piątek, 28 marca 2014

Rozdział 29

*Oczami Tessy*

Zobaczyłam Harry'ego, który siedział oparty o ścianę z głową w rękach. Szlochał.
-Ej Harry...Harry nie płacz..
-Niby czemu co? Straciłem wszystko...najważniejsza dziewczyna w moim życiu nigdy mi nie zaufa, nigdy mnie nie pokocha....a ja nie mogę tego znieść...Tak bardzo cie kocham Tessa, mógłbym zrobić dla ciebie wszystko,...ale po co ja ci to mówię...ty i tak mnie nienawidzisz..- Wyszeptał i podkulił nogi pod brodę. Wow niby taki silny facet, nie do zdarcia, silny i w ogóle, a jednak bardzo wrażliwy.
-Harry, to nie tak, że już wszystko stracone....Tylko po prostu ty nie umiesz...nad sobą panować. W tym jest największy problem...Ja mogę spróbować ci zaufać i gdy jestem już tak blisko, to dzieje się coś dziwnego i wszystko zaczyna się od początku...tak jak teraz....- Mówiłam cicho. Sama nie wierze w to co właśnie powiedziałam.
-Ja potrzebuje czasu, to wcale nie jest takie łatwe jak tobie się wydaje Harry...- Wyszłam z sypialni. Miałam dość takiej atmosfery. Zeszłam na dół, gdzie byli Louis i Natalie. Byli sami co mnie zdziwiło.
-Gdzie są chłopaki?.- Zapytałam siadając obok nich na kanapie.
-Um...oni poszli już do siebie. Stwierdzili, że i tak nie mają co tu robić...- Powiedział brunet.
-Mhm...- Odpowiedziałam smutno..
-Ej Tessa co jest? Czemu jesteś taka smutna?.- Spytała mnie Natalie.
-Emm...Louis? Mógłbyś zostawić nas na chwile same? Proszę...
-A ta jasne..- Wstał i poszedł na górę, zapewne do Harry'ego. Ja wiem, że się w nim zakochuje i dlatego mam tak pogmatwane myśli..
-No Tes, mów o co chodzi..
-No bo, jak weszłam do sypialni, to Harry siedział na parapecie i nie chciał mnie słuchać, gdy się zirytowałam i odeszłam od niego i chciałam wyjść do was, to zatrzymał mnie w drzwiach. Gdy powiedziałam, że mu nie zaufam i wyszłam z pokoju i gdy byłam już w połowie korytarza to usłyszałam jakby huk, jakby coś spadło i gdy weszłam z powrotem do sypialni to Harry cicho płakał i powiedział, że stracił wszystko....że stracił najważniejszą dziewczynę w swoim życiu, która nigdy mu nie zaufa i powiedział też, że bardzo mnie kocha, a ja mu coś odpowiedziałam i wyszłam stamtąd.- Opowiedziałam jej wszystko, a ona szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Tessa...jakie to słodkie...on jest tak szalenie w tobie zakochany i w ogóle....a ty go kurwa odrzucasz...no wiesz jak możesz. On zrobiłby dla ciebie wszystko, a ty nic!.- Ostatnie słowa wypowiedziała z widocznym oburzeniem.
-Oj, no, ale ja myślę, że nie jestem jeszcze na to gotowa...Nie chcę jeszcze z nim być. Ja naprawdę potrzebuję dużo czasu Nati i ty wiesz o tym najlepiej...rozumiesz mnie prawda?.- Spytałam, a ona pokiwała głową na znak, że rozumie..
-Wiedziałam, że mnie zrozumiesz...- Uśmiechnęłam się lekko.
-Tak Tessa, rozumiem, ale Harry długo nie wytrzyma. On myśli, że ty go  nie chcesz, bo cały czas go odrzucasz. Louis mówi, że nieraz chodzi taki smętny i w ogóle, a jak uda mu się coś od niego wyciągnąć to cały czas mówi, że go nie chcesz, a on strasznie cie kocha. Tessa zrozum to. Ja wiem, że mu ufasz i wiem, że się w nim zakochujesz. Musisz dać mu szanse...- Powiedziała i popatrzyła na mnie przenikliwie.
-No właśnie i tu się mylisz, bo ja mu nie ufam. Po tym wszystkim co przez niego przeszłam, jak mam mu zaufać? To jest dla mnie ciężkie...Może on tego nie rozumie...ja...jeszcze nie teraz Nati...myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie całej tej sytuacji..
-Dobra, rób co chcesz, ale później nie przychodź do mnie na skargi, że Harry zaczął spotykać się z inną kiedy ty będziesz gotowa!.- Powiedziała z podniesionym głosem i poszła na górę do chłopaków. Wiem, że sama się okłamuje. Ja mu ufam, ale nie chcę się do tego przyznać...

*Oczami Harry'ego*

-Louis co ja mam zrobić co? Ona mi już nigdy nie zaufa..- Powiedziałem załamany.
-Stary nie wiem, serio..- W tym momencie do pokoju weszła Natalie. Podeszła do nas. Popatrzyliśmy na nią pytająco, a ona tylko wzruszyła ramionami.
-Oh, dobra...nie patrzcie tak na mnie..Słuchajcie, a szczególnie ty Harry. Tessa ci ufa, jest też w tobie zakochana, ale nie chce się do tego przyznać. Nie wiem, co ona się tak boi. Louis zachowuje się tak samo jak ty i go kocham i przyznaję się do tego, ale Tessa to jest po prostu trudna sprawa. Musicie pogadać, albo cokolwiek. No nie wiem, zacznij ją całować czy coś, ja też jestem już na nią wkurzona, bo sama nie wie czego chce..- Powiedziała i wtuliła się w Lou.
-Nie, nie będę jej całował. Ona tego nie chce. Nie lubi gdy to robię. Wydaję mi się, że ona na prawdę się czegoś boi, ale nie wiem czego. Chyba, że tylko mi się tak wydaje. Ona jest inna niż wszystkie dziewczyny. Jest taka delikatna i wrażliwa...Myślisz, że ona mnie kocha? Bo jakoś tego nie okazuję. Przecież i tak sama powiedziała, że mi nie zaufa.- Oznajmiłem bardzo przejęty tym co właśnie powiedziała mi Natka.
-Boże wyście się nieźle dobrali! Normalnie jakbyście myśleli to samo! Oboje kurwa mać musicie się przełamać! Ty musisz o nią cholera zawalczyć! Ona ci kurwa ufa i się w tobie kocha! Masz w to debilu uwierzyć! Ja wam więcej nie pomogę!..- Krzyknęła wkurzona.
-Natalie uważaj na to jak się wyrażasz!.- Pouczył ją Lou, a ona posłała mi i jemu przepraszające spojrzenie.
-Sorry poniosło mnie, ale serio zróbcie coś i bądźcie w końcu razem!
-Może i masz racje...może powinienem coś z tym zrobić...ale cholera ja cały czas próbuje ją w sobie rozkochać, a ona i tak jest tak jakby ''niedostępna''. Może ja powinienem zareagować pierwszy...sam już nie wiem. Teraz wszystko mi się miesza w głowie i nie mogę się skupić na jednej rzeczy...- Powiedziałem i głośno westchnąłem.
-Tak, to ty powinieneś zrobić ten pierwszy najważniejszy krok...pomóc jej się przełamać...- Poradziła.
-Tylko co ja mam zrobić?
-To już zależy wyłącznie od niebie. To ty musisz o tym zadecydować i co zrobić. Ja już nic nie mogę ci więcej poradzić...- Odpowiedziała i bardziej przytuliła się do Louisa.
-Dobra, coś wymyślę...ale jeszcze nie teraz...- Oznajmiłem.
-Jak chcesz. My będziemy już iść, bo trochę późno. Trzymaj się Styles.- Powiedział Lou i pożegnali się ze mną po czym wyszli. Nie miałem ochoty schodzić do Tes. Ona też potrzebuje czasu. Dam jej to, czego chce. Sam też nie mogę tak naciskać.

                                                          ~Następny dzień~

Z Tessą nie rozmawialiśmy przez tą dobę. Ona robiła coś innego i ja tak samo. Ale w końcu postanowiłem zejść do niej i pogadać. Leżała na kanapie i była mocno zamyślona. Podszedłem do niej i wziąłem na ręce. Przestraszona podskoczyła lekko, ale utrzymałem ją. Posadziłem ją sobie na kolanach, tak, że siedziała na nich okrakiem.
-Tessa?
-Emm...taak?.- Spytała niepewnie.
-Popatrz mi proszę w oczy i powiedz, że się we mnie nie zakochałaś i, że mi nie ufasz. Tylko masz patrzeć prosto w moje oczy.- Powiedziałem jej.
-Harry nie mogę, ja nie moge już kłamać...tak zakochałam się w tobie i tak ufam ci....naprawdę...- Odpowiedziała mi mocno speszona. W duchu zrobiłem ruch zwycięstwa. Popatrzyła na mnie, wzrokiem schodząc na moje usta. Też na nią spojrzałem i po chwili, zbliżyliśmy do siebie nasze twarze. Gdy już stykaliśmy się ustami wyszeptałem ''kocham cię'' i złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Złapała w swoje palce moje loki, a ja jęknąłem gardłowo, podniecony tym gestem. Podobało mi się to co robi. Tak się ciesze. Ona wreszcie mi to powiedziała! Niestety ktoś przerwał nasz pocałunek. Tym ''ktosiem'' okazała się Natka i Lou. Nawet nie zauważyłem kiedy weszli do domu.
-Uuu...a co tu się dzieje?.- Zapytał zaciekawiony Louis.
-Um...nic takiego...- Powiedziała zdezorientowana Tes i  szybko zeszła ze mnie siadając obok mnie.
-Tessa nie wstydź się i tak wiem, że się całowaliście...i to jak!.- Wykrzyknęła Natalie i podeszła do Tes mocno ją przytulając i szepcząc coś na ucho. Popatrzyłem  na Louisa, który poruszył zabawnie brwiami, a ja się do niego szeroko uśmiechnąłem ukazując dołeczki.
-To nie jest pierwszy raz...- Tłumaczyła się. Była trochę zawstydzona.
-To też wiem..- Zaśmiała się i ponownie ją przytuliła.
-Dobra chodź Natka. Zostawimy ich samych. Hazz jakby coś to dzwoń do mnie.- Powiedział Louis i wyszedł z domu razem z Natką.
-Tessa? Czy ty....czy ty zostaniesz moją dziewczyną?.- Zapytałem z zawahaniem.
-No Harry...ja nie wiem czy jestem jeszcze gotowa...ale tak, będę twoją dziewczyną..- Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy i pocałowała mnie lekko w policzek. To było urocze. Zaśmiałem się i przekręciłem ją na kanapie tak, że leżała na niej, a ja nad nią z rękami po obu stronach jej głowy.
-Kocham cię Tes...i tak się ciesze, że w końcu jesteśmy razem.- Wyszeptałem patrząc jej głęboko w oczy. Nie odpowiedziała tylko podniosła się i cmoknęła mnie w usta. Uśmiechnąłem się lekko i położyłem obok niej, bawiąc się jej włosami. Wtuliła się we mnie i coś mruczała pod nosem, ale nie rozumiałem co.
-Co? Tessa co ty mówisz? Nie zrozumiałem cie..- Oderwałem ją ode mnie i popatrzyłem na jej twarzyczkę.
-Nie nic takiego...
-No powiedz kochanie..- Wymruczałem jej do ucha.
-To takie ważne? Nie...- Powiedziała patrząc na mnie słodko.
-No okey, jak nie chcesz to nie mów.- Przytuliłem ją do siebie.
-Harry? Chce mi się spać...- Jęknęła cicho i bardziej się do mnie przytuliła.
-Tessa teraz? Jest południe...- Powiedziałem lekko zdziwiony.
-I co z tego? Nie wyspałam się..- Mruknęła i mocniej wtuliła się w mój tors.
-No dobrze chodź.- Wstałem, a ona nadal leżała na kanapie.
-Ej kocie wstajesz czy nie?
-Zanieś mnie...nic mi się nie chce...- Jęknęła i spojrzała na mnie prosząco.
-Eh..co ja z tobą mam...- Westchnąłem i wziąłem ją na ręce jak pannę młodą. Zawiesiła mi ręce na szyi i wtuliła głowę w zagłębienie pomiędzy, szyją a ramieniem. Ona robi się słodka kiedy jest śpiąca. Poszedłem z nią na górę do mojej sypialni. Położyłem ją delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Uśmiechnęła się lekko i zamknęła oczy. Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem, zostawiając ją samą w pokoju. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie coś do jedzenia. Byłem strasznie głodny. Zrobiłem sobie 5 kanapek, które pochłonąłem w szybkim tempie, a potem poszedłem przed TV. Po jakichś 2-3 godzinach do salonu zeszła Tessa. Usiadła na fotelu przy mnie.
-Która godzina?.- Zapytała przecierając delikatnie oczy.
-Po 16 a co?.- Spytałem i wziąłem ją na kolana.
-Nic, tak pytam. Ile spałam?
-Emm...tak ze 3 godzinki.- Odpowiedziałem i wtuliłem ją w siebie i cmoknąłem w czubek głowy.
-Mhm..- Mruknęła.- Co oglądasz?.- Spytała zerkając na telewizor wiszący na ścianie.
-Jakieś denne seriale, kompletnie nic nie ma w tym telewizorze.- Powiedziałem marudnie, a ona zachichotała pod nosem.
-Nie śmiej się, to nie zabawne, serio mi się nudzi.- Westchnąłem.
-To zrób coś takiego, aby ci się nie nudziło...- Mruknęła wpatrzona w telewizje.
-No ciekawe co?.- Spojrzałem na nią pogardliwie.
-Um...no nie wiem..- Odpowiedziała i popatrzyła na mnie.
-Ale wiesz? Ja już wiem co..- Powiedziałem i zacząłem ją całować. Na początku lekko, a później coraz namiętniej. Przerwała na chwile.
-Co masz na myśli?.- Spytała.
-Mmmm...dużo rzeczy kochanie.- Wymruczałem jej seksownie do ucha.
-Na przykład?
-Tessa jestem facetem, niby co miałoby miałoby zajmować 50% moich myśli co?.- Zaśmiałem się i znów wpiłem w jej słodkie usteczka. Miałem na nią straszną ochotę, ale wiem ona się krępuje i nie chce niczego robić.
-No dobra już nie będę pytać...- Wypowiedziała te słowa prosto w moje usta.
-Ymm....Tessa, a możemy porozmawiać?.- Spytałem.
-No tak, a o co chodzi?
-Bo Tessa chodzi o seks, czy ty chcesz to zrobić? Wiem, że nie jesteś pewna i się boisz, ale chciałbym wiedzieć kiedy będziesz gotowa.- Spojrzałem w jej oczy.
-Ja...ja nie wiem...ja chyba nie jestem jeszcze gotowa..- Powiedziała cicho. Wiedziałem, że jest przestraszona moim pytaniem.
-Wiem, że nie jesteś, ale są też inne sposoby na zadowalanie. Tessa wiesz, że cie kocham i, że cie nie skrzywdzę.- Oznajmiłem i cmoknąłem ją w usta.
-Co? Ale co co ci teraz chodzi? Nie rozumiem za bardzo...
-No umm...wiesz co to jest palcówka prawda? Albo jakby to ująć w ładniejszy sposób obciąganie? Tą są niektóre sposoby na sprawienie komuś przyjemności. To nie musi być od razu seks.- Powiedziałem z uśmiechem, a jej policzki oblały się czerwienią.
-Nie wstydź się kochanie..- Zaśmiałem się lekko.- Przy mnie nie musisz się wstydzić.
-Tak wiem co to jest...rozumiem...- Rzekła i oparła głowę na moim ramieniu.
-Boisz się to zrobić? Wiesz, że cię nie skrzywdzę, a chcę to z tobą zrobić bo cię kocham i no wiesz...ale nie chcę naciskać, ani wywierać na tobie presji słonko...- Pocałowałem ją w usta.
-Tak boję się...i jesteś jak każdy chłopak...ty też masz swoje ''potrzeby''.- Oznajmiła i poprawiła się na mnie, chcąc zmienić pozycję siedzenia.
-Ale nie bój się pieszczoty nie bolą. Wiem, że to twój pierwszy raz i będę delikatny na prawdę.- Przytuliłem się do niej.
-Ale ja nie chcę..- Powiedziała przyciszonym głosem...Ciekaw jestem ile ja jeszcze wytrzymam...
-I z resztą wiem, że to boli...bo...Zayn...nie ważne..- Powiedziała, a jej głos się załamał lekko.
-CO?! Co Zayn? Tessa co on ci zrobił?! Mów!.- Podniosłem głos. Bałem się, że zrobił jej coś poważnego.
-No w tedy...nie pamiętasz?..- Zaczęła się lekko jąkać.
-Tessa pamiętam, ale co on ci zrobił? Myślałem, że tylko ściągnęli z ciebie ubranie! Powiedz.- Ostatnie słowo wypowiedziałem spokojniej.
-No Zayn, on mi włożył palce..tam...no..no wiesz...ale to tylko on...Liam nie...
-Tessa Boże, dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Przepraszam, że musiałaś to przeżywać...- Przytuliłem ją mocno do siebie.
-No myślałam, że oni ci o tym powiedzieli...i ty nie masz za co przepraszać...
-Zayn nie powiedział mi o tym! Skłamał! Zobaczysz pożałuje tego!.- Powiedziałem zdenerwowany.
-Nie, nic mu nie rób, proszę...Nie musisz od razu tak reagować...zostaw go w spokoju...- Broniła go.
-Ale Tessa on zrobił ci krzywdę! Zrobił coś przeciwko tobie!.- Wkurzyłem się.
-No wiem Harry, ale on już dostał od ciebie! I co? Znowu dostanie? Czy to nie jest twój przyjaciel?
-Ehh..- Westchnąłem.- Nie chcę go bić, ale on chciał cię przecież zgwałcić! Czemu go bronisz?
-No wiem przecież...- Zaszkliły jej się lekko oczy.- Ale ja go nie bronię, po prostu dlaczego miałbyś go karać?
-Po 1. nie płacz, a po 2. może dlatego, że nie przyznał się, że zrobił ci krzywdę? Że płakałaś na jego oczach, kiedy on tak po prostu bezlitośnie chciał cię przelecieć? Huh?
-Po 1. to nie płacze, a po 2. zauważyłam, że Zayn już taki jest. Nie mówi prawdy i bardzo dobrze udaje mu się ukryć kłamstwo. Niektórzy nie umieją się powstrzymać i on tak chyba ma...nie ważne...
-Tessa jesteś strasznie uparta..- Jęknąłem.
-No dzięki!.- Krzyknęła oburzona.
-No co, przecież prawdę mówię..- Zaśmiałem się lekko i cmoknąłem ją szybko w usta.
-Ale to nie jest śmieszne...- Skrzyżowała swoje ręce na brzuchu.
-Ej weź się nie obrażaj kocie...
-Bo co?  Nie zabronisz mi przecież..- Zaczęła się ze mną drażnić. Zauważyłem to.
-Eh Tessa, Tessa co ja z tobą mam.- Westchnąłem i złapałem ją za biodra podnosząc do góry i sam wstałem. Złapałem ją pod pupą i szedłem do kuchni. Posadziłem ją na blacie i zapytałem.
-Kocie na co masz ochotę?
-Emm nie wiem,a ty?- Zapytała, patrząc na mnie tymi swoimi błękitnymi oczkami.
-Wybieraj masz dosłownie wszystko co chcesz, a ja zjem to co ty będziesz chciała.- Powiedziałem i otwarłem lodówkę.
-Ale ja nie chcę nic jeść...- Odpowiedziała i powoli zeskoczyła z blatu.
-Tessa rozmawialiśmy już na ten temat, błagam nie chcę się z tobą kłócić, więc bądź posłuszna i zjedz coś. Wiesz dobrze, że musisz jeść.- Powiedziałem spokojnie i popatrzyłem na nią.
-Nie będę posłuszna, nikt nie zmusi mnie do jedzenia. Nie muszę jeść...To nie jest żaden obowiązek.- Oznajmiła normalnym, spokojnym głosem.
-Ja pierdole Tessa.- Usiadłem bezradny przy stole.
-Co ja mam zrobić, żebyś zaczęła jeść? Mówiłem ci już tyle razy, że nie jesteś gruba, a to, że cię nie przyjęli do agenci modelek to już ich sprawa, że nie chcieli tak pięknej i ślicznej dziewczyny.- Mówiłem z głową opartą na stole.
-Daj spokój, wszyscy wiedzą, że tak nie jest..
-Kto? Wytłumacz mi kto tak myśli, a zabije! Nawet Natalie mówiła mi i skarżyła, że cię do cholery głodzę!.- Wkurzyłem się m mocno.
-Że ty mnie głodzisz? To chyba źle ci powiedziała, bo przecież ja to robię! A pytałeś chłopaków, o to co o mnie myślą? Jeżeli mnie tam nie przyjęli, to znaczy, że się nie nadaję! Z resztą, nie chcę już o tym gadać!..- Wybiegła z kuchni. Poszedłem za nią. Szła po schodach do góry, ale jak mnie zobaczyła to zaczęła biec. Przyśpieszyłem i złapałem ją akurat jak przekraczała wejście do sypialni.
-Tessa kurwa ile razy mam powtarzać?! Do cholery nie jesteś gruba! Nie jesteś rozumiesz? Nie przejmuj się tym, że cie nie przyjęli! Zapomnij kurwa o tym jasne?! Nie chcę więcej słyszeć, że jesteś gruba, czy ktoś tak sądzi! Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie i nikt nie ma prawa sądzić inaczej!!.- Wykrzyknąłem wkurwiony, a ona przytuliła się do mnie i rozpłakała.
-Dzękuję...za to, że próbujesz jakoś mnie pocieszyć, ale niektórych rzeczy po prostu nie da się zmienić...to ni jest takie proste.- Powiedziała w lekkim płaczu, cichym głosem, wprost do mojego ucha.
-Tessa proszę cie zacznij jeść, ja ci mówię,  nie jesteś wcale otyła, rani mnie gdy tak mówisz. Nienawidzę słyszeć od ciebie tego, że jesteś gruba, bo nie jesteś. Spójrz na siebie i zobacz jaka jesteś chudziutka, tobie to już kości wystają. Proszę, błagam na wszystko zacznij jeść.- Popatrzyłem jej głęboko w oczy.
-W którym miejscu mi kości wystają?.- Zapytała zaciekawiona moją wypowiedzią.
-Kości biodrowe, obojczyki i trochę żebra, z resztą idź przed lustro to sama zobaczysz..- Powiedziałem.
-Nie, nie chcę na siebie patrzyć...
-Dlaczego?.- Spytałem z poważną miną.
-Po prostu nie chcę, rozumiesz?..
-No dobrze jak chcesz, ale obiecaj, że zaczniesz jeść. Obiecaj.- Poprosiłem głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Obiecuje...- Powiedziała pod nosem.
-No cieszę się..- Przytuliłem ją. Weszła do sypialni, a ja za nią.
_________________________________________________________________________________


Siemka! Kolejny rozdział za nami...Bardzo się cieszymy, że pod ostatnią notką było (nie licząc jednego naszego) aż 12 komentarzy! Jak myślicie uda się wam pobić ten rekord? Spróbujcie, będziemy bardzo szczęśliwe :D. Następny rozdział już niedługo. Kochamy was. :)
Lilka i Majka.




piątek, 21 marca 2014

Rozdział 28

*Oczami Harry'ego...3 tygodnie później*

Wyszedłem z tego pieprzonego szpitala. Dopiero co zdjęli mi ten kurewski gips z nogi i cieszę się bo nie muszę już chodzić o kulach. Po tym wydarzeniu który stał się 3 tygodnie temu już nie miałem, żadnych zbytnio dolegliwości. Cieszę się, że brzuch przestał mnie boleć. Co prawda zdarzało mi się jeszcze wymiotować, ale nic więcej. Jadę właśnie do bazy. Musimy obgadać wszystko w sprawie tego skurwysyna który mnie pobił. Nie dawno, wyszedł z aresztu, więc chcę mu się odwdzięczyć, a chłopaki mi w tym pomogą. Nie daruję gnojowi. Po tym co mi zrobił mam ochotę go zabić. Choćby nie wiem co zrobił i tak będę dążył do swojego planu. Zaparkowałem pod bazą w ukryciu i wysiadłem z auta. Tessa siedzi jak na razie u Natalie. Ostatnio brunetka została dziewczyną Louisa. Tessa po ostatnim incydencie z powiedzeniem mi, że jej na mnie zależy, to nie wspominaliśmy nic na ten temat. Powolnym krokiem szedłem do bazy. Wszedłem do budynku, gdzie siedzieli chłopaki.
-Siema.- Przywitał mnie Zayn z uściskiem.
- Dobrze, że nie masz już tego czegoś na nodze.- Powiedział i się zaśmiał. Usiadłem koło chłopaków i witając się z nimi, zaczęliśmy omawiać plan.
-No dobra, chłopaki...trzeba dać nauczkę temu facetowi, z nami się nie zadziera.- Powiedziałem, a oni mi przytaknęli.
-To jak? Myślałeś już nad tym jak go o tym uświadomić?.- Zapytał Louis.
-No i tu zaczyna się problem, bo kurwa nie wiem...- Westchnąłem.
-No to dobra, zróbmy tak. Harry pójdziesz znowu do tego klubu, gdzie na 100% będzie znajdował się ten gnój, bo podobno jest tam ochroniarzem czy coś. Zaciągniesz go na tyły, my tam będziemy czekać w ukryciu. Zaczniesz się z nim ''kłócić''. Potem wkroczymy do akcji my i pobijemy go tak, że go mamusia w domu nie pozna. Tylko, że nikt nas nie może nakryć, ani on nie może zobaczyć naszych twarzy, rozumiecie?.- Wow, Lou szybki jesteś...
-Spoko..- Odpowiedzieliśmy równo.
-Okej, plan jest, wszystko spoko...ale kiedy wyruszamy na akcje? I jeszcze jest jeden, mały problem....dziewczyny nie mogą się o tym dowiedzieć..- Powiedział Louis.
-Nie wiem, a kiedy wam pasuję? I jeśli dziewczyny się dowiedzą to będziemy mieli przejebane.- Oznajmiłem im.
-Wiem, nie dość, że Tessa mnie za to zabije, to jeszcze ją stracę, a ty Lou Natkę..- Kurwa to musi się udać, a dziewczyny nie mogą się o tym dowiedzieć!
-To teraz, ty wymyślasz, Styles.- Powiedział Zayn.
-Że niby co?.- Spytałem podbuzowany.
-No jak to co? Ty wymyślasz co zrobić, żeby laski się o tym nie dowiedziały..- Poprawił go Louis.
-Kurwa nie wiem, ale na pewno nie mogą zobaczyć, że gdzieś wychodzimy, musimy je gdzieś wysłać. Nie wiem...Natalie ma jakieś przyjaciółki, albo coś?..
-No ona chyba ma tylko Tes, jako przyjaciółkę...Ale one się dowiedzą, że coś kombinujemy, bo nie są takie głupie i naiwne...
-To nie wiem, kurwa nie wiem!.- Powiedziałem coraz bardziej wkurzony.
-Z dziewczynami, są zawsze jakieś problemy..- Narzekał Niall. Nagle usłyszeliśmy dzwonek telefonu, to komórka Louisa. Wyciągnął ją z kieszeni spodni i odebrał. Jak się domyśliłem dzwoniła Natalie. Tylko z nią tak dziwacznie rozmawia. Po kilku minutach skończył rozmowę.
-Ej chłopaki mamy okazję! Dziewczyny idą do centrum na zakupy! Możemy tam iść teraz, tylko musimy wziąć kominiarki.- Oznajmił z uśmiechem.
-Dobra, nie chcę z tym czekać. Idziemy!.- Rozkazałem. Wstałem, a chłopaki za mną po czym udałem się do schowka i wyciągnąłem sobie kominiarkę, którą nałożyłem na głowę. Chłopaki zrobili to samo. Wyszliśmy z bazy, wsiedliśmy do mojego auta i ruszyliśmy w kierunku clubu. Po ok. 5 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy. Chłopaki poszli na tyły się schować, a ja poszedłem do wejścia, by dyskretnie zaciągnąć za mną tego gnoja. Stanąłem w wejściu i czekałem, aż mnie zauważy. Ja od razu go rozpoznałem, ma dość charakterystyczny wygląd. Po chwili spojrzał w moją stronę. Kiwnąłem palcem na znak, że go wołam, a ten od razu udał się w moją stronę. Nie wie kim jestem, bo mam kominiarkę. Gdy byliśmy już na zewnątrz, na tyłach, zacząłem się z nim kłócić.
-Czego chcesz młody?.- Zapytał grubym basem.
-Ty skurwysynie! Co ty sobie myślałeś?! Że możesz sobie tak ze mną pogrywać, zadzierać? Trochę się przeliczyłeś!.- Wykrzyczałem i przywaliłem mu z całej siły w tą jego głupią mordę, na co padł na ziemię. I w tym momencie chłopaki wyszli z ukrycia i razem zaczęliśmy znęcać się nad tym fagasem. Gdy już zemdlał to zostawiliśmy go tak, jak on mnie i wróciliśmy w pośpiechu do mojego auta i z piskiem opon odjechaliśmy z miejsca gdzie znajdował się club. Zdjęliśmy kominiarki i schowaliśmy. Pojechaliśmy do mojego domu. Po chwili byliśmy już u mnie. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu. Chłopaki poszli do salonu, a ja do kuchni po jakieś piwo i wróciłem do nich. Podałem im piwo i usiedliśmy na mojej wielkiej kanapie.
-Lou, ty ufasz Natalie? Myślisz, że one na prawdę są na tych zakupach w centrum?.- Zapytałem z ciekawości. Przecież mogły pójść gdzie indziej i nas okłamać. Dziewczyny są nieprzewidywalne.
-Taa...No jeszcze nie do końca. Jest przebiegła, ale wiem, że mnie już nie okłamię. Ostatnio to zrobiła i przekonała się na co mnie stać, gdy się wkurzę. To samo Tessa, nie przeciwstawią mi się już więcej...- Odpowiedział, a ja się szeroko uśmiechnąłem.
-To dobrze, mam nadzieje, że tym razem cie nie okłamie...a co takiego jej zrobiłeś?..
-No miała karę...- Powiedział tajemniczo z chytrym uśmiechem. Od razu zrozumiałem o co mu chodzi. Zaśmiałem się lekko i zacząłem pić moje piwo.
-Karę powiadasz? A czy ta kara miała jakiś podtekst seksualny?.- Zapytał w śmiechu Zayn.
-Właśnie tak było. Tylko to nie był zwykły seks. To było ostre...Ona nie mogła nic zrobić...było super..- Zaczął się uśmiechać pod nosem.
-Wow, Louis szalejesz..- Zaśmialiśmy się wszyscy po słowach Nialla. Po chwili rozmów usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wstałem odstawiając butelkę po piwie na stolik i poszedłem otworzyć. Stały tam Tessa i Natalie całe obładowane torbami z zakupów. Jednak nie kłamały.
-Hej, Harry, jest tu Louis?.- Zapytała Natalie.
-Tak, są wszyscy. Wchodźcie..- Zaprosiłem je do środka.
-Hej myszko..- Powiedziałem do Tes, gdy mnie mijała i pocałowałem ją lekko w policzek.
-Hej..- Odpowiedziała mi niepewnie. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
-Co kupiłyście dziewczyny?.- Spytałem.
-Dużo różnych rzeczy..- Odpowiedziała mi Natalie i usiadła Louisowi na kolanach. Tessa stała obok nich.
-Tessa chodź na chwilkę.- Powiedziałem i wstałem, podchodząc do niej.
-Gdzie mam iść?..- Zapytała patrząc na mnie.
-Do sypialni, chodź..- Złapałem ją za rękę.
-Nie chcę, wolę zostać tutaj..- Odrzekła cichutko.
-Chodź nie marudź..- Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z salonu.
-Nie próbuj się wyrywać, bo i tak ci to nie pomoże..
-Muszę iść? Zawszę mnie zmuszasz...A ja nie chcę. Musisz postawić zawsze na swoje...- Mruczała pod nosem, ale nie zwracałem na to uwagi. Wszedłem do sypialni i położyłem ją na łóżku sam pochylając się nad jej słodką buźką.
-Co ty robisz?.- Zapytała zdziwiona moim zachowaniem.
-Ja? Nic...- Wyszeptałem i delikatnie wpiłem się w jej usteczka. Całowałem delikatnie, ale jak zaczęła oddawać pocałunek to zacząłem to robić namiętniej. Po chwili zszedłem na jej szyję i obojczyki. Widać, że jej się podobało to co robię.
-Ej Harry! Co ci się dzieje?! Przestań!.- Krzyknęła nagle zdając sobie sprawę co robimy. Odepchnęła mnie od siebie.
-Niby dlaczego miałbym przestać?.- Zapytałem i przysunąłem ją bliżej siebie.
-A dlaczego nie? Zostaw mnie!.- Znów mnie odepchnęła.
-Nie..- Mruknąłem i złapałem ją za biodra przytrzymując w miejscu i znów zająłem się jej całowaniem. Zacząłem najpierw od ust, potem szyja i schodziłem na dekolt. Przez chwilę się wierciła, ale po paru sekundach wywnioskowałem, że zaczęło jej się to podobać.  Zaczęła jęczeć cichutko z przyjemności.
-Czemu to robisz?.- Zapytała po chwili z ciekawością, a ja spojrzałem w jej błękitne oczy.
-Bo lubię i cie kocham. Nie mogę? Przecież ci się podoba...- Mruknąłem i schowałem głowę w jej szyję dalej ją całując.
-Nie, nie możesz..- Odpowiedziała poważnie i wyrwała się z mojego uścisku. Wstała z łóżka po chwili wychodząc z pokoju. Kurwa o co jej chodzi? Wstałem też i poszedłem za nią. Była już na dole w salonie z resztą. Siedziała koło Natki i Lou. Chłopaki dziwnie na mnie spojrzeli gdy wszedłem tam wkurzony.
-Ej, stary co jest?.- Zapytał Liam.
-Noe twoja sprawa.- Odgryzłem się. Usiadłem na fotelu i wkurzony wystukiwałem nerwowy rytm palcami na moim udzie. Spojrzałem kątem oka na Tes. Patrzyła się na mnie, więc gdy ja na nią popatrzyłem to odwróciła wzrok w inną stronę.
-Dobra nie ważne...co robimy?.- Spytała Natalie, która cały czas tuliła się do Louisa. Kurwa ile ja bym dał, aby Tessa tak ze mną robiła...
-A co byście chcieli robić?.- Zapytałem po chwili patrząc na Tes, Natkę i Louisa. Moja mała bawiła się palcami...nudziło jej się chyba...
-Kocie, chodź do mnie na kolana..- Zaproponowałem, ale ona od razu zaprzeczyła.
-Dlaczego nie?.- Zapytałem z uśmiechem.
-Nie pamiętasz już co było jak ostatnio tak siedziałam??..
-To było dawno, przecież jestem już zdrowy i nie mam gipsu, więc nic mi nie zrobisz. Chodź..- Poprosiłem, a ona podeszła do mnie i wspięła się na moje kolana, przytulając się do mojego ciepłego torsu.
-Grzeczna dziewczynka..- Powiedziałem i zaśmiałem się do Louisa, który zrobił to samo.
-Harry, nudzi mi się...- Mruknęła Tes.
-Ej, dobra serio jest nudno...co robimy, bo ja nie mam żadnego pomysłu...- Powiedziałem i popatrzyłem na wszystkich dookoła.
-Nie wiem...może dokończymy grę w butelkę? Ostatnio nie skończyliśmy w to grać..- Oznajmił Zayn.
-Mi i Nati to pasuje..- Odrzekł od razu Lou, a Liam i Niall go poparli.
-Spoko ja też gram, Tessa nie masz wyboru...przegłosowane..- Zaśmiałem się i pocałowałem ją w czubek głowy. Podniosłem Ją do góry i zsunąłem się na podłogę, ponownie sadzając ją sobie na kolanach.
-Ugh...- Westchnęła i popatrzyła na Natalie, która uśmiechnęła się do niej.
-Harry? Czy ty piłeś?.- Zapytała mnie gdy zobaczyła pod stolikiem puste butelki po piwie.
-No piwo, Tak jak wszyscy oprócz ciebie i Natalie...a co?.- Zapytałem zdziwiony jej reakcją.
-Emm...nic..- Odpowiedziała i poprawiła swój kucyk.
-Ahaa? Ok nie ważne...- Wziąłem jedną z butelek i położyłem na środku koła które utworzyliśmy.
-Kto kręci pierwszy?.- Spytałem.
-Niech teraz kręci Nati, ostatnio byłam ja, więc teraz jej kolej.- Powiedziała Tes.
-Ok zaczynaj..- Natalie zakręciła i wypadło na mnie....kurwa znowu ja pierwszy...
-Wyzwanie..- Odpowiedziałem i popatrzyłem na Natkę czekając, aż powie mi co mam zrobić. Tes zeszła ze mnie i usiadła obok.
-Musisz wziąć butelkę z piwem i wypić całą jej zawartość za jednym razem. Dasz radę!.- Oznajmiła mi Natka.
-O Boże...dobra tylko idę po piwo.- Wstałem i poszedłem do kuchni. Wziąłem z lodówki butelkę ze złotym płynem i wróciłem na miejsce. Odkapslowałem ją i przyłożyłem do ust. Przechyliłem butelkę i zacząłem pić wszystko na raz. Po chwili skończyłem i odłożyłem na stolik pustą szklaną butelkę i otarłem usta.
-Skończyłem.- Uśmiechnąłem się lekko. Tessa spojrzała na mnie z bardzo dziwną miną, nie rozumiem czasem o co jej chodzi, ale wiem, że nienawidzi tego, że czasem pije alkohol.
-Noo dobra, teraz ty Hazz, kręć..- Rzekł Niall.
-Spoko.- Zakręciłem butelką i wypadło na Louisa. Zaśmiałem się.
-Biorę wyzwanie....
-Ok...ymm .. weź przeliż się namiętnie z Natką.
-Hahaha tylko tyle? Nie ma sprawy...- Wziął ją na swoje kolana i zaczął namiętnie całować, a ona ochoczo to oddawała. Zobaczyłem, że Tessa patrzy na nich jakby z zazdrością...nie wiem o co jej już chodzi.
-Dobra, dobra koniec, bo zaraz ją tu przelecisz.- Powiedział Zayn i wszyscy się zaśmiali. Louis zakręcił butelką i wypadło na Nialla.
-Pytanie.- Powiedział szybko.
-Ok to...Kiedy ostatnio uprawiałeś seks?.- Zapytał.
-Hymm...nie pamiętam dokładnie...ale chyba już dawno..- Odpowiedział, a mi zachciało się śmiać, ale jakoś się powstrzymałem.
-Ok to teraz ty kręcisz..- Powiedział i podał mu butelkę. Niall zakręcił i wypadło na Tessę.
-Emm...wyzwanie..- Poprosiła niepewnie.
-Hahaha okej...ostatnio tego nie zrobiłaś, ale dzisiaj to zrobisz i nie odpuścimy ci. Masz...podniecić Harry'ego!.- Powiedział i się zaśmiał tak jak reszta. Ja też się cieszyłem, ale nie pokazywałem tego zbytnio.
-Nie..Nie ma mowy. Nie zrobię tego. Wymyśl coś innego. Proszę...- Mówiła spokojnie patrząc ostro na blondyna.
-Nie Tessa, masz to zrobić...nie zmieniam zadania! No już dajesz!.- Popatrzyłem na nią, a ona na mnie. Posłałem jej uspokajający uśmiech.
-Nie, nie zrobię tego, rozumiesz czy nie?.- Zdenerwowała się na niego.
-Taa...rozumiem i co z tego? I tak masz to zrobić..nic ci się przecież nie stanie..- Powiedział obojętnie. Chłopaki zaczęli jej dopingować, nawet Natka powiedziała by to zrobiła.
-Nie, dajcie mi wszyscy spokój!.- Krzyknęła i wybiegła z salonu. Natalie pobiegła za nią. Ja też szybko wstałem i pobiegłem za nimi. Słyszałem jak Nati wali pięściami w drzwi od mojej sypialni. No na szczęście to nie łazienka.
-Zamknęła się tam?
-Tak nie chce wyjść, chyba płacze...
-Kurwa.- Przeklnąłem.- Tessa otwórz mi proszę, nie będziesz tego robić, wymyślimy inne zadanie. Proszę.
-Tessa otwórz!.- Natalie już się zdenerwowała lekko. Nikt nie odpowiadał, jakby jej tam nie było.
-Natalie? Czemu Tes tak reaguje na jakiekolwiek zadanie powiązane z seksem? Czy ktoś jej kiedyś zrobił jakąś krzywdę?.- Spytałem szeptem.
-Nie..nikt, tylko wiesz ona jest delikatna i jeszcze dziewica, nigdy nie była w związku z facetem i to do tego starszym o wiele od siebie...- Uśmiechnęła się do mnie co oddałem i odwróciłem się z powrotem do drzwi.
-Czekaj! Mam zapasowe klucze do pokoju!.- Zrobiłem zwycięski ruch i zbiegając  na dół zacząłem szukać tego pierdolonego klucza. Szukałem wszędzie, ale nie mogłem go znajść.
-Kurwa!.- Zadarłem się. Nie mogłem go znaleźć. Normalnie jakby zapadł się pod ziemię! Przyszli chłopaki, pewnie usłyszeli  mój krzyk.
-Pomóżcie mi szukać klucza do sypialni. Tessa się w niej zamknęła i nie chcę wyjść. Może jej się coś stać!.- Oznajmiłem w zdenerwowaniu szukając tego klucza. Chłopaki dołączyli do mnie i po chwili usłyszałem krzyk.
-Mam! To ten?.- Wykrzyknął uradowany Niall, a ja podszedłem do niego i zabrałem klucz, po czym pobiegłem na górę. Otworzyłem szybko drzwi i wparowałem do środka. To co tam zastałem, przerosło moje wyobrażenia. Zobaczyłem nieprzytomne ciało Tessy leżące na podłodze.
-Tessa!.- Zawołałem i szybko podszedłem do niej.
-Natalie! Natalie, szybko chodź tu!.- Wydarłem się.
-Co się stało? Czemu się tak drzesz?.- Weszła do pokoju.- O Boże! Co ty jej zrobiłeś?!
-Ja nic! Gdy tu wszedłem leżała nieprzytomna na podłodze! Pomóż mi! Nie wiem co robić!...- Nasze krzyki przywołały chłopaków. Mieli przestraszone i mocno zdziwione miny.
-D..dobra połóż ją na łóżku, a ja zajmę się resztą...- Jak kazała tak zrobiłem po czym usiadłem obok jej małego ciała. Natalie wzięła poduszkę spod głowy Tes i położyła ją pod jej nogi.
-Louis, otwórz okno...duszno tu trochę..- Rozkazała mu. Podszedł do okna i otworzył je na całą szerokość.
-Tessa, Tessa słyszysz mnie?.- Pytała lekko potrząsając jej ciałem, ale nie pomagało.
-Tes!.- Krzyknęła, lecz nadal bez reakcji.
-Nie mam wyjścia, ... sorki Tessia..- Powiedziała i z całej siły uderzyła ja z liścia w prawy policzek.  Zrobiliśmy z chłopakami skrzywione miny na ten widok...uhh.... Ale udało się.
-Ała! O co chodzi?.- Zaczęła mruczeć pod nosem.
-Boże Tessa tak się bałem!.- Podniosłem ją lekko i mocno przytuliłem, całując ją w usta.
-Ej o co chodzi? Czemu jesteście tacy przestraszeni?
Tessa zemdlałaś i nie mogliśmy cie obudzić..- Powiedziała Natalie.
-A no tak, pamiętam....zrobiło mi się strasznie duszno, a w dodatku przywaliłam głową w kant szafy jak tu wchodziłam i to dlatego..- Powiedziała i przytuliła się do mnie, chowając głowę w tors. Cmoknąłem ją w czubek głowy, a reszta się nam przypatrywała. Usłyszałem dzwonek komórki Zayna. Odebrał i po chwili się rozłączył.
-Ej chłopaki dzwonił Mark, powiedział żebyśmy do niego przyjechali. Zbierajcie się, podobno ważna sprawa..
-Ja nie jadę, zostaję z Tessą.- Powiedziałem i mocniej wtuliłem się w nią.
-Harry, jedź, ja z nią zostanę, przy mnie nic jej nie będzie..- Poprosiła Natka.
-Emm dobra, ale pod jednym warunkiem...nigdzie nie wychodzicie, nie robicie nic głupiego...i masz się nią opiekować Natalie i wiedzcie, że jak coś wywiniecie to ja się o tym dowiem! W tym domu są zamontowane kamery, nie widoczne dla was, więc moge obserwować każdy wasz ruch, więc uważajcie!.- Powiedziałem i ruszyłem z chłopakami na dół, zostawiając dziewczyny same. Wsiedliśmy do mojego auta i ruszyliśmy do bazy, gdzie pewnie był już Mark.

*Oczami Tessy*

Co? Co on powiedział? Kamery? No jasne! Jeszcze tego brakowało! Ja pierdole...Wstałam z łóżka i podeszłam do Natki.
-Dziękuje, na prawdę..- Powiedziałam jej i mocno przytuliłam, a ona to odwzajemniła. Nie wiem co bym zrobiła bez niej. Jest moim wsparciem, moją jedyną przyjaciółką..
-Umm Natka, to co robimy?...- Zapytałam, gdy skończyliśmy się przytulać.
-Nie wiem, ale ja jestem głodna...Harry ma coś w lodówce?..
-Taa...jest wypchana jedzeniem po brzegi.- Odpowiedziałam i popatrzyłam na nią.
-To co robimy?..- Zapytałam uśmiechając się do niej przebiegle..
-Masz dziwny uśmieszek...Co ci chodzi po tej twojej blond główce co?.- Zaśmiała się.
-No wiesz...dużo rzeczy...chodź!.- Krzyknęłam i złapałam ją za rękę ciągnąc ją na dół. Doszłyśmy do kuchni. Otworzyłam szeroko lodówkę i wyciągnęłam potrzebne mi rzeczy. Wyciągnęłam 4 jogurty naturalne i ogórka. Poszłam jeszcze szybko do góry do mojej walizeczki z kosmetykami i wzięłam ją wracając do Natalie. Pożyczyłam sobie jeszcze laptopa, który był w sypialni i zaczęłyśmy szukać jakichś fajnych pomysłów na maseczki na twarz. Znalazłyśmy coś ciekawego i po chwili zrobiłyśmy maseczkę z domowych składników. Poszłyśmy do salonu i zaczęłyśmy to nakładać na twarz. Ale było przy tym zabawy i śmiechu...boję się tylko reakcji Harryego bo zrobiłyśmy niezły bałagan.
-Chodź musimy to posprzątać, bo inaczej możemy dostać karę...- Powiedziałam, a Nati mnie poparła. Gdy zabrałyśmy się za sprzątanie, drzwi od domu otworzyły się i weszli do niego chłopaki. Popatrzyłyśmy na siebie przestraszone. Nadal miałyśmy na sobie maseczki, więc jak gdyby nigdy nic położyłyśmy się na kanapie i zamknęłyśmy oczy, na które nałożyłyśmy kawałki ogórka. Mam nadzieje, że się nam to upiecze i nie dostaniemy kary.
-Kurwa! Co tu się stało?.- Zapytał Harry, po głosie poznałam, że był zdenerwowany.
-Dziewczyny, co wyście zrobiły?.- Spytał Louis.
-Emm, no nic takiego, tylko maseczki na twarz...- Odparła nieśmiało Natalie.
-Tak, dokładnie tak...- Poparłam ją i westchnęłam głośno. Harry podszedł do mnie, zdjął jeden plasterek ogórka z mojego oka, przejechał nim po moim policzku i zjadł.
-Mmmm...dobre to coś.- Powiedział.
-Ej Harryyyyy...zjadłeś mi maseczkę!.- Oznajmiłam zirytowana jego zachowaniem, a reszta chłopaków się zaśmiała.
-Ej! Co tu robi mój prywatny laptop?! Czy przypadkiem nie miałaś go nie ruszać?!.- Wykrzyknął zdenerwowany, a ja nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nic takiego nie mówiłeś! Wzięłyśmy go z Natalie, bo chciałyśmy wziąć przepis na te maseczki...nic więcej...przepraszam..- Powiedziałam cicho.
-Mówiłem! A jeżeli nie, to teraz mówię! I koniec, bez kłótni!,- Powiedział stanowczo. Jak on mnie wkurza!...Mam go dość! Wstałam z kanapy, wzięłam Nati i poszłyśmy zmyć te maseczki z twarzy. Chłopaki zaczęli o czymś rozmawiać. Weszłyśmy do łazienki i zmyłyśmy maseczki. Chwilę porozmawiałyśmy i postanowiłyśmy wrócić posprzątać ten cały bałagan. Idąc w kierunku salonu, usłyszałyśmy rozmowę chłopaków.
-Ta akcja z tym facetem, była super!.- Powiedział triumfalnie chyba Harry. Ledwo poznałam po głosie.
-Tak, a najlepszy było to jak mu przywaliłeś w tą jego mordę!.- Powiedział Louis i zaczęli się śmiać. Popatrzyłyśmy na siebie z Nati i postanowiłyśmy wkroczyć.
-O co chodzi? Jaka akcja?! Tłumaczyć się co zrobiliście!.- Wkurzyłam się.
-Co? Ale Tessa o co ci teraz chodzi? Przecież my nic nie zrobiliśmy...nie wymyślaj okey?.- Powiedział Zayn lekko piskliwym głosem, tym samym zdradzając wszystkich.
Nie udawaj, dobra?! Słyszałam i Natalie też!.- Odgryzłam się.
-Louis? Powiesz mi o co chodzi?.- Spytała go moja przyjaciółka podchodząc do niego. Był zdezorientowany. Wiem, że coś przeskrobali. Mają takie dziwne miny, dziwnie się zachowują i jeszcze ta odpowiedź Zayna.
-Harry! Gadajcie co zrobiliście!.- Podniosłam głos.
-Tes siedź cicho! Nie będziemy się wam zwierzać! To nie wasza sprawa!.- Powiedział ostro Louis.- Koniec tematu!.
Harry skorzystał z okazji, że stoję blisko niego i złapał mnie w talii tak, że wylądowałam na jego kolanach. Zaczęłam się wiercić i wyrywać, co nie było zbyt dobre, bo poczułam jak ''coś'' twardnieje mu w spodniach. Popatrzyłam na niego, a ten ledwo powstrzymywał jęki z podniecenia.
-Pojebało was już wszystkich do końca?! Louis, nie wiedziałam, że taki jesteś! Myślałam, że mówimy sobie wszystko!.- Powiedziała Natalie. Zrobiło mi się jej żal. Chciałam ją przytulić, ale Harry mnie przecież trzyma!.
-Harry powiedz mi teraz jedną rzecz. Czy ty naprawdę myślisz, że ja ci zaufam, jak będziesz coś przede mną ukrywał?.- Teraz to naprawdę się wkurwiłam. Zobaczyłam, że Natka płacze, to przez Louisa!.
-Po co wam to wiedzieć co? Bo nie rozumiem..- Zapytał Harry.
-Nati kocham cię, wiesz o tym. Po prostu  nie mogę ci tego powiedzieć.- Tłumaczył Louis mojej przyjaciółce.
-Harry! Nie musisz! Nie musisz rozumieć! A teraz gadaj...co zrobiliście z jakimś ''facetem''?! I Kurwa, puść mnie już!.- Krzyknęłam próbując się wyrwać z jego silnych rąk.
-Dobra kurwa! Pamiętasz tego faceta co mnie pobił?! Załatwiliśmy go dzisiaj! Więcej się do nas nie zbliży! To tyle!..- Krzyknął Harry i puścił mnie.- Chciałem aby poczuł to, co przeżywałem ja...- Dodał i wyszedł z salonu, biegnąc po schodach do góry. Popatrzyłam na resztę...mielinie ciekawe miny. Natalie też była bardzo zdziwiona tym co wyznał. Podeszłam do Natki i przytuliłam ją. Myślałam o Harrym. Po co on tam poszedł? Dobra, nie ważne...
-Louis? Może chciałbyś coś powiedzieć swojej dziewczynie?! Nie widzisz, że płacze?!.- Zapytałam ze złością, podchodząc co niebieskookiego bruneta.
-Lepiej już nic nie mów, tylko leć do Harry'ego!.- Powiedział wkurzony i wziął na swoje kolana Natalie i przytulił ją mocno. Postanowiłam się więcej nie sprzeczać tylko pójść do Harry'ego. Zobaczyłam, że drzwi do sypialni są lekko uchylone. Weszłam tam i zobaczyłam Harry'ego który siedział na parapecie od okna i pustym wzrokiem patrzył się na widok za szybą.
-Harry, o co chodzi?.- Zapytałam i podeszłam do niego i próbując się trochę uspokoić. Nie odezwał się. Nawet na mnie nie spojrzał. Wiem, że było mu przykro, widziałam to i wiem, że on to zrobił bo tamten facet zrobił mu krzywdę. Podeszłam bliżej do niego i przytuliłam i pocałowałam lekko w usta. Dopiero w tedy zwrócił na mnie uwagę.
-Nie ignoruj mnie okej? Robisz to specjalnie. Ja wiem co na ciebie działa. A teraz mów o co chodzi!.- Powiedziałam spokojnie.
-O nic...- Odpowiedział obojętnie i krótko.
-Jeżeli tak ma wyglądać ta rozmowa, to ja dziękuje bardzo!.- Podniosłam głos i zwróciłam się w kierunku drzwi, aby wyjść. Już miałam przekraczać próg w drzwiach, ale ktoś mnie zatrzymał.
-Tessa, ale co ty chcesz wiedzieć? Powiedziałem już przecież...- Odwrócił mnie do siebie i popatrzył mi w oczy. Miał takie piękne zielone tęczówki.
-Dlaczego tak sobie poszedłeś?..- Zapytałam i zaczęłam unikać jego wzroku.
-Wkurzyłem się i nie chciałem tam siedzieć...coś chcesz jeszcze zapytać?
-Nie, już nic, nie chcę wiedzieć. Chce ci tylko uświadomić to, że właśnie straciłeś szansę na otrzymanie mojego zaufania. Tyle...- Odwróciłam się z powrotem i wyszłam z pomieszczenia idąc na dół. Lecz gdy byłam w połowie korytarza, to usłyszałam głośny huk. Szybko zawróciłam i to co zobaczyłam, lekko mnie przestraszyło.
_________________________________________________________________________________



Hej! Kolejny rozdział już za nami haha! Miałam go dodać wczoraj, ale pomyślałam, że dodam jeszcze dzisiaj. Wiecie ostatnio zauważyłyśmy, że spada nam liczba komentarzy, z czego jest nam trochę przykro, bo liczba wejść (dzienna) na bloga wynosi ok. 200/300 wejść. Dla was to naprawdę kilka sekund, a dla nas motywacja do dalszego pisania. Im więcej komentarzy tym możliwe, że szybciej będą pisane/dodawane rozdziały :). Naprawdę staramy się jak możemy i piszemy bardzo długie rozdziały, aby was zadowolić, ale wy też moglibyście po przeczytaniu zostawić, mały komentarzyk :). Następny rozdział już niedługo powinien się pojawić.  Jak już pewnie zauważyliście dodałyśmy dwie zakładki. W 1 możecie dodawać spam ze swoimi blogami, a w drugim podawajcie swój username, abym mogła was informować o nowych rozdziałach :). Kochamy was i liczymy na wasze miłe komentarze ;).
Lilka.



niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 27

*Oczami Harry'ego*

Siedziałem w tej łazience razem z Louisem. Tessa poszła zadzwonić po lekarza. Cholernie bolał mnie ten brzuch. Co chwilę wymiotowałem. Dzięki Lou czuję się lepiej, ale nie jest dobrze. Po chwili przyszła Tessa, była lekko blada i przestraszona.
-Mój lekarz ma zaraz przyjechać..- Oznajmiła i usiadła przy ścianie.
-Ehh dobra...- Westchnąłem. Louis podał mi kolejną szklankę z piciem. Nie chcę pić, ani nic bo zaraz wymiotuję, a już mnie od tego gardło boli.
-Louis proszę ja nie chcę pić..- Powiedziałem marudnie.
-Stary wiem, że nie chcesz, ale musisz! Odwodnisz się, a zresztą zaraz będzie lekarz to powie ci to samo!.- Odpowiedział lekko wkurzony. W tej samej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Louis zerwał się szybko z miejsca i pobiegł otworzyć lekarzowi. Popatrzyłem na Tes. Była smutna i przygnębiona, patrzyła w podłogę naprzeciwko siebie.
-Tessa to nie twoja wina, to, że mnie uderzyłaś to jest nic, brzuch mnie boli na pewno z innego powodu, bo przez takie coś na pewno bym nie wymiotował, ani nie bolałoby mnie tak wszystko, to na prawdę nie ty zawiniłaś.- Powiedziałem do niej i uśmiechnąłem się lekko, a jej humor powoli powracał.
-I nie chcę słyszeć więcej, że to twoja wina okey?.
-Dobrze Harry.- Odpowiedziała, i w tej chwili do łazienki wszedł niski facet a za nim Lou.
-Dzień dobry, jestem lekarzem. Proszę opowiedzieć wszystko po kolei co się wydarzyło.- Poprosił, a ja niechętnie zacząłem opowiadać. Po kilku minutach skończyłem.
-Gdzie pana boli? W którym miejscu?.- Zapytał, a ja pokazałem na brzuch. Lekarz pomógł mi wstać i zaprowadził mnie na kanapę, abym się położył, bo chcę mnie zbadać. Chce zobaczyć i ocenić co mi jest. Położyłem się więc ostrożnie, a on zaczął dotykać i uciskać mój brzuch. Zasyczałem gdy dotknął miejsca, gdzie bolało mnie najbardziej.
-Ciężko ocenić co panu jest, ale nie jest to raczej poważne. Wygląda na jakieś zatrucie spowodowane jakimś mocnym lekiem lub jedzeniem. Proszę dużo pić, ponieważ od długotrwałych wymiotów może się pan odwodnić. Uważać na brzuch, napiszę receptę. Należy kupić te tabletki i zażywać przez dwa najbliższe dni. Powiedział i podał mi kartki z jak myślę receptą.
-Dobra..- Powiedziałem niechętnie...i kurwa znowu mnie zemdliło. Przyłożyłem rękę do ust, aby czasem tu nie zwymiotować, ledwo się powstrzymywałem. Louis i lekarz od razu to zauważyli i pomogli mi szybko dojść do łazienki, gdzie znów zwymiotowałem. Nie zauważyłem nawet gdzie była Tessa. Martwię się o nią. Ona myśli, że to jej wina. Gdy skończyłem, poczułem jakby mój żołądek był czysty, zwymiotowałem wszystko co jadłem przez ostatni czas i nadal mi się chciało. Odsunąłem się od kibla i usiadłem na zimnych płytkach opierając się o ścianę. W takiej pozycji było mi najwygodniej. Louis gadał coś z lekarzem, który po chwili do mnie podszedł.
-Dobrze...niech pan się teraz rozluźni i uspokoi oddech..- Powiedział, a ja zrobiłem co kazał. Wyjął ze swojej torby stetoskop i kazał mi zdjąć koszulkę. Zaczął mnie ''osłuchiwać'' i po 5 minutach skończył.
-No...nie widzę tutaj, żadnych poważnych zmian, więc jak na razie to wszystko, dam teraz panu tabletki i proszę je przyjmować co 2-3 godziny. Proszę dużo pić i jeszcze dam coś na zwalczenie gorączki. to jak na razie tyle.- Powiedział, a ja wymusiłem lekki uśmiech. Lekarz podszedł jeszcze do Lou i coś z nim gadał i dał mu coś, a potem wyszedł z mojego domu. Nadal zastanawiałem się gdzie jest Tessa. Tutaj, ani w salonie jej nie było. Postanowiłem spytać o to Lou.
-Emm...Louis? Gdzie jest Tessa?.- Popatrzyłem na niego i spróbowałem wstać, ale niezbyt mi to wyszło, bo przez te całe rzyganie mój organizm był osłabiony. Strasznie kręciło mi się w głowie i zresztą w ogóle źle się czułem.
-Jest w łazience na górze...pewnie się myję bo słyszę szum wody, poczekaj zaraz wracam.- Powiedział i gdzieś poszedł, a ja na niego czekałem. Po paru minutach wrócił z butelką wody mineralnej, szklanką i jakimiś tabletkami. Skrzywiłem się na ten widok, nie mam zamiaru niczego brać!
-Stary, musisz to zażyć. Pomoże ci, to od lekarza.- Podszedł do mnie i podał tabletki i szklankę wody. Uważnie na mnie patrzył. Chciał mnie dopilnować czy to wezmę.
-Nie Louis błagam...jeśli to wezmę to i tak zaraz zwrócę...nawet się nie opłaca..- Zrobiłem zbolałą minę.
-Nie gadaj że się nie opłaca! Nie zwymiotujesz! Nie narzekaj i bierz to!.- Powiedział wkurzony.
-Louis kurwa nie chcę no!.- Jęknąłem głośno. Ten się tym nie przejął tylko na chama włożył mi tabletkę do ust i dał do ręki szklankę z wodą.
-Jeśli to wyplujesz to zobaczysz, że mocno tego pożałujesz Hazz.- Pogroził mi, serio miałem ochotę to wypluć bo była ohydna.
-Popij.- Rozkazał surowszym głosem, a ja zrobiłem co kazał i połknąłem tabletkę.
-O Boże jakie to niedobre..- Powiedziałem ze skrzywioną miną.
-No dobry Hazz. Zaśmiał się.
-Louis czy ciebie to bawi? Ja tu zdycham a ty się śmiejesz..- Wkurzyłem się tak na żarty.
-Wyglądasz jak małe, niewinne dziecko..- Znów się zaśmiał, a do nas dołączyła Tessa. Cały czas była blada. Czemu? Nie wiem...
-Idiota..- Mruknąłem. Tessa podeszła do mnie i przytuliła się.
-I jak lepiej już?.- Spytała.
-W miarę....ale głowa mnie nawala.- Odpowiedziałem, a ta odgarnęła moje loki i przyłożyła zimną rękę do mojego czoła.
-Louis on ma straszną gorączkę.- Powiedziała do niego, a ten podszedł do nas zmartwiony.
-Powinno mu przejść, dałem mu przed chwilą tabletkę, tylko, że nie wiem czy na brzuch, czy na głowę, nie odróżniam są identyczne.- Oznajmił.
-No to nie było podpisane? Louis, nie były czy czytać nie umiesz?.- Spytała lekko wkurzona.
-No podpisane były, ale nie w naszym języku.- Powiedział.
-Jak nie w naszym to niby w jakim?!
-Kurwa przestańcie się drzeć...głowa mi pęka.- Wnerwiłem się.
-Sorry Harry...- Powiedziała Tessa. Wstała i wyszła z pomieszczenia, lecz po chwili wróciła. Zobaczyłem, że ma w rękach opakowania po tych tabletkach.
-Czytaj!.- Podała je Lou i założyła ręce na piersi.
-No ciekawe jak, jak to nie po naszemu!.- Widać, że też się wkurzył.
-To cholera mogłeś zapytać lekarza!
-Tessa nie wkurzaj mnie, jak jesteś taka mądra to sama to przeczytaj!
-Louis ja też nie rozumiem co tu pisze!
-Błagam, błagam was....ZAMKNIJCIE SIĘ!!.- Podniosłem trochę głos, głowa mnie boli, a oni będą mi się tu przekomarzać...
-Ja pierdole...- Tes mruknęła pod nosem biorąc opakowania i próbując coś zrozumieć. Siedziałem tak z głową w rękach, a oni nadal się sprzeczali. To już nie do wytrzymania! Poza tym ta tabletka którą dał mi Lou chyba była na nic bo po chwili znów zachciało mi się wymiotować.
-Harry weź tą tabletkę. Ta jest na głowę. Przypomniałam sobie, że też kiedyś takie miałam. Proszę weź..- Podeszła do mnie i podała mi tabletkę.
-Y..ymm.- Pokręciłem głową. Nie mam zamiaru nic więcej brać. Jakoś stłumiłem w sobie odruch wymiotny...no właśnie jakoś, bo nadal mi się chciało i miałem wrażenie, że puszczę pawia dosłownie na nich.
-Proszę....- Poprosiła błagalnie moja Tes. Popatrzyła mi w oczy ze współczuciem.
-Nie chcę nic!.- Powiedziałem i odwróciłem głowę w drugą stronę.
-Harry, bo wepchnę ci to do gęby na chama jak parę minut temu!.- Oznajmił Lou. Popatrzyłem na niego.
-Louis, proszę dajcie sobie już spokój, może samo przejdzie...- Powiedziałem i złapałem się jedną ręką za głowę, a drugą za brzuch.
-Harry....My chcemy ci tylko pomóc....- Szepnęła Tessa po czym wstała i podeszła do Louisa.
-On nie chce naszej pomocy....- Rzekła do niego smutnym głosem i przytuliła go.
-Tessa...yhhh...ja wam naprawdę dziękuję za to co dla mnie robicie, ale ja nie chce łykać tego świństwa..- Popatrzyłem na niech ze łzami.
-Ale to ci pomoże...- Powiedziała jak myślę w płaczu, bo miała zmieniony głos. Wtulona była w mojego najlepszego kumpla, więc nie widziałem jej twarzy.
-Niby w jaki sposób? Ból nie minie..- Jęknąłem głośno, bo poczułem jakby coś mi się przewracało w brzuchu i ledwo co doszedłem do toalety i jak się domyślacie znów zwymiotowałem, już normalnie nie miałem czym. Tessa podeszła do mnie i opiekuńczo pocierała mnie po plecach, a Lou załamany tym, że nic mi się nie poprawia usiadł na ziemi i patrzył na mnie. Po ok. 5 minutach nadal mnie ciągnęło i nie odchodziłem od toalety. Gdy tylko się poruszyłem albo coś, od razu zaczynałem wymiotować. Postanowiłem sobie też, że jak wyzdrowieję do końca, to znajdę tego skurwysyna i pobiję go tak, jak on mnie, a nawet gorzej. Niech on sobie przeżywa to co ja teraz. Louis siedział zamyślony tym co może mi pomóc, a Tessa próbowała robić wszystko, aby mi przeszło.
-Harry...umm...zrobię ci gorzkiej herbaty, co?.- Zapytała z niepewnością w oczach. Pokręciłem tylko głową, że się zgadzam i wyczerpany usiadłem na płytkach. Zamknąłem oczy i tylko usłyszałem jak wychodzi z łazienki. Louis przerwał ciszę, która była mi teraz potrzebna.
-Lepiej trochę?..- Zapytał cicho.
-Niezbyt...- Powiedziałem zachrypnięty. Bolało mnie gardło od wymiotowania, i dlatego mam teraz taki głos.
-Mhym...- Mruknął. Po kilku minutach ciszy przyszła Tessa i usiadła obok mnie z kubkiem ciepłej herbaty.
-Proszę...- Delikatnie wysunęła kubek w moją stronę. Była smutna. Tak myślałem, że jest smutna dlatego, że myśli, że to jest jej wina, a tak nie jest, prędzej czy później dostałbym bóli i wymiotowałbym.
-Dzięki Tes..- Wyszeptałem i delikatnie wziąłem kubek w swoje ręce. Po kilkunastu minutach usłyszałem jak ktoś dzwoni do Lou, z racji tego, że siedział obok mnie usłyszałem rozmowę. To chłopaki pytali się gdzie jest i co robi. Opowiedział im wszystko i rozłączył się, po czym schował komórkę do prawej kieszeni spodni.
-Em Lou? Ty byłeś wczoraj u Nati, tak?.- Zapytała go Tes.
-Tak, a co?
-Wszystko u niej dobrze? Nic jej nie jest? Ja jej dawno nie widziałam...chciałabym się z nią zobaczyć...- Oznajmiła a ja wziąłem łyka herbaty.
-Jak chcesz mogę po nią zadzwonić. Przyjdzie tutaj. Chłopaki i tak zaraz tu będą bo się o ciebie martwią.- Powiedział i popatrzył na mnie, a ja lekko się uśmiechnąłem.
-Chłopaki? I tak zadzwoń do niej, proszę....o ile Harry się zgodzi, żeby tu była...- Poprosiła.
-Tak jasne...niech przyjdzie..- Powiedziałem i zmęczony oparłem się o chłodną ścianę. Louis tylko poklepał mnie po ramieniu i zaczął dzwonić do Natki.
-Dziękuję..- Tessa podziękowała mi i pocałowała leciutko w policzek. To było słodkie... Nagle złapałem się za brzuch bo znów poczułem jakby coś mi się w nim przewracało. To boli...Sapnąłem głośno, przez co Lou od razu zwrócił na mnie uwagę. Rozłączył się z Natalie.
-Styles? Wszystko dobrze?.- Zapytał patrząc na mnie.
-I Tessa, Nati za chwilę będzie..- Oznajmił jej. Ja pokręciłem głową na nie...to bolało...łzy zebrały mi się w kącikach oczu, a po chwili swobodnie spłynęły po moich policzkach. Teraz pewnie myślicie, że facet i płacze, ale to serio boli... Poczułem na polikach czyjeś opuszki palców. To Tessa. Wytarła moje łzy i przytuliła mnie do siebie lekko. Pewnie bała się, aby mi nic nie zrobić. Ale co ona mi może zrobić? Ona jest taka delikatna... Nie wiem co bym zrobił gdyby jej tu nie było. Po chwili poczułem jakby ulgę. Brzuch przestał mnie trochę boleć. Przypomniałem sobie, że przecież nie wypiłem herbaty. Ostrożnie oderwałem od siebie Tes, która dziwnie na mnie spojrzała, ale nie przejąłem się tym. Wziąłem kubek w ręce i zacząłem pić. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tessa od razu poleciała otworzyć. Louis został przy mnie.
-Harry popatrz na mnie.- Poprosił, a ja zrobiłem co chciał. Przyłożył dłoń do mojego czoła.
-Jezu Hazz jaką ty masz gorączkę! Czemu nic nie mówisz?!.- Spytał. Kurwa musiał przypomnieć...zaraz po jego słowach ból głowy nasilił się jeszcze bardziej.
-Przez ciebie zaczęło jeszcze bardziej boleć...dzięki..- Powiedziałem marudnie.
-Harry powinieneś iść spać, jesteś zmęczony, potrzebujesz trochę snu. Chociaż trochę...no już.- Pomógł mi wstać, a ja nie protestowałem. Nie miałem już na to siły. Poszliśmy powoli do mojej sypialni. Louis zamknął drzwi, a ja położyłem się swobodnie na moim wygodnym łóżeczku i po chwili usnąłem.

                                                          * 2 godziny później*

Obudziłem się bo znów zaczął mnie, cholernie boleć brzuch. Podwinąłem nogi pod brodę i zacząłem jęczeć z bólu. Po paru minutach takiego leżenia, znów mnie zemdliło. No przecież kurwa nic nie jadłem! A no tak piłem tą jebaną herbatę....Ja pierdole... Wstałem z łóżka i jakoś podszedłem do drzwi mojego pokoju. Otworzyłem je i podpierając się ściany, poszedłem w stronę łazienki. Otworzyłem z zamachu drzwi i nie moja wina, że z hukiem się zatrzasnęły. Podszedłem do muszli klozetowej i zwymiotowałem. Usłyszałem głośne kroki na schodach i po chwili do łazienki weszła cała gromada moich przyjaciół. No trochę nie fajny widok mają....Ja tu wymiotuję, a oni się na mnie gapią jak na kosmitę...
-Harry, co jest?.- Tessa podbiegła do mnie i przytuliła gdy skończyłem.
-Nic, po prostu mi nie dobrze...- Odpowiedziałem cicho i spojrzałem na chłopaków. Koło Louisa stała Natalie i patrzyła na mnie i Tes.
-A boli cię jeszcze głowa?.- Spytała.
-Już nie...na szczęście...- Odpowiedziałem i wziąłem głęboki oddech.
-To dobrze..- Uśmiechnęła się..
-Idziemy do salonu?.- Ponownie zadała mi pytanie.
-Nieee, wolę tu zostać .. tak na wszelki wypadek. Niezbyt dobrze się czuję..- Powiedziałem i popatrzyłem na nią. Cały czas trzymałem się za brzuch, bo nadal bardzo mnie bolał. Nie mam zamiaru się stąd ruszać. Ta łazienka to jak na razie mój mały azyl.
-Ugh...no dobrze...a potrzebujesz czegoś?..- Pokręciłem głową na nie i lekko się uśmiechnąłem.
-Dziewczyny idźcie na dół, my zostaniemy na razie z Harrym.- Powiedział Lou, a one go posłuchały i wyszły z łazienki. Popatrzyłem na chłopaków, którzy przyglądali mi się uważnie. No tak...przecież siedzę skulony przy ścianie.
-Harry wszystko okey?.- Zapytał Liam.
-Nie, nic nie jest okey... .- Odpowiedziałem mu.
-Ale co ci jest dokładnie?.- Dopytywał się Niall. Chłopaki usiedli obok mnie na podłodze.
-A skąd mam to wiedzieć? Nawet lekarz nie chciał nic powiedzieć....Louis to potwierdzi.... Boli mnie strasznie brzuch i jeszcze głowa, a przy Tessie skłamałem, bo nie chcę aby się zamartwiała..- Powiedziałem i spojrzałem na nich z bólem wymalowanym w oczach. Louis podniósł rękę i przyłożył ją do mojego czoła.
-Gorączka ci raczej przeszła...nie jesteś już tak rozpalony jak wcześniej...
-I dobrze...
-No dobrze, dobrze....a właśnie idę po tabletki, zaraz przyjdę..
-Nie! Lou błagam tylko nie to!.- Szybko powiedziałem i popatrzyłem na niego wzrokiem mordercy.
-Hazz nie masz tu nic do gadania, chłopaki zajmijcie się nim...- Rozkazał i wyszedł z pomieszczenia.
-Nie, tylko nie to....- Wyszeptałem i zakryłem twarz dłońmi. Nie wezmę tego cholerstwa, przez które cały czas rzygam! Będę się bronił! Nie zmusi mnie do wzięcia tego czegoś!
-Harry....ej Harry weź się nie mazgaj..- Zayn zaśmiał się lekko.
-Chłopaki nie zmusicie mnie do wzięcia tych tabletek! Nie połknę tego...nie macie na co liczyć!.- Powiedziałem wkurzony.
-Chłopie, ale ty musisz to brać! Lekarz ci kazał, to ci pomoże! Dlatego, że nie zażywasz, cały czas się męczysz, a chyba tego nie chcesz! Zrób to dla swojego dobra!.- Oznajmił Liam lekko zdenerwowany. Dobra, może faktycznie powinienem wziąć, to coś...
-Ale Liam noo...błagam ja tego nie chcę...przez to cały czas wymiotuje i boli mnie jeszcze bardziej brzuch...nie chcę tego...- Powiedziałem cicho.
-Musisz. Jesteś silny, przecież to nic dla ciebie. To co było miesiąc temu, było o wiele gorsze niż to co teraz, prawda?..
-Boli prawie tak samo, nie wiesz jak to jest. Czuję normalnie jakby coś skręcało mnie w środku, a do tego jeszcze głowa...yhh..- Odpowiedziałem.
-Harry, a gdzie cię dokładnie boli, co?.- Spytał Zayn. Pokazałem im na brzuch i podbrzusze, które bolało najbardziej. Nagle do łazienki wszedł Louis.
-Harry, trzymaj, zjedz te dwie tabletki. Jedna jest na głowę, a druga na brzuch. Nie próbuj się nawet sprzeciwiać, bo wepcham ci je do buzi, na siłę tak, jak przedtem. No i musisz wypić tą herbatę CAŁĄ!.- Rozkazał surowo, a ja wziąłem to gówno do ust, połknąłem i popiłem. Ohyda... Gdy to zrobiłem, Louis uśmiechnął się zwycięsko, a ja popatrzyłem na niego z mocno skrzywioną miną..
-To jest okropne...fuj...
-No wiem...żadne lekarstwa nie są dobre jak słodycze..- Zaśmiał się cicho i spojrzał na chłopaków, którzy zrobili to samo.
-Ha ha ha śmieszne..- Przedrzeźniłem ich.
-Co robią dziewczyny?.- Spytałem Louisa.
-Nie wiem...ale chyba... no wiesz..ploteczki...jak to laski...
-Spoko...
-Myślisz, że uda ci się zdobyć Tessę?.- Zapytał jakby znikąd Zayn.
-Zayn, ona już jest moja...sama się do mnie przytula i całuje, a poza tym przyznała się, że się we mnie zakochuje...- Mruknąłem.
-Czyli, że już ją rozdziewiczyłeś?..
-Co? Nie! Niby jak miałbym to zrobić? Debilu wszystko mnie boli, a do tego mam nogę w gipsie!.- Powiedziałem głośniej, a ten zaśmiał się.
-Czyli,  nie jest jeszcze twoja, skoro tego nie robiliście...- Powiedział dumnie.
-A zamknij się...- Westchnąłem. Liam i Niall zaśmiali się, a Zayn chciał uderzyć mnie żartobliwie w ramie, ale, że ja się troszkę podniosłem, aby zmienić pozycję to trafił w mój obolały brzuch. I nie było to lekkie uderzenie.
-Kurwa!.- Złapałem się za niego i zacząłem przeklinać pod nosem.
-Zayn coś ty mu zrobił?!.- Krzyknął Lou i szybko podszedł do mnie. Jęczałem głośno pod nosem z bólu. Teraz stało się to tak nieznośne, że już nie mogłem wytrzymać. Zaciskałem mocno oczy, aby się czasem nie rozpłakać.
-No to było niechcący! Miało być w ramie...- Odpowiedział Zayn. Ja pierdziele jaki debil....mógłby bardziej uważać...do łazienki weszła Natka.
-Ej chodźcie na dół...Tessie jest słabo i jest strasznie blada...pomóżcie mi.- Powiedziała do nas.
-Natka my też mamy tutaj problem! Harry ledwo co się trzyma... Zayn przywalił mu mocno w brzuch..- Krzyknął Lou.
-Dobra Lou, ja z nim zostanę i mu pomogę, a wy idźcie do Tessy, tylko niech któryś tu ze mną zostanie.- Oznajmiła.
-Natalie niby jak mu pomożesz?.- Zapytał Liam.
-Jestem na studiach i mam staż w szpitalu oraz w firmie masażu...znam się na tym..- Coś jeszcze gadali i po chwili Zayn, Liam i Louis wyszli z łazienki, a ze mną została Natka i Niall.
-Harry, odsuń ręce od brzucha...- Poprosiła.
-Nie...to boli...- Jęknąłem.
-Harry! Wiem, że boli, ale odsuń te ręce!..
-Nieee...- Nadal miałem zamknięte oczy. Po chwili poczułem, że moje ręce zostały siłą odsunięte od mojego ciała. To Niall!
-Dobra Harry wiem, że to boli, ale przestań się tak wiercić! A teraz wciągnij powietrze na tak długo jak wytrzymasz i po chwili stopniowo wypuszczaj i tak cały czas. Może boleć...- Zrobiłem co kazała. Niall cały czas mnie mocno trzymał. Wciągnąłem powietrze do płuc i zacisnąłem mocno oczy, kładąc się na podłodze. Bolało w chuj. Nie wiedziałem co ona mi robi i nie chciałem się chyba dowiedzieć. Co chwilę spuszczałem powietrze i nabierałem z powrotem. Po ok. 15 minutach wielkiego bólu poczułem ulgę. Wielką ulgę. Ból powoli przestawał mi dokuczać. Wszystkie moje mięśnie brzucha się rozluźniły. Nawet mnie już nie mdli. Leżałem tak na podłodze i uspokajałem się powoli. Nadal bolało, ale już mniej niż wcześniej.
-Na...Natalie co ty zrobiłaś?.- Spytałem jak już trochę uspokoiłem oddech.
-Nic wielkiego, musisz teraz odpocząć okey?.- Odpowiedziała, a Niall puścił mnie już ze swojego uścisku.
-Okej, ale błagam pomóżcie mi... nie dam rady sam wstać.- Powiedziałem i spojrzałem na nich prosząco.
-No jasne.- Odpowiedziała Natalie i chwyciła mnie za jedną rękę, a Niall za drugą i zaprowadzili mnie do salonu na kanapę, gdzie znajdowała się również Tessa i chłopaki. Tes siedziała i piła wodę ze szklanki, patrząc cały czas w jedno miejsce. Była blada, z resztą cały czas była...usiadłem obok niej.
-Hazz już wszystko okej? Nic ci nie jest? Przestało boleć?.- Louis i reszta zadawali  mi chaotycznie pytania.
-Tak jest nawet dobrze, chociaż nadal boli..- Wymamrotałem cicho.
-Mogę powiedzieć tyle, że jutro będzie już znacznie lepiej i nic nie powinno cię już boleć...no oprócz nogi..- Powiedziała Natalie w lekkim śmiechu. Tessa wyszeptała do niej szeptem ''dziękuje''. Chyba nie czuła się zbyt dobrze.
-Louis, ja ... ja muszę na świeżę powietrze.- Oznajmiła, a on chwycił ją za ręce i zaprowadził na podwórko przed dom.
-Ej co się dzieje Tessie?.- Zapytałem ich.
-Jest jej słabo...chyba z nerwów o ciebie..- Wyjaśnił Liam.
-Ehh... mówiłem, że to  nie przez nią.- Mruknąłem pod nosem. Na szczęście nie usłyszeli, bo jeszcze by wypytywali.
-Emm... a Natalie? Co ty mi właściwie robiłaś? Powiedz chcę wiedzieć jak to tak nagle przestało boleć...no nie całkiem, ale trochę...nie ważne...to powiesz?..
-Eee...no to coś tak jakby w stylu mocnego masażu....takie sposoby.- Oznajmiła i uśmiechnęła się ponownie i w tej chwili Louis wrócił razem z moim kotkiem.
-Tessa kochanie wszystko w porządku? Co się dzieje?.- Zapytałem zmartwiony.
-Chyba już tak...i nie wiem...a ty jak się czujesz?.- Spytała mnie cicho. Zobaczyłem, że Lou cały czas ją trzyma...nie może być dobrze...
-Już lepiej...Louis możesz ją tu do mnie dać?.
-Oh tak jasne..- Cały czas podpierał Tessę, była zmęczona to widać. Usiadła obok mnie, a ja się w nią wtuliłem. Zauważyłem, że Lou podszedł do Natki i wziął ją na kolana mocno do siebie przytulając. Tessa nie odwzajemniła mojego uścisku, pewnie nie miała już siły. Ja też byłem wykończony tym wszystkim co dzisiaj się wydarzyło.
-Wiecie...my już pójdziemy spać, idźcie do pokoi gościnnych, dzisiaj nocujecie tutaj.- Powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Dobra, ale chodź pomogę ci.- Oznajmił Lou i wziął mnie pod ramie. Tessie pomogła Natalie. Weszliśmy powoli po schodach i poszliśmy do mojej sypialni. Ostrożnie położyłem się na łóżku i przykryłem kołdrą.
-Dzięki Louis....za wszystko.- Powiedziałem i uśmiechnąłem się szczerze do niego.
-Nie ma sprawy Hazz..- W tej chwili drzwi się otworzyły i do pokoju weszła Tessa.
-Dobranoc Louis..- Uśmiechnęła się do niego i lekko przytuliła. Lou oddał uścisk i wyszedł z pokoju zostawiając nas samych. Tes przebrała się i usiadła obok mnie.
-Harry, podnieś się trochę.- Rozkazała mi. Popatrzyłem na nią pytająco.
-Nie będzie ci wygodnie jeśli będziesz tak spał.- Wytłumaczyła.
-No dawaj..- Powiedziała zirytowana. Podniosłem się lekko na rękach i oparłem o bezgłowie łóżka. Tessa złapała za krańce mojej koszulki i ściągnęła mi ją przez głowę. Zabolało trochę, ale nie ważne.
-Emm spodnie to ściągnij sam.- Posłała mi nerwowy uśmiech, a ja się lekko zaśmiałem. Ostrożnie ściągnąłem moje spodnie i schowałem się pod kołdrą.
-Na pewno już lepiej?.- Zapytała mnie zmartwiona.
-W miarę...Natalie mi pomogła i jest lepiej..- Lekko się uśmiechnąłem.
-Tak...ona dużo się uczy i ma te staże, zna się na tym... Muszę się napić wody.- Oznajmiła i wstała z łóżka. Gdy już wypiła zawartość szklanki to odwróciła się do mnie.
-Harry, wypij to proszę...po tym jak zwymiotowałeś nie miałeś nic w ustach, jeszcze mi się odwodnisz.- Powiedziała i podała mi szklankę. Nie miałem ochoty, aby cokolwiek pić, bo bałem się, że ból brzucha powróci ze zdwojoną siłą i znów będę wymiotować, a zresztą Louis dawał mi  wcześniej herbatę.
-Proszę..nic ci już nie będzie...- Oznajmiła, a ja postanowiłem wypić tą wodę. Po skończeniu odłożyłem pustą szklankę na szafkę obok i popatrzyłem na Tes. Położyłem się ostrożnie na łóżku, a Tessa zaraz obok mnie. Wtuliła się w mój goły tors i wyszeptała cicho.
-Harry...bardzo mi na tobie zależy...- I chyba usnęła bo usłyszałem tylko jej równomierny oddech. Ja też zasnąłem z myślami o tym co mi przed chwilką powiedziała.
_________________________________________________________________________________


Siemanko! :) Nowy rozdział już jest...mam nadzieję, że się cieszycie xD. Nowy powinien się pojawić tak jak napisałam w datach czyli gdzieś koło 21/22.03. Liczymy, że się spodoba oraz na komentarze :)
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach napiszcie swój username w komentarzu. ;)
Lilka.




środa, 12 marca 2014

Rozdział 26

*Oczami Tessy*

Obudziłam się wtulona w ciepły tors Harry'ego, było mi tak cholernie dobrze. Spojrzałam na niego. Ciemne rzęsy spoczywały na górze jego policzków, jego fryzura była cała potargana, miał lekko rozchylone usta. Wyglądał tak pięknie. Boże ja się w nim coraz bardziej zakochuje...Patrzyłam na niego cały czas. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Co ze mną nie tak? Nie mogę się w nim zakochać, nie mogę!! Harry nagle zaczął mruczeć pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. Po chwili zaczął krzyczeć i miotać się po kanapie. Kurwa...On mnie zaraz zwali z kanapy! Musze zejść....Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Musze go obudzić.
-Harry...- Powiedziałam i delikatnie nim potrząsnęłam. Nie podziałało.
-Zostawcie ją! NIE! Zostawcie....Tessa!.- Krzyczał. Przestraszyłam się.
-Harry! Obudź się!.- Krzyknęłam trochę głośniej, a po chwili Harry otworzył oczy.
-Co się stało? Wszystko w porządku?.- Zapytałam naprawdę zmartwiona tą całą sytuacją.
-Tessa..- Powiedział i przytulił się do mnie.
-O co chodzi? Co się stało Harry? Powiedz mi.- Rozkazałam.
-Oni....oni zabrali cie...nie mogłem cię odebrać...Tessa tak się bałem.- Odpowiedział mi dalej przestraszony.
-Kto? Kto mnie zabrał? Gdzie? To tylko sen...ja tu jestem...
-Tak jesteś tu...tak się ciesze...KOCHAM CIĘ Tessa...tak bardzo.- Wyszeptał mi do ucha.
-Ej, dobra wystarczy...Opowiadaj wszystko po kolei! Co ci się śniło.- Poprosiłam siadając obok niego i odrywając go od siebie.
-Jacyś faceci....zabrali mi cie....nie mogłem z nimi walczyć....to było okropne..- Powiedział i zamknął oczy po chwili znów się do mnie przytulając.
-Harry....zapomnij już o tym śnie, dobrze?.- Mruknęłam w odpowiedzi.
-Dobrze...- Wyszeptał w moje włosy nadal mocno się we mnie wtulając. W tym momencie wyglądał jak takie małe bezbronne dziecko.
-Ej Harry ... przestań już...
-Nie mogę się poprzytulać?.- Zapytał smutnym głosem.
-Całą noc się przytulałeś...dalej ci mało?..
-Tak.- Uśmiechnął się ukazując swe dołeczki.
-O Boże...- Westchnęłam głośno.
-No co? Lubię się do ciebie przytulać kochanie.- Powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Przestań tak mówić...
-Dlaczego tego tak nie lubisz? Jesteś moim kochaniem przecież.- Powiedział i popatrzył mi w oczy.
-Co? Co ty wygadujesz?
-Ale co? Jesteś moim Kotkiem, Kochaniem, Słoneczkiem...wiesz przecież, że cie kocham.- Oznajmił, a jego poliki delikatnie, prawie niewidocznie się zaróżowiły.
-Harry przestań!.Nie chce tego słyszeć!.- Zdenerwowałam się.
-Bo?
-Bo..- Odpowiedziałam sucho.
-Dlaczego tak bardzo nienawidzisz,  gdy mówię ci, że cie kocham? Dlaczego nie chcesz pokochać mnie? Dlaczego? Powiedz mi, wytłumacz czemu tak bronisz się przed tym uczuciem?.- Spytał lekko wkurzony.
-Nie chcę się w tobie zakochiwać. Przynajmniej jeszcze nie teraz jasne?...
-Czemu?.- Drążył temat.
-Nie chce. Po prostu. Rozumiesz? Nie chcę cię zranić...To wszystko. Nie odpowiadam już na żadne pytania.- Postanowiłam się zamknąć. Nie mam ochoty na rozmowy w tym temacie.
-Ale obiecaj....obiecaj, że kiedyś mnie pokochasz...tylko tyle, ostatnia odpowiedź a zamknę temat.- Poprosił. Ja jednak postanowiłam milczeć. Postanowiłam, więc nie odpowiem.
-Proszę...- Wyszeptał błagająco.
Nie nie odpowiem mu. Nie ma mowy. Nie. Zaczęłam powstrzymywać sama siebie. Jak na razie, udawało mi się to.
-Błagam Tessa...- Szepnął ponownie i spojrzał w moje oczy.
-Daj spokój...- Mruknęłam spokojnie.
-Ehhh....- Westchnął i wstał powoli. Szybko złapał za kule i podpierając się na nich poszedł w stronę...jak mi się wydaję łazienki. Obserwowałam go, do puki nie zniknął mi z pola widzenia. Po co on tam poszedł? Znowu się na mnie zezłościł? No trudno.....nie moja wina, że zaczął ten temat. Nagle usłyszałam głośny huk i przeklinanie.
-Kurwa mać...ja pierdole no!.- Krzyczał Harry. Nie wiem o co chodzi, ale poszłam to sprawdzić. Szybkim krokiem udałam się do łazienki. Ostrożnie otworzyłam drzwi. To co tam zobaczyłam przestraszyło mnie.
-Harry, co ty zrobiłeś?!.- Zapytałam zaskoczona.
-Nic...ja po prostu...czasem nie panuję nad emocjami...- Tłumaczył się.
-Ale musiałeś rozbić te lustro?! Nie masz co robić?!.- Zapytałam zdenerwowana.
-Nie ruszaj się stąd, zaraz posprzątam...- Powiedziałam i szybko wyszłam z łazienki kierując się do kuchni. Wyciągnęłam miotełkę i łopatkę i z powrotem wróciłam do pomieszczenia, w którym był Harry. Zaczęłam zamiatać kawałki lustra. Harry stał i obserwował moje poczynania. Po skończeniu wyniosłam szkło do kosza. Potem znów udałam się do łazienki. Chciałam porozmawiać z Harrym.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo nie chcesz mnie pokochać. Rozumiesz? Nie chcesz mnie pokochać!.- Podniósł ton głosu. Nie wiem jak ale przysunął mnie do ściany. Styknął swoje czoło z moim.
-Kochasz mnie?.- Zapytał, a ja głośno westchnęłam.
-Tak czy nie do cholery?!.- Nie mogłam już tego ukrywać. To było zbyt silne. Silniejsze ode mnie. Nie mogę. I jeszcze on...nalega. Nalega i to strasznie. Muszę mu wreszcie to powiedzieć. Nie chcę, ale muszę. Ehh....głupie myśli!.
-Harry....Powiem tak, że...Nie kocham cię tak bardzo jak ty mnie. Ale kocham...naprawdę....Nie zakochałam się jeszcze tak bardzo...- Powiedziałam cicho, lecz on był tak blisko, że to usłyszał. Patrzyłam w jego zielone tęczówki. Bałam się jego reakcji. Naprawdę, bałam się jak na to zareaguję.
-Dla mnie ważne jest, że chociaż coś do mnie czujesz.- Powiedział i popatrzył mi w oczy, a za chwilę na usta jakby prosił o pozwolenie czy może mnie pocałować. Chciałam tego, chciałam aby mnie pocałował,  po prostu miałam na to wielką ochotę, aby poczuć te jego usta na moich.
-Nic mi nie zrobisz ... prawda?.- Wyszeptałam z zapytaniem praktycznie w jego usta, choć jeszcze nie dotykaliśmy się wargami.
-Nigdy kochanie, nigdy nie sprawię ci krzywdy.- Jeszcze raz spoglądnął w moje oczy i w tym momencie jego malinowe wargi dotknęły moich. Najpierw całował mnie delikatnie. Gdy oddałam pocałunek to zaczął całować mnie namiętniej i mocniej. To było naprawdę cudowne uczucie. Jednak postanowiłam to przerwać. Przestałam odwzajemniać jego pocałunki na co od razu zareagował.
-Coś nie tak?.- Zapytał nie spuszczając wzroku z moich oczu.
-Nic...po prostu już...skończ..- Odpowiedziałam odrywając wzrok i patrząc wszędzie tylko nie na niego.
-Ohh...em dobrze...- Powiedział lekko zawiedziony i odsunął się ode mnie. Od razu wyszłam z pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy. Usiadłam na kanapie w salonie. Nie miałam pojęcia co teraz robić. Harry został jeszcze w łazience. Może został się umyć. Nie wiem... miałam nagłą ochotę na gorącą kawę. Nie wiem co mnie wzięło, ale jakoś strasznie potrzebowałam w tym momencie kofeiny. Wstałam z kanapy i udałam się do kuchni. Zaczęłam szukać w szafkach kawy. Nie miałam pojęcia gdzie może być. Tych szafek było tu tyle, że nie mogłam się połapać do których zaglądnęłam, a do których nie...Znalazłam szafkę z naczyniami i wyciągnęłam kubek. Odłożyłam go na blat stołu i ponownie wzięłam się za szukanie tej przeklętej kawy. Musi tu być. Czy on nie pije kawy, że jej nigdzie nie ma?. W tym samym momencie poczułam czyjeś ręce na biodrach.
-Kotku co ty robisz?.- Spytał Harry składając małe pocałunki na mojej szyi. Łaskotało mnie to, ale nie chciałam aby przestawał. To bardzo przyjemne uczucie.
-Szukam kawy...nie wiem gdzie ją trzymasz...- Powiedziałam w lekkim śmiechu.
-Masz ochotę na kawę?...- Spytał i otworzył górną szafkę gdzie zwykle znajdowały się jego ukochane słodycze. Co dziwne nie było tam ani jednego cukierka, tylko opakowanie kawy rozpuszczalnej i kakaa. No tak chłopaki ostatnio mu tam grzebali, więc się nie dziwie.
-Tak a co w tym dziwnego? Przecież jestem normalnym człowiekiem, który też potrzebuje kawy.- Powiedziałam lekko zdziwiona jego pytaniem.
-Nie no nic...ale jak już robisz to zrób też dla mnie.- Uśmiechnął się do mnie i podał opakowanie z kawą.
-A co jeśli ci nie zrobię?.- Zaczęłam się z nim drażnić. Podeszłam do kuchenki, nalałam wody do czajnika i postawiłam go na gaz.
-To zacznę cię łaskotać, tak jak ty mnie ostatnio..- Zaśmiał się.
-Ciekawe jak, jak ty nawet ustać nie możesz bo podpierasz się na kulach, nie wyjdzie ci to Harry..- Powiedziałam dumna ze swojej odpowiedzi.
-Coś wymyślę, zobaczysz...Nie zawszę muszę się podpierać na nich...- Odpowiedział tajemniczo. Zobaczyłam, że woda się zagotowała, więc nalałam ją do kubków.
-Zrób sobie to sam, bo ja nie wiem z ilu łyżeczek pijesz...- Oznajmiłam mieszając łyżeczką w kubku z kawą. Mmm pięknie pachniała...
-Wsyp dwie...- Popatrzył na mnie prosząco, abym mu ją jednak zrobiła. Zrobiłam jak mi kazał i zamieszałam również jego kawę.
-Masz mleko?.- Zapytałam przysuwając do niego kubek.
-Chyba...sprawdź w lodówce..- Powiedział i usiadł na wysokim krześle przy blacie.
-Umm okey dziękuje...- Powiedziałam i podeszłam do lodówki, otwierając ją i wyciągając wcześniej znalezione mleczko. Nalałam go trochę do mojej kawy.
-Chcesz?.- Pokazałam mu mleko.
-Nie, nie chcę dzięki..- Schowałam mleko na swoje miejsce i podeszłam do stołu biorąc łyżkę...mmm pycha...rozkoszowałam się tym smakiem...o matko jak ja dawno nie piłam kawy... Popatrzyłam na Harry'ego który wstał ostrożnie  i powoli skierował się do blatu. Podparł się go i puszczając kule wziął w ręce kubek i napił się parującego napoju. Patrzyłam jak powoli pije swoją kawę.
-Harry? Co będziemy dzisiaj robić? Nudzi mi się strasznie...- Powiedziałam i zrobiłam udawaną smutną minkę.
-Ja...no wiesz nie dam rady nigdzie z tobą wyjść, ani nic...sorki...a ty co byś chciała robić.- Zapytał.
-Nie wiem...nie mam pomysłu...- Odpowiedziałam i wzięłam łyka.
-Nudzi ci się i nie wiesz co robić ehh...Tessa wiesz, że mam ograniczoną sprawność fizyczną i nie mogę cię nigdzie zabrać...- Westchnął.
-Umm a chłopaki? Mieli dziś przyjechać...Wydaje mi się, że są na mnie źli....A tak w ogóle to muszę się przebrać...- Powiedziałam i odstawiłam kubek na stół i poszłam na górę do sypialni Harry'ego. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubranie. Czarne rurki, czarna bluzka na szelkach i biało czarny pasiasty sweter. Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Na szczęście nie było tam Harry'ego. Zaczęłam się przebierać. Po skończeniu włożyłam przepocone ciuchy do kosza na pranie. Ogarnęłam włosy i wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni, ale nie było tam Harry'ego. Zawróciłam i poszłam do salonu gdzie go znalazłam. Leżał rozwalony na całej powierzchni kanapy i oglądał TV. Nie zauważył mnie, więc wykorzystałam okazję i zakradłam się na niego, aby go przestraszyć. Zakradłam się na niego od tyłu i zakryłam mu oczy, a ten się wzdrygnął i sapną lekko przestraszony.
-Tessa...myślałaś, że się przestraszę czymś takim?.- Zapytał ze śmiechem.
-Tak i udało mi się..- Powiedziałam wesoła i zabrałam ręce z jego twarzy.
-Oj, Kotek, Kotek...- Podniósł się trochę i łapiąc za uda posadził mnie sobie na udach.
-O co ci chodzi?...
-O nic..- Uśmiechnął się lekko.
-Muszę na tobie siedzieć? Dziwnie się czuję i jeszcze ci coś zrobię....- Powiedziałam marudnym głosem.
-Co na przykład?
-No nie wiem...ale nie chce tak siedzieć...
-Dlaczego? Mi jest wygodnie...- Pokazał dołeczki.
-Ale mi nie..- Odpowiedziałam sucho.
-No dobra..- Powiedział i puścił mnie, a ja zeszłam z niego, przypadkowo dosyć mocno naciskając na jego krocze. Jęknął gardłowo i schował głowę w poduszki.
-Ojjj...przepraszam Harry..nie...nie chciałam...naprawdę..- Powiedziałam lekko zmieszana.
-Yhhh...boli..- Wymamrotał.
-Przepraszam...- Pocałowałam go w policzek. Chyba nie podziałało, bo dalej mruczał coś w poduszki i zaciskał mocno uda.
-Harry? Żyjesz? Bardzo cię boli??
-Yhymm....
-Boże co ja mam zrobić? Ja naprawdę nie chciałam Harry!..- Nie odpowiedział tylko usiadł powoli na kanapie i zakrył ręką krocze. Spuścił głowę w dół przygryzając mocno wargę.
-Harry proszę powiedz coś no!.- Kucnęłam przy nim i złapałam za rękę, którą zakrywał czułe miejsce.
-A co mam powiedzieć co?! Boli jak jasna cholera! To tu i w brzuch tamten skurwiel najbardziej mnie kopał tamtej nocy!.- Powiedział i wyrwał swoją rękę znów kładąc ją na swoje czułe miejsce.
-Ja na to nic nie mogę poradzić...- Usiadłam obok niego na kanapie.
-Taa wiem..- Powiedział cicho i zamknął oczy ciężko oddychając. Patrzyłam na niego przestraszonym wzrokiem...ja na prawdę  nie wiem co mam robić...
-Tessa..brzuch mnie boli...- Jęknął i popatrzył na mnie z bólem wymalowanym w jego pięknych oczach.
-Co mam robić? Ja...ja nie wiem nic!..
-Zadzwoń do Louis'a....pomagał kiedyś cioci w jakimś szpitalu...proszę......boli..- Wysapał i złapał się mocno za brzuch.
-Gdzie twój telefon?.- Zapytałam wstając energicznie z kanapy.
-Na...na blacie w kuchni...chyba tam jest....- Powiedział z trudnościom łapiąc oddechy. Cały czas zaciskał oczy i trzymał się za brzuch. Pobiegłam więc szybko do kuchni, zgarnęłam komórkę i wybrałam numer Louis'a. Odebrał po dwóch sygnałach.

*Rozmowa*

-Hej Styles co tam?.- Spytał z rozbawieniem w głosie.
-Louis?! Tu Tessa, błagam przyjedź do domu Harry'ego! Szybko!
-Co? Tessa o co chodzi? Czemu jesteś taka zdenerwowana?
-Louis! Harremu coś się stało! Strasznie boli go brzuch i z trudnościom oddycha! Błagam przyjedź szybko, mówił że znasz się coś na tym...proszę przyjedź!.- Powiedziałam coraz bardziej zdenerwowana.
-Ok zaraz będę.- Rozłączył się, a w tle słyszałam dźwięk zapalanego silnika samochodowego, więc pewnie zaraz będzie.
*Koniec rozmowy*

Wróciłam biegiem do salonu i zobaczyłam Harry'ego który leżał na kanapie prawie płacząc.
-Harry! Louis zaraz przyjedzie, wytrzymasz prawda?! Gdzie cie boli? Mogę ci jakoś pomóc? Cokolwiek?...Martwie się..- Ostatnie słowo wypowiedziałam pod nosem. Nic nie mówiąc pokazał gdzie go boli. Było to podbrzusze i właściwie środek jego brzucha.
-Harry połóż się na plecach.- Oznajmiłam mu, a ten z wielkim grymasem to uczynił. Podwinęłam mu koszulkę i przyłożyłam zimną dłoń do jego brzucha, ale gdy tylko to zrobiłam to zaczął krzyczeć, że go boli i żebym przestała. Odsunęłam rękę i w tym momencie usłyszałam trzask drzwi i szybkie kroki jak mniemam Louisa.
-Dobra! Tessa od czego zaczęły się te bóle?!.- Zapytał zdenerwowany Louis.
-No...no...bo ja niechcący...no...no...kolanem...w jego...umm..no..- Jąkałam się, trochę głupio było mi to mówić.
-No dobra, ale to niemożliwe, żeby go tak bolało...i jeszcze brzuch...dobra trzeba coś zrobić!... ja pierdole stary, gdzie cie dokładnie boli? Pokaż!.- Rozkazał mu. Harry zrobił to co kazał mu Lou, który po chwili zaczął mu coś robić. Nie wiem dokładnie co...Nie patrzyłam na to. Postanowiłam stamtąd wyjść, bo nie za bardzo lubię patrzyć na takie rzeczy. Poszłam do kuchni aby dokończyć zimną już kawę.
-Ała! Kurwa Louis to boli!!.- Harry wydarł się na całe gardło, a potem usłyszałam cichy szloch. Szybko poszłam do nich, aby sprawdzić co się dzieje. Odłożyłam kubek po kawie do zmywarki i wyszłam z pomieszczenia. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam Louisa który klękał przy Harrym.
-Ej, czemu Harry tak krzyczy? Co się dzieje?.- Zapytałam.
-Nic po prostu go badam.- Odpowiedział niebieskooki i wyciągnął coś z apteczki.
-Tes, przynieś wodę w szklance.- Rozkazał mi, a ja zrobiłam co chciał. Przyniosłam mu tą szklankę, a on podał ją Harry'emu. Dał mu jakąś tabletkę i kazał popić to wodą. Harry posłusznie wypił to co kazał mu wziąść Lou.
-Louis co mu robiłeś? Co mu w ogóle jest?.- Spytałam go.
-Nic poważnego...dostał tylko silnych bóli brzucha, podbrzusza i ...no wiesz...ale dałem mu mocny lek i zaraz powinno mu przejść. Będzie dobrze nie martw się..- Powiedział spokojnie. Popatrzyłam na Harry'ego który zwinął się w kulkę cicho popłakując w poduszki.
-Louis?! To czemu on płacze?! To musi być coś poważnego!.- Wkurzyłam się na niego.
-To nie jest nic poważnego. Na pewno. Na 100%. Naprawdę zaraz mu przejdzie...- Uspokajał mnie.
-Obiecujesz?.- Zapytałam siadając obok niego na kanapie.
-Tak..- Powiedział pewnie. Uwierzyłam mu. Po kilku minutach Harry przestał łkać i podniósł się lekko.
-I jak? Wszystko dobrze?.- Zapytał Louis.
-T...tak.- Zająknął się i otarł łzy z policzków. Louis posłał mu uśmiech i usiadł koło niego klepiąc go w ramie. Przypatrywałam się im.
-Stary co ci nagle tak zaczęło wszystko boleć co? Przecież wczoraj wszystko było okey...
-Nie wiem...- Odpowiedział dziwnym głosem.
-Harry? Wszystko już dobrze? Ja naprawdę nie chciałam....nie wiedziałam ...przepraszam...- Oznajmiłam smutnym głosem. To moja wina, że on tak cierpi. Popatrzył na mnie tylko szklanymi oczami.
-Tak już okej...- Powiedział cicho.
-Przepraszam...ja nie...nie chciałam...naprawdę..- Rozpłakałam się.
Tessa nie płacz.- Poprosili razem obydwoje i popatrzyli na mnie. Louis podniósł mnie i posadził na swoich kolanach.
-Ale to wszystko to moja wina...ja naprawdę nie chciałam nic ci zrobić....czuję się winna...
-Tessa przestań tak mówić.- Poprosił Harry zachrypniętym od płaczu głosem.
-Nie przestanę bo to jest moja wina...
-Tessa proszę...- Wyszeptał.
-I co z tego, że mnie mocniej dotknęłaś, lekarz powiedział przecież, że jak nie będę uważać to może się stać coś takiego, nie obwiniaj się....
-No i...ale to i tak to moja wina. Daj spokój...- Powiedziałam i wtuliłam się w Louisa. Nienawidzę go, ale dzięki niemu Harry czuję się lepiej...pomógł mu. Muszę go za to przeprosić...za moje zachowanie..
-A tak w ogóle Louis...to ... no ja chciałam cię przeprosić za...za wczoraj..- Wypowiedziałam szeptem w lekkim płaczu.
-Spoko nie gniewam się już...- Powiedział i przytulił mnie. Zobaczyłam jak Harry nerwowo przykłada dłoń do ust. Nie wiem o co chodzi.
-Ej nie dobrze mi, zaraz chyba zwymiotuje..- Wymamrotał.
-Jezu stary chodź szybko..- Louis zdjął mnie ze swoich kolan i szybko wstał, pomagając też Harry'emu. Było im trochę ciężko bo przecież Harry ma nogę w gipsie. Dotarli w końcu do jednej z łazienek i weszli do środka. Poszłam za nimi.
Harry ostrożnie przykucnął przy toalecie i zaczął wymiotować. To pewnie przez te leki które miał w szpitalu i to co dał mu Lou. Nerwowo podpierał się o uda i dalej wymiotował. Boję się o niego. To przeze mnie.
                                                           
                                                                --------------

Siedzimy w tej łazience już od 20 minut, a Harry dopiero przed chwilką skończył to wszystko. Wyczyścił swój żołądek chyba ze wszystkiego. Siedzi teraz oparty o ścianę, a my przy nim. Przez ponad 15 minut wymiotował. Wygląda teraz normalnie jak wrak człowieka, a na dodatek narzeka, że nadal boli go ten brzuch. Nie mam pojęcia co na to zaradzić.
-Harry jesteś zmęczony...chodź pójdziemy spać..- Powiedziałam delikatnie.
-Louis zostaniesz tu dzisiaj na noc? Tak na wszelki wypadek proszę...
-Tak, jasne, że zostanę...- Odpowiedział i popatrzył na Harry'ego.
-Harry dobrze się czujesz?.- Zapytałam odwracając głowę w jego stronę.
-Niezbyt, ...kręci mi się w głowie..- Odpowiedział i zamykając oczy znów oparł się o zimne płytki.
-Tessa przynieś jakąś wodę, albo sok...musi coś wypić, bo może się odwodnić..- Powiedział Lou. Zrobiłam jak kazał.
-Nie chce nic...- Jęknął Harry.
-Nie jojcz Hazz..- Usłyszałam końcówkę ich rozmowy i poszłam do kuchni. Wzięłam tą samą szklankę co wcześniej i dolałam do niej wody po czym wróciłam z powrotem do nich. Harry wziął ode mnie szklankę i napił się łyka.
-Musisz wypić wszystko Harry. Wszystko.- Rozkazał mu Louis, a ja usiadłam obok niego bez słowa.
-Louis nie chce...- Jęknął ponownie.
-Musisz to wypić inaczej trafisz z powrotem do szpitala..- Oznajmił brunet.
-Harry, proszę wypij to..- Poprosiłam. Harry niechętnie i jakby z obrzydzeniem popatrzył na szklankę z przeźroczystym płynem i wypił wszystko na raz. Ale widać nie dobrze postąpił bo zerwał się i znów uklęknął przed toaletą i zaczął wymiotować.
-Boże, stary spędzimy tu chyba całą noc...- Westchnął Lou, a ja go poparłam. Podkuliłam nogi pod brodę i obserwowałam całą tą sytuacje.
-Louis to moja wina...przeze mnie Harry teraz tak cierpi. Gdyby nie to, to pewnie byłoby wszystko w porządku. A nie jest...- Powiedziałam i popatrzyłam na niego.
-Tessa przestań nie mów tak, to też wina Hazzy, że nie uważał i teraz ma za swoje.- Odpowiedział i przytulił mnie lekko. Popatrzyliśmy na Harry'ego który już ledwo żył. Nie wyglądał za dobrze. Podciągnął się trochę i znów oparł o zimną ścianę. Louis widząc to zerwał się i podszedł do niego.
-Harry popatrz na mnie.- Oznajmił mu, a Harry podniósł na niego zmęczony wzrok.
-Harry co cie najbardziej boli? I Jezu chłopie ty masz gorączkę!.- Podniósł głos i zdjął rękę z jego czoła.
-Teraz? Sam nie wiem...- Odpowiedział ciężko.
-Może zadzwonię po lekarza?.- Odezwałam się nagle.
-Nie...mam dość widoku tych wszystkich lekarzy i szpitali...nie chce..- Mruknął Harry, ale Lou mu przerwał.
-Harry masz gorączkę, lekką ale masz....boli cię brzuch i na pewno coś jeszcze co nie chcesz mi powiedzieć, więc błagam nie sprzeczaj się tylko posłuchaj mnie..-  Westchnął głośno.
-Zadzwonię...- Powiedziałam i wstałam by zadzwonić po niego. Poszłam do salonu gdzie znajdowała się komórka Harry'ego i szybko wykręciłam numer do lekarza.

*Rozmowa*

Tak słucham.- Odezwał się głos mojego lekarza, który się mną (jak byłam mała) często opiekował.
-Dzień dobry proszę pana, tu Tessa McBlack, miałabym do pana wielką prośbę.
-O witaj Tessa, o co chodzi?
-No bo mój...emm..chłopak ma lekką gorączkę i cały czas narzeka, że boli go brzuch. Ostatnio spędził cały miesiąc w szpitalu i nie chcę tam jechać z powrotem , więc czy mógłby pan przyjechać do nas? Bardzo pana proszę...
-Oh tak oczywiście, podaj mi tylko adres i zaraz będę...

*Koniec rozmowy*

Podałam mu adres i wróciłam do chłopaków.
_________________________________________________________________________________



Cześć! Na początku chciałyśmy was przeprosić za to, że rozdział jest tak późno dodany i że musieliście tyle na niego czekać. Mamy nadzieje, że nie jesteście na nas złe.... Za tak długą nieobecność dajemy wam jak na razie najdłuższy rozdział, tak na przeprosiny. Kolejny rozdział powinien pojawić się gdzieś w sobotę, albo niedziele :D. Kochamy was i liczymy na komentarze...dla was to jest tylko chwilka, a dla nas motywacja do dalszego pisania, więc bardzo was o to prosimy. Kto przeczyta rozdział niech go skomentuje. :)
Lilka i Majka.







wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 25

**Wypadło na...*

*Oczami Harry'ego*

Na mnie. Uśmiechnąłem się.
-Biorę pytanie.- Powiedziałem.
-Umm...no dobrze...No to...Hymm... Od kiedy znasz chłopaków?.- Spytała z lekkim uśmiechem.
-Louis'a od dzieciństwa, a Liam'a, Niall'a i Zayn'a poznałem gdy miałem 15 lat, prawda?.- Popatrzyłem na nich, a oni kiwnęli głowami.
-Tes, zakręć za mnie, nie zegnę się do tej butelki.- Zaśmiałem się.
-Jasne...- Odpowiedziała i zakręciła butelką. Tym razem wypadło na Zayn'a.
-To co ... Prawda czy wyzwanie?.- Zapytałem go.
-Wyzwanie.- Powiedział pewnie i popatrzył na mnie czekając na polecenie.
-Hymm...Weź zrób nam tutaj striptiz.- Rozkazałem, a chłopaki wybuchnęli śmiechem. Zauważyłem, że Tessa była trochę zdziwiona, ale nie przejąłem się tym.
-No chyba cie pojebało?! Nigdy...Nie umiem tańczyć...
-Trudno, wyzwanie to wyzwanie...dawaj!..
-No dobra...- Powiedział niechętnie i wstał po czym zaczął swój pokazik. Zaczął tańczyć. Zdjął swoją koszulkę, potem spodnie i został w samych bokserkach. Następnie zdjął skarpetki.
-No dawaj! Masz ściągnąć wszystko! To podstawa striptizu!.- Wykrzyknęli Louis i Liam. Popatrzyłem znów na Tessę. Była zdziwiona, ale cały czas obserwowała Zayn'a. Gdy ten zdjął bokserki, wszyscy się zaśmialiśmy oprócz Tes która zakrywała oczy dłońmi.
-Tessa co się zakrywasz? I tak wiele razy coś takiego zobaczysz.- Louis poruszył znacząco brwiami, a ja się uśmiechnąłem.
-Dobra dosyć tego dobrego..- Powiedział Zayn i zaczął się ubierać, po chwili znów zaczęliśmy grę. Zayn zakręcił i wypadło na Tessę.
-Umm...wyzwanie?.- Poprosiła niepewnie.
-Okejj...musisz...Podniecić Harry'ego!.- Powiedział głośno, a mnie zatkało.
-C...co? Niby jak mam to zrobić? Nigdy tego nie robiłam!..- Naprawdę się przestraszyła.
-Dasz radę mała!.- Przekonywał ją, chłopaki jej dopingowali.
-Nie...Nie ja tego nie zrobię!..- Powiedziała zmienionym głosem i wyszła szybko z salonu. Pewnie poszła do łazienki...To jej ''ulubione'' miejsce jak na razie.
-Ehh...chłopaki niech któryś po nią idzie, na 100% jest w łazience u góry, i nie dziwcie się tak nie zna jeszcze mojego domu, wie tylko gdzie jest sypialnia i ta łazienka. Lou błagam idź po nią.- Poprosiłem.
-Już się robi..- Powiedział wstając i szybko opuścił pomieszczenie. Po kilku minutach przyszedł z Tessą trzymając ją za rękę.
-Nie chciała iść...ale udało mi się.- Oznajmił dumnie i usiadł z powrotem na ziemi.
-Nie..proszę ... ja nie chcę tego robić..- Poprosiła cicho.
-No dobra... Zaraz coś innego wymyślę.- Powiedział Zayn.
-Ehh to pocałuj namiętnie Hazze...nic więcej...to chyba możesz zrobić co?.- Zapytał i się zaśmiał.
-Jesteś nie miły.- Powiedziała smutna.
-No chodź kochanie, pocałuj mnie.- Uśmiechnąłem się słodko. Ta zrobiła naburmuszoną minę i usiadł okrakiem na mnie, uważając na moją złamaną nogę. Złapała w palce moje loki i przyciągnęła moją głowę do swojej i mocno pocałowała. Oddałem pocałunek, to było tak cholernie dobre...zaczęła całować mnie coraz namiętniej, a ja coraz bardziej się podniecałem...Boże jak ona świetnie całuje. Podnieciłem się tym bardzo. Nie chciałem, żeby do tego doszło, więc przerwałem pocałunek. Tes zeszła ze mnie szybko i usiadł z powrotem na swoim miejscu.
-Dobra proszę...zrobiłam!.- Powiedziała wkurzona, ale widziałem jak jej konciki ust unoszą się jej w uśmiechu. Zakręciła butelką i wypadło na Niall'a.
-Umm...no to może wybiorę prawdę.- Powiedział i wpatrywał się w Tesskę.
-Niall...hymm...- Zamyśliła się.
-Kto jest twoim najlepszym przyjacielem?.- Zapytała, a na jej twarzy widniał delikatny uśmiech.
-No wiadomo...Liam, Louis, Harry i Zayn.- Odpowiedział pewnie.
-No dobrze.. to teraz ty kręcisz.- Oznajmiła i podała butelkę Niall'owi. On zakręcił i wypadło na mnie...znowu.
-Emm...no może wezmę wyzwanie. Jakoś poradzę sobie z tą nogą.- Rzekłem i zaśmiałem się pod nosem. Mam nadzieje, że nie wymyśli czegoś głupiego.
-Emm okej...to tak, podejdź ... jeśli dasz radę...do Louis'a, przytul go i powiedz, że bardzo go kochasz.- Wybuchłem śmiechem. Ja pierdziele jakie on ma pomysły, ale dobra wyzwanie to wyzwanie.
-Eh..- Westchnąłem i powoli wstałem z kanapy. Podszedłem do Louis'a, który gdy tylko się zbliżyłem wstał.
-Jak mam go przytulić? Jeżeli puszczę kule to się przewrócę...chyba..
-Dasz radę Harry! Nie pękaj!.- Dogadywali Liam i Zayn.
-Niech wam będzie, już!.- Powiedziałem lekko na nich zdenerwowany i przytuliłem Louis'a.
-Kocham cię..- Szepnąłem mu cicho na ucho.
-Ooo Też cię kocham Hazz..- Oddał uścisk i poczochrał mnie po włosach.
-Dobra, dobra! Wystarczy!.- Udałem się na kanapę, po chwili na niej siadając.
-Nigdy nie dotykaj moich włosów!.- Ostrzegłem go, poprawiając je ręką.
-Dlaczego? Masz takie fajne loczki! I Tessa to jakoś może...zresztą nie ważne..kręcisz.- Uśmiechnął się wystawiając mi język.
-Bo Tessa, to Tessa, ona może.- Zaśmiałem się.
-Zakręć za mnie..proszę.- Ukazałem dołeczki, to zawsze na niego działało, tak samo jak na Tessę. Po chwili zakręcił i wypadło na Tessę. Wystraszyła się lekko, ale po chwili odezwała się nie pewnie.
-Wyzwanie. Chcę wyzwanie....
-Dobra to...hymm...musisz zjeść całą paczkę chipsów, których tak nienawidzisz jeść.- Posłałem jej chytry uśmieszek.
-Nie, nie chcę! Chcesz, żeby znów stało się to, co się stało jak zjadłam spaghetti??
-Nie, nie chcę ale musisz je zjeść...sama wybrałaś wyzwanie kotku.- Powiedziałem i popatrzyłem na nią z uśmiechem.
-Liam w kuchni w górnej szafce jest pełno słodyczy...chyba mam jeszcze chipsy przyniesiesz?.- Poprosiłem.
-Ta, a mam inne wyjście?.- Powiedział i wstał udając się do kuchni.
-Ja ... nie wszystkiego nie zjem.- Oznajmił Tessa.
-Tessa przecież nie dam ci największej paczki! Nie jestem aż tak okrutny haha.- Zaśmiałem się. Po chwili przyszedł Liam z małą paczuszką chipsów i podał je Tes, która miała nieodgadniony jak dla mnie wzrok.
-Nie ma mowy, nie chce tego jeść, to jest nie dobre..- Skrzywiła się.
-Czemu tak myślisz? Jak ty możesz obrażać jedzenie? To niedopuszczalne!.- Krzyknął Niall.
-Ojj .. przepraszam Niall...nie chciałam.- Mówiła smutnym głosem patrząc na niego.
-Wybaczam...a teraz jedz! Sama wybrałaś wyzwanie więc ruchy!.- Powiedział.
-Nie ja tego nie zjem! Nie mogłeś wymyślić czegoś innego? Wiesz, że nie lubię jeść!.- Zapytała mnie groźniej.
-Ej spokój Tessa!.- Powiedział głośniej Lou.
-Tłumacz się, dlaczego nie lubisz jeść? Jak cie ostatnio nosiłem na rękach byłaś strasznie lekka. Dziewczyno ty ważysz z 45 kilo co jak na twój wzrost  i wiek nie jest wskazane! Musisz zacząć jeść!.- Drążył temat, a Tessa przypatrywała mu się zdziwiona, że podniósł na nią głos.
-Nie będę się tobie z niczego tłumaczyć jasne? Nie powinno cie to obchodzić!.
-Tessa jak zaczęliśmy już temat to gadaj.- Powiedziałem spokojnie.
-Inaczej cie zmuszę, a chłopaki mogą mi w tym pomóc.- Dodałem groźniej.
-Nie! Nie chcę o tym wspominać nie rozumiecie tego? Dajcie mi spokój...proszę.- Ostatnie słowo wypowiedziała cicho.
-Tessa mów do cholery! Już dawno chciałem się dowiedzieć dlaczego nigdy nie chcesz jeść, przez cały czas musiałem siłą nakłaniać cie do jedzenia! Więc teraz się tłumacz i radzę ci nie kłamać!.- Pogroziłem.
-Kurwa mać nie! Nie powiem wam! Za dużo chcecie wiedzieć! To jest moja osobista sprawa!.
-Harry  miałeś rację ona jest serio wkurwiająca.- Zwrócił się do mnie Liam z Niall'em.
-A teraz Tessa gadaj, albo wyciągniemy to z ciebie siłą, a nie chcesz wiedzieć do czego zdolni jesteśmy.- Powiedział poważnie Zayn, a ja go poparłem. Tes po chwili siadła na drugim końcu kanapy i podciągnęła kolana pod bodę. Zaczęła lekko płakać.
-Jeżeli każecie mi to przypominać, każecie mi cierpieć..- Wyszeptała. Nic nie mówiąc przybliżyłem się do Tes i łapiąc ją pod kolana, wziąłem ją na swoje nogi i przytuliłem.
-Tes powiedz nam, pomożemy ci.- Powiedziałem do niej.
-Nie ufam wam..- Powiedziała i lekko wytarła łzę która wypłynęła spod jej powiek.
-Przecież mi ufasz...powiedz.- Powiedziałem do niej i przytuliłem, nadal siedziała na moich nogach.
-Nie, nie ufam ci..
-Ah tak? Sama się do tego kurwa przyznałaś! Sama powiedziałaś, że mnie kochasz! Ale nie proszę jeśli my chcemy, abyś nam coś powiedziała to nie, wielkie w tedy oburzenie, a my szczególnie ja muszę mówić ci o wszystkim, z chłopakami też się tak obchodzisz. Więc nie rób z siebie głupiej idiotki, tylko gadaj o co chodzi!.- Powiedziałem wkurzony a chłopaki przytaknęli na moje słowa.
-Ale ja nic takiego nie mówiłam... Harry ja nie chcę przy wszystkich...Nie wszyscy muszą się o tym dowiedzieć...na prawdę, nie chę sobie o tym przypominać...proszę...
-To powiedz mi, przecież wiesz, że ci pomogę.- Oznajmiłem  jej i pocałowałem delikatnie w usta.
-Ale ty i tak im wygadasz, prędzej czy później i tak się wszyscy dowiedzą...
-A jak obiecam, że powiem tylko Lou? On też się o ciebie martwi.- Wyszeptałem jej do ucha. Chyba podziałało.
-Oh...no dobrze...ale obiecujesz?...
-Obiecuję Kochanie.- Powiedziałem.
-Po pierwsze to nie mów tak do mnie, a po drugie to nie powiem przecież tego tutaj...
-Dobra chodź do pokoju.- Powiedziałem i powoli wstałem podpierając się na kulach.
-Chłopaki zaraz przyjdę...zajmijcie się czymś.- Oznajmiłem i powoli poszedłem do pokoju gościnnego który był na dole. Tessa szła za mną. Weszliśmy do pokoju, a ja oparłem się o ścianę oddychając nierówno. Ciężko jest chodzić na tych kulach.
-No kochanie to teraz mi powiesz?.- Spytałem się jej.
-Tak, teraz tak..
-No bo...już wiesz...moi rodzice nie żyją. To przez ich śmierć się tak głodzę...Zawsze mi mówili abym dążyła do swoich marzeń. Moim marzeniem było zostać modelką, ale byłam zbyt niska i gruba no i dlatego mnie nie przyjęli. W drodze powrotnej zginęli rodzice...Tamtego dnia obiecałam sobie, że spełnię marzenie. Dlatego to robię, ale i tak już pewnie nie urosnę.- Powiedziała zmieszana i smutna.
-Tessa zwariowałaś? Na prawdę myślisz, że jesteś gruba? Dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Popatrz jaka jesteś chudziutka! Nie możesz za żadne skarby się głodzić! To dlatego gdy zjesz jakąkolwiek rzecz od razu wymiotujesz...twój żołądek nie jest przystosowany do jedzenia...nie możesz tak robić Tessa. Jeżeli dostaniesz anoreksji co jest dziwne, że już jej nie dostałaś...możesz umrzeć, a ja tego nie przeżyję..- Odpowiedziałem, a ona chyba zrozumiała swoją sytuację. Ona nie morze się głodzić! Nie pozwolę na to.
-Nie dostanę anoreksji. Naprawdę nie wiem czemu tak myślisz. To normalne, że każda dziewczyna chce być chuda i mieć jakieś fajne ciało...Nie chcę tyle jeść i nie zjem tych chipsów. Już mi nie pomożesz...
-Tessa jesteś idealna! Kocham cię za to jaka jesteś, a nie za to jakie masz ciało! Ale obiecaj mi jedno...zacznij jeść...obiecuję że ci w tym pomogę...nie będę cię zmuszał, ale przynajmniej jedz w jakichś małych porcjach...proszę cie..- Popatrzyłem na  nią błagalnie.
-Nie ma mowy. Obiecałam coś sobie...obiecałam.
-Tessa!.- Wysyczałem przez zęby.
-Nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Przyjrzyj się.- Odwróciłem ją do wiszącego obok lustra.
-Popatrz na siebie, na swoje odbicie  i powiedz mi patrząc w moje oczy, że uważasz, że jesteś gruba!.- Powiedziałem i złapałem za krańce jej koszulki zdejmując ją i zostawiając ją w samym staniku i krótkich spodenkach. Wiem, że się na mnie wkurzy, ale ja muszę to usłyszeć.
-T...tak jestem. Musiałeś to zrobić.- Zapytała wkurzona.
-Za jąkałaś się..- Uśmiechnąłem się.
-Ale powiedziałaś to do swojego odbicia, a teraz popatrz mi w oczy i wyznaj to samo i wiedz, że ja wiem kiedy kłamiesz..- Odwróciła się do mnie i popatrzyła w oczy. Bardzo dobrze widziałem w jej oczkach niepewność siebie.
-Jestem...- Powiedziała bardzo cicho. Kłamie.
-Widzisz kłamiesz!.- Lekko podniosłem głos.
-Nie! Ja nie kłamie.- Zacisnęła powieki.
-Tessa mówiłem, że wiem kiedy zaczynasz kłamać! Nie rób ze mnie debila! Sama dobrze wiesz, że jesteś za chuda Musisz zacząć jeść!.- Powiedziałem i popatrzyłem na nią.
-Nie zacznę jeść...nawet nie rób sobie nadziei.- Odpowiedziała stanowczo, wyrwała mi z ręki jej koszulkę, którą po chwili założyła i wyszła z pomieszczenia. Podszedłem do łóżka i położyłem się na nim. Cały czas rozmyślałem o tej chorej sytuacji. Tessa zaczyna mnie już trochę wkurzać z tą swoją zaborczością. Leżałem tak na plecach, mając zamknięte oczy i nawet mi się nie śniło by wstawać.  Po chwili usłyszałem krzyki dobiegające z pomieszczenia w którym była Tessa i chłopaki.
-Harry! Chodź! Co ty tam robisz?.- Krzyknął Louis. Od razu poznałem jego głos. Zignorowałem jego wołanie i dalej leżałem na łóżku wtulając głowę w poduszki. Było mi tak dobrze, wreszcie mogę się odprężyć i nie czuć tego cholernego bólu, który towarzyszył mi przez cały miesiąc do teraz, wreszcie to nie jest niewygodne szpitalne łóżko, wreszcie w domu.
-Harrrryyyyyy!.- Ktoś przedłużył moje imię wołając mnie.
-Niall zjadł chipsy! Tessa nie może już tego zrobić! Chodź! Musisz wymyślić coś innego przez tego żarłoka!
Nic sobie nie robiłem z ich wołań. Nie miałem nawet najmniejszego zamiaru wstawać. Po pierwsze Tessa mnie wkurzyła, a po drugie jestem leniem i nie chce mi się wstać, ani nigdzie iść. Leżałem tak nieruchome przez kilka minut, gdy nagle ktoś zapytał.
-Dobrze się czujesz?.- To był głos Tessy. Głos ten brzmiał bardzo blisko. Odwróciłem głowę i zobaczyłem jak Tes stoi przy łóżku.
-Taa.- Odpowiedziałem obojętnie i znów zamknąłem oczy by dalej się wylegiwać.
-Jak sobie chcesz..- Powiedziała i z powrotem wyszła z pokoju. Przynajmniej myślałem, że wyszła. Leżałem nadal z zamkniętymi oczami powoli zasypiając, ale nie było mi to dane bo poczułem coś mokrego na policzku, a później ktoś zaczął mnie łaskotać. Otworzyłem szybko oczy i zobaczyłem Tes. Próbowałem zatrzymać ją od łaskotania mnie łapiąc jej ręce.
-Nie rób tego! To naprawdę łaskocze!.- Krzyknąłem w śmiechu, a ona spojrzała na mnie z lekkim uśmieszkiem.
-Przynajmniej wiem gdzie masz łaskotki...ale jak nie wyjdziesz to nie przestanę!
-Przestań Tessa hahhahaaha proszę!.- Śmiałem się głośniej.
-Nie! Nie przestanę do puki się nie ruszysz!.- Zaczęła łaskotać mnie bardziej.
-Te...Tessa błagam hahhah proszę ... prze..przestań! hahaha nie chcę wstawać jest mi tu dobrze hahahhaa.- Nadal mnie łaskotała, a ja już nie wyrabiałem ze śmiechu. Po chwili nie czułem już na sobie łaskotek. Tessa przestała.
-Dlaczego nie chcesz iść? To prze ze mnie tak? Wiedziałam...Nic już nie poradzę ... leż sobie..- Powiedziała z wyrzutem i tym razem naprawdę wyszła z pokoju. Dobra, może jednak powinienem wstać. Wstałem więc powoli z tego cudownie wygodnego łóżka. Coś mnie ciągnęło żeby zostać, ale z drugiej strony Tessa jest na mnie zła, a ja nie chcę aby tak było. Podpierając się na kulach, powoli wyszedłem z pokoju. Chłopaki siedzieli na kanapie i zajadali się moimi słodyczami. Co dziwne Tessa też jadła. Podszedłem do nich.
-Emm Tessa? Ty jesz?.- Zapytałem zdziwiony.
-Tak. Niestety...oni mnie do tego zmusili..- Powiedziała pokazując na chłopaków.
-JAK????.- Zapytałem jeszcze bardziej zdziwiony. W tym momencie przysięgam, że miałem wielkie oczy na to wszystko.
-Sam ich zapytaj...
-Kurwa chłopaki jak wy to zrobiliście? Przez cały ten czas, który ze mną była praktycznie nie ruszyła jedzenia! Jak to do cholery zrobiliście?.- Zapytałem ich.
-No powiedzieliśmy jej po prostu, to znaczy Lou powiedział, że jeżeli tego nie skosztuje to czeka ją kara...a ona już wie co znaczy ''kara'' w języku Louis'a.- Oznajmił spokojnie Liam.
-Że ja też na to kurwa nie wpadłem.- Skarciłem się w myślach. Usiadłem na kanapie.
-Weźcie się podzielcie.- Rzuciłem do nich.
-Masz!.- Zayn krzyknął rzucając mi paczkę żelków.
-Dzięki.- Powiedziałem i otworzyłem paczuszkę wkładając sobie całą garść do ust.
-Ej a tak w nawiasie...czy wyście mi wybrali wszystkie słodycze które miałem w szafce?.- Zapytałem podejrzliwie, bo trochę dużo było tu papierków.
-Nie nie wszystkie...- Oznajmił Louis odwijając papierek od cukierka, który po chwili wylądował w jego ustach. Popatrzyłem na Tes która zniesmaczona powoli wkładała i zjadała malutkie czekoladki. Była wkurzona to widać.
-Dobra, wystarczy już!.- Krzyknęła nagle. Odłożyła pudełko i siadając po turecku, popatrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Nie wiedziałem o co chodzi.
-Ej Tessa co jest?.- Zapytałem się jej chłopaki też na nią spojrzeli.
-Mam dość.- Odpowiedziała mi bardzo ściszonym głosem.
-Ale czego? Jak nie chcesz to nie musisz już jeść.- Oznajmiłem.
-Tych...tych słodyczy...A jak Louis mi coś zrobi? Boję się go....- Szepnęła jednak Louis i reszta to usłyszeli.
-Ej mała nie zamierzam cię skrzywdzić...powiedziałem to tylko dlatego, abyś zjadła trochę. Nie bój się mnie.- Podszedł do niej i przytulił delikatnie, a mnie aż z cięło z zazdrości.
-Zostaw mnie!.- Odepchnęła go od siebie.
-Nie ufam ci! Nie wierze ci! Nienawidzę cie! Jesteś nienormalny! Nie chcę cie znać!, po tym co mi zrobiłeś! Nie wybaczę ci tego!.- Wykrzyczała mu w twarz. Zdenerwowała się. I to bardzo. Louis odsunął się od niej, chyba zrobiło mu się przykro. Wstał i odszedł kawałek od nas.
-Wiesz Hazz...ja..ja już lepiej pójdę.- Powiedział i zaczął ubierać na siebie kurtkę. Tes chyba zauważyła, że zrobiło mu się smutno i to z jej powodu, więc też wstała i chciała do niego podejść, ale zatrzymał ja swoimi słowami.
-Nie Tessa, ty już swoje powiedziałaś...cześć chłopaki.- Pożegnał się i kierował w stronę drzwi. Odezwałem się.
-Ej Lou zostań!.- Zawołałem za nim, chłopaki zrobili to samo.
-Nie dzięki...jadę do Natki cześć.- Odpowiedział i wyszedł z mojego domu. Popatrzyłem na Tes karcącym spojrzeniem, a ona tylko podeszła do mnie smutna i przytuliła się.
-Tes musisz go przeprosić!.- Oznajmiłem jej.
-Nie moge tego zrobic..- Odsunęła się ode mnie.
-Ja mu tego nie wybaczę...Nie...Nigdy...Może i mi przykro z tego powodu, że się na mnie pogniewał, ale nie wybaczę mu tego...- Dokończyła cicho. Już chciałem coś powiedzieć, ale chłopaki też wstali i powiedzieli.
-Wiesz Harry, mu też będziemy się już zbierać. Przyjdziemy jutro...cześć.- Ubrali się.
-Cześć...do jutra.- Uśmiechnąłem się do nich, a oni wyszli z domu. Popatrzyłem na Tessę która zasypiała na moich kolanach wtulona we mnie.
-Ej Tessa nie zasypiaj,.- Powiedziałem do niej.
-Jestem zmęczona, daj mi spokój...- Mruknęła wtulając się we mnie bardziej.
-To chociaż chodź do łóżka, nie zaniosę cie bo nie dam rady jak mi tu uśniesz.- Odpowiedziałem jej cicho.
-Nie...ja wolę tu zostać..- Powiedziała marudnie.
-Ehh Tessa...- Westchnąłem.
-Połóż się na kanapie, będzie ci wygodniej, ja pójdę na drugą.- Oznajmiłem jej, ale od razu zaprotestowała.
-Ale mi tak ciepło...
-To położę się z tobą...pasuję?.- Zapytałem. Ona jak jest śpiąca to serio robi się marudna.
-Umm.. tak pasuję..- Uśmiechnęła się lekko.
-Dobra.- Oddałem uśmiech. Zgarnąłem koc z rogu kanapy i położyłem się obok Tessy i mocno przytuliłem się do niej, ona odwzajemniła uścisk wtulając się we mnie mocno.
-Dobranoc.- Szepnęła i zamknęła oczy.
-Dobranoc Kochanie.- Wyszeptałem jej do ucha i powoli zasnąłem.
_________________________________________________________________________________


Hej! Kolejny rozdział napisany! Przepraszam za zwłokę, ale na prawdę mam w tym tygodniu dużo roboty w szkole. Rozdział mam nadzieję że się wam spodoba  i liczę na duuuużo komentarzy! Pa Kochani!
Lilka.
         
                          CZYTASZ = KOMENTUJESZ!