środa, 19 lutego 2014

Rozdział 23

***-Kocham cię Tessa.- Wyszeptałem i popatrzyłem jej głęboko w oczy.
      -Tak bardzo chciałbym, abyś ty też mnie pokochała..***

*Oczami Tessy*


-C..co? Harry.- Powiedziałam cicho. Byłam zdziwiona ale wiem, że ja też coś do niego czuję. Czuję...Nie tak bardzo, jak on....ale czuję.
-Tessa kocham cię.- Powiedział pewnie.
-Nie, Harry...Nie przestań...proszę..- Nie mogłam nic innego powiedzieć. Za każdym razem gdy mówi do mnie te dwa słowa tak mam.
-Czemu? Dlaczego? Tessa ja już nie mogę się  tym dłużej ukrywać.- Odpowiedział cicho.
-Po prostu mieszasz mi w głowie...Ja już nie daje rady tego słuchać.- Powiedziałam patrząc wszędzie tylko nie na niego.
-Tessa proszę popatrz na mnie.- Poprosił mnie.
-Nie chcę...powinieneś odpoczywać, a nie rozmawiać ze mną...
-Tessa proszę.- Wyszeptał błagalnie. Niechętnie na niego spojrzałam.
-Dlaczego tak nie lubisz gdy ci to mówię? Jeśli mnie nienawidzisz to mi to powiedz, a zostawię cię w spokoju...Jeśli mnie nie chcesz...zrozumiem, ale po prostu mi to powiedz.- Spoglądnął na mnie.
-To nie tak, że cie nienawidzę...ale...nie ważne...odpoczywaj.- Zmieszałam się.
-A jak? Kurwa cały czas odpoczywam! Cały czas leżę w tym cholernym łóżku nie mogąc się ruszyć! I tak będzie przez cały chujowy miesiąc!.- Wkurzył się, a ja wystraszyłam się lekko.
-Przestań krzyczeć! Zawsze na mnie krzyczysz! I myślisz że to takie fajne! Ale właśnie tak nie jest! Strasznie się wywyższasz! To jest najbardziej denerwujące! Wkurwia mnie też to, że zawsze muszę się cie słuchać!.- Wstałam i wyszłam z sali. Nie mam ochoty na niego patrzeć. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam chłopaków. Podeszłam do Louis'a tylko jemu jak na razie ufam.
-Louis błagam zabierz mnie do domu. Nie wytrzymam już w tym przeklętym szpitalu..- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Tessa co się stało? Dlaczego płaczesz?.- Spytał zdezorientowany.
-Nie ważne, zabierz mnie stąd w tej chwili!...
-Dobra, dobra chodź już..- Powiedział i złapał mnie za rękę. Wyszliśmy ze szpitala i podeszliśmy do jego auta.
-Powiesz mi o co chodzi?.- Spytał.
-To nie twoja sprawa.- Odpowiedziałam nadal mocno wkurwiona na Harry'ego.
-Tessa noo...weź się zachowuj i powiedz o co chodzi.- Jęknął.
-No po prostu...Harry mnie wkurwił i tyle..- Oznajmiłam z dziwnym głosem.
-Boo?.- Spytał znów.
-Nie wypytuj mnie...Może jego byś spytał....Ja nie mam nastroju do rozmów...
-Tessa kurwa gadaj o co chodzi! Ja też nie mam siły się z tobą przekomarzać.- Syknął surowo. Przestraszyłam się go.
-Wiesz? Jak na razie to tylko Niall jest dla mnie miły i najłagodniejszy!..
-Możesz się przekonać, że będziemy wszyscy tacy w stosunku do ciebie jeżeli będziesz się tak zachowywać!.- Krzyknął na mnie.
-Wiesz co? Nienawidzę was! Po prostu nienawidzę! Zostawcie mnie wszyscy w świętym spokoju, mam was serdecznie w dupie!..- Krzyknęłam i pobiegłam w przeciwną stronę. Pech chciał że ostatnio nie ćwiczyłam i miałam słabą kondycje. Dlatego Louis po kilkunastu metrach mnie dopadł.
-Słuchaj młoda nie będę się z tobą obchodził jak Harry! Masz się nas słuchać i wykonywać nasze rozkazy i polecenia, a teraz zero gadania..idziemy!.- Krzyknął groźnie. Harry mówił że on jest groźny. Nie zlituję się nade mną. On to mówił śmiertelnie poważnie....Zaczęłam się trochę bać o to, co może mi za chwilę zrobić. Kurwa....wpakowałam się w jedno wielkie gówno..
-Cholera Tessa rusz się!.- Krzyknął i podszedł do mnie. Schylił się lekko i łapiąc mnie za nogi, łatwo przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam się rzucać, wyrywać, krzyczeć i piszczeć...
-Przestań się tak rzucać jak jakaś opętana! Jeżeli w tej chwili się nie uspokoisz to czeka cię surowa kara moja droga!.- Krzyknął podchodząc do auta.
-Już mam jedną kare od Harry'ego, więc daruj sobie!..
-Kurwa to dostaniesz kolejną!.- Powiedział z groźbą.
-Nie! Nie mam takiego zamiaru! Wystarczy mi to, że muszę siedzieć cały tydzień w domu!.
-To już nie mój problem, że dostałaś karę od Hazzy.- Powiedział obojętnie i na chama wrzucił mnie do swojego samochodu.
-I jeszcze jedno, nie próbuj uciekać, krzyczeć, ani nic podobnego bo marny będzie twój los.- Dodał, a mi zebrały się łzy w oczach.
-Traktujecie mnie jak szmatę! To według was jest normalne? Bo dla mnie to jest chore!.- Ledwo powstrzymywałam się od płaczu.
-Zasługujesz na to! Gdybyś się inaczej zachowywała ja też inaczej bym postąpił! A teraz zamknij się!.- Ryknął na mnie i wsiadł na miejsce kierowcy. Przestraszyłam się. Na prawdę się przestraszyłam. Harry mówił prawdę. Louis na serio jak się wkurwi to potrafi być przerażający. Milczałam siedząc na fotelu. Bałam się, że coś mi zrobi. Popatrzyłam na niego. Jechał gdzieś, ale nie za bardzo wiedziałam gdzie. Na pewno nie była to droga do domu Harry'ego, ani jego. Bałam się, tak cholernie się bałam. Siedziałam zwinięta w kulkę na tych tylnych siedzeniach w jego aucie i po prostu gapiłam się w okno i płakałam.
-Nie rycz! To wkurwiające!.- Wysyczał ostro w moja stronę.
-Nie rozkazuj mi! To również jest wkurwiające.- Odgryzłam się, ale po chwili stwierdziłam, że to był błąd.
-Ja pierdole młoda zamknij ryj bo ci zaraz przypierdolę!.-  Wykrzyczał i skręcił w jakąś polną dróżkę. Przestraszyłam się jego wrzasku.
-To może powiesz mi może gdzie jedziemy?.- Zapytałam nieco łagodniej.
-Do starego opuszczonego domu, zostajesz tam na noc, to twoja kara.- Wypowiedział ostro te słowa.
-C..co? Sama? Chyba cię pojebało już do końca! Kurwa ty myślisz, że ja tam zostanę?.- Byłam mocno przestraszona. Co on powiedział? Na noc? On jest kurwa nienormalnym człowiekiem...o ile nim jest...Tak samo jak reszta. Dobrali się!
-Tak sama...Ale nie martw się będę się kręcił gdzieś w okolicy.- Powiedział i przybrał szatański uśmieszek.
-Nie! Nie mam zamiaru tam zostać! Tam jest strasznie! Mogę się ciebie o coś zapytać? Dlaczego wy kurwa jesteście takimi kutasami i dlaczego tak ze mną postępujecie?!.- Spytałam. Nagle zatrzymał gwałtownie auto przed tym starym domem i wyszedł z samochody z miną mordercy i otworzył mi drzwi.
-Jak ty nas nazwałaś?!.- Zapytał ostrym tonem chwytając moją koszulkę i wyciągając na siłę z auta. Nie odpowiedziałam.
-Nie masz prawa się tak do nas zwracać! To ty masz nas słuchać, my możemy robić z tobą co chcemy, a ty nie masz prawa do niczego!.- Tłumaczył mi patrząc mi głęboko w oczy swoimi szaro-niebieskimi tęczówkami, które pociemniały ze złości.
-Prze...przepraszam...pu..puść mnie...p...proszę.- Powiedziałam drżącym głosem.
-Idziesz teraz grzecznie do tego domu, zostajesz tam na noc i bez sprzeciwów!.- Powiedział ostro.
-Nie, nie pójdę tam! Nigdy w życiu!.- Sprzeciwiałam się jak tylko mogłam. Mam nadzieje, że nie pójdzie tam ze mną i nie przywiąże mnie do czegoś. To by było najgorsze...
-Tessa co ja przed chwilą powiedziałem? Masz tam iść inaczej zrobię coś czego nigdy nie chciałabyś poczuć na własnej skórze!.- Powiedział na maxa wkurzony.
-Co mi zrobisz? No co? Nic mi nie zrobisz! Jak mnie skrzywdzisz to stracisz przyjaciela! Harry cię znienawidzi!.- Krzyknęłam. Myślałam że to coś pomoże. Myliłam się to tylko pogorszyło sytuacje. Odwrócił mnie tyłem do siebie i z całej siły złączył moje ręce swoją dłonią. Bolało. Zaczął mnie ciągnąć do środka. Próbowałam go jakoś powstrzymać, ale to nic nie dało. Wszedł wraz ze mną do środka. Zobaczył, że w jednej ze ścian wbity jest kołek.
-Doskonale!.- Krzyknął. Związał mi ręce jakąś liną i przywiązał do niego.
-Podoba się? Tu jest cudownie.- Uśmiechnął się zwycięsko.
-Zostaw mnie! Zostaw i nigdy nie wracaj! Rozumiesz? Wszyscy faceci to największe dupki na świecie!.- Krzyknęłam i mocno się rozpłakałam. Bolały mnie już ręce. Nic nie mogłam na to poradzić, nie mogłam się odwiązać, bo ten świr za mocno to zrobił. Nie chciałam na niego patrzeć. Nienawidzę ich wszystkich!
-No Kochanie, zostaniesz tutaj...papapa.- Powiedział do mnie i powoli kierował się do wyjścia z tego...z tego czegoś! Śledziłam go wzrokiem. Miałam ochotę go zabić, ale nie miałam jak.
-Louis błagam...zrobię wszystko, co chcesz....ale nie zostawiaj mnie tutaj!.- Krzyknęłam.
-Nie! Nie jestem taki jak Hazz. nie odpuszczę. Dobrej nocy.- Powiedział donośnie, gdzieś z oddali. Usłyszał mnie.
-LOUIS!!!!!!.- Wydarłam się na całe gardło. Ręce mnie cholernie bolały. W tym momencie odechciało mi się żyć. Po chwili zobaczyłam jak wchodzi z powrotem do środka. Miałam nadzieje, że mnie stąd zabierze. Jednak nie. Wyciągnął z kieszeni dużą, grubą szarą taśmę i zakleił mi nią usta i wyszedł nie zwracając na mnie uwagi. Rozpłakałam się...Nie to złe określenie.....ja już po prostu wyłam z rozpaczy. Byłam głodna...tak wiem to dziwne ja na mnie, ale byłam...było mi cholernie zimno i odpadały mi już ręce. Już dłużej nie wytrzymam. Teraz żałuję że pokłóciłam się z Harry'm. Moje nogi ledwo co dotykały ziemi. Spróbowałam wyrwać jakoś ten kołek i po chwili lekkiego skakania udało mi się lecz nie tak jak chciałam. Spadłam na zimny beton uderzając w niego mocno głową. Wyswobodziłam swoje ręce z lin i dotknęłam mojej biedne głowy. Lała mi się z niej krew....kurwa! Pewnie teraz całe moje blond włosy są czerwone. Zdjęłam tą taśmę z buzi i zwinęłam się w kłębek trzymając się mocno za głowę.

**Oczami Harry'ego**

Leżałem w tej cholernej białej sali. Sam. Chłopaki pojechali po jakieś jedzenie. Dość długo ich nie było. Cały czas rozmyślałem o Tes. Nie chciałem na nią krzyczeć. Po prostu wkurwiłem się, że muszę tu leżeć przez cały miesiąc, a do tego jestem słaby i nie mogę się ruszyć. Po upływie kolejnej godziny ktoś wszedł do sali. Wszedł Louis. Tak poznałem go po głosie. Był dziwny...nie był to jego normalny głos.
-Ej stary, o co chodziło z Tessą? Dziwnie się zachowywała i strasznie mnie wkurwiła, dlatego teraz ma karę. Powiesz o co dokładnie się pokłóciliście?.- Zapytał mnie siadając obok na krześle.
-Karę? Coś ty jej kurwa zrobił?.- Spytałem podbuzowany.
-Nic strasznego, ale najpierw odpowiedz na moje pytanie.- Powiedział z pokerową miną.
-Spytałem jej się o to co powiedziała mi gdy byłem w śpiączce, czyli czy to prawda, że mnie kocha...powiedziała, że sama nie jest pewna i później coś palnęła, a ja na nią nakrzyczałem..tyle...a teraz gadaj coś ty jej zrobił.- Odpowiedziałem mu.
-Noo...wkurwiła mnie mocno. Cały czas ryczała i nie chciała powiedzieć o co poszło. Darła się na mnie co jest niedopuszczalne! Wywiozłem ją więc do jakiegoś starego opuszczonego domu. Ma tam być przez całą noc. Tyle...
-Do tego małego domku? Czyś ty oszalał? Ona nie dość, że boi się ciemności to jeszcze ma klaustrofobię! Ty jesteś kurwa głupi czy co?!.- Krzyknąłem na niego, a ten aż podskoczył na krześle.
-Nie, nie jestem głupi! On nie jest taki mały, a to pomieszczenie, w którym została jest wystarczająco duże. Nie dostanie ataku, ani nic w tym stylu. Wkurwiła mnie, więc niech sobie radzi! Na więcej razy nie będzie się tak zachowywać!.- Powiedział wkurzony.
-Jedź po nią! Jedź po nią w tej chwili i przywieź ją tutaj! Myślałem, że mogę ci zaufać puszczając cię z nią, ale jednak się myliłem.- Rozkazałem mu.
-A ty co byś zrobił na moim miejscu?! Pewnie to samo!.- Powiedział a mnie zatkało.
-Może coś bym zrobił, ale nie posunąłbym się do tego stopnia!..
-Przecież to jeszcze nic! Wiesz, że stać mnie na o wiele gorsze rzeczy, więc przestań wymyślać!
-Kurwa mać jedź po nią w tej chwili i nie wykłócaj się ze mną! Jeżeli coś się jej stało pożałujesz, że w ogóle wsiadłeś z nią w auto!.- Powiedziałem groźnie.
-Dobra już! Już jadę! Nie drzyj się na mnie!.- Powiedział wkurzony i ruszył w stronę drzwi.
-Wszyscy mnie kurwa wkurwiają!.- Mruknął pod nosem i wyszedł z sali. Zamknąłem oczy. Same przekleństwa mieszały mi się w głowie...bałem się o Tes. Minuty mijały. Chłopaków nie było bardzo długo. Po chwili usłyszałem głos Tessy dobiegający z korytarza.
-Nie, nie chcę tam iść!.- Krzyczała. Pewnie próbowała uwolnić się z rąk Louis'a ale on jest za silny. Weszli do mojej sali. Zobaczyłem że na czole ma duży biały lepiec. Nic innego nie zauważyłem, żeby była ranna.
-Co się stało Louis.- Postanowiłem zapytać.
-Nic ... Przywiozłem ją tak jak chciałeś..Ale moim zdaniem zasłużyła na karę!.- Powiedział siadając na krześle. Tessa stała obok niego patrząc na ścianę. Widziałem w jej oczach mieszane uczucia. Złość, strach i zdenerwowanie..
-Tessa nic ci nie jest?
-Nie. Od kiedy cie to obchodzi? Myślisz, że po kilku godzinach zapomnę o wszystkim i już będzie okey? Mylisz się i to bardzo!.- Odpowiedziała ze złością.
-Spoko nie to nie...próbowałem.- Powiedziałem cicho.
-Wal się.- Odpowiedziała i próbowała wyjść z sali, ale Louis ją zatrzymał.
-Jeżeli stąd wyjdziesz, wrócisz z powrotem do tego domku, a chyba tego nie chcesz prawda?.- Spytał groźnie, przysuwając ją do siebie.
-Nie zrobisz mi tego ponownie! Nie!.- Powiedziała łamiącym się głosem.
-A chcesz się przekonać? Dobrze radzę nie próbuj stąd wychodzić!.- Zagroził jej., a ona westchnęła mijając go i podeszła do ściany opierając się o nią. Siedzieliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie, aż w końcu ciszę przerwała Tessa.
-Słabo mi.- Powiedziała łapiąc się za głowę i osuwając po ścianie. Zemdlała...
_________________________________________________________________________________


Hej! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiemy że rozdział miał pojawić się wczoraj, ale dopiero dzisiaj wrócił nam laptop z naprawy, a poza tym mamy cholernie dużo nauki po feriach i dużo sprawdzianów i egzaminów do zaliczenia, także nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Mamy nadzieję, że notka wam się spodoba i liczymy na dużo komentarzy! Bye..
Majka.




9 komentarzy:

  1. Zajebisty kocham to uwielbiam :D ogladalas gale? Harry najlepszy ,,Co wygraliśmy?" hahahahha Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny .
    Oglądalaś gale ?
    Harry byl w lazience i pòźniej pytal sie co wygrali . Niall robil dziwne miny xD . Louis jakis dobry sie zrobil bo pomagal Niall'owi . A w dodatku uslyszeć Śmiech Niall'a Awww

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, rozdział jest po prostu MEGA!!! :D <3 Nie mogę się doczekać następnej części, ciekawa jestem jak Hazz zareaguje gdy dowie się o tej rozwalonej głowie Tessy :D Oj, nie rób mi na złę i dodaj jak najszybicej nowy rozdział! PLISSSS!!!!! <3
    Zapraszam do mnie : http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. obiecuję że dodam nowy rozdział już jutro ;)

      Usuń
  5. Mega kiedy nastempny prosze juz nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń