy. Po 4 godzinach wyszedł lekarz, który zdejmował swoje zakrwawione rękawiczki. Poderwaliśmy się z krzeseł i podeszliśmy do niego.
-Co z Harrym? Żyje?.- Zapytał Niall.
-A wy kim jesteście? Rodzina?.- Zapytał Lekarz.
-Jesteśmy przyjaciółmi, on nie ma tu żadnej rodziny.- Powiedziałem.
-No dobrze. Pan Harry jest w ciężkim stanie. Miał krwotok wewnętrzny, ma też wstrząśnienie mózgu i przez to może być chwilowy zanik pamięci. Ma złamaną nogę, a poza tym jest bardzo poturbowany. Na razie jest po ciężkiej operacji i w śpiączce farmakologicznej, więc proszę na niego uważać, a szczególnie na jego brzuch.- Odpowiedział nam.
-Dobrze będziemy uważać. A ile będzie tutaj w szpitalu?.- Zapytałem.
-W jego stanie może potrwać to miesiąc lub więcej. Przykro mi....
W tej chwili jakieś pielęgniarki wyjechały z Harry'm. Miał maskę tlenową na twarzy i był podpięty do kroplówki. Wyglądał strasznie. Tessa zakryła sobie ręką usta i rozpłakała na jego widok. Podbiegła do jego łóżka, ale pielęgniarki ją odgoniły.
-Emm jeśli chcecie to możecie się z nim zobaczyć, ale iść pojedyńczo.- Powiedział lekarz i popatrzył na Tes.
-Tessa idziesz pierwsza.- Rozkazałem.
-Nie...nie chce...nie.- Powiedziała w płaczu.
-Idź.- Rozkazałem ponownie, a ona popatrzyła na mnie i powoli skierowała się do sali do której przed chwilą przywieziono Hazze.

*Oczami Tessy*

Weszłam do sali w której leżał Harry. Gdy go zobaczyłam rozpłakałam się cicho. Usiadłam na krześle obok niego.
-Harry...Czemu tam poszedłeś? Dlaczego?.- Mówiłam do niego cicho. Wiem, że i tak mnie nie usłyszy.
-Proszę, obudź się...- Chwyciłam jego rękę lekko pocierając jego kostki kciukiem. Siedziałam przy nim i cicho płakałam. Miał bandaż na głowie i nogę w gipsie. Jedna z jego rąk, była położona na jego brzuchu, a drugą trzymałam w swoich dłoniach.
-Harry...Harry błagam...obudź się..-Powiedziałam cichutko.
-Harry..- Wyszeptałam, a jedna łza spłynęła na jego nadgarstek. Wytarłam ją delikatnie.
-Dlaczego tam poszedłeś? Dlaczego....- Patrzyłam na jego twarz. Boże jak ja się o niego boje. I tak mogę się w końcu przyznać, że zależy mi na nim. Ja się w nim powoli zakochuje.
-Harry...proszę cię...proszę cię obudź się.- Przyłożyłam dłoń do jego policzka.
-Harry ja...ja cię chyba kocham.- Powiedziałam i delikatnie pocałowałam go w policzek, bo na jego twarzy nadal znajdowała się maska tlenowa i wyszłam z sali. Czekali tam na mnie chłopaki. Gdy wyszłam spojrzeli na mnie, ale zignorowałam to.
-I co jest?.- Zapytał Zayn podchodząc do mnie.
-Wszystko w porządku?.- Przytulił mnie delikatnie. To dziwne...Jeszcze kiedyś chciał mnie zgwałcić, a teraz co? Nie rozumiem...zaczął pocierać moje plecy. Postanowiłam milczeć. Nie chce nic mówić. Kiwnęłam tylko głową i usiadłam na krzesełku. Następny wszedł Louis. O nie..Zostałam z tymi trzema....W tym dwójka z nich chciała mnie zgwałcić...Kurwa...Proszę, tylko nie podchodź cie do mnie...Proszę, tylko nie podchodźcie do mnie! Po chwili podszedł do mnie Zayn i Liam. Normalnie jakby słyszeli moje myśli! Czego oni chcą?
-Tessa?.- Zapytał Liam, a ja spojrzałam na niego tylko ze strachem w oczach.
_________________________________________________________________________________

Cześć! Kolejny rozdział mamy za sobą. Jest on jak narazie najdłuższy ze wszystkich. Mam nadzieje, że się wam spodoba i liczę na wasze komentarze. Byeee..
Lilka.

                              CZYTASZ=KOMENTUJESZ



środa, 5 lutego 2014

Rozdział 20

*Oczami Harry'ego*

Wyszedłem spod prysznica. Obwiązałem ręcznik na biodrach i wyszedłem z łazienki. Wchodząc do sypialni ubrałem tylko same czarne bokserki. Nigdzie nie było Tes. Zszedłem na dół do salonu, przez korytarz, zmierzając do drugiej łazienki, alee...po drodze zobaczyłem otwarte na oścież drzwi do ''tego'' pokoju. Szybko tam wszedłem, cholernie wkurwiony. Zobaczyłem Tessę, która stała przy otwartym sejfie, trzymając przy uchu swoją komórkę, którą kiedyś tu zostawiłem.
-Tessa! Do kurwy nędzy! Co ty tu robisz? Chyba ostatnio jasno się wyraziłem na temat twojego wchodzenia tu! Złamałaś zakaz!- Wydarłem się na nią. Upuściła swój telefon n podłogę. Chyba się przestraszyła....No trudno! Miała tu nie wchodzić!
-Prze...przepraszam...- Powiedziała swoim delikatnym głosikiem. Pewnie myśli że odpuszczę...O nie!
-Żadne przepraszam Tessa! Nie ugnę się teraz na twoje przeprosiny! Obiecałaś i słowa nie dotrzymałaś! Złamałaś ten zakaz!- Ponownie krzyknąłem.
-A...ale ja chciałam tylko zadzwonić...- Powiedziała niewinnie.
-To nie mogłaś mnie poprosić o komórkę, przecież wiesz że bym ci dał! Nie mogłaś tego zrobić, Tylko musiałaś tu wchodzić? Wiesz, że teraz czeka cię solidna kara? Tak jak kiedyś ci powiedziałem, za złamanie tego zakazu?.- Zniżyłem ton głosu.
-Nie nie dał byś mi go. Ja już wiem...
-Tessa nie przeginaj! Wczoraj prosiłaś? Dałem ci...więc co? Twoja komórka tu była bo ja ją tu zostawiłem, a potem zapomniałem ją stąd zabrać! Nic więcej! A teraz wyłaź stąd...czeka cię niezła kara za to co zrobiłaś!
-Na pewno? A czy nie chciałeś jej przede mną schować, żebym nie zadzwoniła do Natalie lub nie wiem...po policje? Nie wmawiaj mi głupot....i niby jaka kara? Nie mów że się dowiem, bo i tak jej nie dostanę!
-A chcesz się przekonać? I nie ukrywałem jej przed tobą bo po co?  Na policje i tak byś nie zadzwoniła...nie wkopałabyś mnie i nic na mnie nie masz bo nic ci nie zrobiłem! A kare i tak dostaniesz! Nie myśl, że ujedzie ci to na sucho!- Znów krzyknąłem.
-A skąd wiesz? Może i bym zadzwoniła?! Nie jestem tchórzem! I niby jaka kara? Cały czas mnie tylko straszysz, a nic nie robisz! Kłamiesz! Nic mi nie zrobisz!.- Krzyknęła w moją stronę. Chyba jest zbyt pewna siebie.
-Kochanie nie zadzwoniłabyś, ponieważ byłoby ci mnie szkoda i żal, nie masz na tyle silnej woli, aby wysłać mnie za kratki, a kara którą dostaniesz jest taka: ''Oddajesz mi komórkę, masz zakaz wychodzenia z tego domu oraz zakaz widywania się z Natalie do odwołania...i bierzesz ze mną kąpiel NAGO!.- Zaakcentowałem ostatnie słowo.
-Ale to ostatnie to już jutro bo właśnie co wyszedłem spod prysznica....i masz się nie sprzeciwiać! To twoja kara i wiedz, że zawsze mogła być gorsza, a teraz grzecznie wychodzisz z tego pokoju i bez narzekań masz się mnie słuchać!.- Powiedziałem i ciągnąc ją za rękę wyszliśmy z pomieszczenia. Popatrzyłem na nią miała smutną minę i załzawione oczy.
-Nie zamkniesz mnie w domu jak w więzieniu! Nie masz takiego prawa! Ani nie zabronisz mi kontaktu z Nati! To przesada! A kąpiel? Chyba cie głowa boli! Nigdy w życiu!.- Przetarła jedną łzę z policzka.
-Kurwa...chciałaś się dowiedzieć o swojej karze więc proszę! A teraz znów ci coś nie pasuję! Nie zmienię kary! Bądź posłuszna...i mam takie prawo...złamałaś zakaz, daną mi obietnice! Nie pomogą już łzy, błagania i inne!.- Powiedziałem wkurzony, a ona się rozpłakała i mocno przytuliła do mnie. Kurwa nie! Nie zlituję się! Jej zachowanie też mnie już wkurza! Raz nie chce mojego dotyku, a raz mnie przytula! O co jej chodzi?...
-Przepraszam..- Powiedziała drżącym głosem. Odepchnąłem ją od siebie. Tak nie będzie!
-Nie ma kurwa przepraszam! Mała jak mówiłem nie zlituję się..nawet o tym nie myśl!.- Powiedziałem wnerwiony.
-Oddaj mi komórkę.- Wyciągnąłem w jej stronę rękę, aby oddała mi to co aktualnie trzymała w swojej dłoni.
-No już!
-Tylko, że ona jest na ziemi ...w tamtym pomieszczeniu....-Oznajmiła smutnym głosem.
-To co ty trzymasz w ręce?.- Spytałem.
-Ja no..nic...- Spuściła głowę. Podniosłem siłą jej rękę, bo się strasznie opierała, rozwarłem jej palce i zobaczyłem...mój...mój stary łańcuszek z papierowym samolocikiem. Szukałem go tygodniami! Dostałem go od siostry na moje 16- naste urodziny. Tessa popatrzyła na mnie przestraszona. Pewnie myśli, że na nią nakrzyczę.
-Skąd to masz?.- Spytałem spokojnie.
-Z...znalazłam w twoim pokoju...nie krzycz na mnie...proszę.- Powiedziała cichutko, a mała łezka spłynęła po jej rumianym policzku.
-Ej nie płacz Mała, nie będę krzyczał. Szukałem tego wisiorka od roku, dostałem go na moje 16- naste urodziny i nigdy nie zdejmowałem, ale potem się zgubił...- Powiedziałem i delikatnie obtarłem jej polik.
-Na...naprawdę? .- Spojrzała powoli na mnie. Miała strach w oczach. Widziałem to.
-Tak Kochanie naprawdę, a teraz idziesz do sypialni, a ja po twoją komórkę którą oddam za równy tydzień to samo z wychodzeniem z domu i spotykaniem się z Natalie. Twoja kara trwa równy tydzień, nie więcej, nie mniej, a teraz idź już.- Powiedziałem i wygoniłem ją na górę. Widziałem jej zawiedzioną minę. Sam poszedłem do skrytki i po włożeniu jej komórki do sejfu, zamknąłem go na specjalny kod. Po chwili skierowałem się do kuchni i zabrałem stamtąd słodycze. Wszedłem do łazienki i ubrałem na siebie spodenki które sięgały mi do kolan. Nie ubierałem koszulki. Razem ze słodyczami poszedłem do sypialni gdzie siedziała smutna Tessa.
-Czemu kazałeś mi tu przyjść?- Spytała ze smutkiem w głosie. Siedziała po turecku, a głowę miała spuszczoną w dół.
-Chciałem z tobą posiedzieć... pogadać, proszę.- Podałem jej, żelki, czekoladki i różne batoniki.
-Zjedz coś, słodycze zawsze poprawiają humor.- Powiedziałem i wsadziłem sobie całą garść żelków do ust.
-Nie nie chce tego jeść.- Odsunęła to od siebie w moją stronę.
-Czemu? To jest pyszne i nie martw się nie zgrubniesz od tego, no dawaj jedz.- Wziąłem czekoladkę i otworzyłem jej buzię i włożyłem jej ją do ust. Połknęła i lekko się uśmiechnęła.
-No widzisz? Mówiłem że dobre...
-Jak dla mnie to takie sobie...
-No wiź jak ty możesz nie lubić słodyczy?? To dziwne.- Powiedziałem i znów zatkałem sobie usta żelkami.
-No normalnie...No dobra..powiem...ja ich nigdy nie jadłam.- Zmieszała się.
-CO?? Czemu? Tessa Kocie jak ty mogłaś nigdy nie jeść słodyczy??.- Spytałem serio zdziwiony.
-No po prostu...nigdy ich nie jadłam.
-Dlaczego?- Znów spytałem.
-Mama mi ich nigdy nie dawała...Ja też ich sama nie jadłam...po prostu tak jestem nauczona...
-Kochanie musisz nadrobić te straty.- Powiedziałem i znów włożyłem jej do buzi czekoladki.
-Nie chce tego. Nie wciskaj mi .- Odepchnęła moją rękę.
-Czemu Kotek? Przecież to jest przepyszne.- Oznajmiłem i napchałem sobie usta czekoladą. Nie rozumiem jak można nie lubić słodyczy?
-Nie wiem...po prostu nie chce się nauczyć jedzenia tych rzeczy, ale widzę że ty je uwielbiasz.- Odpowiedziała mi tym swoim słodkim głosikiem.
-Tak ja je uwielbiam, słodycze to najlepsza rzecz jaka może istnieć....
-Ja nic nie wiem na ten temat, bo ich nie jem.- Powiedziała obojętnie.
-Trudno, twoja strata.- Dalej zajadałem się cukierkami. Zauważyłem jak Tessa, przygląda się moim tatuażom.
-Harry? Mogę cie o coś spytać? Co znaczy ten tatuaż?.- Pokazała palcem na na moją kłódkę na nadgarstku.
-Nie wiem dokładnie, ale zrobiłem go jak jeszcze byłem z moją rodziną, ale teraz za to co robię, pewnie nie chcą mnie znać. Zepsuł mi się humor. Strasznie tęsknie za moją mamą i siostrą.
-Nie mów tak, na pewno oni za tobą tęsknią i chcą cię spotkać. Kochają cię. Przecież jesteście rodziną... Powinieneś się z nimi pogodzić, puki ich jeszcze masz..- To co mi powiedziała było na prawdę piękne. Zobaczyłem, że zaszkliły jej się oczy. Patrzyła na swoje ręce leżące na jej kolanach.
-Nie zadzwonię do nich, moja matka wyrzuciła mnie z domu za to.- Łza spłynęła mi po policzku.
-Za tatuaże?.- Spytała lekko zdziwiona.
-Nie, za to że z chłopakami napadliśmy na bank, a ona się o tym dowiedziała, zresztą...nie chcę o tym gadać.- Powiedziałem i położyłem się bokiem do niej, na łóżku.
-Na pewno kiedy się pogodzicie i wszystko będzie w porządku.- Powiedziała i przytuliła się lekko do moich pleców.
-Kocham cię.- Wyszeptałem. Mam nadzieje, że tego nie usłyszała.
-Co mówisz? Nie zrozumiałam...możesz powtórzyć?.- Spytała cicho.
-Nie, nic.- Odpowiedziałem.
-Jak chcesz.- Usiadła z powrotem trochę dalej ode mnie.
Nie odpowiedziałem już. Zasnąłem.

*Oczami Tessy*

Przez kilka minut siedziałam obok niego. Nie odzywał się. Nie wiem może usnął? Wstałam z łóżka i obeszłam je, żeby zobaczyć czy śpi. Tak zasnął sobie. Wyglądał słodko, ponieważ kilka jego loków opadło mu na czoło. Popatrzyłam na jego klatkę piersiową, która unosiła się i opadała równomiernie. Miał lekko uchylone usta. Podniosłam rękę i zaczęłam kreślić kontury jego tatuaży. Lekko się uśmiechnął. W tym momencie miałam ochotę go pocałować. Boże ja się w nim chyba zakochuje. Zostawiłam go już w spokoju. Spojrzałam na zegarek na jego nadgarstku. Była godzina 19.30. Byłam już trochę zmęczona. Delikatnie pocałowałam Harry'ego w policzek. Boże, co ja robię? Nie! Nie, nie, nie...To nie było specjalnie. Po chwili zobaczyłam jak jego oczy się otwierają. Szybko wstałam i po cichu ruszyłam do drzwi, ale zatrzymał mnie jego głos.
-Co ty robisz Tes?.- Zapytał zaspany. W tym momencie miał takie malutkie oczka.
-Idę na dół, a co?.-
-Po co? Zostań tu.- Powiedział i nakrył się kołdrą.
-Nie chce...muszę wziąć prysznic.- Powiedziałam niewinnie.
-Coś kombinujesz Kochanie. Twoja komórka jest schowana w sejfie, który jest zamknięty na specjalny kod, wszystkie zamki od drzwi wyjściowych są zamykane automatycznie. Nie wyjdziesz stąd.- Powiedział spoglądając na mnie.
-Nie, ja nie chce nigdzie wychodzić. Chce wziąć prysznic...nie mogę?.- Spytałam go.
-Możesz, ale nie radzę ci niczego próbować! Masz godzinę, potem widzę cię tu z powrotem.- Powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Za godzinę? Wystarczy mi pół, ale jak chcesz.- Wyszłam z jego pokoju, ale po chwili wróciłam bo zapomniałam wziąć ciuchów. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją powoli. Wyciągnęłam moją kremowo-białą piżamę i wróciłam do łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam pod ciepły strumień wody. Woda dawała ukojenie, mojemu ciału...ale zaraz....kurwa nie zamknęłam drzwi od łazienki! Harry może tu wejść. Wyszłam szybko, narzuciłam na siebie jakiś ręcznik i szybko udałam się pod drzwi. Gdy je zamykałam, coś je zatrzymało. Cholera to Harry!.
_________________________________________________________________________________


Hejka! W końcu dodałyśmy kolejny rozdział. Wiemy, że miał pojawić się on wczoraj, ale po prostu nie miałyśmy czasu by go napisać. Jeszcze raz przepraszamy. Mamy też nadzieje, że rozdział się wam spodoba.
Lilka i Majka....Byeee!
                                 CZYTASZ=KOMENTUJESZ