piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 19

*Oczami Tessy*

Zauważyli mnie i chytro się uśmiechnęli. Przeraziłam się, w tym momencie błagałam aby Harry tu był. Przybliżyli się. Próbowałam uciec im jakoś, ale jeden z nich szybko podszedł do mnie i złapał za ręce. Zaczęłam się wyrywać, ale ten ''ktoś'' miał stalowy uścisk. Zaczęłam krzyczeć, lecz nie na długo bo zatkał mi usta, wsadzając do nich jakąś szmatkę i zakleił to taśmą. Nie miałam z nimi szans. Związali mi ręce i nogi, choć strasznie się wyrywałam. Spróbowałam ponownie krzyknąć, ale przez tą szmatkę i taśmę wyszedł tylko stłumiony odgłos.
-Zamknij się dziwko!- Powiedział ten drugi i przywalił mi z liścia. Rozpłakałam się bo ból na policzku był straszny. Przez łzy miałam zamazany cały obraz przed sobą. Ledwo zauważyłam jak odchodzą ode mnie i idą gdzieś w głąb domu. Poczułam jak czerwienieje mi policzek. Miałam nadzieje, że Harry w końcu przyjedzie. Modliłam się o to. Słyszałam jak coś tłucze się na górze, jakby coś spadło. Tam został mój łańcuszek od Harry'ego. Pewnie go wezmą. Z oczu znów poleciały mi łzy. Leżałam w koncie na podłodze, związana i obolała ponieważ ten koleś mnie o nią rzucił! Słysze kroki na schodach....O nie! Oni tu schodzą! Harry błagam pośpiesz się! Chciałam ich jakoś powstrzymać, ale przecież jestem za słaba....Nie mam z nimi szans. Nawet nie będę próbować, bo mnie zabiją...Mają przecież pistolety....Zeszli na dół. Zobaczyli jak płacze i podeszli do mnie. Jeden z nich podniósł mnie, a drugi przyłożył broń do głowy i powiedział.
-No suko masz wybór, ponieważ wszystko widziałaś to albo się z nami prześpisz, albo cie zabijemy...wybieraj.- Oznajmił mi groźnie, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam. I w tym momencie drzwi od domu się otworzyły. TO HARRY! Miałam ochotę się wyrwać, ale wiedziałam, że to i tak nic nie da bo są zbyt silni. Po chwili w drzwiach zobaczyłam Harry'ego. Miał bardzo zdziwioną i przestraszoną minę. Puścił zakupy i podbiegł szybko do tych typów. Na szczęście go nie zauważyli. Podszedł do mnie i tych facetów i przywalił w głowę temu co celował we mnie bronią. Koleś upadł na ziemie nieprzytomny, a ja razem z nim bo to on mnie podtrzymywał. Drugi facet od razu zainterweniował i przyłożył z pięści Harry'emu, a Harry mu oddał i zaczęli się bić. Harry wygrał i nadal jak w szale kopał tego faceta w brzuch i inne części ciała, a ja patrzyłam na to zapłakana. Gdy facet już mdlał Harry przestał, wyciągnął komórkę i zaczął gdzieś dzwonić, po chwili zakończył rozmowę. Z tego co usłyszałam dzwonił na policje. Szybko podszedł do mnie, wziął na ręce i delikatnie położył na kanapie. Rozerwał sznury i lekko zdarł taśmę i wyciągnął szmatkę z ust. Patrzył na mnie z przerażoną miną, a ja tylko z całej siły się do niego przytuliłam i mocno rozpłakałam. Lekko dotknęłam mojego czerwonego policzka. Bardzo mnie zabolał i aż zasyczałam z bólu. Oderwałam się od Harry'ego by otrzeć łzy.
-Tessa? Nic ci nie jest Skarbie? wszystko w porządku? Nic ci nie zrobili?.- Zadawał masę pytań, ale nie odpowiedziałam na nie bo byłam nadal wstrząśnięta tym co się tu wydarzyło.
-Tessa Kochanie? Boli cie coś? Powiedz proszę....Zaraz będzie tu policja...musisz złożyć zeznania co się tu stało i ja też z przyjemnością posłucham.- Popatrzył na mnie dziwnie.
-P...policzek...m..mnie boli ..najbardziej....- Odpowiedziałam cicho jąkając się.-
-Nie chce zeznawać. Nic im nie powiem...Nie..- Przetarłam spływającą łzę z mojego polika.
-Pokaż Kotku.- Delikatnie opuszkami palców dotkną mojego policzka a ja zasyczałam.
-I Kochanie musisz zeznawać, a jak nie to powiedz to mi, a ja powiem policjantom bo inaczej oni.- Wskazał na nieprzytomnych facetów.
-Nie trafią do więzienia.- Popatrzył na mnie i przytulił do siebie.
-Nie mogę...nie mogę nic mówić...oni mnie zabiją!.- Powiedziałam mocząc mu łzami podkoszulek.
-Tessa...Tes popatrz na mnie! Zrozum nikt cie nie zabije, nikt ci nie będzie już groził jestem tu z tobą..Przy mnie nic ci się nie stanie! Rozumiesz? Nic! A teraz powiedz mi jak to się stało.- Popatrzył mi w moje załzawione niebieskie oczy.
-No bo ... czekałam na ciebie na tej kanapie i ktoś wszedł do domu. Myślałam, że to ty i poszłam tam i to byli oni i chciałam uciec, ale złapali mnie i związali. Zaczęłam krzyczeć...a...a ten..- Pokazałam na jednego z nich.
-Mnie zbił w twarz.- Dotknęłam obolałego miejsca.
-Potem poszli na górę, a jak wrócili to dali mi wybór..albo się z nimi prześpię, albo mnie zabiją...i chwilę potem ....ty przyszedłeś.- Odpowiedziałam mu.
-Kochanie już nikt cie nie skrzywdzi.- Powiedział i mocno mnie przytulił, a ja znów się rozpłakałam. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś znów wchodzi do domu, przestraszyłam się i mocniej wtuliłam w tors Harry'ego.
-Ej mała nie płacz to tylko policjanci, nie bój się...
-Obiecujesz?- Popatrzyłam na niego. Przy nim naprawdę czuję się bezpieczna.
-Tak Kochanie obiecuję.- Popatrzył na mnie czułym wzrokiem, oderwał się od mojego uścisku i podszedł do policjantów. Chwilę z nimi gadał, a oni kiwnęli głowami i zaczęli przeszukiwać kieszenie tych kolesi, nic nie znaleźli, podali Harry'emu tylko jakiś wielki worek czymś wypchany, to pewnie rzeczy które chcieli ukraść. Policjanci wzięli tych złodziei i wyszli z domu. Harry podszedł do mnie, wziął mnie na ręce tak, że oplotłam go nogami w pasie i mocno przytulił.
-Oni tu wrócą...wrócą na pewno...- Mówiłam spokojniejszym głosem. Nadal się bałam.
-Kto Kochanie? Ci złodzieje nie wrócą, nic ci nie zrobią.- Powiedział mi na ucho, po chwili ktoś znów wszedł do domu. Przeraziłam się i nie puszczałam Harry'ego z mojego silnego uścisku. Okazało się, że to tylko policjant.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale jeden ze złodziei miał to przy sobie, stawiam,że to pani- Podał chłopakowi mój naszyjnik i wyszedł. Gdy zamknął za sobą drzwi zapytałam Harry'ego.
-A jeżeli ich wypuszczą? Po więzieniu, co w tedy będzie?
-Nie zadręczaj się tym ok? Zostaw tę sprawę w spokoju.- Popatrzył na mnie, zdjął mnie z rąk i odgarnął moje włosy po chwili zakładając naszyjnik który mi podarował.
-Nie ściągaj go więcej.- Powiedział i ucałował mój dalej bolący policzek.
-Ała przestań. Wiesz, że mnie to boli...
-Zaraz przestanie- Oznajmił i zaczął składać małe pocałunki na moim policzku.
-Nie przestań....proszę...- Zaprotestowałam, odpychając go lekko od siebie.
-Czemu?- Zapytał ze smutną miną. Nie odpowiedziałam tylko spuściłam wzrok, bawiąc się wisiorkiem spoczywającym na mojej szyi.
-Bo nie chcę ... Na prawdę dużo się dzisiaj wydarzyło...Nie mam już siły.- Odpowiedziałam
-Dlaczego nadal nie chcesz mojego dotyku? Nadal się mnie brzydzisz? Nie lubisz mnie? I pewnie nie czujesz się przy mnie bezpieczna...prawda?- Spuścił wzrok na podłogę, a łzy zamigotały mu w oczach.
-Nie...ja czuję się przy tobie bezpieczna, bo wiem, że jestem...jaa...Na prawdę doceniam to jak się mną opiekujesz, ale serio...traktujesz mnie jak dziecko...ja wiem jak o siebie zadbać.
-Traktuję cię tak bo jesteś dla mnie ważna.- Popatrzył na mnie z....z miłością w oczach. Spojrzałam na niego, ale gdy nasze oczy się spotkały, odwróciłam wzrok w inną stronę.
-Przepraszam.- Powiedział i poszedł do jakiegoś pomieszczenia, chyba do kuchni.
Zdziwiłam się... za co on mnie przeprasza? Za to, że na mnie popatrzył? Nie rozumiem...Poszłam za nim chcąc go zapytać czy mogę w końcu zadzwonić do Natalie. Naprawdę się o nią martwię.
-Harry?- Zapytałam nie pewnie.
-Tak Kochanie?- Spytał spoglądając na mnie. Przewróciłam oczami.
-Mogę już zadzwonić?
-Ale gdzie?- Spytał.
-No do Natalie...Już się pytałam.
-Dobrze, proszę.- Podał mi swoją komórkę, a ja ją wzięłam i wpisałam numer Nati i zadzwoniłam, po chwili odebrała, a ja słyszałam tylko urwane oddechy, i jakieś jęki i jednoznaczne odgłosy...kurwa ona chyba uprawia sex!
-Nati? Natalie słyszysz mnie? Natka!- Nikt nie odpowiadał, więc się rozłączyłam.
-Harry...bo....nikt mi nie odpowiadał...tylko jakieś jęki...
-Hahahaha serio? Nie wiedziałem, że ta twoja przyjaciółeczka jest taka szybka.- Roześmiał się.
-Przestań to nie jest śmieszne!- Zdenerwował mnie.
-Jest hahaha muszę o wszystko wypytać Louisa hahaha ale będzie ubaw hahaha.- Śmiał się.
-Pierdol się. Dla mnie to nie jest zabawne. Mieli tego nie robić.
-Z tobą zawsze.- Uśmiechnął się.
-A po za tym sama się na to zgodziła, że wylądowali w łóżku hahaha.
-Nie. A może się nie zgodziła? Może ją zmusił?
-Słuchaj Louis może i jest zaborczy, ale nigdy nie zmusza dziewczyn do robienia tego czego nie chcą, więc musiała się zgodzić.
-A mnie jakoś zmusił do jechania z tobą tutaj. I co? Kłamiesz.
-To była inna sprawa- Powiedział surowo.
-Ja i Louis nigdy nie zmuszamy dziewczyn do sexu, one same muszą to chcieć!
-To trochę dziwne.- Powiedziałam ze zdziwiona miną.
-W sensie, że co?- Spytał mnie.
-Wszystko robicie jak bracia...dziwne...
-To mój najlepszy przyjaciel, znamy się od dziecka, więc się nie dziw.- Odpowiedział spoglądając na mnie.
-Siadaj zrobiłem obiad i masz zjeść! Nie odpuszczę ci teraz!
-Ale to wygląda jak związek! I co to niby rozkaz?
-Tak Tessa to to rozkaz...od wczoraj nic nie jadłaś! Nie wmawiaj sobie, że jesteś gruba, bo tak nie jest. I kurwa ja nie jestem gejem!
-Ja nie lubię jeść. I skąd mam mieć pewność?...Zresztą co mnie to obchodzi..
-Tessa? Nie wkurwiaj mnie! Musisz jeść! I tak jesteś już strasznie chuda....dostaniesz anoreksji! I ja nie jestem gejem rozumiesz? Gdybym był to na twoim miejscu byłby jakiś facet z którym już dawno bym się przelizał- Powiedział groźnym, surowym głosem.
-No ale co z tego? Przecież to nic strasznego! I mnie nie obchodzi czy jesteś Homo, Hetero czy Bi...
-Jak co z tego Tessa! Czy ty siebie słyszysz? Chcesz być chora? I jestem Hetero! Lece na dziewczyny a nie na facetów!
-Nie wiem...ale mnie to nie obchodzi, rozumiesz czy nie?
-Tessa cholera jasna! Ty musisz jeść! Rozumiesz to? Musisz!- Krzyknął.
-Dobra myśl sobie co chcesz! Ja wiem swoje i koniec!
-Dobra, okej nie jedz...ale wiedz, że jak nie będziesz jadła i dostaniesz anoreksje, to możesz umrzeć! A taka śmierć jest najgorsza!- Powiedziała strasznym, mrocznym głosem.....Dobra może powinnam coś zjeść...
-Umm no dobra mogę coś zjeść...ale nie dużo...
-Ciesze się.- Powiedział i kazał mi usiąść przy stole w kuchni, a sam poszedł ubrać obiad. Przyniósł dwa talerze spaggetti posypanym serem żółtym. Pachniało cudownie, może jednak powinnam coś zjeść. Jego dania pięknie wyglądają i pewnie smakują. Harry usiadł naprzeciwko mnie.
-Smacznego- Powiedział i zabrał się za swoją porcje. Wzięłam do ręki widelec i nabrałam trochę i włożyłam do buzi. Mniamm....
-Smaczne..-Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-A i jeżeli myślisz, że ja to wszystko zjem to się mylisz. Tego jest za dużo.
-Przeżyjesz masz zjeść wszystko...talerz ma być pusty i nie odpuszczę ci tego- Powiedział patrząc na mnie, a ja tylko westchnęłam. Popatrzyłam na jego talerz, a on już prawie wszystko zjadł.
-Nie zmieści mi się tyle...mam zwymiotować? Nigdy tyle nie jadłam...
-Dobra, ale masz zjeść przynajmniej połowę z tego okey?- Spytał i wstał zabierając ze sobą swój talerz. Ja się pytam jak on to wszystko zjadł? Przecież on jest taki chudy, a tak dużo je....Jak on to robi?
-Nie obiecuję, a co jeśli nie zjem?
-To będzie kara.- Powiedział patrząc na mnie obojętnie. Nadal się dziwie jak on tyle może jeść skoro jest taki chudy i ma taką sylwetkę....no jak?
-Ale jaką karę? Powiedz...
-Coś wymyślę- Uśmiechnął się.
-A teraz jedz no już!
-Umm co masz na myśli? Zjem jak mi powiesz...
-Jeżeli nie zjesz przynajmniej połowy tego co masz na talerzu to się dowiesz...teraz jedz.- Powiedział.
-Ale masz mi powiedzieć co to za kara bo nie zjem nic..
-Mogę zrobić różne rzeczy- Powiedział patrząc na mnie.
-Czyli?- Dopytywałam się.
-Kotek jesteś zbyt ciekawska- Odpowiedział.
-Tak wiem i dlatego masz mi odpowiedzieć.
-Nie gadaj tyle tylko jedz bo ci wystygnie, a jeszcze nawet nie zaczęłaś.- Wkurzył się.
-Nie zacznę. Masz powiedzieć.
-Ok mogę cię zamknąć w pokoju bez dostępu praktycznie do niczego, mogę zacząć cię całować, co i tak wyjdzie na moją korzyść lub zlać po tyłku, albo inne rzeczy...teraz jedz!- Powiedział wkurzony.
-O nie nie, nie będziesz mnie całować, ani bić!
-Ojj wystraszyła się...biedactwo...jedz!
-Przestań nie przedrzeźniać...Nienawidzę tego.- Zakręciłam makaron na widelcu.
-Trudno..-Zaśmiał się.
-Wal się.- Wzięłam trochę makaronu do buzi i powoli zjadłam.
-Jedz zaraz wracam.- Powiedział i gdzieś poszedł.
-Gdzie idziesz?- Krzyknęłam z zapytaniem bo był już daleko ode mnie. Nie odpowiedział więc zajęłam się jedzeniem. Gdy zjadłam już połowę to byłam najedzona, ale żeby Harry nie był na mnie zły to próbowałam wepchnąć w siebie więcej. Po chwili przyszedł z powrotem. Ja wstałam od stołu z talerzem. Było na nim jeszcze trochę spaggetti, ale nie mogłam zjeść już więcej.
-No przynajmniej zjadłaś połowę- Powiedział spoglądając na mnie. Nagle zemdliło mnie strasznie.
-Ha...Harry nie dobrze mi- Oznajmiłam i zakryłam sobie usta dłonią.
-O Boże Tessa...chodź szybko..- Powiedział i złapał mnie za rękę. Szubko weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się jego chyba trzecią łazienką, ta była chyba najładniejsza z jego wszystkich. Podeszłam do toalety i zwymiotowałam. Harry przytrzymywał mi włosy i czule gładził po włosach, w celu uspokojenia mnie ale nie pomagało. Zwymiotowałam drugi raz, a potem jeszcze trzeci. Strasznie bolał mnie brzuch i gardło od tego wszystkiego. Po paru minutach poczułam się lepiej.
-Mówiłam...nie chce tak dużo jeść!
-Dobra przepraszam, ale wymiotowałaś dlatego, że długo nic nie jadłaś, a tu nagle coś wypełnia twój żołądek.- Powiedział.
-No i to wszystko przez ciebie.
-Prze ze mnie bo? Codziennie prosiłem, abyś jadła ale ty się upierałaś i nawet nie chciałaś spojrzeć na jedzenie, więc dlaczego moja wina?- Spytał wkurzony.
-Bo kazałeś mi tyle jeść!
-Dobra i tak jest to ''moja'' wina więc koniec gadania.- Powiedział wstając i pomagając też mi.
-Idź do sypialni się połóż, zaraz do ciebie przyjdę.- Dodał jeszcze.
-A gdzie jest sypialnia? Nie odnajduje się tu.
-Tyle razy tam spałaś i sama chodziłaś, a teraz zapomniałaś?- Zapytał mnie z uśmiechem.
-Idź na górę, czwarte drzwi po prawej...
-No okej...
Poszłam tak jak mi powiedział. Patrzyłam na poszczególne drzwi i weszłam do tych czwartych po prawej stronie korytarza. To sypialnia  w której tyle razy spałam. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej jakieś krótkie spodenki i zgarnęłam jakąś koszulkę która leżała na krześle i przebrałam się w to po chwili kładąc się na łóżku. Do pokoju wszedł Harry niosący jakieś tabletki i szklankę wody.
-Tessa, wypij to pomoże ci.
-Nie ufam ci, nie zrobię tego.
-Boże Tessa! Czy ty myślisz że chcę cię zabić? Otruć? Dzięki!- Powiedział i zostawiając to wszystko na szafce nocnej, wyszedł trzaskając drzwiami. Zrobiło mi się strasznie głupio. Przecież nie o to mi chodziło! No bo...Jeżeli to jakaś pigułka gwałtu albo coś? No nie wiem co on sobie pomyślał. Postanowiłam zejść do niego i pogadać z nim. Leżał na kanapie oglądając TV na ogromnej plaźmie wiszącej na ścianie. Miał smutną, zawiedzioną minę. Podeszłam do niego.
-Harry? Co się stało?
-Nic.- Zbył mnie.
-No dobra ... jak sobie chcesz, ale ja i tak wiem, że coś jest na rzeczy...Nie chcesz to nie mów. Ja chciałam tylko porozmawiać, ale jak nie to nie.- Wróciłam się z powrotem na górę, ale w połowi schodów zatrzymały mnie jego dłonie na mojej talii.
-Tes..dlaczego nadal mi nie ufasz? Myślisz, że chciałbym cie otruć lub coś innego? Czemu?- Zapytał mnie z taką samą miną jaką miał wcześniej.
-Nie wiem ja po prostu nie przywiązuję się do ludzi tak szybko jak niektórzy. Nie mam czegoś takiego. Żeby zdobyć moje zaufanie musiałabym cię bardziej poznać i w ogóle.
-Więc pozwól sobie mnie poznać, porozmawiajmy dobrze?
-No dobrze...
-Chodź.- Pociągnął mnie za rękę na górę i razem ze mną wszedł do sypialni i kazał mi usiąść na łóżku. Zrobiłam jak kazał, a po chwili on uczynił to samo.
-Pytaj mnie o co chcesz.- Oznajmił.
-Tylko nie wiem o co...Może ty mi coś opowiesz?
-Pytaj o co chcesz...moja przeszłość, rodzina, gang- Ostatnie słowo wypowiedział znacznie ciszej.
-Jeśli to ma pomóc ci w zaufaniu mi to proszę mogę powiedzieć wszystko.
-To powiedz mi po co tworzycie ten cały ''gang''?
-Chodzi o władzę w mieście. obrabowywanie banków i sklepów. Stąd mam tyle kasy którą kiedyś znalazłaś, wszyscy to robimy, ale przewodniczącym w gangu jestem ja. Louis to tak jakby mój ''zastępca'', a reszta chłopaków to też moi najlepsi kumple, tylko że oni bardziej musza się mnie słuchać. Tyle..- Odpowiedział mi.
-Niby po co to robicie? To takie fajne? Bo mnie to za bardzo nie ciekawi.
-Fajne czy nie, tu chodzi o kasę i o władze w mieście. Wszyscy ludzi którzy nas zobaczą na ulicy, zaraz uciekają bo się nas boją. To jest satysfakcja z tego co robimy.- Odpowiedział.
-To jest głupie. Nikt was nie lubi, a ja pierwszy raz o was słyszę...to dziwne.
-Cóż może dziwne, może nie ja tam to lubię.
-Mhymm ... to opowiedz coś jeszcze o sobie...
-Co chcesz jeszcze wiedzieć?
-No wszystko, prawie nic o tobie nie wiem...Ty zresztą o mnie też...
-Dobra to....Moja mama mieszka w Holmes Chapel a dokładniej w Cheshire, razem z moją siostrą Gemmą, mój tata zostawił nas gdy byłem mały, mama na nowo się ożeniła, ale przez to jaki się stałem pewnie nie chce mnie znać, nie kontaktowaliśmy się przez jakieś trzy lata... tęsknie za nimi...moja przeszłość nie jest taka kolorowa, przez te wszystkie lata robiłem sobie tatuaże, każdy z nich opowiada jakąś historie. W gangu jestem już od 4 lat. Kocham chłopaków jak własnych braci. Nie wiem co ci jeszcze mam powiedzieć ale pytaj o co chcesz.- Powiedział i popatrzył na mnie.
-Mam takie jedno pytanie dotyczące gangu, chłopaków i dziewczyn. Mówiłeś że już nie jedną zgwałciliście ...i ty też sam to zrobiłeś?
-Ej nie powiedziałem nic na temat tego że kogoś zgwałciliśmy, powiedziałem tylko, że wiele razy można usłyszeć w nocy jakieś krzyki czy coś. I tak przyznaje, że w tej dzielnicy zostało zgwałconych wiele dziewczyn, ale nie przez nas, jak wcześniej mówiłem nie posunęlibyśmy się do tego, a jeśli chodzi ci o to z Zayn'em i Liam'em to sorry ale jak mi to oni wytłumaczyli to ''mieli na ciebie ochotę'' ale nie martw się już nikt nie zrobi ci krzywdy Kochanie.- Powiedział i dał mi całusa w policzek oraz uśmiechnął się słodko.
-Ale i tak nie chce ich widzieć. To n ie jest takie łatwe do zapomnienia. To zostanie na zawsze....jak blizna.
-Przepraszam Słonko nie dam cię więcej skrzywdzić, a teraz pytaj dalej.- Powiedział i złączył nasze palce razem. Nie miałam zamiaru zabierać ręki, to miłe uczucie. Popatrzyłam na nasze dłonie i dalej kontynuowałam naszą rozmowę.
-Tylko że ja nie wiem o co pytać...
-A zaufałaś mi choć trochę?.- Spytał patrząc mi w oczy.
-Może trochę...- odpowiedziałam patrząc w dół.
-Trochę to znaczy?- Spytał z lekkim uśmiechem.
-To znaczy trochę...
-Dobra to teraz ty mi coś o sobie opowiedz okey?- Zapytał.
-Umm...a co byś chciał o mnie wiedzieć?- Zapytałam spoglądając na niego nie pewnie.
-Wszystko...Ja opowiedziałem ci wszystko co chciałaś więc teraz twoja kolej. Chyba, że chcesz coś jeszcze o mnie się dowiedzieć.- Popatrzył na mnie tymi zielonymi oczami.
-Nie, tylko ja...no nie wiem od czego mam zacząć.- Podwinęłam nogi pod brodę.
-Najlepiej od początku Kochanie.- Mocniej zacisnął palce na moich.
-To jak powiesz?
-Umm...No to tak...Jestem jestem jedynaczką...moi rodzice nie żyją od kilku lat...zostałam sama z przyjaciółką.- Powoli wypowiedziałam te słowa. Popatrzył na mnie ze współczuciem.
-Mieszkam, sorry mieszkałam w moim domu od roku, wcześniej byłam w domu dziecka. Bardzo tęsknie za rodzicami. Nie mam nikogo. Żadnej bliskiej osoby tylko Natalie.- Powiedziałam mu.
-Masz mnie...- Odpowiedział cicho i spuścił wzrok.
-Ale ty przecież nie jesteś moją rodziną...więc nie mogę nic o tobie powiedzieć...
-No ale...poznaj mnie, zaufaj. Dlaczego mnie tak odrzucasz?
-Nie, źle to rozumiesz...ja cie nie odrzucam.- Schowałam głowę między kolana.
-Ale tak to okazujesz...opowiesz jeszcze coś? Zaufasz mi?.- Spytał mi zaczął kreślić małe kółeczka na wierzchu mojej dłoni.
-Nie wiem...- Na prawdę nie wiem co mam mu powiedzieć. Wszystko mi się już miesza...
-Spróbuj Kochanie chce wiedzieć o tobie wszystko.- Powiedział.
-Wszystko czyli?
-No nie wiem... całą swoją historie. Co lubisz robić, ulubiony film różne takie. Mnie też możesz wypytać.
-No to...jaki jest twój ulubiony kolor?- Zapytałam obojętnie i szybko.
-Czarny i biały..- Odpowiedział.
-Mm...okey...mój to czarny i niebieski. Teraz ty coś pytaj.- Przyglądnęłam się jego ręce która była cała w różnych tatuażach.
-Zrobiłabyś sobie tatuaż?- Spytał spoglądając w moje oczy.
-Tak, kiedyś chciałam sobie zrobić, ale coś mnie powstrzymało...No i nie zrobiłam.- Powiedziałam i poprawiłam moje włosy, odgarniając jeden kosmyk za ucho.
-Tatuaże ci nie pasują ... jesteś zbyt delikatna.- Powiedział z dziwną miną.
-Dlaczego tak myślisz?- Spojrzałam na niego.
-Po prostu. Nie jesteś dziewczyną, która lubi tatuaże i miała w nich całe ciało.- Odpowiedział nie patrząc na mnie.
-Nie chce mieć całego ciała! Myślałam o jednym małym tatuażu, a nie tyle ile ty ich masz na sobie. To znaczy...tyle ile widzę...
-Możesz sobie je zobaczyć, robię tatuaże bo lubię. Tatuaże są fajne, ale tobie nie pasują.- Powiedział i zaczął ściągać swoją koszulkę.
-Nie, załóż ją na siebie z powrotem. I ja też bym chciała zrobić sobie tatuaż...tylko nie taki aby każdy go widział.- Powiedziałam bawiąc się swoimi włosami.
-I tak zaraz idę pod prysznic, więc nie będę jej zakładał jeśli chcesz to proszę możesz je wszystkie zobaczyć.- Rzekł i wyłożył się na łóżku przede mną, podpierając głowę o ręce. Zaczęłam udawać, że mnie to nie rusza, jednak chciałam zobaczyć te jego tatuaże...Jego umięśniona figura ... Dyskretnie spoglądałam na niego, tak aby nie zauważył.
-I tak wiem, że się na mnie gapisz, nie ukrywaj tego.- Zaśmiał się.
-Nie patrzę się na ciebie. Chyba śnisz!- Zaczęłam bawić się moimi palcami które w tym momencie stały się bardzo interesujące.
-Kotek nie udawaj...widziałem.- Podniósł się, cmoknął mnie w policzek i powoli wyszedł z pokoju, a ja zostałam na łóżku z czerwonymi wypiekami. Chwila, chwila...Przecież on poszedł pod prysznic. Może zadzwonię do Natalie...A przynajmniej spróbuję. Myślę że już skończyli. Tylko gdzie jest jego telefon? Gdzie mój telefon? Zabrał mi go! Powinnam go poszukać. Wstałam i zaczęłam szukać go po jego pokoju. Niestety beż skutku, bo go tu nie było. Kurwa...a może on jest w tym jego ''prywatnym'' pokoju? Podeszłam do drzwi i wychyliłam się, aby zobaczyć czy nie ma tam przypadkiem Harry'ego. Nie ma...
Wyszłam z jego sypialni i szybko, ale po cichu zbiegłam na dół. Kurde które to drzwi? O już wiem...to te z tabliczką. Weszłam do pomieszczenia, otworzyłam ten ''sejfik'' z górą kasy i zobaczyłam tam moją komórkę. Wyciągnęłam go i zadzwoniłam do Natii.
-Halo?.- Odezwał się jej głos, ale nie odpowiedziałam bo w tym samym momencie wszedł do tego pokoju Harry.
Kurwa.....
_________________________________________________________________________________



Siemka! Wreszcie skończyłam pisać ten rozdział. Jest dosyć długi, chyba jak na razie najdłuższy ze wszystkich i mam nadzieje, że się wam spodoba. Wow wyszedł teledysk do MM on jest taki HYFWFHHFCWUEFNASJCBUWEFJNJDVBFYWRUILAJKDSMNCKWQIOUERW!!!!!!!

http://www.youtube.com/watch?list=UUbW18JZRgko_mOGm5er8Yzg&feature=player_detailpage&v=bkx9kCdaaMg
Proszę macie go tutaj xD

                     CZYTASZ = KOMENTUJESZ!



Kuchnia Harry'ego



poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 18

*Oczami Harry'ego*

Obudziłem się przed Tessą. Wygląda tak słodko kiedy śpi. Tak bardzo chciałbym aby mnie pokochała. Nie ważne. Wstałem po cichu z łóżka i poszedłem do kuchni w samych bokserkach, zrobić nam śniadanie. Zrobiłem zwykłe kanapki z serem i szynką i dodatkami oraz jakiś sok. Wróciłem z tym do pokoju gdzie nadal spała Tessa. Postawiłem tackę ze śniadaniem na stoliku nocnym i podszedłem do niej aby ją obudzić.
-Tessa..- Powiedziałem cicho.
-Tes Kochanie- Nadal nic.
-Kotku obudź się..- Zero reakcji na cokolwiek.
Zacząłem całować ją po twarzy. Najpierw czoło, nos, policzki, a na końcu usta. Całowałem delikatnie. Po chwili zaczęła się wybudzać. Powoli otwarła oczy, a ja założyłem kosmyk jej włosów za ucho. Zaśmiała się, pewnie ją to łaskotało.
-Cześć Słońce...śniadanie gotowe- Wyszeptałem.
-Co to było- Zapytała mnie zaspanym głosikiem.
-Ale co Kochanie?- Zapytałem z uśmiechem.
-No nie wiem...dotykałeś mnie?
-Możeee...- Powiedziałem zmysłowym głosem.
-Harry..miałeś mnie nie dotykać!- Lekko się wkurzyła.
-Czemu tak bardzo nie chcesz mojego dotyku? W szpitalu jakoś ci to nie przeszkadzało! Sama zaczęłaś mnie całować, przytulać i zrobiłaś mi malinkę! A teraz nic...- Powiedziałem wkurzony.
-Ja nic z tego nie pamiętam! Nie chce pamiętać! Ty myślisz, że fajnie jest czuć dotyk swojego porywacza? Nie, bo nikt cie nigdy nie porwał! Nie wiesz jakie to uczucie!
-Kurwa! Wytłumaczyłem ci to! Sama się z tym zgodziłaś! ... Mogłem pozwolić ci iść, to w tedy by cię zgwałcili! Tego byś chciała?! Tak?! ... I mam w dupie twoje wymówki, że chciałaś spytać o drogę do domu, bo i tak o tej porze nigdzie byś nie doszła!- Wykrzyknąłem.
-Skąd wiesz?! Poszłabym! Nie miałabym innego wyjścia! Myślisz, że jestem taka tępa? Mylisz się!- Mówiła siadając na łóżku.
-Dobra proszę możesz mi nie wierzyć, ale spytaj się ludzi z okolicy, albo chłopaków, wszyscy potwierdzą ile dziewczyn zostało tu zgwałconych lub zabitych i wszystkie chodziły o tej porze co ty w tedy. Wiele razy można usłyszeć w nocy krzyki. Ale proszę nie wierz mi! Idź w nocy i się przekonaj!- Ponownie krzyknąłem. Przestraszyła się.
-Mam iść?- Patrzy na mnie. Zaszkliły jej się oczy.
-Chcesz to proszę, droga wolna, przekonaj się sama na sobie jeśli mi nie wierzysz!- Nadal byłem wkurzony.
-Dobra!- Wstała, wyciągnęła swoje ubrania z szafy i wyszła z pokoju. Poszedłem za nią sprawdzić co robi. Zszedłem na dół i zobaczyłem jak skulona płacze na kanapie. Podszedłem do niej i usiadłem obok niej. Oderwałem jej ręce od twarzy, a ona popatrzyła na mnie z bólem w oczach.
-Po co przyszedłeś, co?- Zapytała w płaczu.
-Tessa nie płacz, nie lubię jak to robisz- Zignorowałem jej pytanie.
-Nie obchodzi mnie to.
-Przepraszam...ale po prostu wkurzyłem się...nienawidzę jak mi pyskujesz.- Powiedziałem z dziwnym głosem.
-Wal się..
-Tessa-  Powiedziałem ostrzegawczo.
-Czego?!- Odpowiedziała.
-Bez takich odzywek, jasne? Jak ci kiedyś powiedziałem masz się mnie słuchać! Mogę stać się jak Louis i nawet twoje łzy w niczym ci nie pomogą- Zezłościłem się.
-Dlaczego mam cie słuchać? Nie wydaje mi się, że Louis jest zły.
-Nie znasz go, więc nie możesz nic o nim powiedzieć. Przyjaźnie się z nim od dziecka, a ty ledwo dwa razy z nim rozmawiałaś!-
-No i co z tego? Wydaje się być miły..
-Wydaje, ale jak go wkurzysz to wolałbym nie być w twojej skórze.- Powiedziałem trochę spokojniej.
-A co on mi morze zrobić- Zapytała zaciekawiona.
-Wolisz nie wiedzieć....przekonasz się jak z nim zadrzesz- Odpowiedziałem.
-O więcej nie pytaj bo i tak nie dostaniesz odpowiedzi.- Nie powiedziała już nic, schowała tylko głowe w kolana.
-Weź przestań już płakać.- Powiedziałem surowszym głosem.
-Bo co?
-Bo tego nie lubię.- Odpowiedziałem nie zmieniając tonu głosu.
-Nie obchodzi mnie czy to lubisz, czy nie- Warknęła.
-Dobra, proszę możesz tu siedzieć i ryczeć. Jak się uspokoisz to przyjdź do mnie, będę w kuchni- Powoli szedłem w stronę kuchni, ale zatrzymał mnie jej głos.
-Harry?- Spytała cichutko.
-Tak?
-Przepraszam..- Powiedziała ciszej, ale usłyszałem ją.
-Dobra teraz chodź coś zjeść- Powiedziałem.
-Nie chcę. Naprawdę..
-Czemu? Ty prawi nigdy nie jesteś głodna, Tes musisz coś jeść!- Odpowiedziałem.
-No i dobrze, że nie jem bo nie chce być gruba.
-Tessa! Ty jesteś strasznie chuda, i chodź idziemy na górę zrobiłem śniadanie i bez sprzeciwów!- Oznajmiłem.
-Nie jestem chuda, i ja nie chce. Nie jestem głodna. Nie możesz mi tego podarować?
-Nie, praktycznie od wczoraj nic nie jadłaś! Nie możesz się głodzić! Idziemy.
-To krótko. Ty do wszystkiego mnie zmuszasz.- Odpowiedziała wstając z kanapy.
-Nie zmuszam...ale Tessa ty musisz jeść, popatrz jaka jesteś chudziutka- Podszedłem do niej i złapałem w pasie przyglądając się jej.
-Nie, nie jestem. Skończ już.
-Ehhh...dobra, nie chcesz to nie, nie będę zmuszał- Powiedziałem i z powrotem skierowałem się do kuchni. Popatrzyłem na nią kontem oka. Usiadła na kanapie. Wszedłem do kuchni i nalałem soku pomarańczowego do szklanki i wróciłem do Tes.
-Masz, chociaż napij się soku.- Powiedziałem i podałem jej szklankę.
-Yhh..- Westchnęła i wzięła łyka.
-Dziękuje..
-Proszę...Jadę do sklepu chcesz coś?- Spytałem.
-Nie nie chce i nic nie potrzebuje na razie..
-Na pewno? Nic?- Spytałem ponownie.
-No chyba nie...A czemu tak pytasz?
-Nie no tak po prostu, a ....no...nie potrzebujesz, żadnych tych...no wiesz kobiecych rzeczy?- Zmieszałem się strasznie.
-Nie, wzięłam swoje z domu.- Zgryzła nerwowo wargę.
-Emm okey ja jadę, a ty...masz nigdzie nie wychodzić do puki nie wrócę. Chcesz coś słodkiego?- Spytałem z uśmiechem. Nawet gdyby nie chciała to i tak kupie...Uwielbiam słodycze.
-Nie, przecież wiesz, że nie jem.
-Dobra, ale wiedz, że jak przyjadę zrobię obiad i będziesz go jeść. Nie odpuszczę ci w tedy.- Powiedziałem z przymrużonymi oczami.
-Nie będę go jeść.
-Będziesz. Nie jesteś gruba i nie wmawiaj sobie tego!- Odpowiedziałem wkurzony.
-Nie wmawiam? Nie wymyślam? To jest prawda..Ja to widzę..
-No nie skądże. Tessa to nie jest prawda, jak tak dalej pójdzie to dostaniesz anoreksji!- Powiedziałem z podniesionym głosem.
-No i dobrze.
-Tessa! Jak ty możesz tak mówić?! Nie dopuszczę do tego! Będziesz jadła choćby na siłę!
-Nie zmusisz mnie do tego! Nie!
-Nie wykłócaj się ze mną! Będziesz jadła! Musisz!.- Wkurwiłem się na nią, ona musi jeść! Nie pozwolę aby dostała anoreksji! I tak jest już zbyt chuda. Tes mierzyła mnie morderczym wzrokiem, ale ja się nie ugnę!
Popatrzyłem na nią jeszcze raz bardzo dokładnie. Zauważyłem, że nie ma tego naszyjnika ode mnie. Zdziwiłem się.
-Emm, a tak zmieniając temat, to gdzie masz naszyjnik...ten ode mnie?.- Zapytałem.
-No bo ja go ściągnęłam, bo...bo on mógłby się przerwa w nocy, a jest taki piękny- Odpowiedziała bawiąc się swoimi palcami.
-Ok ja jadę do sklepu, masz tu siedzieć i nigdzie nie wychodzić jasne?.- Zapytałem z poważną miną.
-No dobra, ale ja się tu zanudzę na śmierć...
-Wrócę za góra 20 minut, wytrzymasz- Odpowiedziałem. Ubrałem kurtkę i moje brązowe skórzane buty i podszedłem do drzwi.
-Idę, nie rób żadnych głupich rzeczy, za chwile wrócę.- Popatrzyłem na jej niewinną buźkę.
-Nie obiecuje. Niby co mogę zrobić? twój dom jest tak duży, że się w nim już zgubiłam. Jak ty sie w nim odnajdujesz?
-Kochanie to jest willa, więc się nie dziw. Mieszkam w nim już kilak lat więc znam go na pamięć, teraz się zbieram. Pa.- Odpowiedziałem i wyszedłem. Wyjechałem moim autem z garażu i ruszyłem do sklepu.

*Oczami Tessy*

Siedziałam na tej kanapie już jakieś 15 minut. Harry'ego nie było bo wyszedł na te zakupy. Zostawił mnie samą w tym ogromnym domu. Byłam tak znudzona, że w tej chwili mogłam zrobić dosłownie wszystko. To najdłuższe 15 minut mojego życia. Nagle usłyszałam jak w drzwiach przekręca się kluczyk i ktoś wchodzi do mieszkania. Wstałam, bo myślałam, że to Harry i poszłam w stronę z której dochodziły 'jego' kroki. Wyszłam z salonu i zobaczyłam dwoje ludzi, którzy byli ubrani na czarno z kominiarkami na głowie i pistoletami w rękach. O kurwa...włamanie. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co mam robić....
_________________________________________________________________________________


Siemka, dodałam kolejny rozdział. Wiem, że Lilka pisała wam, że pojawi się w sobotę, ale po prostu nie miałyśmy czasu aby go napisać, tak więc dodaje go dziś. Mam nadzieje, że wam się spodoba.
Majka.








 Dom Harry'ego
Salon.
Łazienka w której pocięła się Tessa.
2 łazienka.
 3 w której kiedyś wezmą razem kąpiel. 
 Ich sypialnia.

Resztę domu zobaczycie w kolejnych rozdziałach



czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 17

*Oczami Tessy*

Kurwa co on powiedział? Co on chciał powiedzieć? Nie możliwe...To nie jest możliwe! Kompletnie mnie zamurowało. Nie mogłam nic powiedzieć. Jakby coś stanęło mi w gardle i nie chciało wyjść. Siedziałam i milczałam.
-Tessa...emm..nie...nie jesteś zła prawda?- Zapytał niepewnie. Postanowiłam mu nie odpowiadać.
-Tessa...proszę....nie gniewaj się na mnie, za to, że się zakochałem...- Powiedział prosząco lecz nadal nie pewnie.
-To i tak  ie zależy od ciebie, to wszystko wynika z serca...- Powiedziałam dziwnym głosem.
-Przepraszam....-Odpowiedział.
-Nie musisz...
-Ale to moja wina...To ja się w tobie zakochałem, a ty mnie nienawidzisz.- Powiedział łamiącym się głosem. Spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały. Zrobiło mi się go żal.
Znów postanowiłam milczeć. Byłam zdziwiona, ale jednak w duchu, trochę szczęśliwa, ale czy ja go lubię? Tak? Nie? Nie wiem...Spojrzałam na Harry'ego. Był skupiony na drodze. Od tamtego momentu nic nie powiedział. Chyba się wstydzi...Obydwoje milczeliśmy przez całą drogę do domu. W końcu zatrzymaliśmy się pod nim i wysiedliśmy.
-Harry ty żartujesz prawda? Wcale się nie zakochałeś- Zapytałam go.
-Nie to nie żart, naprawdę cię kocham- Powiedział z czerwonymi polikami.- Kurwa! Nie to nie prawda!. Koniec kropka.
-Przepraszam..n..nie powinienem był ci to mówić, powinienem ugryźć się w język. Ty mnie przecież nienawidzisz- Po tych słowach zrobiło mi się głupio, przecież on właśnie wyznał mi miłość! Kurwa...
-Przepraszam, chodźmy już do domu- Powiedział zawstydzony. Wyglądał słodko z różowymi plamami na policzkach.
-Przestań..- Powiedziałam stanowczo. Hymmm ciekawe co z Natalie i Louis'em. Postanowiłam spytać o to Harry'ego.
-Umm...Harry?- Spytałam.
-Tak?
-Mogę zadzwonić do Natalie? Chcę z nią pogadać..- Myślałam że mi pozwoli...jednak się myliłam.
-Nie..chodź do domu. Chce ci coś dać- Postawił na swoim.
-Dlaczego? Nie chce nic..
-Czemu? Spodoba ci się..- Uśmiechnął się.
-Nie chce..Już mówiłam...
-Nie marudź..- Powiedział.
Weszliśmy do jego domu, powiedział abym poczekała na niego w salonie. Poszedł na górę, ale po chwili wrócił z podłużnym granatowym pudełeczkiem. Skapnęłam się po napisie, że jest od jubilera. Strasznie się zdziwiłam.
-Proszę to dla ciebie- Wyszczerzył ząbki.
Otworzyłam pudełeczko, a w nim znajdował się przepiękny srebrny naszyjnik z malutkimi brylancikami. Było to serduszko przebite strzałą. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Harry..n..nie mogę go przyjąć. to musiało kosztować fortunę! Nie mogę...to jest za drogie..- Powiedziałam i wyciągnęłam rękę z pudełeczkiem, aby mu to oddać. Harry'emu uśmiech znikł z twarzy.
-Nie podoba ci się?- Spytał zawiedziony.
-Nie! Jest piękny...ale ..na prawdę nie mogę..przepraszam.
-To czemu nie chcesz go przyjąć? To prezent. Nie pierwszy i nie ostatni który ci podaruje...Przyjmij go..
-Nie, Harry na prawdę. Nie mogę. Zrozum to.
-Tessa, proszę nie marudź. To jest podarunek i coś takiego na przeproszenie.- Uśmiechnął się, wziął delikatnie w ręce wisiorek i powiedział-
-Odgarnij włosy- Zrobiłam to o co mnie prosił. Po chwili poczułam zimno na szyi i dekolcie. Zapiął naszyjnik i posłał mi uśmiech.
-Dziękuje Harry. Jest cudowny.- Odwzajemniłam uśmiech.
-Cieszę się, że ci się podoba- Powiedział a ja postanowiłam ponownie spytać go o telefon do przyjaciółki.
-Mogę zadzwonić do Natalie?- Zapytałam patrząc na niego.
-Po co? Przecież jest bezpieczna z Lou- Powiedział.
-Nie. Myślę, że mogło się  jej coś stać. Nie ufam mu.
-Zadzwonisz później. Teraz idź się wykąp.- Odpowiedział.
-No dobra, ale Harry gdzie są moje ubrania?
-W sypialni. Tam jest już wszystko- Ponownie się uśmiechnął.
-W sypialni? Twojej?- Spytałam.
-Nie w naszej....no leć!
-Dobra?...
Poszłam na górę i skierowałam się do tej sypialni w której już kiedyś spałam. Czyli w pokoju Harry'ego. Czemu powiedział naszej? Nie będę z nim spać! Weszłam do pokoju i otworzyłam szafę, która była wypełniona moimi i Harry'ego ciuchami. Jak on to zrobił? Tak szybko rozpakował moją walizkę? ... Wyciągnęłam moją piżamę i poszłam do łazienki. Weszłam do niej i upewniając się że nie ma w niej ani nigdzie Harry'ego, zamknęłam drzwi na klucz. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Zaczęłam się myć. Rozkoszowałam się tą chwilą spokoju bez Harry'ego. Po kilkunastu minutach wyłączyłam wodę i wyszłam z kabiny. Założyłam moją piżamę: http://www.faslook.pl/collection/ciasteczkowy-potwor-d/ i wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół i zobaczyłam w salonie śpiącego Harry'ego. Spał na kanapie. Podeszłam do niego cicho i odgarnęłam loki z twarzy. Gdy śpi jest taki spokojny i bezbronny.
-Harry..- Zaczęłam go budzić po cichu. Nie odpowiadał. Chwyciłam go za ramię i lekko potrząsnęłam.
-Harry?..- Powiedziałam głośniej. Obudził się. Szybko go puściłam.
-Ymm co?- Powiedział niewyraźnie.
-Przepraszam, że cię obudziłam, ale...gdzie ja mam spać?
-W sypialni, a gdzie- Odpowiedział zaspany.
-A ty gdzie? Bo wiesz ja mogę spać tutaj na kanapie.- Powiedziałam, a on popatrzyła na mnie dziwnie. O co mu chodzi?
-Kocie nie będziesz tu spać! Chodź idziemy- Wstał i wziął mnie na ręce. Nie opierałam mu się bo byłam zmęczona i po prostu nie miałam siły. Weszliśmy do jego sypialni, a on położył mnie na łóżku. Rozebrał się do bokserek, a ja popatrzyłam na niego z wielkimi oczami. Jego umięśniona klata w różnych tatuażach, jaki on sexowny...Boże co ja gadam?! Gdy uświadomił sobie, że się na niego gapie, uśmiechnął się szeroko, a ja zarumieniłam się. Wszedł do mnie pod kołdrę i przytulił się, ale ja oderwałam go od siebie.
-Możesz się do mnie nie przytulać? Nie chcę...- Przesunęłam się na brzeg łóżka.
-Ej no nie bądź taka..- Powiedział ze smutną mina.
-Daj się poprzytulać. Kocie noo... A tak w ogóle to fajna piżama, sexowna..haha.
- Przestań!- Powiedziałam stanowczo.
-Przestanę jak się do mnie przytulisz- Powiedział i uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki w policzkach.
-Nie. Nie przytulę się do ciebie.
-Proszę..- Zrobił maślane oczy.
-Nie.
-To nie przestane tak mówić, ani cię tak nazywać-.
-Ej! Wystarczy już, że z tobą śpię!
-Wiesz fajnie to zabrzmiało, ale nie to nie Kochanie- Odpowiedział i odwrócił się do mnie bokiem i przykrył kołdrą. Ja tylko fuknęłam obrażona i sama poszłam spać.
_________________________________________________________________________________



Hejooo! Nowy rozdział już jest! Następny pojawi się w sobotę. Byeee...














środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 16

*Oczami Harry'ego*

Pojechałem do naszej bazy. Tessy na razie nie ma, więc mogę spokojnie jechać, przynajmniej wiem że jest bezpieczna. Dojechałem na miejsce. Wyszedłem z mojego samochodu i pobiegłem do budynku. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zobaczyłem siedzącego na kanapie Louis'a, który pił piwo. Usiadłem obok niego.
-Siema Lou- Uśmiechnąłem się.
-Hej Hazz co cie tu sprowadza? Chcesz piwo?
-Przyjechałem pogadać, a już szczególnie z Zayn'em i Liam'em. Jak masz to daj.
-Spoko- Podszedł do małej przenośnej lodówki i wyjął dwa piwa.
-Trzymaj- Podał mi puszkę.
-Dzięki, gdzie reszta?- Zapytałem.
-W pokoju, wiesz którym- Odpowiedział.
-I wiesz co najlepsze? W tedy jak wyszedłeś z Tessą z bazy, a ja gadałem z chłopakami o tym incydencie, usłyszałem jakiś hałas i wiesz co to było? Okazało się, że Zayn i Liam wrzucili Niall'a do kibla, aby im nie przeszkadzał, a dlatego nie krzyczał ani nic, bo wzięli go zakneblowali.
-Kurwa... gdzie oni są? Przez to co oni jej zrobili, zaraz po przyjeździe do domu, weszła do łazienki i pocięła się!
-CO?
-No to co kurwa mówię! Przez nich się pocięła, a jak wyszliśmy ze szpitala, pokłóciła się ze mną i teraz jest u tej swojej przyjaciółki Natalii. Dlatego prosiłem cię abyś sprawdził ile u nas jest dziewczyn o takim imieniu, a najlepsze jest to, że ona nie wie, że ja wiem gdzie ona się teraz znajduje- Zaśmiałem się.
-Muszę potem po nią jechać. Ale teraz chce pogadać z chłopakami i właśnie....czemu tu z tobą nie siedzą?
-Są wkurzeni, a po 2 boją się ciebie- Odpowiedział ze śmiechem.
-A tylko jak do nich pójdziesz, to weź im nie zrób dużej krzywdy ok? Bo nie chce mi się później bawić w pielęgniarkę.
-Postaram się- Odpowiedziałem i wypijając do końca piwo wstałem z kanapy.
-Idę do nich- Powiedziałem. Louis tylko kiwnął głową i posłał mi uśmiech.
Ruszyłem w stronę drzwi do ''tego'' pokoju. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Gdy chłopaki mnie zobaczyli na ich twarzach momentalnie wymalował się strach.
-No chłopaki macie mi coś do powiedzenia?- Spytałem groźnie.
-So...Sorry Styles- Odpowiedzieli przerażeni.
-''Sorry''? Zwykłe kurwa ''Sorry'' nie wystarczy! Przez was Tessa się pocięła! Rozumiecie?! Gdybyście ją zgwałcili byłoby jeszcze gorzej! Chłopaki czy wy powariowaliście?! Ona jest dziewicą! To byłby dla niej koszmar...Mogliście zrobić najgorszą rzecz na jaką byłoby was stać!- Wydarłem się na nich.
-Ha...Harry my nie wiedzieliśmy, że ona jest dziewicą, no wiesz spodobała się nam i to dlatego- Powiedział Liam.
-Chcieliście się pobawić tak? Mówiłam wam idioci, że to moja dziewczyna!
-No ale Har.....- Zayn nie dokończył bo z całej siły przywaliłem mu w twarz, to samo zrobiłem z Liam'em. Leżeli teraz na ziemi z krwawiącymi nosami. Miałem ochotę zrobić im coś jeszcze.
-Nie ważcie się więcej zbliżać do Tessy! Dobrze wam radze!!- Powiedziałem i popatrzyłem na nich jeszcze i wyszedłem z pokoju.
-Cześć Louis. Idź tam do nich i im pomóż bo sami sobie raczej nie poradzą- Powiedziałem i uśmiechając się pod nosem wyszedłem z budynku. Wsiadłem do auta i pojechałem do Tes.

*Oczami Tessy*

Siedziałam razem z moją przyjaciółką na kanapie. Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, że uwolniłam się od Harry'ego. Postanowiłam spytać przyjaciółkę, czy mogę z nią zamieszkać i przy okazji opowiedzieć jej co się wydarzyło w ciągu tych kilku dni.
-Ej Nati..mogę cię o coś poprosić?- Spojrzałam na nią.
-Tak jasne. Mów- Odpowiedziała.
-Mogę z tobą zamieszkać?- Spytałam niepewnie.
-Tak...No pewnie, że możesz. A co się stało, że nie chcesz mieszkać już u siebie?
-No bo...To długa historia...- Zaczęłam opowiadać jej wszystko od początku. Trochę mi to zajęło. Gdy już skończyłam, Natalie popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Wow Tessa,...ale przygoda....mam nadzieje, że się już to nie powtórzy. On nie wie gdzie ja mieszkam prawda?
-Nie wie, nie powiedziałam mu nic, oprócz twojego imienia. Strasznie chciał się dowiedzieć jak masz na nazwisko, ale nie powiedziałam. Potem dał mi spokój.
-No to super- Przyjaciółka przytuliła mnie z całej siły.
-Emm....Nati chcesz mnie udusić?- Zapytałam.
-Umm...sorry- Puściła mnie.
-Może przyniosę ci jakieś ciuchy, bo w tym chyba niezbyt ci wygodnie?
-Tak, przynieś mi coś. Nie chce mieć z Harry'm już nic wspólnego.
-Dobra to ja zaraz wracam- Wstała i poszła na górę, a ja siedziałam na kanapie i rozglądałam się po pokoju. Nagle usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Natalia była na górze więc poszłam otworzyć. Wyszłam na przed pokój i otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam totalnie mnie zaskoczyło.
-Cześć Kochanie- Powiedział Harry. Cholera znalazł mnie. Ale jak to możliwe?
-Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś?
-Oj Kochanie widzę, że mnie nie słuchałaś, a przecież mówiłem ci, że Louis jest specem w szukaniu danych kogoś, a teraz, albo grzecznie ze mną pójdziesz, albo wezmę cię siłą- Odpowiedział patrząc na mnie groźnie.
-Nie możesz mnie stąd wziąść. To mój dom i nie masz prawa mnie stąd wynosić!
-Coś mi się nie wydaje Kotku to raczej dom twojej koleżanki, a teraz idziemy- Pociągnął mnie za rękę.
-Puść mnie!- Wyrywałam się-
-Teraz to mój i jej dom! Gówno ci do tego. Nie mam zamiaru z tobą nigdzie iść! Po co w ogóle przyjechałeś?
-Ponieważ jesteś moja? I chodź idziemy!- Powiedział wkurzony.
-Nie wcale nie jestem twoja! Nigdzie nie idę!
-Idziesz!- Wziął mnie na ręce i wyniósł z domu.
-Puść mnie! Słyszysz kurwa puść mnie!! Ty zboczeńcu! Nienawidzę cię!- Krzyczałam głośno. Nagle usłyszałam znajomy głos. Ten ktoś też krzyczał.
-Natalie!- Krzyknęłam, gdy rozpoznałam do kogo należy. Przyjaciółka szybko do nas podbiegła, kopnęła Harry'ego chyba w czułe miejsce, bo ten od razu mnie puścił i zwijał się z bólu. Szybko wstałam z ziemi i razem z nią wbiegłam do domu.
-Matko Boska Dziękuje Natalie!- Zamknęłam szybko drzwi na klucz i oparłam się o nie. Po chwili usłyszałam głośne walenie w drzwi. Harry krzyczał, że jeśli nie otworze to on je wyważy, a ja już wiem na co go stać. Strasznie głośno krzyczał. Bałam się. Natalie stała i patrzyła się na mnie przerażona. Po chwili nastała cisza. Nie było słychać nic. Odetchnęłam z ulgą, Nati chyba też.

*Oczami Harry'ego*

Byłem cholernie wkurwiony. Ta suka Natalie kopnęła mnie w jaja! Miałem ochotę wyważyć te drzwi, ale nie zrobię tego sam. Zadzwoniłem do Lou. Powiedział, że zaraz przyjedzie. Czekałem jak debil pod tymi drzwiami. O jest...przyjechał. Wysiadł ze swojego czerwonego Ferrari.
-Harry dopiero co mnie widziałeś, co ty znów chcesz i po co kazałeś mi tu przyjeżdżać?- Spytał.
-Słuchaj to dom przyjaciółki Tes. Są w środku. Tessa nie chciała ze mną iść więc wziąłem ją siłą, ale ona zaczęła się drzeć i przybiegła ta jej przyjaciółka i kopnęła mnie w czułe miejsce- W tym momencie Louis zaczął się śmiać.
-Weź bądź cicho- Też się zaśmiałem.
-Dobra, dobra mów dalej.
-No i w tedy puściłem ją i razem zamknęły się w domu. Wyważyłbym te drzwi, ale nie zbyt mi się uśmiecha chodzić potem z wybitym barkiem, więc weź mi pomóż...
-No ok, ale powiedz...ładna jest?- Zaśmiał się a ja razem z nim.
- Ładna a teraz pomóż!- Powiedziałem.
-Okej, okej, już co robimy?- Spytał.
-Nie wiem coś na pewno, tylko nie chce potem płacić za naprawę czegoś jasne?
-Spoko- Powiedział i podszedł do drzwi i głośnym tonem głosu powiedział.
-Tessa! To ja Louis. Jeżeli nie otworzycie wyważymy drzwi lub zrobimy coś innego. Radze wam otworzyć!
Nikt się nie odezwał.
-Tessa!! Natychmiast otwórz!! Bo inaczej się to skończy!- Po chwili usłyszeliśmy kliknięcie zamka. Louis triumfalnie się do mnie uśmiechnął. Zza framugi wyłoniła się przerażona Tes oraz Natalie w tym samym stanie. Podszedłem do nich.
-No Tes albo pójdziesz ze mną po dobroci albo znów wezmę cię siłą, tylko teraz będzie mocniej. A tobie- Zwróciłem się do Natalii-
-Nie radzę więcej mnie bić ani kopać w czułe miejsca, bo mogę oddać!- Odpowiedziałem twardym, groźnym głosem. Chyba się wystraszyła, i dobrze!
- Nigdzie z tobą nie idę i nawet nie radzę ci mnie dotykać- Powiedziała stanowczo Tessa.
-Tessa- Odezwał się Louis.
-Ty nie masz tu nic do gadania. Jedziesz z Harry'm! A ja zajmę się twoją przyjaciółeczką- Dokończył, a ja się zaśmiałem, ponieważ wiem co oznacza u niego słowo ''zajmę się''.
-Nie. Mylisz się. Mam i to dużo. Ja zostaję tu razem z moją przyjaciółką i nigdzie się nie ruszam. Zrozumieliście?- Podniosła ton głosu.
-Nie podnoś na mnie, ani na Harry'ego głosu jasne?- Odgryzł się strasznym głosem
-Lepiej nie chcesz wiedzieć kochana. Mamy takie wtyki, że możemy cie totalnie udupić! A teraz jedziesz grzecznie razem z Harry'm do domu, a ja zostaje z twoją koleżanka!- Odpowiedział. Przynajmniej Lou jest twardy i nie ugnie się nawet na płacz dziewczyny. Jest surowszy ode mnie.
-Nie! Nie pozwolę wam zrobić jej krzywdy!- Odezwała się Natalie.
-Zamknij się mała! Tessa idziesz z Harry'm! Już!!- Wysyczał przez zęby, a Natalie chyba się wystraszyła.
-Nie! Nigdzie nie jadę!- Krzyknęła Tessa na mnie.
-Tessa- Powiedziałem spokojnie-
-Idziesz ze mną, w domu czeka na ciebie niespodzianka.- Uśmiechnąłem się.
-Nie chce żadnej niespodzianki.
-Twój problem i tak ze mną jedziesz- Odpowiedziałem.
-Przestań. Nigdzie nie jadę. Zostaje z Natalie. Jedź sobie z Louis'kiem sam!.
-Weź mnie tak nie nazywaj to dziwne- Powiedział Lou ze zniesmaczoną miną.
-Jedź z Harry'm!
-Będę sobie mówić jak chce i nie chcę z nim jechać!
-Czemu?
-Bo tak. Zresztą nie powinno cie to obchodzić. To moje życie i mogę sobie robić co tylko chce!
-Tessa daj spokój! Jedziesz z Harry'm. Ja mam jeszcze do pogadania z Natalie.- Powiedział Lou.
-Tessa i rusz się w końcu bo wezmę cie siłą, a nie chce robić ci krzywdy- Powiedziałem.
-Nie zostawię Nati.- Powiedziała stanowczo.
-Przecież zostanie z Louis'em.- Odpowiedziałem.
-Który ja na 100% zgwałci. Ni dzięki.
-Nie zgwałci! Niby poi co miałby to robić?
-Ej Tessa czuje się urażony wiesz?....Niby po co miałbym ją gwałcić co?- Zapytał.
-Dla przyjemności? Bo ci się podoba? Bo jest ładna? Wystarczy?
-Nie mam ochoty na sex dzisiaj...zepsułaś mi humor.- Odpowiedział.
-Nie ma za co.- Dopowiedziała.
-Ha ha śmieszne, teraz idziesz z Harry'm, ja zostaje tu z Natalie- Powiedział.
-Ej, a może ja tez mam tu coś do powiedzenia?- Spytała Nati.
-Eee nie? Masz się nas słuchać tak samo jak Tessa- Odpowiedziałem jej.
-Harry bież Tes i jedźcie!- Powiedział Lou.
Natalie poszła gdzieś wgłąb swojego domu, a Tessa popatrzyła na nią i skrzyżowała ręce na piersiach.
-Natalie gdzie idziesz?- Spytała wkurzona.
-Tessa mam dość. Ja zostanę z tobą- Wskazała na Lou.
-A ty jedź z Harry'm. Obiecuję że nic mi się nie stanie i tobie też- Lekko się uśmiechnęła.
-No i to mi się podoba. Lou idź do niej. Tessa do mnie.- Powiedziałem a ta podeszła da mnie.
-Grzeczna dziewczynka. Jedziemy.- Lou wszedł do domu Natalie, a ja wziąłem za rękę Tes i pociągnąłem do mojego auta, które stało zaraz obok samochodu Louis'a.
-Nie jestem dziewczynką. Zostaw mnie.- Powiedziała i wyrwała swoją dłoń z mojej, ale i tak ponownie ja złapałem i przytrzymałem mocniej.
-Wsiadaj do auta- Powiedziałem wkurzony jej zachowaniem. Chyba sie wystraszyła bo od razu wsiadła do samochodu i trzasnęła drzwiami. Zasiadłem przed kierownicą i ruszyłem spod podjazdu.
- Po co po mnie wróciłeś?- Zapytała wkurzona.
-Bo jesteś moja? Lubię cie, a po za tym jesteś ''moja'' dziewczyną- Odpowiedziałem.
-Nie, nie jestem twoja dziewczyną. Ty mi kazałeś tak powiedzieć, ale to nie prawda. Nawet nie jestem twoja koleżanką, ani przyjaciółką...
-Jesteś Kochanie, jesteś- Uśmiechnąłem się pod nosem. Boże ja się chyba zakochałem...ja...kurwa.
-Nie jestem. Pierdol się. Ja cie nawet nie znam.
Nie odezwałem się. To serio zabolało. Muszę zrobić wszystko aby ona mnie pokochała.
-Zabolało co nie?- Zapytała dokuczliwie.
-Młoda zamknij się. Przyjedziemy do domu to możesz się mnie zapytać o co chcesz! w tedy możesz mnie poznać!.
- Po co? Po co miałabym cie poznawać?
- Po to, abyś mnie w końcu pokochała, tak jak ja kocha....- Ugryzłem się w język. Kurwa wygadałem się. Tessa milczała. Nie wiem co teraz sobie myśli. Nie zręczna chwila....
_________________________________________________________________________________



Siemka dodałam w końcu ten rozdział. Przepraszam raz jeszcze, że musieliście tyle czekać. Niestety nie dam rady dodać dziś jeszcze jednego rozdziału, ale obiecuję, że pojawi się on jutro. W zakładkach 'Bohaterowie' pojawił się opis Natalie oraz jej zdjęcie.
Lilka.


 Samochód Louis'a










piątek, 17 stycznia 2014

Info #3

Przepraszam, bardzo was wszystkich przepraszam ale do środy następnego tygodnia nie pojawi się żaden post, ponieważ w domu nie mam internetu, a mój laptop jest w naprawie -.-...
Pisze tą notkę teraz na laptopie mojego brata, którego akurat nie ma, więc skorzystałam z okazji aby was o tym powiadomić. Strasznie mi przykro, ale mam nadzieje, że wytrzymacie do następnego tygodnia ;)
Obiecuję też, że postaram się dodać dwa rozdziały w jednym dniu tak na przeproszenie ;-)
Jeszcze raz BARDZO przepraszam!
Lilka.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 15

*Oczami Harry'ego*

Wjechałem na parking pod szpitalem i szybko pobiegłem do recepcji. Kurwa coraz częściej bywam w szpitalu. Dowiedziałem się że Tessa miała zatrzymanie akcji serca i reanimowali ją. Teraz kompletnie się załamałem ... To wszystko prze ze mnie!.. Powiedziano mi gdzie mam iść i kazali czekać na jakieś informacje. Po 10 minutach z jakiejś sali wyszła pielęgniarka, podszedłem do niej.
-Dzień dobry...emm.. Jestem chłopakiem Tessy McBlack, którą niedawno tu przywieziono. Czy wie pani coś na jej temat?.-
-Przykro mi, wiem że jesteś jej chłopakiem ale niestety nie mogę ci udzielić żadnych informacji.- Powiedziała i poszła do jakiegoś pokoju.
Zrezygnowany usiadłem z powrotem na krześle. Po jakichś 30 minutach z sali naprzeciwko mnie wyszedł jakiś lekarz. Szybko do niego podszedłem spytać się co z moją Tesską.
-No wie pan...jest osłabiona straciła dużo krwi i musieliśmy ją przytłaczać. Teraz jest już w porządku. Proszę tylko aby pan ją pilnował, by więcej tego nie robiła, ponieważ ryzykuje życie.
-T...tak.. oczywiście. Nie dopuszczę do tego więcej. Czy...czy mogę się z nią zobaczyć?
-Przykro mi ale na razie pańska dziewczyna jest w śpiączce i musi odpoczywać. Proszę pana aby przyjechał pan jutro. W tedy będziemy ją wybudzać, więc jak na razie może pan jechać do domu.
-Ehh dobrze .. dziękuje- Powiedziałem i wyszedłem ze szpitala.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie ile Tessa dla mnie znaczy. Łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją starłem i ruszyłem do mojego domu.

*Następny dzień*

Obudziłem się. Nie wiem, która była godzina, ale nie obchodziło mnie to. Szybko ubrałem na siebie czarne jeansowe rurki, zwykły biały T-shirt i trampki. W pośpiechu wyszedłem z domu i ruszyłem do szpitala do mojej małej Tes. Gdy ją widzę mam takie dziwne uczucie w brzuchu. Czy ja się czasem nie zakochałem? Może.... Nie ważne. Zaparkowałem pod dużym budynkiem i popędziłem pod salę gdzie była Tes. Zapukałem i powoli wszedłem do pomieszczenia. Była tam pielęgniarka. Powiedziała żebym zachowywał się cicho, oraz że za jakieś 2 godziny zaczną ją wybudzać. Usiadłem przy jej łóżku. Wyglądała pięknie. Długie blond włosy spadły kaskadą na jej ramiona. Była podłączona do różnych urządzeń. Jej nadgarstek był owinięty bandażem. Nadal nie rozumiem dlaczego chciała odebrać sobie życie. Przez ponad dwie godziny siedziałem przy jej łóżku i patrzyłem na jej śliczną....teraz bladą twarzyczkę. W pewnym momencie do sali weszła ta sama pielęgniarka i wyprosiła mnie z sali, ponieważ będą ją wybudzać ze śpiączki. Posłusznie wyszedłem i czekałem na dużym holu przed drzwiami i czekałem na jakieś wieści o niej. Po ok. 20 minutach, z sali wyszedł ten sam lekarz z którym gadałem wczoraj. Uśmiechnął się i powiedział, że spokojnie mogę iść do Tessy, ale pod warunkiem że będę zachowywał się cicho. Podziękowałem i powoli wszedłem do mojej Kochanej Tessy. Zobaczyłem ją. Uśmiechała się do mnie, co było dziwne bo przed wczoraj nie chciała mnie widzieć. Powoli do niej podszedłem, a ta gdy tylko przy niej usiadłem, zaczęła się do mnie przytulać. Zdezorientowany odwzajemniłem uścisk. Patrzyłem w jej radosne oczy, a ta mnie pocałowała. Dobra teraz to już serio zgłupiałem. Myślałem, że ona każe mi się stąd wynosić, a ona mnie całuje! Boże co ci lekarze jej dali?
-Tessa?- Zapytałem z mocno zdziwioną miną.
-Co Kochanie?- Zapytała słodko i znów zaczęła mnie całować. Oderwałem ją od siebie.
-Tessa co ci jest? To na pewno nie jesteś ty! Moja Tessa byłaby na mnie zła i nie odzywałaby się do mnie, a ty mnie całujesz! O co chodzi?
-Nie wiem...
-Dobrze się czujesz?
-Nie..
-Co się dzieje? Iść po lekarza?- Spytałem przestraszony.
-Nie nie musisz...No bo, po co?- Przyciągnęła mnie z powrotem do siebie i mocno pocałowała. Kurwa co jej odbija?!? Próbowałem ją od siebie odciągnąć, ale ona się do mnie ''przyssała'' i nie miała zamiaru przestać. W końcu udało mi się ją od siebie odciągnąć, a ona zrobiła naburmuszoną minę i położyła się na łóżku, odwracając do mnie tyłem.
-Tessa co jest? Nie zachowujesz się jak moja mała, Kochana Tessa! Nigdy nie chciałaś mnie całować, ani nawet mojego dotyku. O co chodzi?
Odwróciła się do mnie z dziwnym uśmieszkiem. nie wiedziałem o co chodzi.
-Ja sama nie wiem co mi jest. To ty jesteś jakiś dziwny- Odpowiedziała a ja postanowiłem iść do lekarza, zapytać co jej jest. Wstałem i wyszedłem z sali. Zapytałem go, a on powiedział że to tylko działanie leków. Powiedział też że za jakieś 15 minut powinno jej przejść. Wróciłem do sali, a ta gdy tylko mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko i powiedziała abym usiadł obok niej. Zrobiłem to o co mnie prosiła, ale gdy tylko to zrobiłem, złapała mnie za loki i ''przyssała'' się do mojej szyi. Nie mogłem jej oderwać. Gryzła mnie, ssała i lizała. Cholera ona robi mi malinkę! Złapałem ją mocniej i próbowałem ją odciągnąć ale ta tylko mocniej ciągnęła moje włosy a to bolało. Po chwili lekko się oderwała, ale nie cieszyłem się tym długo bo znów zaczęła mnie całować. Nie powiem, trochę mi się to podobało, ale tak być nie może. To nie moja Tessa. Moja szyja cholernie piekła. Po chwili odsunęła się ode mnie. Odetchnąłem z ulgą.
-Podobało się? Jestem zmęczona- Powiedziała i jeszcze raz cmoknęła mnie w usta i przykryła się kołdrą .
-Dobranoc- Dopowiedziała jeszcze i zasnęła.
Tessa strasznie dziwnie się zachowuje. Podszedłem do lustra które było umieszczone w jej sali. Popatrzyłem na swoją szyję. Była tam ogromna, już prawię sina malinka. Kurwa...Dotknąłem szyi. Cholernie bolało. Popatrzyłem na Tessę która już smacznie spała. Usiadłem przy jej łóżku i patrzyłem na nią do puki i mnie zmorzył sen. Położyłem głowę na jej łóżku i po chwili usnąłem.

*Oczami Tessy*

Obudziłam się kilka godzin później. Nie miałam pojęcia która była godzina.. Kompletnie nic nie pamiętam. Spojrzałam na swoją rękę która była owinięta bandażem. No tak teraz sobie przypomniałam. Dotknęłam nadgarstka. Trochę zabolało. Odwróciłam od niej wzrok i zobaczyłam śpiącego Harry'ego. Kurwa co on tu robi? Po co tu przylazł? Po chwili przyszła pielęgniarka i odpięła mi wszystkie kabelki.
-Jak się pani czuje?
-Już lepiej- Odpowiedziałam.
-No dobrze boli panią ręka?
-Tak trochę, ale da się wytrzymać.
-Jeżeli pani już jic nie dolega, to może pani jechać już do domu- Powiedziała i popatrzyła jeszcze na Harry'ego.
-Musi panią bardzo kochać siedział tu całą noc, bardzo się o panią martwił- powiedziała jeszcze i wyszła z sali.
Ta jasne kocha mnie..yhymm..na pewno. Popatrzyłam na niego. Jak ona słodko śpi....Nie! Boże co ja wygaduje! Jezu co on ma na szyi? Malinka? Ciekawe kto mu to zrobił..... Postanowiłam go obudzić.
-Harry- Powiedziałam mu na ucho. Zero reakcji.
-Harry- Powiedziałam głośniej. Nadal nic.
-Harry- Krzyknęłam. W końcu się obudził.
-Co? O Tessa obudziłaś się, mam nadzieje że te leki przestały działać i nie masz zamiaru mnie całować ani robić mi malinek? Kurde to boli!- Powiedział a mnie totalnie zatkało. To ja mu to zrobiłam? Nie możliwe...
-Co? Niby ja ci miałam zrobić malinkę? Nie pierdol dobra?
-Tak właśnie ty to zrobiłaś! Lekarze dali ci jakieś środki odurzające .... i przy okazji nie musiałaś mnie tak mocno gryźć, to boli!  A jeśli nadal mi nie wierzysz to patrz tam w rogu jest kamera, więc mam dowody. Dziewczyno nie mogłem oderwać cię ode mnie! tak się do mnie przytulałaś, mocno całowałaś i do tego ta malinka, tak się do mnie przyssałaś i patrz jakie są tego efekty. Będę chodził z fioletową plamą na szyi!
-Nie wierze ci jakoś, nie możliwe że ja mogłabym ci coś takiego zrobić!
-To chodź mogę ci udowodnić- Pociągnął mnie za rękę, jak się okazało do gabinetu doktora, który mnie badał.
-Dzień dobry- Powiedział Harry i podszedł do niego i coś mu powiedział, a ten z uśmiechem dał mu jakąś płytę. Harry mu podziękował i podszedł do mnie.
-Jedziemy do domu zbieraj się...
Pociągnął mnie za rękę z powrotem do sali i spakował, te ubrania które miałam na sobie wcześniej.
-Idziemy. W domu udowodnię ci że jednak miałem rację. Zaśmiał się a ja powoli zaczynałam mu wierzyć. Tylko nie rozumiem jak ja mogłam go pocałować? Sama? Z własnej woli? To nie pojęte...przynajmniej dla mnie.
-Nigdzie z tobą nie jadę!-Powiedziałam
-Co?
-To co usłyszałeś. Nigdzie z tobą nie pojadę..
-Bo? I tak nie masz się gdzie podziać...po 1: Do swojego domu sama nie dotrzesz....po 2: Nie masz kluczy do swojego domu...po 3: Wszystkie twoje ciuchy są u mnie, a po 4: Nie masz pieniędzy nawet na taksówkę- Powiedział a do mnie dotarło że ma rację...muszę z nim zostać...ale...
-No i? To nie wymówka. Jakoś dam radę. Nie jest ciemno, więc na pewno trafie. A drzwi są przecież otwarte- Powiedziałam ale i tak wiedziałam że mnie nie puści...chociaż warto spróbować...
-Nie są otwarte ponieważ jak wychodziliśmy z domu to je zatrzasnąłem. Nie masz wymówki, ponieważ do domu i tak się nie dostaniesz, ale twój wybór możesz jechać ze mną i mieć dosłownie wszystko co chcesz, albo odejść ode mnie i być skazana na bezdomność, więc jak?
-Myślisz że jestem taka głupia aby nie wpaść na pomysł, aby przenocować u przyjaciółki?
-Jak się nazywa ta twoja przyjaciółka?- Spytał. Postanowiłam mu odpowiedzieć.
-Powiem ci tylko imię: Natalie. O więcej nie pytaj bo i tak nie dostaniesz odpowiedzi
-Nazwisko!- Powiedział surowym i groźnym głosem. Trochę się przeraziłam, jednak nie chciałam mu odpowiadać.
-Tessa. Podaj. Nazwisko!- Powiedział jeszcze głośniej.
-Nie!- Podszedł do mnie.
-Podaj nazwisko ty mała cholero!- Wykrzyczał mi w twarz, teraz serio się przeraziłam. Jego oczy zaszły czernią, nie było już w nich tej pięknej zieleni.
-Co ty do mnie powiedziałeś? Może mi też należy się trochę szacunku? Nie jestem szmatą- Ostatnie zdanie wypowiedziałam cicho.
-Nie, nie jesteś szmatą, ale masz mi powiedzieć jak ta twoja przyjaciółeczka ma na nazwisko!
-Bo co? Jesteś zbyt ciekawski! Nie powiem ci!
-Dobrze nie mów i tak się dowiem. Lou jest specem w czymś takim, więc szybko cie znajdzie, a teraz powodzenia- Powiedział do mnie i wyszedł ze szpitala powoli kierując się w stronę swojego samochodu. Kurdę nigdy nie byłam w tej części miasta, nie wiem w którą stroną iść na ulicę Natalii. Cholera! Szybko zebrałam się i odeszłam od tego przeklętego szpitala. Rozglądnęłam się naokoło. Kurwa gdzie iść? Postanowiłam, że przed siebie. Miałam nadzieje że może spotkam po drodze Natalie.

*Oczami Harry'ego*

Wsiadłem do auta i zadzwoniłem do Lou. Cały czas obserwowałem Tes. Nie dam jej odejść! Po chwili odebrał.
-Cześ Hazza co tam?
-Cześć Lou możesz sprawdzić mi ile dziewczyn w naszej okolicy i na ulicy Big Street ma na imie ''Natalie''?
-Jasne Harry a po co ci to wiedzieć?
-Po prostu jest mi to bardzo potrzebne, to jak możesz?
-Okey poczekaj chwile...ok mam na naszej ulicy nie ma żadnej takiej dziewczyny, a na Big Street są tylko dwie takie. Tyle.
-Dzięki Loueh- Powiedziałem i rozłączyłem się, odpaliłem samochód i ruszyłem na Big Street. Tessa już dawno zniknęła mi z oczu, ale jak wjechałem na jej ulice, zobaczyłem jak zmierza w stronę jakiegoś domu i wchodzi tam. Zapamiętałem adres i ruszyłem do mojej willi, później do niej zajrzę. Na razie mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
________________________________________________________________________________


Siemka, Przepraszamy że tak długo musieliście czekać ale niestety mieliśmy dość dużo nauki, więc nie dało się wcześniej. Następny rozdział powinien już nie długo się pojawić.



















czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 14

*Oczami Harry'ego*

*Wbiegliśmy tam i co zobaczyłem...*

Zayn'a i Liam'a, którzy z szyderczymi uśmiechami pochylali się nad praktycznie nagą i związaną Tessą. Ja pierdole teraz się tak wkurwiłem.....  Jak najszybciej podbiegłem do nich i z całej siły im przywaliłem. Tessa miała tylko przerażony i wypełniony bólem wzrok. Była cała zapłakana. Louis wywalił chłopaków z pokoju i coś im mówił za drzwiami. Tessa jedyne co miała na sobie to lekko obsunięte w dół majtki. Podszedłem do niej i odwiązałem ją.
-Matko Boska Tessa...- Wyszeptałem.
Popatrzyłem jej w oczy a ona podniosła się i chyba z całej siły jaką miała, przytuliła się do mnie i mocno rozpłakała. Zdziwiłem się trochę bo przecież nigdy sama tego nie robiła. Nienawidzi jak ją dotykam.
-H...Harry...Błagam zabierz mnie stąd..- Nie była w stanie praktycznie nic zrobić, oprucz mocnego przytulania mnie. Cały czas płakała. Odsunąłem ją lekko od siebie, wziąłem jej koszulkę i ubrałem na nią. Próbowałem nie patrzyć na jej gołe piersi.
-Już Kochanie już...Nie płacz..- Ubrałem jej jeszcze spodnie i wziąłem na ręce. Zastanawiało mnie tylko jedno. Gdzie w tym czasie był Niall? Przecież on by do tego nie dopuścił. Pośpiesznie wyszedłem z pomieszczenia. Tessa chowała swoją blond główkę w zagłębieniu pomiędzy moją szyją a ramieniem. Zobaczyłem chłopków.
-Jeszcze się z wami policzę!- Powiedziałem głośno, mieli lekko przerażone miny, bo wiedzieli do czego jestem zdolny.
-Jak mogliście to zrobić? Tessa nie jest jakąś dziwką! Mówiłem że jeszcze z nią 'tego' nie robiłem ani nic! Ona jest dziewicą! To byłby jej pierwszy raz! Całe szczęście że przyszedłem w porę....nie wybaczę wam tego! I radze uważajcie na siebie!- Popatrzyłem jeszcze raz na nich i wyszedłem z budynku.
-S...skąd  wiesz że jestem dziewicą?- Tes spytała m nie jak siedzieliśmy już w moim samochodzie. Siedziała skulana na siedzeniu.
-Podejrzewam- Odpowiedziałem patrząc na nią a raz na drogę przede mną.
-Jesteś taką niewinną i bezbronną, małą istotką, już na początku podejrzewałem że jesteś dziewicą inaczej byś się tak nie bała.
-A...Ale jak to?- Spytała zdziwiona.
-Po prostu...Pamiętasz jak próbowałem podwinąć ci koszulkę jak cię bolał brzuch? Strasznie się w tedy broniłaś i miałaś przerażenie w oczach, i w tedy wiedziałem już,że albo nią jesteś albo w przeszłości ktoś bardzo cię skrzywdził.- Odpowiedziałem.
-No bo nie daję się obmacywać nieznajomym.
-Słonko ja przecież nie jestem już dla ciebie nieznajomym.
-Właśnie że nadal jesteś- Widziałem, że znów zaczyna płakać.
Gdy zobaczyłem że wjeżdżamy na moją ulice, zatrzymałem auto na podjeździe mojej willi. Wyszedłem z auta, obszedłem go i otworzyłem drzwi od strony Tessy. Mocno przytuliłem ją do siebie a ta zmoczyła mi koszulkę łzami.
-Zostaw mnie....- Powiedziała ciągle płacząc.
-Nie! Nie zostawiłem kiedyś, nie zostawię i teraz!
-Masz mnie zostawić! Nie chcę cie znać!- Powiedziała wycierając łzy.
-Dlaczego? Gdybym cię nie uratował mogliby cię zgwałcić! Powinnaś mi być wdzięczna, przed chwilą sama się do mnie przytulałaś, a teraz nie chcesz mnie znać! Nie rozumiem cię!
-No i? Obiecałeś mi że ci twoi kumple nic mi nie zrobią! I co nic nie zrobili? I ty chcesz żebym ci zaufała!...Okłamujesz mnie!
-Kurwa to nie moja wina! Gdy do nich dzwoniłem obiecali mi, że cię nie tkną! Musiałem pogadać chwile z Lou! A właśnie gdzie był Niall? Jak wszedłem do was byłaś tam tylko ty, Liam i Zayn....Powtórzę...Gdzie był Niall? Bo gdyby był przy was nic by się nie stało!
-Obiecali akurat..I niby skąd mam to wiedzieć? Tam go nie było!
-To niby gdzie? Jakoś widziałem na własne oczy że wszedł tam z wami!
-Nie wiem! Nie było go!
-Jesteś irytująca!
-Fajnie, cieszę się! A teraz idę. Mam dość!- Wyszła z auta i poszła w przeciwną stronę niż się idzie do mojego domu.
-Tessa...Tessa nie rób sobie żartów! Wracaj tu!- Podbiegłem do niej i złapałem w talii.
-I radze nie radze ci krzyczeć, piszczeć ani mnie wyzywać!
-Bo co mi zrobisz?
-Powiedziałem ci już wcześniej, że jak przyjedziemy do domu to czeka cię kara, prawda?
-No i?
-Sroi. To że moje słowa zaraz się potwierdzą- Powiedziałem groźnym głosem.
-Nie!-Zaprotestowała.
-A właśnie że tak- Siłą wciągnąłem ją do wnętrza mojego domu. Przyciągnąłem ją do siebie i z wielką zachłannością wpiłem się w jej różowe usta. Jednak odepchnęła mnie od razu.
-Co ty do cholery robisz?
-Całuję nie widać?- Ponownie przylgnąłem do jej ust. Całowałem ją mocno i namiętnie, ale dało się wyczuć trochę czułości. Musiałem pochylić się do tego pocałunku ponieważ Tes jest ode mnie dużo niższa.
-Przestań!- Oderwała się ode mnie i uciekła gdzieś w głąb mojego ogromnego domu.
-Tessa wracaj tu- Krzyknąłem.. po chwili usłyszałem płacz w łazience.
-Wal się!- Odkrzyknęła mi.
-Tessa co to za odzywki? Wychodź natychmiast! I to nie jest proszenie to rozkaz! I radze ci go wykonać!- Powiedziałem donośnym głosem i po chwili usłyszałem otwierające się drzwi łazienki.
-Czego chcesz?- Nic nie mówiąc podszedłem do niej i złapałem pod pupą i uniosłem tak że oplotła mnie nogami w pasie i mocno i zachłannie pocałowałem ją.
-Ile razy mam ci mówić, żebyś mnie zostawił? Puszczaj mnie!
-Nie- Powiedziałem obojętnie mocno ją trzymając i całując by zamknęła się w końcu. Jednak nie udawało mi się to gdyż cały czas się wierciła i odpychała mnie.
-Kurwa przestań w końcu się wiercić i daj się całować, bo jak nie to mogę od razu cię przelecieć!- Powiedziałem zdenerwowany.
-Nie będziesz mnie całował! I nie przelecisz mnie! Jesteś nienormalny!- Krzyknęła tak że aż zabolały mnie uszy i niechcący puściłem ją, a ona szybko korzystając z okazji, uciekła i zamknęła się znów w łazience.
-Mogę tu czekać nawet wieczność, do puki nie wyjdziesz, a wyjdziesz na pewno.- Powiedziałem drwiącym głosem.
-To sobie czekaj!
-Okey- Odpowiedziałem
-I dla twojej wiadomości ta łazienka nie ma okien, więc przynajmniej mam pewność że nie uciekniesz, jak zgłodniejesz to wyjdziesz mówię ci! A nawet mogę powiedzieć że jesteś już głodna bo od rana nic nie jadłaś!...
-Nie jestem głodna i mogę sobie tu siedzieć ile chce!
-Ok twój wybór i tak prędzej czy później wyjdziesz!
-Powodzenia- Nie odezwałem się już tylko siedziałem oparty o ścianę naprzeciwko drzwi łazienki.

*3 Godziny później*

-Harry?- Po trzech godzinach w końcu się odezwała.
-Harry- Powiedziała głośniej.
-Co chcesz? Po 3 godzinach raczyłaś się odezwać?
-Już nic.
-Gadaj co chcesz?- Powiedziałem trochę niegrzecznie.
-Nic nie chcę! Sprawdzałam czy siedzisz tu jeszcze!
-Ta, jasne bo uwierzę. Jeżeli się odezwałaś to znaczy że coś w tym jest, ale nie chcesz mówić to nie. Ja idę spać, bo jest już po 22. Miłej nocy życzę...- Odszedłem od drzwi kierując się do mojej sypialni.
-Nara!- Odkrzyknęła chamsko, współczułem jej trochę, ponieważ zamek od tej łazienki są zepsute, i jeśli ktoś się w niej zamknie to można otworzyć je dopiero od zewnątrz, ale że ja jestem człowiekiem wrednym nie powiedziałem jej o tym. Niech się tam prześpi. Przebrałem się i położyłem do łóżka po chwili zasypiając.

*Oczami Tessy*

Siedziałam całą noc w tej zasranej łazience. Co mnie skusiło aby akurat tutaj się zamknąć? Nie wiem...Hymm Harry może jeszcze śpi, więc mogę stąd uciec!. Wstałam i podeszłam do tych wielkich drzwi. Próbowałam je otworzyć ale na nic zdał się mój wysiłek. Cholera co jest? Ciągnęłam klamką we wszystkie możliwe strony, jednak nic to nie dało. Kurwa... No i nici z ucieczki... Zrezygnowana usiadłam przy nich i zastanawiałam się co zrobić. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Dlaczego? Ponieważ moje życie nie mam już sensu.... łzy same wypływały spod moich powiek. Nagle zobaczyłam żyletkę leżącą na jego ogromnej wannie. Wstałam i zabrałam ją, po czym usiadłam na brzegu wanny. Tak będzie lepiej...pomyślałam i zrobiłam kilka nacięć na mojej lewej ręce. Po chwili odłożyłam ją i zobaczyłam że moja ręka całkowicie zalała się we krwi. Odwróciłam się i puściłam wodę aby ją obmyć. Następnie wytarłam ją w biały puchaty ręcznik. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Harry musiał je otworzyć! Cholera on zobaczy moją rękę i ręcznik! Przecież on jest cały we krwi...
-Cześć Tess'iu...Postanowiłem ci otworzyć nie chce abyś tyle..... Matko Boska Tessa coś ty zrobiła??!!??- Wziął do swojej dłoni moją pociętą rękę.
-Nic! Zostaw!
-Tessa- Zobaczyłam że oczy zaszły mu łzami.
-Tessa czemu to zrobiłaś? To prze ze mnie?- Spytał przerażony, uciskał mój nadgarstek, a mi zrobiło się słabo.
-Tessa?.....Tessa co się dzieje?? ...Tessa!- Chyba zemdlałam.

*Oczami Harry'ego*

Złapałem ją w ostatnim momencie. Kurwa zemdlała!...Co ja mam teraz zrobić? Położyłem ją na podłodze i ściągnąłem z siebie koszulkę. Porwałem ją i mocno zawiązałem na jej pociętym nadgarstku. Cholera chyba podcięła sobie żyłę!. Nie przeżyję jeśli ją stracę!..... Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i zadzwoniłem na pogotowie. Po ok. 5 minutach, które były dla mnie wiecznością, przyjechała karetka. Tessa była blada jak ściana. Lekarze wzięli ją na nosze do karetki, a mi niestety nie pozwolili jechać z nimi. Dlatego wsiadłem do swojego samochodu i pojechałem za nimi....
_________________________________________________________________________________


Siemka tu Lilka dodałam kolejny rozdział. Jest tu trochę akcji różnego rodzaju haha. Następny rozdział powinien niedługo się pojawić. Mam nadzieję że spodoba się wam rozdział i liczę na komentarze. Ponieważ wejść na bloga codziennie jest bardzo dużo a komentarzy niestety mało ;(  Do następnego ;)














środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 13

*Oczami Harry'ego*

-Ja...ja ..tak jestem jego dziewczyną- Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Wow.. Styles ale żeś się dorobił- Louis też się uśmiechnął.
-Tessa ja jestem Louis, ten z czarnymi włosami to Zayn, blondyn to Niall, a ten co stoi przy ścianie to Liam.
-Umm cześć..-Powiedziała cicho i niepewnie.
-Nie bój się- Szepnąłem jej na ucho.
-Wal się, wychodzę stąd- Odpowiedziała mi i próbowała wyjść, ale zatrzymałem ją.
-Nigdzie nie idziesz! Zostajesz tu czy ci się to podoba czy nie!- Warknąłem na nią a chłopaki cicho zachichotali.
-No Hazz widać, że trzymasz ją krótko- Zaśmiał się Niall.
-Nie słucha się mnie więc co mam robić, ale i tak w domu czeka ją kara- Tessa popatrzyła na mnie lekko przerażona.
-Jaka kara?- Spytała się mnie.
-Dowiesz się w domu, koniec gadania- Syknąłem w jej stronę.
-Chłopaki zajmijcie się Tessą, weźcie ją stąd, muszę pogadać sam z Lou- Powiedziałem do Liam'a, Niall'a i Zayn'a.
-Nie... Harry ja nie chcę z nimi zostać- Powiedziała do mnie.
-Ty nie masz tu nic do gadania..idźcie- Powiedziałem.
Chłopaki zabrali Tes, strasznie im się wyrywała i krzyczała moje imię, ale nie przejąłem się tym. Zacząłem gadać z Louis'em o nadchodzącym napadzie.

*Oczami Tessy*


Ci debile zaciągnęli mnie do jakiegoś małego pomieszczenia, byłam cholernie wkurwiona na Harry'ego. Bałam się że po pierwsze ci chłopaki mogą mi coś zrobić a po drugie, że mam klaustrofobie.  Najbardziej obawiałam się że dostanę ataku.
-No skarbie- Powiedział Zayn-
-Nie ma Harry'ego, więc się nie dowie. Teraz się zabawimy- Dokończył i spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-C...co?- Zapytałam zdezorientowana-
-W...wypuście mnie mam klaustrofobie- Zaszkliły mi się oczy.
-O nie, nie, nie. Nigdzie cie nie wypuścimy słońce- Powiedział Liam i pokazał coś Zayn'owi, a ten podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.
-Błagam zostawcie mnie! Wypuście!- Rozpłakałam się.
-Nie i przestań się buntować teraz my rządzimy!
Zayn podszedł do mnie i zaczął ściągać bluzkę, która po chwili wylądowała na ziemi. Liam przyglądał się temu przez chwilę, a potem sam zaczął mnie rozbierać.
-Mała ale masz ciało- Powiedział z zachwytem Zayn oblizując usta.
-Zostawcie mnie! Puszczajcie! Harry! Harry pomocy!
-Cicho mała- Liam warknął tuż przy moim uchu.
Związali mi ręce i nie mogłam przez ich uścisk się ruszać. Położyli mnie na jakimś ohydnym starym łóżku.
-Harry pomocy- Powiedziałam cicho.
Jednak nikt tego nie usłyszał. Nie wiedziałam co robić. Zayn zaczął całować mnie po brzuchu, aż dostałam ciarek. Liam stał obok i przygryzał wargę. Podnieca go to?. Zaczęłam krzyczeć myśląc że może ktoś mnie usłyszy, a do tego moja choroba dała się we znaki. Z ciągnęli mi stanik i spodnie. Byłam w samych majtkach. Nie mogłam się w żaden sposób zakryć. Coraz bardziej płakałam. Nagle Zayn włożył swoją rękę pod moje majtki. O nie tylko nie to.....
-Harry!- Zaczęłam krzyczeć chyba najgłośniej jak potrafię.
Kurwa ten pokój jest dźwiękoszczelny czy co?
-Harry! Harry pomóż mi błagam!- Liam zakrył mi usta dłonią.
-Gotowa?- Zapytał Zayn, był w samych bokserkach tak samo jak Liam. Nie odpowiedziałam tylko krzyczałam jeszcze głośniej co trochę utrudniała mi ręka Liam'a. Ten debil włożył we mnie palca. Boli...  Ugryzłam Liam'a w rękę i wydarłam się.
-Harryyy!!!- To naprawdę bolało, a on zaczął ruszać we mnie swoim palcem.

*Oczami Harry'ego*

Usłyszałem przyciszony krzyk który należał do Tessy. Wymieniłem zdziwione spojrzenie z Lou i szybko pobiegliśmy do pokoju do którego chłopaki zabrali Tessę. Wbiegliśmy tam i co zobaczyłem?.....
_________________________________________________________________________________


Hejka kolejny rozdział już jest! Sorry, że jest taki krótki ale następne rozdziały są już o wiele dłuższe. Spodziewajcie się, że rozdziały dodawane będą właśnie w takich odstępach czasowych jak dodawane są teraz. Przepraszamy ale nie mamy przez szkołę dużo czasu ;(  To takie powiadomienie..


















poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 12

*Oczami Tessy*

Odpalił auto i ruszyliśmy. Patrzyłam w okno oglądając wszystko co się dzieje wokół. Po kilku minutach dojechaliśmy na ulice gdzie mieszkam.
-Dobra gadaj, gdzie mieszkasz?- Zapytał spoglądając na mnie.
-Ten kremowy dom na końcu ulicy- Odpowiedziałam niechętnie.
-Spoko- Wjechał na podjazd i zgasił samochód. Wysiadłam z niego jak najszybciej by ten głupek nie otworzył mi znów drzwi. Weszłam na podwórko. Rozglądnęłam się dookoła i podeszłam do drzwi. Zaczęłam macać moje kieszenie. Nie było w nich klucza.
-Cholera...- Mruknęłam pod nosem. Niestety Harry to usłyszał.
-Co jest?
-Nie mam klucza. Został w moich spodniach.- Odpowiedziałam i oparłam się o drzwi.
-Kurwa... No trudno nie będę wracał....spróbuje je otworzyć- Powiedział i poszedł po coś do auta. Po chwili wrócił.
-Nie mam nic takiego czym dałoby się otworzyć te drzwi.....ale.. masz może wsuwkę do włosów- Zapytał.
-Tak mam- Zdjęłam ją i podałam Harry'emu.
-Masz... po co ci ona?
-Ok.. spróbuję otworzyć drzwi- Rozłożył wsuwkę i włożył do zamka. Nie wiem co on dokładnie robił, ale po chwili drzwi ustąpiły.
-Jak to zrobiłeś?- Zapytałam wchodząc do mojego mieszkania.
-Mam swoje sposoby Kotku. Jestem w gangu, więc zwykłe drzwi to dla mnie nie problem, nie takie już otwierałem. A teraz leć się spakować.- Rozkazał.
-Mhm...- Westchnęłam. Poszłam na górę do mojej sypialni. Gdy tam weszłam, od razu wybuchłam płaczem. Zamknęłam drzwi aby Harry tego nie słyszał. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam moje ubrania, wkładając je do pierwszej lepszej walizki. Przykucnęłam i zasunęłam zamek. Chwyciłam walizkę za specjalny uchwyt, otarłam łzy i wyszłam z pokoju.  Dlaczego ja? Co on sobie myśli? Że będę robiła to co on chce? Nie. Nigdy w życiu!. Moje myśli przerwał ochrypły głos. Harry...Chwycił mnie w biodrach i wyszeptał coś do ucha. Nie przejęłam się tym co powiedział.
-Puść mnie- Powiedziałam stanowczo.
-Nie, a teraz chodź jedziemy do chłopaków- Wziął moją walizkę i ciągnąc mnie za sobą, szedł do auta.
-Harry, ja nie chcę...- Wymamrotałam pod nosem gdy dotarliśmy do jego czarnego Range Rover'a.
-Czego nie chcesz Słonko?
-Nie mów tak do mnie! Nie chcę z tobą jechać!- Powiedziałam.
-Kocie przestań! Jedziesz i koniec gadania!- Odpowiedział.
-Czemu tak bardzo ci na tym zależy?- Zapytałam z ciekawości.
-Czy zależy to nie wiem, ale zależy mi na spotkaniu z kumplami muszę z nimi pogadać, a ciebie samej nie zostawię- Odpowiedział.
-No to jak cie nie zależy to czemu mnie porwałeś i po co mnie bierzesz do swojego domu?
-Bo cię lubię? I zależy mi! A le nie na tym żebyś poznała mój gang....Nie zostawię cie samej, jeszcze uciekniesz.
-I co z tego, że ucieknę? I tak mnie nie znasz, a ja nie znam ciebie. Po co mnie trzymasz?
-Bo jesteś fajna, ładna, sexowna, czasem upierdliwa ale bardzo cię lubię...wystarczy?
-Tak wystarczy, ale nie chcę cię znać! Zostaw mnie w spokoju! Jestem dorosła i umiem się o siebie troszczyć. Nie jestem dzieckiem.
-Zabolało.... czemu nie chcesz mnie znać? Nie robię ci krzywdy, czemu nie możesz mnie chodź trochę polubić?- Zapytał z lekkim bólem w oczach.
-Harry...wracałam z pracy do domu, chciałam zwyczajnie zapytać o drogę, a ty...ty mnie od razu do siebie zabrałeś. Porwałeś mnie. I ty chcesz żebym ja cie niby lubiła?
-Wytłumaczyłem ci wszystko w szpitalu! Ja...ja naprawdę bardzo cię lubię Tes...
-Daj spokój...Powiedziałam i odwróciłam się w drugą stronę. Chciałam stamtąd odejść. Wzięłam z powrotem moją walizkę i ruszyłam w stroną domu.
-Tessa... Tessa stój!- Odstawił moją walizkę z powrotem na ziemię, a mnie wziął na ręce wsadzając na tylne siedzenia swojego auta, wrócił po walizkę i wsadził ją do bagażnika. Zaczęłam krzyczeć żeby mnie wypuścił, ponieważ zamknął drzwi od zewnątrz tak abym nie mogła wyjść.
-Harry! Co ty robisz?! Wypuść mnie natychmiast!- Krzyczałam jak opętana.
Nie odpowiedział tylko wpatrzony w drogę jechał dalej,  nie zważając na moje krzyki. Zrezygnowana usiadłam wygodnie na siedzeniu. Wiedziałam, że nic już nie pomoże. Uspokoiłam się trochę. Po chwili postanowiłam spytać się go gdzie i po co jedziemy.
-Umm... Harry?- Zapytałam niepewnie.
-Co?- Spytał z dziwnym tonem głosu.
-Umm...Gdzie jedziemy?
-No przecież mówiłem ci, że jedziemy do moich kumpli z gangu. I masz być grzeczna i posłuszna, jasne?- Powiedział z podniesionym głosem.
-Niby czemu?- Zapytałam zirytowana.
-Nie będę się za ciebie wstydził.- Odpowiedział.
-Za mnie? Niby czemu miałbyś się za mnie wstydzić?
-Masz być mi posłuszna i robić co ci każe! A już szczególnie przy chłopakach!
-Nie! Mogę robić co chce i gówno ci do tego!
-A ja ci tego zabraniam! Masz się mnie słuchać Nie będę dla ciebie już taki jak wcześniej. Miły i potulny.
W ogóle nie byłeś dla mnie miły! Nie jestem twoją własnością, więc nie muszę robić tego co mi rozkażesz!- Krzyknęłam w jego stronę.
-Jak tylko przyjedziemy do domu to czeka cie niezła kara! Już ja cię nauczę posłuszeństwa!
-A może nie wrócimy do domu, tylko sam sobie wrócisz?
-Zamknij się w końcu! Wracasz ze mną, jesteś mi posłuszna i robisz co ci każe, słuchasz się mnie! Jeżeli  mi się przeciwstawisz to lepiej nie chcesz wiedzieć co ci zrobię- Odpowiedział surowym głosem. Przeraziłam się. Ale i tak nie dam mu spokoju.
-Nie! Zmów sobie jakąś służącą, która będzie robić co tylko chcesz, i kiedy chcesz a nie wykorzystuj mnie!
-Zamknij lepiej tą swoją pyskatą buźkę! Bo tylko pogorszyłaś swoją sytuację!
-Niby jaką sytuację?- Popatrzyłam na niego w lusterku. Był wkurwiony...
-Zobaczysz w domu! Teraz radze ci być posłuszną i nie pyskować mi przy chłopakach!- Zobaczyłam tę samą ulicę i ten sam ohydny budynek, przy którym po raz pierwszy poznałam Harry'ego.
-Wysiadaj! I masz się mnie słuchać!
-Nie. Nie będę cię słuchać! Co to do cholery jest za budynek?- Zapytałam z obrzydzeniem.
-Miejsce spotkań mojego gangu.
-Takie coś?!  Fuj!  Nie wysiadam!  Zostaję...
-W środku tak nie jest. Jest tam czysto i wygląda jak stary dom. Tylko z zewnątrz tak jest, aby to miejsce odstraszało ludzi. A teraz wyłaź albo cie stąd wyniosę!
-Nie będziesz mnie dotykał!- Zaprotestowałam.
-A co ty z porcelany jesteś? Że jak cię tylko dotknę to się rozwalisz? Wysiądź albo użyję siły przeciw tobie i sam cię stąd wyciągnę!!
-Nie, nie jestem z porcelany, ale nienawidzę jak mnie dotykasz .
-Bo?
-Po prostu tego nienawidzę no...- Odpowiedziałam i odwróciłam się w inną stronę.
-Tessa, nie będę się z tobą tak bawił- Powiedział i wziął mnie na ręce po chwili lekko przerzucając przez ramie i wszedł do środka.
-Puść mnie! To boli! Nie dotykaj mnie!- krzyczałam na całe gardło.
-Nie obchodzi mnie to!- Powiedział.
-Tak teraz nie obchodzi, ale jak mi się coś stanie to byś dla mnie wszystko zrobił! Taki jesteś!
-Zamknij się!

*Oczami Harry'ego*

Wszedłem z Tessą na ramieniu do naszej "bazy". Zobaczyłem tam chłopaków, z którymi się tu umówiłem. Tessa cały czas się wierciła i krzyczała, a ja próbowałem ignorować dziwne spojrzenia chłopaków. Postawiłem ją na ziemi i popatrzyłem na Louis'a, Niall'a, Zayn'a i Liam'a.
-Eee cześć Styles, dawno cię tu nie było- Powiedział Niall.
-Harry, co to za lala?- Zapytał Louis.
-To Tessa moja dziewczyna.- Odpowiedziałem i wyszczerzyłem się w ich kierunku, a Tes normalnie zabijała mnie wzrokiem.
-Hazz gdzieś ty wyrwał taką dziunie? Pewnie ci się już dała- Powiedział Zayn.
-I co Hazz przeleciałeś ją już? Dobra z niej dziwka w łóżku?- Tym razem powiedział to Liam, a Tessa miała już łzy w oczach.
-Nie ważcie się jej tak nazywać! Ona nie jest żadną dziwką, ani suką! I nie nie przeleciałem jej!.
-Jak to możliwe, że ty wielki Styles jeszcze nie uprawiałeś z nią sexu?- Spytał Zayn.
-Nie twoja sprawa- Syknąłem na niego.
-Ej, ej ,ej dobra chłopaki spokój- Powiedział Louis.
-Powiedz Kochanie to prawda co mówi Harry? Serio cie nie przeleciał? Jesteś jego dziewczyną?- Spytał.
Popatrzyłem na nią znacząco mam nadzieje, że wzięła sobie do siebie moje słowa i będzie się mnie słuchać.
-J..ja....
_________________________________________________________________________________


Cześć! Kolejny rozdział już napisany... Mamy nadzieje że się wam spodoba i liczymy na komentarze! Rozdział 13 już niedługo dodamy...


 Samochód Harry'ego

Miejsce spotkań gangu Harry'ego ( sorry ciężko było znaleźć coś innego)