czwartek, 24 kwietnia 2014

KONIEC BLOGA.

TAK WIĘC NADCHODZĘ Z POŻEGNALNYM POSTEM, MOŻLIWE, ŻE JESTEŚCIE ZAWIEDZENI, NO ALE NIE MIAŁAM WYJŚCIA. MOJA "KOLEŻANKA" Z KTÓRĄ UDAŁO MI SIĘ STWORZYĆ TĄ HISTORIE, OKAZAŁA SIĘ KŁAMLIWA I FAŁSZYWA, NO NIC NIE BĘDĘ WYPOWIADAĆ SIĘ NA TEN TEMAT... LICZĘ TYLKO, ŻE OPOWIADANIE O HARRY'M STYLES'IE POD TYTUŁEM "MIDNIGHT" SIĘ WAM SPODOBAŁO I DZIĘKUJE WAM ZA TE MIŁE KOMENTARZE, KTÓRYCH LICZBA WYNOSI RÓWNO: 220, ZA WYŚWIETLENIA KTÓRYCH JEST W TYM MOMENCIE 12010 ORAZ ZA 2 OBSERWUJĄCYCH. TERAZ NOTKA NA TYM SIĘ SKOŃCZY, PRZEPRASZAM JEŚLI KOGOŚ ZAWIODŁAM I JESZCZE RAZ BARDZO WAM DZIĘKUJĘ.
Lilka.
(PS: Bloga nie usunę, wszystko zostawiam tak jak jest, bo za dużo się nad tym męczyłam, aby wyglądało to tak jak wygląda.)

Rozdział 36

*Oczami Harry'ego*

**Płaci pan 565 funtów.- Powiedziała kasjerka, a Tessa zrobiła wielkie oczy. Wyciągnąłem portfel i już go otwierałem, aby zapłacić, ale ręka Tessy mnie zatrzymała.**

-Tessa co ty robisz, przestań.- Wyrwałem swoją rękę i wyjąłem 600 funtów z portfela, które dałem kasjerce, a ona oddała mi resztę i spakowała kupione rzeczy.
-Chodźmy..- Poprosiłem, biorąc torby do jednej ręki, a drugą łapiąc dłoń Tes. Wyszliśmy ze sklepu.
-Harry, dlaczego to kupiłeś? To kosztowało strasznie dużo..- Spytała cicho.
-Bo mi się to podobało, a gdy mi się coś podoba, to nie zastanawiam się nawet, tylko biorę. Mam zbyt dużo kasy, aby przejmować się takimi głupotami.- Odpowiedziałem z uśmiechem.
-Harry...- Westchnęła cicho.
-No ale co Tessa? Nie podobają ci się te ubrania?.- Spytałem zatrzymując się.
-Nie, są ładne..ale..wydajesz na mnie zbyt dużo pieniędzy...
-Na ciebie mogę wydać nawet wszystko co mam w sejfie.- Uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w usta.
-No dobra, bez przesady...która jest godzina?.- Spytała, a ja wyciągnąłem komórkę z kieszeni spodni podświetlając ekran.
-Po 16-nastej, a co? Chodźmy do kawiarni, napiłbym się czegoś.- Oznajmiłem i splotłem nasze palce.
-Już trochę późno...i jak chcesz to możemy iść..
-Jesteś zmęczona?.- Zapytałem zmartwiony.
-Nie, po prostu potrzebuję kawy..- Powiedziała z lekkim uśmiechem.
-No to chodźmy..- Szliśmy wolnym krokiem w stronę kawiarni.
-Tym razem ja płacę..- Oznajmiła mi stanowczym głosem.
-Nie! Nie będziesz za mnie płacić..
-Będę, Harry, pozwól tylko to mi za ciebie zrobić. Ja na prawdę dziwnie się z tym czuję...- Odrzekła lekko łamiącym się głosem.
-Ale dlaczego Tessa? Z czym ci dziwnie? Bo nie rozumiem..- Spytałem zdezorientowany. To ja się będę czuć głupio, gdy dziewczyna będzie za mnie płacić. Jestem facetem do cholery. A poza tym wydałem już 1500 funtów i została mi identyczna ilość, muszę jeszcze wstąpić do jubilera, chcę jej kupić coś ładnego.
-Dziwnie się czuję z tym, że za mnie płacisz...-Odpowiedziała.
-A ja się będę, czuł jak jakiś debil, gdy ty będziesz płacić za mnie.- Powiedziałem z dziwnym głosem.
-Trudno i tak ja zapłacę..- Postanowiła i pocałowała mnie lekko w lewy policzek. Zaśmiałem się lekko, bo musiała stanąć na palcach, by to zrobić, bo ja przewyższam ją o głowę.
-Tes, nie, nie pozwalam ci..
-Cicho już..A teraz ty mi powiedz, dlaczego jesteś wyższy ode mnie? Hmm? Czemu mi to robisz?.- Zapytała z lekkim śmiechem.
-Haha, ja to lubię, jesteś taka słodka, jak jesteś taka niziutka. Twój wzrost dodaje ci uroku..- Doszliśmy w końcu do jakiejś kawiarni i weszliśmy tam.
-Dobijasz mnie, wiesz?.- Oznajmiła z grymasem na twarzy.
-Kocham cię wiesz?.- Zaśmiałem się. Usiedliśmy przy jakimś stoliku. Po chwili podszedł do nas kelner. Tessa zamówiła dla siebie Frappuccino.
-A ty co chcesz Harry?.- Zapytała.
-Latte poproszę..- Powiedziałem i spojrzałem zażenowany na Tessę. Strasznie dziwnie się czułem z faktem, że ona zamierza za mnie zapłacić. W ogóle...Jak ja mogłem na to pozwolić?! Kelner przytaknął i odszedł od nas.
-Czemu tak na mnie patrzysz?
-Bo to cholernie żenujące, że ty będziesz za mnie płacić...nie wiem...jak ja mogłem w ogóle ci na to pozwolić.- Odpowiedziałem i spuściłem wzrok na stolik.
-Daj już spokój i nie myśl o tym..- Odpowiedziała spokojnie.
-Ehh..niech ci będzie..- Westchnąłem i złączyłem nasze palce pod stolikiem. Tes uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Zauroczył mnie jej uśmiech. Jest śliczny. Nagle, podszedł do nas kelner i podał nam nasze zamówienia.
-Dziękujemy.- Odpowiedzieliśmy równocześnie. Facet odszedł, a my zajęliśmy się piciem naszych kaw. Po wypiciu, rozmowach i niezłym zażenowaniu przy płaceniu, wyszliśmy z kawiarni.
-Gdzie teraz kochanie?
-Nie mam bladego pojęcia. A ty gdzie byś chciał?
-A co, chciałabyś sobie jeszcze kupić?
-Sobie...Już chyba nic mi nie potrzeba.- Oznajmiła.- A ty, chcesz coś jeszcze kupić?
-Tak, pójdziemy jeszcze w jedno miejsce, a potem jeszcze do supermarketu, muszę napełnić czymś lodówkę..- Powiedziałem i łapiąc ją za rękę, poszliśmy w wybranym przeze mnie kierunku, czyli do jubilera.
-Czyli gdzie idziemy?
-Ty zostaniesz tutaj na ławce i ani waż się gdzieś iść. Ja wejdę tylko do jednego sklepu i zaraz wracam okey?
-No..no dobra..- Powiedziała i siadła na ławeczce. Zniknąłem w tłumie i niezauważony przez Tes wszedłem do złotnika. Pooglądałem trochę i zobaczyłem prześliczną srebrną bransoletkę, do której można było doczepiać różne zawieszki. Powiedziałem sprzedawcy, że chcę zawieszkę z moim imieniem, imieniem ''Tessa''  i napisem ''I Love You'' . Facet zrobił co kazałem, o dziwo miał takie zawieszki. Brawa dla niego. Ale wracając,...zapakował bransoletkę w śliczne pudełeczko i teraz czas, na zapłatę..ehh..
-Razem za wszystko, wyjdzie 920 funtów. Wyciągnąłem portfel i wyjąłem daną sumkę. Zadowolony wyszedłem  ze sklepu i wzrokiem odszukałem Tes, która siedziała w niezmienionej pozycji na ławeczce. Gdy tylko mnie zobaczyła, wstała z ławki i podeszła do mnie, w ręku trzymając moją komórkę.
-Zostawiłeś w torbie...ktoś dzwonił, ale nie zdążyłam odebrać...- Oznajmiła. Wziąłem od niej urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz. To Zayn. Kliknąłem na jego numer i zadzwoniłem do niego.

*Rozmowa*

-No co tam Zayn? Po co dzwoniłeś?
-Hej Styles, byliśmy u ciebie, ale widzę, że was nie ma...gdzie jesteście?
-Jestem z Tessą, w centrum handlowym, za niedługo będziemy, jak chcecie to nad futryną jest pilot od zamków automatycznych i możecie poczekać w domu, tylko błagam nie naróbcie mi tam harmideru, okey?
-Jasne, jasne...a za ile będziecie?
-Do godziny, lub wcześniej..
-Okey, to będziemy czekać..- Powiedział i rozłączył się.

*Koniec rozmowy*

Wróciłem z Tes, do toreb i wzięliśmy je do rąk.
-Gdzie byłeś?.- Zapytała nagle, gdy szliśmy już w stronę wyjścia z dużego budynku.
-Później ci powiem.- Weszliśmy na parking. Teraz jeszcze do jakiegoś marketu i do domu.
-Jak zwykle, nie chcesz mi nic powiedzieć..- Mruknęła pod nosem, gdy wsiadała do auta. Włożyłem torby do bagażnika i usiadłem za kierownicą.
-Kochanie, obiecuję, że dowiesz się w domu, to niespodzianka.- Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją.
-Jak chcesz.- Powiedziała cicho i zapięła pas.- Po co Zayn do ciebie dzwonił?
-Nie wiem, ale czekają na nas w domu. Teraz jedziemy do marketu.- Odpowiedziałem jej i wyjechałem z parkingu, zmieniłem biegi i wyjechaliśmy na drogę.
-I widzisz? Mówiłam, że ktoś przyjdzie...Miałam rację, jak zawsze z resztą.
-Ha ha..no śmieszne..- Mruknąłem i zjechałem do jakiegoś sklepu. Zaparkowałem auto i wyszliśmy z niego, kierując się w stronę wejścia.
-Czy coś ci nie pasuję?.- Zapytała.
-Nie, wszystko okej.- Posłałem jej uśmieszek. Weszliśmy do środka sklepu. Wziąłem koszyk i ruszyliśmy w jego głąb.
-Umm...Harry? Bo...eh trochę mi głupio o to pytać..- Ściszyła głos, dosyć mocno speszona.
-Pytaj kochanie, śmiało.
-Ale, nie będziesz się śmiał, albo coś? To trochę wstydliwe jak dla mnie...- Spuściła wzrok.
-Kotku, mów. Obiecuję, że nie będę.- Powiedziałem z uśmiechem i podniosłem jej główkę do góry i lekko pocałowałem jej usta.
-Mów śmiało, nie wstydź się.
-No..no bo zbliża mi się okres, a skończyły mi się zabezpieczenia w domu...potrzebuję jakichś podpasek, albo coś takiego.- Wyznała mocno speszona i spuściła głowę w dół z zaczerwionymi polikami. To o to chodziło? Tylko o to? Przecież to normalne u dziewczyn i ona nie powinna się wstydzić.
-I kochanie to jest powód do wstydu? Kocie przecież to normalne, nie wstydź się już i chodź zaraz coś kupimy.- Cmoknąłem ją w zaczerwieniony policzek i ruszyliśmy do tego kobiecego działu.
-Nie rozumiem...Ty...nigdy się niczego nie wstydzisz?.- Zapytała, gdy byliśmy już na miejscu.
Może niektórych rzeczy, ale nie takich. Tes to normalne, że kobieta ma miesiączkę, więc czego masz się niby wstydzić?.- Spytałem ją z dziwną miną.
-Wiesz...inaczej się rozmawia z chłopakiem, niż z dziewczyną o takich sprawach...To trochę dziwne nie sądzisz?
-Nie, a teraz bierz, co masz zabrać i idziemy dalej.- Odpowiedziałem jej.
-Żal...- Powiedziała cicho, sama do siebie i podeszła do stoiska, po czym zabrało, to co, było jej potrzebne i włożyła do koszyka.
-Mów sobie co chcesz, ale przy mnie masz się niczego nie wstydzić, już o tym rozmawialiśmy.- Pocałowałem ją i poszliśmy dalej.
-Tak, wiem...postaram się.- Odpowiedziała.- Co teraz? Co jest potrzebne tobie?
-Coś do jedzenia i na pewno jakieś słodycze, dla tych idiotów którzy zalegają w moim domu.- Powiedziałem i poszliśmy kupować, a po ok. 30 minutach byliśmy już w drodze do domu.
________________________________________________________________________________

TAK WIĘC DODAŁAM OSTATNIE JAK DLA MNIE ROZDZIAŁY, WIĘCEJ JUŻ TEGO NIE BĘDZIE ALE TO WYTŁUMACZĘ WAM W POŻEGNALNYM POŚCIE...

Rozdział 35

*Oczami Harry'ego*

Doszliśmy do mojego samochodu. Otworzyłem Tessie drzwi, aby weszła do środka.
-Wiesz..Umiem otwierać drzwi sama..- Oznajmiła wsiadając na fotel pasażera. Nie odpowiedziałem tylko obszedłem samochód, siadając za kierownicą. Odpaliłem auto i wyjechałem spod podjazdu.
-Coś nie tak? Dziwnie się zachowujesz...-Spytała po chwili.
-Nie, wszystko okej, czemu miałoby być inaczej?.- Zapytałem.- Zapnij pasy.- Dodałem jeszcze.
-No, nie wiem...jesteś jakiś inny niż do tej pory...- Odpowiedziała i posłusznie wykonała mój rozkaz.
-Inny to znaczy?.- Spytałem lekko zdziwiony, o co jej do cholery chodziło?
-Nie, dobra już nie ważne...- Powiedziała cicho.
-Jak chcesz kocie..- Odpuściłem i skupiłem się na drodze. Po jakichś 20 minutach, byliśmy na miejscu. Czyli pod centrum handlowym. Wyszliśmy z samochodu, a ja go zamknąłem. Tessa podeszła do mnie, a ja złapałem ją za rękę. Weszliśmy do centrum i wjechaliśmy po ruchomych schodach na parter.
-To gdzie najpierw?.- Spytałem ją.
-A gdzie proponujesz?
-Do sklepu z bielizną..haha.- Zaśmiałem się, a ona zrobiła oburzoną minę.
-Nie! Idziemy do H&M!.- Powiedziała i pociągnęła mnie za rękę...no trudno, będę musiał to przeżyć. Weszliśmy do sklepu.
-Myślę, że ty też powinieneś sobie coś kupić. Cały czas chodzisz w tych jednych i tych samych czarnych rurkach..- Zaproponowała Tes, rozglądając się po sklepie.
-Po co mi inne spodnie? Te są dobre..- Powiedziałem i popatrzyłem na siebie.
-Ale przydałby ci się inne.- Odrzekła patrząc na moje spodnie.
-Bo? Co w nich złego?.- Zapytałem patrząc na nią.
-No nie wiem...Może to, że są dziurawe na kolanach?.- Odpowiedziała i dało się słyszeć w jej głosie lekki sarkazm.
-Ehh...Może, ale nie chce mi się przebierać i nie chce mi się szukać, żadnych innych, to nudne..- Powiedziałem marudnie i usiadłem na kanapie w sklepie.
-W takim razie ja ci coś znajdę.- Uśmiechnęła się i podeszła do stojaka z męskimi ciuchami i zaczęła szukać. Po cholerę mi nowe spodnie jak te są jeszcze dobre? Jak się całkiem zniszczą to sobie jakieś kupię, ale przemów to tej dziewczynie...uparta jak osioł. Chodziła między wieszakami i czegoś szukała. Po chwili wróciła z parą spodni. Jedne były czarne, a drugie ciemnogranatowe.
-Proszę, możesz iść i przymierzyć.- Uśmiechnęła się szeroko.
-Nie chcęęęę..- Marudziłem.
-Harry, to dopiero pierwszy sklep, przestań marudzić i idź je przymierz...
-O Boże co ja z tobą mam..- Wymamrotałem i nie chętnie poszedłem do przebieralni. Zdjąłem z siebie stare spodnie i zacząłem przymierzać te czarne. Pasowały idealnie, są bardzo podobne do tych moich starych. Przymierzyłem też, te drugie, ale były za ciasne. Wyszedłem z przymierzalni już w moich spodniach.
-I jak?.- Zapytała Tessa, gdy tylko mnie ujrzała.
-Granatowe są za ciasne, a czarne biorę.- Uśmiechnąłem się lekko.
-Ha, ha! Mówiłam!.- Zrobiła dumną minę, a ja tylko się zaśmiałem.
-No już spokój...Masz coś dla siebie?.- Spytałem.
-Nie, jeszcze niczego nie szukałam...
-No to idź, a ja tu poczekam..- Powiedziałem i z powrotem usiadłem na kanapie. Sprawdziłem jeszcze czy wszystko mam, ale tak. Portfel jest, komórka też...byłoby nie fajnie, gdybym coś tu zostawił i to jest właśnie jeden z powodów, dlaczego nienawidzę się przebierać i przymierzać czegoś. Po chwili przyszła Tes. Miała w rękach słodką spódniczkę z falbankami, na moje oko sięga gdzieś do połowy ud i do tego czarną bokserkę z kotkiem. Miała jeszcze jakieś legginsy z wstawkami.
-Pójdę to przymierzyć..- Oznajmiła i poszła w kierunku przymierzalni.
-Po 5 minutach wyszła stamtąd i pokazała mi się. Miała na sobie tą spódniczkę i włożoną w nią czarną bokserkę. Wyglądała ślicznie.
-Może być?.- Spytała niepewnie.
-Wyglądasz ślicznie kochanie.- Uśmiechnąłem się do niej, a ona się zawstydziła.
-Emm...dziękuje..- Wymamrotała i wróciła do przymierzalni, lecz po chwili znów wyszła. Miała na sobie teraz legginsy z gumowymi wstawkami.
-Pasują mi te legginsy?.- Spytała podchodząc do mnie.
-Tak kocie, masz w nich ładne nóżki.- Zaśmiałem się.
Idź się przebież i chodź do kasy, kupujemy to.
-No, no dobrze Harry, ale ja chcę zapłacić ze swoich pieniędzy. Nie lubię gdy ktoś za mnie płaci, a ty i tak już wydałeś na mnie mnóstwo pieniędzy.- Powiedziała i nieśmiało popatrzyła na mnie.
-Kotku nie sprzeciwiaj się okej? Jesteś moją dziewczyną i mogę ci kupować co zechcę, chcę, żeby było ci ze mną dobrze, więc cicho.- Odpowiedziałem. Chcę za nią płacić, nie ważne czy jej się to podoba czy nie...i tak mam w sejfie grubo ponad 2 miliony i nie mam co z tym zrobić, a tu niedługo zbliża się kolejna akcja, więc trochę zapełnię mój sejf.
-Harryyy...- Jęknęła.- Ja chcę za siebie płacić..- Powtórzyła, ale ja nie zamierzam się na to zgodzić.
-Kotku i tak za ciebie zapłacę, i nie zważam na to, czy ci się to podoba czy nie.- Rzekłem do niej.- No idź się już przebrać, zapłacę i idziemy do następnych sklepów.- Dodałem, a ona westchnęła głośno i poszła się przebrać. Po chwili wróciła z tymi ciuchami.
-Nie miej takiej miny, bo ja i tak postawie na swoim.- Powiedziałem i wziąłem od niej ubrania i poszliśmy do kasy. Zapłaciłem i wyszliśmy ze sklepu.
-Gdzie teraz?.- Zapytała Tessa i popatrzyła na mnie.
-To już zależy gdzie ty chcesz iść..
-No, ale ja się pytam ciebie...ja nie wiem gdzie...
-Dziewczyno masz całą galerię i nie wiesz gdzie chcesz iść? A co chcesz sobie jeszcze kupić?.- Spytałem.
-Tak Harry, właśnie tak, nie wiem gdzie. Ty coś zaproponuj.- Oznajmiła, a ja posłałem jej chytry uśmieszek i pociągnąłem ją za rękę do sklepu z wyzywającą seksowną bielizną. Muszę kupić jej jakiś ładny komplecik.
-H..Harry? Jesteś pewny, że tu chcesz właśnie iść?
-Tak słonko i to specjalnie dla ciebie.- Zaśmiałem się i weszliśmy w głąb sklepu.
-Po co mi to?
-Jesteś seksowna i chcę, abyś coś takiego miała kochanie...w nocy.- Ostatnie słowo, mruknąłem sobie pod nosem.
-O Boże...nie będę w tym chodzić, bo i tak nie miałabym gdzie i kiedy..- Powiedziała cicho i zaczęła patrzeć na mnie, jak wybieram jakiś kostiumik. Sama myśl, jak ona będzie w tym wyglądać mnie podnieca. Były różne typy. Koronkowe, jakieś prześwitujące koszulki, stringi z paseczkami na uda, ładne prawie nic nie zakrywające staniki.
-Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?.- Zapytała uprzejmie jedna z pracownic sklepu.
-Nie, dziękuję, mam nadzieję, że poradzę sobie sam.- Odpowiedziałem jej i popatrzyłem na Tessę, która stała na wejściu sklepu.
-A mogę chociaż zapytać, czego konkretnie pan poszukuje? Ma być to bielizna na jakąś okazję?.- Spytała ponownie.
-Właściwie, to poszukuję czegoś ciekawego dla tamtej dziewczyny.- Pokazałem na Tes, stojącą u wejścia sklepu.- Jest trochę nieśmiała, ale szukam czegoś idealnego dla niej.- Powiedziałem.
-Hymm...no dobrze, a ma być to jakaś wyzywająca, czy może jakaś piękna z koronki?
-Nie wiem, dokładnie, niech może pani poszuka czegoś ciekawego i, żeby było idealne dla mojej księżniczki.- Uśmiechnąłem się.
-Dobrze, niech pan tu chwilkę poczeka.- Powiedziała i podeszła do wieszaków z różnorodną bielizną. W tej samej chwili podeszła do mnie Tes.
-Co kotku?.- Spytałem ją.
-Nic...Masz już to coś?.- Zrobiła trochę dziwną minę.
-Jeszcze nie, ale zaraz tamta pani, coś znajdzie. Będziesz wyglądała idealnie.- Pocałowałem ją krótko w usta. Po chwili przyszła ekspedientka.
-Znalazłam coś takiego, proszę, jakby coś to niech pan mnie woła.- Uśmiechnęła się ciepło i odeszła wręczając mi przy tym trzy komplety bielizny. Jedna miała bardzo skąpy staniczek, stringi i miała satynową narzutkę na to, wszystko było nieskazitelnie białe. Drugi zestaw to czarny koronkowy stanik, który miał jakby różyczki na nim oraz kokardką z doczepianą do niego czarną satynką za pupę, która odsłaniała brzuch i do tego czarne bardzo skąpe stringi, a trzeci komplet miał czarno-biały koronkowy biustonosz i koronkowe majtki, które miały doczepiane paseczki razem z pończochami.
-Harry, jeśli myślisz, że założę cokolwiek z tego, to się grubo mylisz..- Odezwała się Tes.
-Nie. Mylisz się ty, bo ja zamierzam to kupić kochanie.- Uśmiechnąłem się do niej słodko.
-No chyba dla siebie...
-Nie kotku, dla CIEBIE!.- Zaśmiałem się i podszedłem do kasy. Wybrałem ten czarny zestaw. Trochę za niego dałem, ale opłacało się. Wróciłem do Tessy zadowolony zakupem.
-Teraz powiedz mi...kiedy ja niby, będę w tym chodzić, co?
-Dowiesz się w swoim czasie kochanie.- Uśmiechnąłem się i splotłem nasze palce razem.
-A co to ma niby znaczyć? Ja chcę wiedzieć teraz...
-Kotku, jesteś zbyt ciekawska..- Zaśmiałem się i cmoknąłem ją w czoło.
-No i co? Przecież mam do tego prawo. Mam prawo taka być, więc powiedz...
-Koooooocie dowiesz się, ale nie teraz...na razie nic ci nie powiem...gdzie teraz?
-Albo, znając ciebie w ogóle się nie dowiem...i mi jest obojętne, gdzie teraz pójdziemy..
-O, wiem, gdzie teraz możemy iść...chodź!.- Oznajmiłem i pociągnąłem ją za rękę przez długi korytarz, aż na sam koniec galerii. Weszliśmy do takiego, jednego sklepu.
-Co tu zamierzasz kupić?.- Znów zadała ciekawskie pytanie.
-W tym sklepie są bardzo fajne sukienki, które chciałbym ci kupić.- Powiedziałem i weszliśmy w głąb sklepu.
-Ahaaa..Typu takiego czegoś na przykład?.- Powiedziała i zabrała z wieszaka jedną fajną sukienkę i pokazała mi na nią. Wiem, że ona nie lubi sukienek, i nie lubi w czymś takim chodzić, ale będzie musiała się przyzwyczaić. Już nie będzie tak często chodzić w spodniach.
-Tak kotku, najpierw znajdziemy ci jakąś, ładną koszulkę nocną, a potem jakieś sukienki, w których będziesz chodzić na co dzień. I tak od razu ci mówię, że będziesz się powoli odzwyczajać od spodni...nie będziesz już tak często w nich chodzić.- Powiedziałem i zacząłem przebierać w wieszakach, poszukując czegoś ciekawego.
-Co?! Dlaczego? Nie mogę chodzić w spodniach?
-Ja ci nie zabraniam w nich chodzić, po prostu mówię, że nadchodzi już lato i chcę cię widzieć w sukienkach..- Powiedziałem i pokazałem jej na jedną śliczna sukienkę. Była słodka, bo miała jakby spódniczkę i bluzeczkę złączone razem i była fajnie obcisła. Idealna.
-Ale w krótkich spodenkach nie mogę nawet?.- Zapytała przypatrując się sukience.
-Pomyślę nad tym, a teraz leć to przymierz..- Podałem jej ubranie. Posłusznie zabrała ode mnie ciuch i poszła przymierzać. Chyba niezbyt jej się chciało..poznałem to po jej minie. Ale trudno, sama zaproponowała zakupy. Poszedłem na inne stoisko z wieszakami i zobaczyłem seksowną koszulkę nocną. Była z koronki na delikatnych ramiączkach, przy dekolcie miała kokardkę. Pod  nią nie można było dać stanika. Była czarna, a po środku na brzuchu miała delikatny niebieski materiał. Na samym dole miała koronkę, prawie niewidoczną i raczej nie sięgała niżej niż za pupę, do tego były fajne seksowne majteczki. Cholera to jest takie cudne, nie ma biorę to i nawet ni obchodzi mnie, że kosztuje ponad 4 stówy. Po chwili przyszła Tessa w sukience, którą kazałem jej przymierzyć. Stanęła na przeciwko mnie. Widoki? Genialne.
-Wyglądasz cudownie Tessa.- Podszedłem do niej i spoglądnąłem na nią od góry do dołu.- Jesteś idealna kochanie.- Pocałowałem ją i po skończeniu pokazałem jej koszulkę nocną.
-Będziesz w tym spać kochanie, to twoja nowa piżamka.- Uśmiechnąłem się szeroko.
-Wcale nie jestem idealna...I co? To jest piżama? To nawet nie podobne do tego.- Popatrzyła się krzywo na połyskujący materiał.
-Tak kochanie to jest piżama i ty będziesz w niej spać i jesteś idealna, dla mnie zawsze.- Oznajmiłem.- Idź się przebież, bierzemy tą sukienkę i tą piżamę, a ja jeszcze czegoś poszukam..
-Nie, nie będę w czymś takim spać.- Powiedziała pod nosem, ale i tak to usłyszałem.
-Będziesz kochanie.- Powiedziałem głośniej i zająłem się szukaniem czegoś.
-Nie zmusisz mnie..- Powiedziała jeszcze i weszła do przebieralni.
-Możesz się zdziwić.- Mruknąłem pod nosem. Nie znalazłem już nic ciekawego, więc podszedłem pod przebieralnie i czekałem na Tes. Gdy wyszła wziąłem od niej sukienkę i poszedłem do kasy. Tessa poszła za mną.
-Harry dziwnie się czuję, jak za mnie płacisz...ja tak nie chcę...
-Jesteś moja. Teraz ja za ciebie będę płacić. Zrobię dla ciebie wszystko co chcesz i przestań tak myśleć..
-Ale Harry...ja ci oddam te pieniądze..
-Nie, nie ma mowy i koniec tematu.- Rozkazałem. Tessa spuściła wzrok i już się nie odezwała.
-Płaci pan 565 funtów.- Powiedziała kasjerka, a Tessa zrobiła wielkie oczy. Wyciągnąłem portfel i już go otwierałem, aby wyciągnąć pieniądze i zapłacić, lecz ręka Tessy mnie zatrzymała.
________________________________________________________________________________






Nie patrzcie na Hazze tylko na jego spodnie bo takie sobie kupił :D

Spódniczka kupiona w pierwszym sklepie.

Bokserka kupiona w pierwszym sklepie.

Legginsy kupione w pierwszym sklepie.

To jest ta skąpa bielizna, którą kupił Harry.

To jest ta obcisła sukienka

I ostatnie, to ta piżamka :D

Rozdział 34

*Oczami Tessy*

Kąpiel z Harrym była na prawdę niesamowita. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Było super! Wracając do tematu....właśnie miałam myć jego krocze, gdy okazało się, że cały czas podglądał! Oszust! Widział wszystko! Nie ważne...popatrzyłam na niego jeszcze raz. Tym razem miał zamknięte oczy. Mogłam kontynuować swoje zadanie. Wzięłam i wylałam sobie na rękę jeszcze trochę płynu i roztarłam to. Włożyłam je pod cieplutką wodę i zaczęłam myć okrągłymi ruchami jego podbrzusze, chude uda, a na koniec zostawiając sobie jego męskość, która była na prawdę niesamowitych rozmiarów. Objęłam palcami jego penisa i zaczęłam ruszać nadgarstkiem w górę i w dół, słyszałam jego ciche jęki, które starał się powstrzymywać. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie przestawałam jednak robić swojego. Można powiedzieć, że go ''masowałam''. Po paru minutach skończyłam, lecz okazało się, że chyba mocno go podnieciłam, bo jego członek był w zwodzie. No trudno, wzięłam balsam, ten kokosowy i zaczęłam znów go ''masować'' lecz tym razem to chyba robić mu dobrze... Jęczał coraz głośniej. Chciałam jak najszybciej to skończyć, bo nie wiadomo jakby to mogło się skończyć... Zaczęłam wcierać balsam, w jego tors, brzuch i na końcu plecy. Usiadłam mu na udach, co nie było zbyt komfortowe, bo byliśmy nadzy. Zaczęłam się mu przypatrywać. Jego przystojna twarz, mokre loki, dołeczki w policzkach i te jego umięśnione ciało...ahhh...On jest cudowny. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam w usta. Nie trwało to jednak długo, bo zrozumiałam co zrobiłam. Podnieciłam go...znowu...Zeszłam z niego, a on momentalnie otworzył te swoje zielone oczy i popatrzył na mnie.
-Ej kochanie, a było tak cudownie...- Powiedział i złapał mnie za tyłek z powrotem przyciągając mnie do siebie. Styknął nasze czoła, a ja zatraciłam się w zieleni jego pięknych oczu.
-Harry...Ja...Ty....Masz piękne oczy...- Powiedziałam lekko speszona, a on uśmiechnął się lekko ukazując swoje dołeczki.
-Dzięki, a ty cała jesteś piękna, księżniczko...- Uśmiechnął się szerzej i mocno mnie pocałował. Nagle coś nacisnęłam i włączył się hydromasaż, który Harry wcześniej wyłączył. Zaśmiałam się i położyłam na drugiej stronie wanny, relaksując się biczami wodnymi.
-Te oczy...te usta...te włosy...te..- Przerwałam mu.
-Harry, co ty tam mruczysz pod nosem?.- Zapytałam z ciekawością. To było trochę dziwne.
-Nic słonko, tylko cie kocham.- Wyszczerzył do mnie te swoje białe jak perły ząbki. Zaśmiałam się lekko. Popatrzyłam na swoje dłonie. O Boże...
-Harry, myślę, że powinniśmy już wyjść, bo moje dłonie są tak pomarszczone, że wyglądam jak jakaś stara babcia. To nie jest fajne...- Oznajmiłam i ostrożnie, ale powoli wyszłam z wanny i owinęłam się kremowym ręcznikiem.
-Dobrze kocie..- Powiedział i wstał. Wyszedł z wanny i wziął pilota od hydromasażu, miałam okazję mu się poprzyglądać. Jemu całemu. Widok jego nago, był niezwykle podniecający, a to, że dotykałam go tam, gdzie zwykle nie dotyka się, żadnego faceta, jeszcze bardziej poprawił mi humor. Gdy spuścił wodę, to odwrócił się do mnie, wziął ręcznik i zawinął go sobie na biodrach, a ja fuknęłam cicho, że zabrał mi takie widoki. Odgarnęłam moje mokre włosy na prawe ramie. Schyliłam się, by podnieść z ziemi moje ubrania, które przedtem zostawiłam, właśnie na podłodze. Podniosłam je i położyłam na blacie obok umywalki. odwróciłam głowę w stronę Harry'ego, który gapił się na mnie z dziwnym uśmieszkiem. O co chodzi? A no tak...Przecież się schylałam...Ohh...On wykorzystuję każdą sytuację.
-Nie patrz się tak na mnie, jakbyś chciał mnie zjeść...- Zaśmiałam się. Podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
-Kocham cie koteczku.- Wyszeptał i cmoknął mnie w mokrą głowę.
-Dlaczego koteczku? Lubisz kotki czy coś?.- Spytałam go patrząc na niego z lekkim zaciekawieniem.
-Tak lubię kotki, są słodkie, tak jak ty.- Uśmiechnął się i pocałował mnie krótko w usta.
-Ja też je uwielbiam, są takie malutkie i w ogóle...- Uśmiechnęłam się do niego, co oddał. Harry nagle rozwiązał mój ręcznik i wziął go w ręce. Zaczął delikatnie wycierać moje ciało, a ja tylko pisnęłam zaskoczona. Gdy już to zrobił, wziął moje ubranie z blatu i zaczął ubierać na mnie. Najpierw wziął mój czarny stanik i ostrożnie założył i zapiął. Był uśmiechnięty i zadowolony...Następnie, wziął majtki i założył mi je powoli, a ja cały czas przyglądałam się jego ruchom. Później chwycił w ręce moją czarną prześwitującą koszulę i ubrał.
-Harry, pod to był podkoszulek, wszystko prześwituje...- Oznajmiłam.
-I tak ma być. Tak jest lepiej.- Odpowiedział i ubrał na mnie moje szare, jeansowe, krótkie spodenki.
-Harry, jest dzień, jak ja niby będę w tym chodzić? A jak ktoś przyjdzie?.- Zapytałam.
-Nie martw się kochanie. Tak jest super. Dla mnie to widok idealny.- Cmoknął mnie w policzek. No okey, ja jestem już ubrana, tylko muszę wysuszyć włosy, a on nadal stoi w samym ręczniku i nadal mokry.
-A jak przyjdą chłopaki? Co w tedy będzie? Będą się na mnie gapić...- Powiedziałam niby ''obrażonym'' głosem.
-Nie przyjdą...Lou jedzie poza Londyn razem z Liam'em, w jakiejś ważnej sprawie, a Zayn i Niall idą do jakiegoś klubu striptizerskiego . Będziemy sami..- Odpowiedział i wziął drugi ręcznik i zaczął się wycierać.
-Oni? Do klubu? Hahah..- Zaśmiałam się, ale po chwili przestałam. Oni do takiego klubu? Taa...już to widzę..
-A Natalie? Jak ona przyjdzie?
-Natalie to nie wiem, ale wspominała coś wczoraj, że ma mieć jakieś praktyki w szpitalu czy coś.- Powiedział w ręcznik, bo akurat wycierał włosy.
-Aha...no to dobrze..- Odrzekłam, a on odłożył ręcznik na bok.
-Ale jak ktoś przyjdzie, to będzie twoja wina.- Ostrzegłam go i dałam mu pstryczka w nos.
-Ej, nie pozwalaj sobie.- Pogroził i zaśmiał się.
-Niby na co?.- Zadałam mu pytanie i oparłam się lekko o ścianę, nie odrywając od niego wzroku.
-Na pstrykanie mnie w nos, nie lubię tego..- Odpowiedział i zaczął wycierać swój tors i brzuch. Wyglądał seksownie.
-Co w tym takiego złego, co?
-Nie ma w tym nic złego, ale nie lubię, jak ktoś mi tak robi..- Oznajmił. Rozplątał ręcznik na biodrach i zaczął wycierać "te dolne partie ciała". Cały czas mu się przyglądałam.
-Um...no właśnie..Przynajmniej wiem, że tego nie lubisz i będę mogła to kiedyś wykorzystać.- Powiedziałam i powąchałam moje włosy, które ładnie pachniały.
-Harry? Dlaczego, włosy pachną mi truskawką?.- Spytałam.
-Bo mam taki szampon? Sorry nie miałem innego...- Zaczął się słodko tłumaczyć. Po chwili ubrał bokserki i jakieś dresy.
-Nie musisz mi się tłumaczyć, lubię truskawki...Przypominają mi mój dom i rodzinę. Nie wiem dlaczego...- Harry nic nie powiedział tylko spuścił wzrok i uśmiechnął się nerwowo. Ubrał jeszcze koszulkę i ciągnąc mnie delikatnie za rękę, wyszliśmy z zaparowanej łazienki.
-Gdzie idziemy?.- Zapytałam, a on popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem. O co chodzi?
-Muszę ci coś dać...a raczej oddać..- Oznajmił, gdy weszliśmy do salonu.
-Usiądź i zamknij oczy.- Poprosił, a ja zrobiłam co chciał. Po chwili poczułam coś zimnego na dekolcie.
-Możesz otworzyć oczy.- Powiedział i wziął mnie na kolana tak, że siedziałam na nim okrakiem. Popatrzyłam na szyję, wisiał na niej ten naszyjnik, który zerwałam w napływie złości na Harry'ego i resztę.
-Dziękuję Harry i przepraszam, że go zerwałam, on jest taki drogi i piękny...na prawdę przepraszam.- Powiedziałam cicho, a małe łzy zamajaczyły w moich oczach,
-Kotku nie płacz, to nic takiego, był tylko przerwany łańcuszek i wymieniałem w nim brylanciki które wypadły, chodź nie wiem jak to zrobiłaś, ale wypadły. Nie płacz proszę.- Ucałował mój polik, a ja dostałam prawię zawału, kiedy powiedział, że musiał wymieniać w nim brylanty.
-Gdzie go znalazłeś?.- Spytałam i wzięłam łańcuszek w palce oglądając go.
-W starym parku, jak cię szukaliśmy. Leżał na trawie, koło jakichś maszyn..- Lekko się uśmiechnął.
-Jak go tam zobaczyłeś?
-Świecił się w słońcu, brylanciki iskrzyły się i odbijały światło.- Cmoknął moje usta.
-No tak..- Przytaknęłam i zeszłam z jego kolan. Nie było mi za wygodnie.
-Harry? Zabierzesz mnie na zakupy? Chciałabym sobie kupić jakieś ciuchy...proszę.- Zrobiłam maślane oczy do niego.
-Jasne, że tak. Muszę kupić ci jakieś seksowne ciuchy..- Powiedział z chytrym uśmieszkiem.
-Co? Dlaczego takie? Nie mogą być normalne?.- Zapytałam zirytowana.
-Nie kotku, idź się zbieraj, ja też zaraz przyjdę się przebrać i jedziemy.- Odpowiedział i wstał z kanapy.
-No...już myślałam, że będziesz kazał mi jechać w tej koszuli...
-Nie...Nie wypuszczę cię tak do innych. Ten widok jest zarezerwowany tylko dla mnie.- Zaśmiał się.
-Chodź idziemy się przebrać.- Kierował się w stronę schodów, a ja za nim.
-W co mam  się ubrać? Nigdy nie mogę się zdecydować...- Oznajmiłam idąc za nim. Nie odpowiedział. Weszliśmy do jego sypialni, a on od razu się przebrał. Czarne rurki, biała koszulka i czarne trampki. Ja stałam i się mu przyglądałam.
-Na co czekasz Tes? Ubieraj się.- Rozkazał.
-Nie wiem, co mam założyć..- Odpowiedziałam niewinnie i usiadłam zrezygnowana na jego łóżku.
-Ale masz problemy..- Westchnął i zaczął wyciągać coś z szafy. Po chwili podał mi różowe rurki, białą bokserkę i zielone trampki.
-Emm dzięki..- Podziękowałam zawstydzona i zaczęłam się przebierać. Harry cały czas się na mnie gapił.
-Nie gap się tak na mnie, to dziwne uczucie...- Powiedziałam ubierając spodnie.
-Jesteś moją dziewczyną, mogę się gapić.- Odpowiedział i się zaśmiał. Po chwili się ubrałam i zeszliśmy na dół.
-Zaczekaj tutaj, zaraz przyjdę..- Poprosił i poszedł gdzieś w głąb domu.

*Oczami Harry'ego*

Wszedłem do skrytki, do ''tego pokoju''. Otworzyłem sejf i wyjąłem z niego 3 tysiące. Może tyle jej wystarczy. Po wyjęciu kasy, zamknąłem sejf na kod i wróciłem do Tes, przeliczając kasę.
-Wystarczą ci 3 tysiące prawda?.- Zapytałem.
-Co? 3 tysiące?! Chyba żartujesz! Po co, aż tyle kasy? To o wiele za dużo.- Powiedziała zdziwiona na ilość kwoty.
-Nie marudź...mam myśleć, że wystarczy? Bo jak coś to mogę się wrócić po więcej..- Popatrzyłem na nią z zapytaniem.
Nie, nigdzie nie pójdziesz. Wystarczy, to, aż za dość..
-Spoko to idziemy..- Odpowiedziałem i wyszliśmy z mojego domu, uprzednio go zamykając.
_________________________________________________________________________________







piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 33

OSTRZEGAM KAWAŁEK +18!


*Oczami Harry'ego*

Po godzinie drogi powrotnej, dojechaliśmy do domu. Tessa siedziała mi na kolanach, a jak mieliśmy wysiadać z auta, to skapnąłem się, że zasnęła. Wziąłem ją ostrożnie na ręce, podziękowałem reszcie i wszedłem do domu. Położyłem ją delikatnie na kanapie w salonie i poszedłem po jakiś koc. Gdy wróciłem, to ostrożnie nim ją opatuliłem. Uśmiechnęła się przez sen. Ona jest taka słodka. Poszedłem zamknąć drzwi na klucz, aby po obudzeniu się, nie uciekła. Gdy już to zrobiłem, wróciłem z powrotem do salonu. Ona jest taka śliczna i moja. Nie mogę jej stracić! Jest najważniejsza w moim życiu.. Nigdy nie pozwolę jej odejść. Jest moja i tylko moja, na zawsze. Położyłem się obok niej i nakryłem kocem. Tessa natychmiastowo wtuliła się we mnie i lekko uśmiechnęła pod nosem. Przytuliłem ją bardziej do siebie. Chcę czuć jej bliskość. Dobrze, że śpi, bo inaczej nie chciałaby mnie nawet dotykać i cały czas krzyczałaby, że chce odejść... Po parunastu minutach takiego leżenia i wpatrywania się w nią zasnąłem.

                                                    *Następny dzień*

Obudziłem się rano, nie wiem, która była godzina. Zobaczyłem, że miejsce obok mnie było puste. Nie było Tessy. Cholera, a jak uciekła?! Nie...przecież zamknąłem drzwi. Na szczęście...Poszedłem jej poszukać po całym domu, ale jej nie znalazłem...gdzie ona jest?
-Tessa?.- Zawołałem.
-Tessa gdzie jesteś? Tessa!.- Nagle usłyszałem jakiś huk. Chyba jest w sypialni. Pobiegłem tam i zobaczyłem, że jest na balkonie.
-Tessa! Co ty robisz?!.- Krzyknąłem, wchodząc na mój ogromny balkon. Ona była po drugiej stronie barierki.
-Nie podchodź!.- Krzyknęła do mnie.
Tessa nie rób tego! Wróć tu do mnie! Tessa kocham cię! Błagam nie rób głupot!.- Gadałem jak najęty, strasznie się bałem.
-Nie!.- Odkrzyknęła mi i wystawiła lekko nogę za kant końca balkonu.
-Tessa, nie!.- Krzyknąłem i podszedłem bliżej niej.
-Nie zbliżaj się Harry!
-Tessa, proszę nie rób tego!.- Krzyknąłem bezradnie.
-Nie zabronisz mi! Nie chcę tu być! Najlepiej by było, gdybym was nigdy nie poznała! Nie musiałabym tego teraz robić!
-Tessa, błagam, chodź tu do mnie.- Miałem już łzy w oczach. Odwróciła się do mnie tyłem. Mam okazję do niej podejść. Cicho podszedłem do niej i szybko złapałem za biodra, przyciągając do siebie.
-Zostaw mnie!.- Znów zaczęła krzyczeć.
-Nie! Nie puszczę cie i nie pozwolę, żebyś się zabiła!.- Powiedziałem głośno i podniosłem ją, przeciągając przez balustradę.
-Wcale nie chciałam się zabić! Chciałam uciec...
-Niby jak co? Przez spadanie z balkonu?.- Zapytałem wkurzony.
-Skakanie! Nie miałam innej ucieczki! Oczywiście musiałeś wszystko pozamykać, tak, żebym nie wyszła!.
-Musiałem, bo nie chcę, abyś ode mnie uciekła! Nie chcę, abyś odeszła ode mnie, bo cie cholernie kocham!.- Odpowiedziałem zdenerwowany.
-No jasne wcale nie musiałeś! A teraz mnie puść!.- Również się wkurzyła.
-Nie.- Odwróciłem ją do siebie i mocno wpiłem się w jej usta. Co mnie zdziwiło oddała pocałunek. Całowaliśmy się tak namiętnie, przez parę minut i z niechęcią zakończyłem, ten cudny moment.
-Dlaczego po prostu nie pozwolisz mi odejść? Ja muszę odpocząć...Dla mnie za dużo się teraz dzieje.- Powiedziała lekko zmieszana.
-Bo cie kocham Tes, bardzo cie kocham.- Odpowiedziałem i przytuliłem ją do siebie.
-Ja...ja też cie kocham...ale myślę, że powinnam na chwilę odpocząć, to dla mnie za dużo...
-Odpocząć? Ale jak? Co masz na myśli kochanie?.- Spytałem.
-Nie wiem..
-Ehh...- Westchnąłem i wziąłem ją na ręce wchodząc do ciepłego pokoju. Położyłem się z nią na łóżku i zacząłem kreślić jakieś wzory na jej plecach.
-Co ty robisz?..
-Nic kochanie.- Uśmiechnąłem się.
-Przecież widzę i czuję..
-Śpij kochanie, jesteś zmęczona..- Cmoknąłem ją w usta.
-Dopiero się obudziłam, nie jestem zmęczona...
-To co chcesz robić?- Spytałem.
-Nie mam pojęcia, a ty?.- Spojrzała na mnie.
-Zrobię wszystko, co ty będziesz chciała, więc nie wiem..- Odpowiedziałem.
-To mnie stąd wypuść..
-Wszystko oprócz tego..- Powiedziałem szybko.
-Tak się nie bawię..
-No to peszek, kocie, bo cię stąd nie wypuszczę..
-Foch.- Pokazała mi język.
-Z przytupem?.- Zaśmiałem się i przytuliłem ją. Odwzajemniła uścisk. Położyłem się na niej tak, że miałem ręce i nogi po obu stronach jej ciała. Zacząłem ją całować, a ona ochoczo to oddawała. Całowaliśmy się namiętnie i ta słodka chwila mogłaby trwać wiecznie. Jej cudowne usta, które uwielbiam. Zaczęła błądzić rękami po moich plecach, co mnie podniecało.
-Harry..- Przerwała nagle.
-Hymm...- Wymruczałem w jej szyję, którą aktualnie całowałem.
-Lepiej już przestańmy...
-Ymm...czemu?.- Przygryzłem delikatnie jej skórę, którą polizałem i chuchnąłem zimnym powietrzem. Malinka tak pięknie przyozdabiała jej bladziutką skórę.
-Dobrze wiemy, jak to się ostatnio skończyło...i czy...czy ty mi zrobiłeś malinkę?.- Zapytała głośniej.
-Może...- Mruknąłem jej do ucha seksownym głosem.
-Kocham cię Tes, i błagam powiedz mi kiedy będziesz gotowa, bo ja już nie wytrzymam.
-Nie powiem ci..- Oznajmiła z dziwna, ale słodką miną.
-Tessa...- Jęknąłem żałośnie. Kurwa ja tu mam ochotę, a ona nic...Przez dobre 5 miesięcy nie uprawiałem seksu i jest coraz gorzej. Już sam sobie muszę robić dobrze, bo inaczej bym zwariował.
-Coo?.- Zapytała.
-Ehh...nic..- Zrezygnowany zszedłem z niej i położyłem się obok.
-Jak chcesz..- Odpowiedziała krótko. Nie powiedziałem już nic, ale najgorsze jest to, że czułem erekcję, która utworzyła się w moich spodniach, a ja nie wiedziałem jak to ukryć. Na szczęście Tessa odwróciła się do mnie tyłem. Przysunąłem ją do siebie blisko, tak, że nasze ciała się stykały.
-Emm Harry? Nie chcę być nie miła, ale chyba masz mały problem...w twoich spodniach.- Powiedziała speszona, a ja się zaśmiałem.
-To przez ciebie, to ty tak na mnie działasz i nic na to nie poradzę, kochanie.- Wyszeptałem jej do ucha.
-No chyba nie...możesz na to poradzić. Wypuść mnie stąd.- Powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
-Nigdy kotku....kocham cie i nie zamierzam stąd wypuszczać.
-Dlaczego? Nie będę tu z tobą siedzieć do końca życia.- Powiedziała stanowczym głosem.
-Czekaj, czekaj, to teraz chodzi ci o to, że nie chcesz tu, czyli w tym domu być, czy...czy ty nie chcesz, być ze mną?.- Spytałem cicho.
-Hej! Nie o to mi chodzi!
-No to o co, bo nie rozumiem...zrywasz ze mną?.- Zapytałem z przerażeniem.
-Nie i nie ważne o co mi chodzi.- Odpowiedziała.
-Tessa...powiedz..- Proszę cicho.
-O nic mi nie chodzi. Czy to takie ważne? O nic. Nic...- Oznajmiła a mi ulżyło, że nie chce robić nic wobec mnie.
-Emm no...o..okey.- Wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi, po chwili je otwierając.
-Gdzie idziesz?.- Zapytała.
-Idę się wykąpać..- Spuściłem głowę w dół i zobaczyłem dość duże wybrzuszenie w moich spodniach.
-Ale wiesz? Ty idziesz ze mną, to jest ta mała kara, którą miałem ci dać. Ostatnio jej nie spełniłaś, więc idziesz ze mną.- Powiedziałem głosem, nie cierpiącym sprzeciwu. Ona popatrzyła na mnie przestraszona.
-O nie, nie, nieee..- Pokiwała palcem.- Nigdzie nie idę, żadnej kary, żadnej kąpieli!
-Kochanie? A chcesz się przekonać? Wczoraj lekko przesadziłaś i prawie nasłałaś na mnie ochronę, więc teraz ładnie weźmiesz czyste ubrania, a ja idę naszykować kąpiel. Gdy cie zawołam, to masz przyjść i bez sprzeciwów, dobrze ci radzę!.- Pogroziłem i wyszedłem z pokoju zostawiając tam Tessę. Wszedłem do największej łazienki i napełniłem wannę gorącą wodą, dolałem jakichś płynów i płatków koloryzujących wodę i tych do kąpieli, tak, że wszystko było idealnie, zapaliłem kilka świeczek i wszystko było gotowe. Zdjąłem z siebie ubrania i zostałem w samych bokserkach i z dużym wybrzuszeniem w nich, normalnie były za cisnę. Teraz brakowało tylko Tes. Po chwili moje kochanie weszło do łazienki. Z wrażenia, przynajmniej tak mi się wydawało, stanęła w drzwiach. W ręku trzymała ubranie i rozglądała się po pomieszczeniu. No tak, w tej łazience jeszcze nie była.
-Ła...ładnie tu..- Powiedziała nie pewnie.
Nawet, a teraz rozbieraj się i zapraszam do kąpieli.- Powiedziałem uśmiechnięty i wskazałem na parującą i pięknie pachnącą wodę w wannie. Cieszę się, że ta wanna ma hydromasaż, będzie cudownie.
-Harry, ale ja nie...nie mogę...nie chcę..- Oznajmiła cicho z lekkim strachem.
-Już widziałem cie nago, nie masz się czego wstydzić...i czego się boisz kochanie? To, żadna krzywda, rozbieraj się i chodź..- Powiedziałem z uśmiechem. Ona nie chętnie ściągnęła bluzkę i spodnie. Została w samej bieliźnie, której najwyraźniej nie miała zamiaru ściągać. Popatrzyłem na nią...Boże jakie ona ma ciało!.
-Nie wiem, ale się boję..- Powiedziała podchodząc ostrożnie do mnie.
-To przestań kochanie.- Wyszeptałem jej do ucha, bo była już przy mnie. Objąłem ją ramionami i powoli odpiąłem zapinkę jej stanika.
-N..nie! Nie ściągaj!...- Poprosiła, zabierając moje ręce z jej ciała i przytrzymując odpięty stanik.
-Przestań kocie..- Powoli odsunąłem jej ręce i zdjąłem całkowicie jej biustonosz. Jej piękne krągłe piersi, były idealne. Tessa, natychmiastowo chciała się zakryć, ale nie pozwoliłem jej na to, łapiąc jej nadgarstki. Pocałowałem ją w usta, aby się rozluźniła i złapałem w moje ręce jej piękne piersi.
-Harry! Zostaw mnie!.- Krzyknęła.
-Kochanie to ty przestań, dlaczego tak bardzo nie chcesz mojego, dotyku? Co ja ci zrobiłem, że mnie tak odrzucasz?.- Spytałem i spojrzałem jej głęboko w oczy. Wiedziałem, że się nie boi, ani nic, tylko po prostu się wstydzi, i to, aż normalnie widać po jej różowych polikach.
-Nie chcę, żebyś mnie tak dotykał i nie odrzucam cię przecież...
-A czy przypadkiem krzyczenie "Harry! Zostaw mnie! Nie dotykaj" nie jest odrzucaniem? Bo mi się wydaję, że jest. Po prostu się rozluźnij i chodź bo woda stygnie.- Cmoknąłem ją w usta, potem zjechałem na szyję i dekolt, całując jej jedną i drugą pierś. Zahaczyłem palcami o jej majtki i pociągnąłem w dół, ściągając je z niej. Zapiszczała i uderzyła mnie w ramie, a ja się tylko zaśmiałem.
-Dla mnie to  nie jest odrzucanie.- Odrzekła i powoli weszła do wody. Miałem okazję pogapić się na jej cudowne nagie ciało, przez chwilę. Tessa patrzyła na mnie. Ściągnąłem moje bokserki i ukazałem moją męskość, która była w pełnej erekcji. Tessa zrobiła niewyobrażalnie duże oczy na mój widok. Zacząłem się cicho śmiać pod nosem. Odwróciła szybko wzrok siedząc na jednym końcu wanny. Podkuliła nogi pod brodę, tak, że już nie miałem widoku na jej piersi. Zrobiła to specjalnie!. Powoli również wszedłem, do mojej dużej wanny. Usiadłem za nią i przyciągnąłem ją do siebie, tak, że musiała się wyprostować. Trzymałem ją w talii i masowałem jej płaski brzuszek. Po chwili włączyłem hydromasaż i wróciłem do poprzedniej pozycji. Tessa przymknęła oczy i położyła głowę na moim ramieniu. Widać, że się rozluźniła, cieszyłem się, że było jej dobrze. Przeniosłem rękę wyżej i zacząłem zataczać małe kółeczka na jej sutku. Westchnęła w odpowiedzi, co uznałem jako zgodę na dalsze ruchy. Zacząłem delikatnie całować ją po karku i szyi. Szedłem coraz wyżej, aż dotarłem do jej słodkich, malinowych ust. Mocno się do nich ''przyssałem''. Po chwili odwzajemniła mój mocny pocałunek. Nie przerywając tego, położyłem ręce na jej brzuchu i zacząłem jechać nimi raz do góry, a raz w dół. Po chwili dotknąłem jej piersi. Palcami uszczypnąłem jej sutki, na co jęknęła prosto w moje usta. Zjechałem jedną ręką niżej i zacząłem masować jej dolne partie ciała między udami. Cały czas się całowaliśmy. Jedną ręką pieściłem jej piersi, a drugą jej wejście. Jęczała moje imię w moje usta. Niespodziewanie przerwała tę chwilę.
-Harry, ja nie chcę...mieliśmy się myć...- Powiedziała szeptem.
-Oh, Tes...dlaczego? Przecież nie robimy nic złego, a tobie się podoba.- Mruknąłem w jej usta. Wziąłem jej rękę i powiodłem na mojego już boleśnie twardego penisa. Oplotłem jej palce wokół mojej męskości.
-Harry..- Jęknęła głośno.- Co ty robisz?.
-Poruszaj..- Powiedziałem ciężko. To zajebiste uczucie. Po chwili delikatnie zrobiła to co chciałem.
-Harry, nie..
-Ough...Tessa, mocniej..- Jęknąłem głośno i odchyliłem głowę do tyłu. Jej ręka sprawnie poruszała się raz do przodu, a raz do tyłu. W tej chwili nic więcej mi do szczęścia, nie było potrzebne. Po paru minutach poczułem, że dojdę. Było mi tak cholernie dobrze. Nagle Tessa przestała robić mi dobrze. Nie wiem dlaczego.
-Tessa.- Jęknąłem żałośnie. Czułem się strasznie. Jeszcze chwila, a bym doszedł!
-C...co?.- Spytała nie pewnie.
-Tessa, błagam nie przestawaj...za..zaraz dojdę..- Powiedziałem i jęknąłem, gdy znów zacisnęła palce na moim członku. Wciągnąłem gwałtownie powietrze, gdy potarła kciukiem główkę mojego penisa. To było już za dużo, doszedłem z głośnym jękiem i wypuściłem moje nasienie. Położyłem głowę na brzegu wanny, ciężko oddychając i powoli dochodząc do siebie po mocnym orgazmie.
-Wszystko w porządku Harry?.- Zapytała przerażona, a ja się uśmiechnąłem.
-Tak, jest zajebiście.- Odpowiedziałem szczęśliwy. miałem przymknięte powieki i było ekstra. To najlepszy orgazm w moim, życiu i oby było takich więcej. Otworzyłem powoli oczy. Tessa powoli zaczęła się myć.
-Kotku, dlaczego myjesz się sama?.- Spytałem ją.
-A dlaczego nie?
-Bo nie. Zostaw, ja to zrobię.- Rozkazałem i wylałem sobie na ręce żel do mycia i zacząłem go wcierać w ciało Tesski.
-Harry, ja chcę sama...
-Nie sprzeciwiaj się..- Bąknąłem i dalej ją myłem. Od ramion, po jej piękne piersi, brzuszek, nogi i jej inne miejsca. Spłukałem z niej pianę i wtarłem w nią balsam kokosowy, oraz umyłem jej włosy, mocno pachnącym szamponem truskawkowym. Gdy już ją umyłem i była czyściutka, to odwróciła się do mnie z małym, przebiegłym uśmieszkiem. Niezbyt wiedziałem co jej chodzi po głowie.
-Harry, zamknij oczy.- Poprosiła słodko.
-Po co? Co ty chcesz zrobić?.- Zapytałem podejrzliwie.
-Teraz ja chcę cię umyć, ale musisz zamknąć oczy.- Odpowiedziała.
-No dobrze...- Powiedziałem niechętnie. Dziwnie się czułem. Nie jestem zbytnio przekonany, że ona chce mnie umyć...Zamknąłem powoli oczy, ale nie do końca. Przymrużyłem je. Widziałem wszystko. Widziałem, że wzięła żel do mycia i wycisnęła trochę na rękę. Rozsmarowała to sobie i po chwili przyłożyła ręce do moich barków, delikatnie je masując, zjechała trochę niżej i zahaczyła o moje sutki i zaczęła masować mój brzuch na co jęknąłem cicho. Powoli kierowała się w dół mojego ciała. Popatrzyła na mnie kątem oka i zobaczyła, że nie zamknąłem oczu.
-Harry! Podglądasz!
-Nie, no co ty.- Szybko je zamknąłem.
-Tak widziałam! Okłamałeś mnie!.- Krzyczała jak małe dziecko, co było słodkie.
-Okey, okey, już zamykam proszę..- Powiedziałem trochę głośniej i tym razem całkowicie zamknąłem oczy.
_________________________________________________________________________________


Hejka :D Mamy nadzieje, że rozdział się spodoba i liczymy na miłe opinie. :D
+jest nam trochę przykro, że liczba komentarzy znów zmalała, ale cóż...
Lilka i Majka.


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 32

*Oczami Harry'ego*

Tessa popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła. Karuzela zaczęła się kręcić, więc odwróciła się z powrotem do Natki. Po chwili cała karuzela zaczęła coraz szybciej i wyżej się kręcić. Ludzie piszczeli i krzyczeli, a ja z Louisem zaczęliśmy się z nich głośno śmiać. Usłyszałem śmiech Tessy. Przynajmniej teraz się nie boi i dobrze. Kilkanaście minut kręcenia kiedyś musiało się skończyć. Zeszliśmy z karuzeli i usiedliśmy na ławkach przypominających krowy. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmyślać na co teraz iść. Tessa nadal śmiała się z Natalie. Nikt nie wiedział o co im chodzi. Wziąłem Tessę na kolana.
-Z czego się tak śmiejecie?.- Zapytałem. Chłopaki też byli bardzo ciekawi. Dziewczyny nie przestawały się śmiać.
-Ej! Dziewczyny, o co chodzi?.- Zapytał Lou trochę głośniej.
-Bo...bo taki jeden...Tes, ty powiedz.- Mówiła Natalie ledwo powstrzymując się od śmiechu. Tessa trochę się uspokoiła.
-Przed nami siedziała jakaś parka i ten chłopak...-Zaśmiała się.- On zwymiotował na tą dziewczynę...- Zaczęła się śmiać.
-Zayn ty chyba też to widziałeś prawda? Siedziałeś blisko niego..haha..
-Emm nie...ja siedziałem sam, ten facet przede mną, ale tak widziałem to.- Też się zaśmiał.
-I to było takie śmieszne?.- Spytał Niall.
-Takk Niall to było śmieszne.- Natalie zaśmiała się ponownie razem z Tessą.
-No wiesz, dla mnie to by było dziwne, gdyby ktoś mnie obrzygał..- Powiedział Liam ze zniesmaczoną miną.
-Ale nas na szczęście nikt nie ''obrzygał'' więc wiesz..- Odgryzła się mu Tessa, a ja ją upomniałem.
-Tessa, tylko bez takich odzywek i odgryzania się..- Powiedziałem groźnie.
-Dobrze..przepraszam..- Odpowiedziała cicho. Jednak po chwili znów się odezwała.
-A właściwie to dlaczego? Co ja takiego ''złego'' powiedziałam?.- Zapytała. Wkurzyłem się na nią.
-Tessa! Dobrze wiesz, co powiedziałaś! Nie przesadzaj!.- Warknąłem na nią, a ona szybko wstała z moich kolan. Od razu ją złapałem i usadziłem sobie z powrotem, jeszcze bliżej siebie.
-Puść mnie! Czego chcesz?!.- Zapytała z podniesionym głosem lekko zdziwiona tym, że znów ją u siebie posadziłem.
-Nie zachowuj się jak dziecko, bo dostaniesz karę!.- Powiedziałem jej cicho do ucha.
-I nie próbuj gadać niczego głośno, tak że reszta usłyszy, bo w tedy kara będzie podwojona..
-Nie, żadnej kary nie będzie! Zobaczysz!.- Krzyknęła głośno. No to teraz ma przejebane. Chłopaki i Natalie popatrzyli na nas zdezorientowani, a ja tylko złapałem Tes za rękę i posłałem im nerwowy uśmiech.
-Zaraz wracamy.- Oznajmiłem im szybko i pociągnąłem ją na tyły jakiegoś dużego budynku.
-Puść mnie! Harry, puść mnie!!.- Krzyczała coraz głośniej. Musiałem ją jakoś uciszyć, ale nie wiedziałem jak. Jesteśmy przecież w miejscu publicznym.
-Zamknij się!.- Krzyknąłem, a ona się wystraszyła.
-Ochrona! Pomocy! Ochrona!.- Darła się, ale zatkałem jej usta ręką.
-Zamknij się. Ostatni raz powtarzam.- Powiedziałem groźnie. Po chwili poczułem uszczypnięcie na wewnętrznej stronie dłoni. Ugryzła mnie!.
-Jeszcze raz tak zrobisz, a cie zleje! Jak wrócimy do domu to dostaniesz taką karę, że popamiętasz!.- Syknąłem, a ona wzdrygnęła się przestraszona i lekko rozpłakała. Ona chciała wezwać ochronę! Szarpnąłem ją za rękę i weszliśmy do środka budynku, który okazał się być toaletami. Nie było nikogo w środku, więc zamknąłem drzwi i podszedłem do rozdygotanej Tessy. Podniosłem ją i usadziłem na blacie obok umywalek.
-H..Harry? Mogę wiedzieć co ty chcesz zrobić?.- Zapytała cichutko i nie pewnie na co się zaśmiałem.
-Nic skarbie...zrobić ci dopiero mogę, ale w domu, a nie tu. Teraz zobacz się w lustrze, zrób coś z tym.- Rozkazałem i popatrzyłem na nią. Miała rozmazany tusz do rzęs przy oczach i czarne smugi spływały też po jej rumianych policzkach. Szybko zeszła z blatu i nachyliła się nad umywalką. Oparłem się o ścianę obok drzwi i zacząłem myśleć o jej karze, którą muszę zastosować w domu. Zaraz...przecież! Nadal nie spełniła swojej ostatniej kary! Kąpiel ze mną...Moje myśli przerwał jej głos.
-Już...- Szepnęła.
-No to teraz grzecznie i bez wyrywania się idziesz ze mną do reszty, i nie radzę ci wspominać o tym co przed chwilą zaszło!.- Powiedziałem patrząc na nią surowo, ona tylko lekko kiwnęła głową, a ja złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce. Wyszliśmy z toalet i podeszliśmy do reszty, która zawzięcie o czymś rozmawiała.
-O czym gadacie?.- Zapytałem ciekaw odpowiedzi.
-O wróciliście, co to były za krzyki?.- Spytał Zayn ignorując moje pytanie.
-Pierwszy zadałem pytanie.- Powiedziałem poważnie.
No, po pierwsze to zastanawialiśmy się, co tak długo tam robicie i co to za krzyki, a po drugie...to na co teraz idziemy?.- Powiedział i jednocześnie zapytał Lou.
-Nie ważne i nie wiem..
-Chodźmy coś zjeść, głodna jestem.- Oznajmiła Natka i wstała z ławki. Reszta zrobiła to samo.
-Nie chce iść...nie jestem głodna.- Odezwała się Tessa.
-Trudno i tak z nami zjesz..- Powiedziała Natalie.
-Nie będę nic jeść..
-Tessa weź się nie sprzeciwiaj i chodź!.- Uuu Natka się chyba wkurzyła...haha.
-Nie! Nie jestem głodna okey?.- Krzyknęła już trochę wkurzona.
-Róbcie sobie co chcecie, ja tu zostaję i nigdzie nie idę...
-Tessa kurwa idziesz i koniec!.- Powiedziałem i pociągnąłem ją mocno za rękę.
-Ała!.- Krzyknęła głośno, akurat w tedy kiedy koło nas przechodziła ochrona wesołego miasteczka. Kurwa... Może nic się nie stanie.
-Harry! Ty jesteś nienormalny! Wiesz jak to boli?!.- Zapytała głośno. Wyrwała się z mojego uścisku i zaczęła masować sobie nadgarstek.
-Przepraszam, co tu się dzieje? Wszystko w porządku proszę pani?.- Zapytał jeden z ochroniarzy. No kurwaaa...jeszcze ich tu brakowało.
-T..tak wszystko okej....tylko boli mnie trochę ręka, ale to nic takiego.- Uśmiechnęła się do nich sztucznie.
-No dobrze...- Powiedział nie pewnie jeden z nich i odeszli od nas. Popatrzyłem na chłopaków i Natkę którzy, rzucali gniewne spojrzenia w kierunku Tessy.
-No co? Czego się tak gapicie?.- Zapytała od niechcenia.
-Tessa, nie odzywaj się do nas w teki sposób!.- Upomniałem ją już po raz kolejny dzisiaj.
-Po prostu pytaaam...- Jęknęła.
-Jesteśmy wkurzeni, bo robisz sceny i jeszcze ta cholerna ochrona by nas przez ciebie zgarnęła.- Powiedział Louis.
-Ja? Ja robię sceny?! Popatrzcie na siebie! Jesteście na prawdę nienormalni! Macie coś z psychiką! Myślicie, że to wszystko jest okej?! Dajcie mi już święty spokój! Nie chce was widzieć, ani znać, bo od naszego pierwszego spotkania, co chwilę mam same problemy! Nara!.- Wykrzyczała i pobiegła gdzieś w tłum ludzi. Na prawdę wszyscy byliśmy na nią źli, i ona na nas też. Postanowiłem jej szybko poszukać, ale nie  było to łatwe zadanie, bo już dawno zniknęła nam wszystkim z oczu. Nie wiadomo gdzie może się teraz znajdować.
-Kurwa.- Mruknąłem i pobiegłem przez tłum ludzi, reszta poszła za mną, rozdzieliliśmy się, by jej poszukać. Przeszukaliśmy cały park i nadal nigdzie jej nie było, lecz nagle zobaczyłem neonowo żółte rurki, które posiada moja Tes. Jest na drugim końcu parku zabaw. W tym już daaaaawno nie odwiedzanym. Jest to stare wesołe miasteczko, które już nie działa z powodu pożaru który kiedyś tu był, ale wracając. Dałem znak chłopakom i Natce i pobiegliśmy tam. Tessa odwróciła się i jakimś cudem nas zobaczyła. Zaczęła uciekać przed siebie. Wow, ale ona szybka. Zaczęliśmy ją ścigać, po całym tym opuszczonym parku. Gdzieś się schowała, nie mogliśmy jej znaleźć. Ona mogła być w tym momencie na prawdę wszędzie. Jest niska i chuda, więc mogła schować się na prawdę wszędzie. Znów się rozdzieliliśmy. Przebiegłem cały park i zacząłem szukać pomiędzy tymi starymi maszynami. Trochę się bałem, że to może runąć na ziemie i zawalić się czy coś, ale znalezienie Tessy, było ważniejsze. Szukałem i szukałem już jakieś dobre pół godziny i  nic. W pewnej chwili ujrzałem coś błyszczącego w trawie, niedaleko mnie. Podszedłem tam i zabrałem to coś do ręki. To naszyjnik Tes. Ten który dostała ode mnie. Jest przerwany. Kurwa, jej mogło się coś stać. Schowałem go do kieszeni w spodniach i zacząłem się rozglądać. Nie było nic więcej. Żadnego śladu. Mam nadzieje, że nikt jej nie porwał. Teraz, to na prawdę zacząłem się bać. Zadzwoniłem do Louisa, że znalazłem jakiś ślad po niej. Potem wszyscy spotkaliśmy się na parkingu obok auta. Przez całą drogę się rozglądałem. Nic nie było. Nic! Jakby się rozpłynęła.
-Kurna chłopaki ja się serio już boję, jej mogło się coś stać!.- Powiedziałem zdenerwowany. Strasznie się o nią martwię.
-Emm...ja też tu jestem...- Odezwała się Natalie.
-Sorry, ale ja się cholernie boje! A jak ktoś ją porwał? Znalazłem jej łańcuszek, ten ode mnie, jest przerwany!.- Powiedziałem głośniej.
-Może po prostu, go zgubiła?.- Spytał Niall.
-Musimy ją znaleźć. Ona może być wszędzie.- Oznajmiła na prawdę już zmartwiona Natalie.
-Wiem kurwa, że musimy ją znaleźć! Nie pozwolę, by coś jej się stało! I ten łańcuszek...na pewno go nie zgubiła, on jest przerwany, zresztą sami zobaczcie.- Wyciągnąłem wisiorek z kieszeni i go pokazałem. Był przerwany zaraz przy zapince, nie mogła go tak po prostu zgubić.
-To co robimy?.- Spytał Zayn.
-Kurwa nie wiem, ona może być wszędzie!.- Byłem coraz bardziej zmartwiony i zdenerwowany.
-Może wrócimy i poszukamy jeszcze raz w tym opuszczonym parku? Ona nie mogła z niego tak uciec, bo musiałaby przebiec dwukilometrową drogę zanim w ogóle by wyszła. Musiała się dobrze ukryć. Mówię wam poszukajmy jeszcze raz.- Powiedział Liam i wszyscy na niego popatrzyliśmy.
-I myślisz, że ona stamtąd nie uciekła? Proszę cie...ona na 100% jest już gdzie indziej. Jest bardzo wysportowana. Może wszystko. Wiem to, bo jestem jej przyjaciółką i znam ją nie od dziś...- Odrzekła Natalie. Ona ma rację. Jej już tam pewnie nie ma.
-Musimy szukać gdzie indziej..- Odezwał się Louis i wszyscy go poparliśmy.
-Tylko gdzie? Błagam powiedzcie mi gdzie...- Powoli się załamywałem.
-Nie wiemy!.- Powiedzieli na raz Liam i Niall.
-Już prawie ją mieliśmy! Musiała się odwrócić?! Wszystko byłoby dobrze gdyby się nie odwróciła i nas nie zobaczyła!!.- Krzyknąłem głośno. Postanowiliśmy wsiąść do auta i przejechać różne zakątki miasta, w jej poszukiwaniu. Zwiedziliśmy okolice, ale zawróciliśmy, by pojechać polną drogą przez stare miasteczko. Zostawiliśmy auto w lesie i poszliśmy jej szukać. Dalej nie było żadnego śladu. Może jest gdzieś w bezpiecznym miejscu? Może w swoim starym domu? Nie na pewno nie...oby nic jej nie było. Pobiegłem dalej w głąb lasu i znalazłem ją! Siedziała skulona przy jakimś drzewie i płakała. Ten widok mnie wystraszył. Cicho podszedłem do niej, tak żeby znów nie uciekła. Patrzyłem na nią bardzo uważnie. Z każdym krokiem byłem bliżej. Mam nadzieje, że mnie nie zobaczy i da się ''złapać''. Gdy byłem już wystarczająco blisko, to chwyciłem ją za rękę. Wzdrygnęła się i zaczęła krzyczeć. Po chwili odwróciła głowę w moją stronę. Jej wzrok mnie przeraził.
-Zostaw mnie! Nienawidzę was! Zostaw mnie, natychmiast!.- Krzyczała głośno. Na prawdę głośno, bo po niecałych 3 minutach zjawiła się reszta.
-Tessa, uspokój się proszę.- Poprosiłem cicho. Ona na mnie krzyczy, gdy ja jej szukam i martwię się jak cholera!.
-Nie, nie uspokoję się! Macie mnie zostawić! Po co tu przyszliście?!.- Zapytała, a ja zacząłem lekko pocierać jej ramie w celu uspokojenia jej, lecz szybko się odsunęła.
-Tessa, szukaliśmy cię wszędzie. Martwiliśmy się, proszę cie nie zachowuj się tak wobec nas..- Powiedziała Natalie i rozpłakała się. Nie dziwie się, wszyscy się martwimy, a Natalie to jej najlepsza przyjaciółka. Louis mocno ją do siebie przytulił, a Tessie chyba zrobiło się głupio, że ona płacze z jej powodu.
-Ja...Natalie to nie jest do ciebie! Harry, nie obchodzi mnie to, czy mnie szukaliście, czy nie! Ja po prostu nie chce....nie chce, czy tak trudno to zrozumieć?!.- Wytarła łzy z twarzy.
-Ah tak Tessa? My tu odchodzimy od zmysłów, gdzie ty możesz być....nawet rozważaliśmy, to, że ktoś mógł cie porwać! Ja cie tak bardzo kocham i nie chcę abyś się tak zachowywała, nie chcę, abyś mnie nienawidziła..- Ostatnie słowa wypowiedziałem ciszej.
-Nie musieliście mnie szukać, ja po prostu już nie wytrzymuję z wami psychicznie.- Powiedziała.
-Tes...- Szepnąłem i podszedłem do niej. Chciała uciec, ale złapałem ją. Przytuliłem mocno do siebie i nie miałem zamiaru puszczać. Wyrywała się, krzyczała i biła mnie pięściami , ale nie przejmowałem się tym. W końcu po paru minutach bezradnie opadła na mnie głośno płacząc.
-Harry...- Jęknęła.- Puść mnieee...
-Nie, nie puszczę i nie pozwolę ci już nigdy odejść. Kocham cie.- Wyszeptałem jej do ucha.
-Ty...ty nawet nie dałeś mi szansy odejść...Puść mnie chcę stąd iść..- Wyjęczała.
-Nie, nie pozwolę ci na to.- Powiedziałem cicho i wziąłem ją na ręce, kierując się w stronę auta. Nie mam zamiaru tu dłużej być! Zaczęła się wiercić i wyrywać, ale mocno ją trzymałem, więc nie miała szans. Chłopaki i Natalie szli zaraz za mną.
-Harry! Puść mnie! Puść!.- Znów zaczęła krzyczeć.
-Nie i jeśli się nie uspokoisz, to na serio dostaniesz tą karę, którą ci już wcześniej odpuściłem!.- Odpowiedziałem. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy z tego przeklętego wesołego miasteczka.
_________________________________________________________________________________


Hej! Nie będę się tu rozpisywać, mam nadzieje, że się spodoba i liczę na komenty.
+rozdziały postanowiłam dodawać co piątek, ale dzisiaj zrobiłam wyjątek i dodam dziś :D
Lilka.




środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 31

 *Oczami Tessy*

Weszłam do sypialni i zobaczyłam Harry'ego, który leżał rozwalony na prawie całej powierzchni łóżka. Leżał na brzuchu i jego poza była bardzo zabawna. Przebrałam się szybko w piżamę i położyłam obok niego. Przytulił mnie od razu.
-Tessa?.- Wymruczał.
-C..co?..- Spytałam cichym i lekko przestraszonym głosem.
-Kochaj się ze mną...- Ponownie mruknął i pocałował mnie w policzek.
-Co?! Harry! Jesteś pijany!.- Pisnęłam gdy złapał mnie za pupę.
-Harry przestań!.- Zdjęłam jego ręce. Ona popatrzyła na mnie sennie i znów kładąc się na łóżku, ponownie zasnął. Odetchnęłam z ulgą i sama poszłam spać.

                                                           *Ranek*

Obudziłam się wcześnie. Harry jeszcze spał, więc wstałam i przebrałam się i zeszłam na dół. W salonie zobaczyłam Lou i Nati. Jedli śniadanie. Usiadłam obok nich.
-Hej...wyspaliście się?.- Zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Tak, nawet, a jak u ciebie? Harry niczego nie próbował?.- Spytał Louis.
-Chciał jak on to ujął ''kochać się ze mną'' i złapał mnie za tyłek, ale jak go odtrąciłam to odwrócił się do mnie tyłem i poszedł spać dalej.- Oznajmiłam lekko wkurzona.
-Mówiłem..- Powiedział triumfalnie.
-Taa...- Po chwili usłyszeliśmy jęki i głośne stawianie kroków na schodach. To Harry. Ubrany był w dresy i nie miał na sobie koszulki, trzymał się usilnie za głowę i jęczał w niebo głosy.
-Co jest Hazz?.- Zapytał Louis cicho śmiejąc się pod nosem.
-Nie krzycz...boli mnie głowa..- Jęknął.
-Nie krzyczę, normalnie spytałem..- Odpowiedział.
-Taa jasne, strasznie krzyczysz...- Powiedział wkurzony.
-Ha ha..akurat. Masz po prostu kaca i tyle..- Zaczął się śmiać.
-Harry, wszystko w porządku?.- Zapytałam lekko zmartwiona, gdy usiadł na fotelu.
-Nie, łeb mnie nawala...- Jęknął głośno.
-Chcesz jakieś tabletki, albo coś?.- Ponownie zadałam mu opiekuńcze pytanie.
-Tak tylko błagam nie krzyczcie...
-Ej my nie krzyczymy...- Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni poszukać tabletek na ból głowy. Przeszukałam wszystkie szafki i w końcu znalazłam. Wzięłam opakowanie i szklankę wody i zaniosłam to do salonu i podałam Harremu.
-Proszę..- Powiedziałam cicho i usiadłam z powrotem na moim miejscu. Harry wziął dwie tabletki i popił to wodą. Usiadł bliżej mnie, wziął na kolana i przytulił mocno do swojego nagiego torsu.
-Harry? Wiesz co mi powiedziałeś wczoraj wieczorem?..- Spytałam ciekawa jego odpowiedzi.
Tessa, nie pamiętam nic, kompletnie nic...- Mruknął w odpowiedzi i wtulił głowę w moje rozpuszczone włosy.
-Powiedziałeś, cytuję: ''Kochaj się ze mną..''...- Spojrzałam na niego.
-Przepraszam Tes, byłem pijany...- Spojrzał na mnie przepraszająco.
-Wiem...- Odpowiedziałam oschle.
-Nie złość się na mnie..- Poprosił i zrobił takie słodkie oczka.
-Nie złoszczę się...ale...to było głupie, bo złapałeś mnie za pupę...- Spojrzałam na Natkę i Louisa.
-Boże na prawdę przepraszam, kochanie.- Powiedział i cmoknął mnie w policzek. Nie odpowiedziałam mu już. Nagle z kanapy wstała Nati.
-Wiecie my już, będziemy iść, mamy jeszcze parę spraw do załatwienia. Kiedy indziej przyjdziemy.- Powiedziała. Pociągnęła Louisa za rękę i wyszli z willi.
-Dlaczego poszli tak wcześnie?.- Zapytał Harry.
-Oni byli tu całą noc..nie wiem...
-Emm...aha.- Powiedział i położył się na kanapie, a że ja siedziałam na nim, to też byłam zmuszona, się położyć. Leżałam na jego brzuchu i miałam uniesioną głowę, żeby móc patrzeć w jego cudne oczy.
-Kocham cie Tessa. Tak bardzo.- Pocałował mnie w usta.
-Ja też cie kocham.- Odpowiedziałam gdy skończył mnie całować. Uśmiechnął się ukazując dołeczki i przytulił mnie mocno do siebie, całując w czubek głowy.
-Nadal boli cie głowa.- Zapytałam go.
-Tak, ale da się przeżyć..- Powiedział. Nie chcący uderzyłam go lekko w rękę, a on syknął z bólu.
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego się pokaleczyłeś? Wytłumacz mi..- Poprosiłam delikatnym głosem.
-No bo ja...ja myślałem, że ty mnie nienawidzisz, że mnie nie kochasz po tym co zrobiłem....ja na prawdę nie chciałem zrobić ci niczego złego.....chciałem tylko abyś poczuła się dobrze...nic więcej. Przepraszam za to.- Spuścił wzrok. Nie chciał na mnie patrzeć, pewnie bał się mojej reakcji.
-Tak, ale ja nie chciałam poczuć się dobrze...nie chciałam ci też robić przykrości i nic nie mówiłam...- Powiedziałam cicho.
-Tessa przecież dobrze wiesz, że bym się nie obraził. Nie o taką sprawę!  Ja myślałem, że jesteś gotowa i dlatego nie protestujesz. Kocie przepraszam, ale powiedz mi kiedy będziesz gotowa. Dobrze?.- Zapytał, a ja kiwnęłam głową.
-Ale...mówiłam ci przecież, że nie jestem gotowa...i to głupio mówić kiedy będę, a kiedy nie...- Mówiąc to trochę się zmieszałam.
-Kocie, a ja ci mówiłem, abyś się nie wstydziła..okey? Przy mnie nie ma czego się wstydzić.- Powiedział i spojrzał na mnie.
-No jak to nie mam? Mam..ja zawsze mam. Dlaczego nie mam się czego wstydzić przy tobie?.- Ponownie zadawałam mu pytania.
-Bo ja jestem twoim chłopakiem i już widziałem ci nago. Na prawdę kochanie przy mnie, nie musisz się niczego wstydzić..- Uśmiechnął się do mnie.
-No, ale ja i tak będę się wstydzić...To na prawdę głupie uczucie, leżeć tak nago, przed kimś innym, nie miałeś tak nigdy, prawda?
-Miałem, wiele razy...ale to w dalekiej przeszłości i to wcale nie jest głupie, to całkiem fajne uczucie..- Poruszył zabawnie brwiami.- I słonko mówię ci, nie ma się czego wstydzić, to normalne..
-C..co? Fajne uczucie, leżeć tak sobie przed kimś nago? I co jest normalne?.- Zapytałam zdziwiona.
-Cokolwiek, powiem i tak nie zrozumiesz. I normalne jest to, że jesteś moją dziewczyną i że i tak będę, wiele razy widział cie nago. Zresztą ty mnie też.- Zaśmiał się lekko i cmoknął mnie w usta.
-A skąd jesteś tego taki pewny? Może nie będziemy tego robić? Może nie będziemy się widzieć nago?
-No weźźź...nie będziesz z tym zwlekać wiekami! Ja cie nie zmuszam, ani nic...ale no...zresztą nie ważne. Koniec tematu..- Powiedział i biorąc mnie na ręce zaczął iść w stronę kuchni. Posadził mnie na blacie i podszedł do lodówki, wyjmując z niej mleko, a z szafki płatki czekoladowe. Zalał dwie miseczki mlekiem, dodał płatków i podał mi jedną z nich i kazał zjeść.
-Dlaczego tak nagle skończyłeś temat? Nie chcesz o tym rozmawiać?
-Bo jesteś uparta i wiem, że postawisz na swoim, a ja jeszcze palnąłbym coś głupiego, potem bym tego żałował, a ty byś się obraziła. Nie dzięki, nie chce przez to kolejny raz przechodzić.- Odpowiedział mi poważnie. Ja popatrzyłam na miseczkę w moich rękach i wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść. Muszę to jeść. Obiecałam mu w końcu...muszę dotrzymywać słowa...ale ja tego nie chce. Nie lubię jeść. Robię to tylko dla niego. Na chwile postawiłam miseczkę na blacie, po czym zeszłam z niego i z powrotem wzięłam ją w ręce.
-Wow ty jesteś głodna? Nie spodziewałem się takich zmian, ale jestem na prawdę bardzo szczęśliwy.- Powiedział uradowany.
-Nie, ja wcale nie jestem głodna...po prostu robię to dla ciebie...obiecałam..- Oznajmiłam cicho.- Muszę zapytać Natalie jak im się spało, bo zapomniałam...
-To się ciesze, że chociaż posłuchałaś.- Odpowiedział.- I właśnie, dlaczego oni tu spali? Co?.
-Ale obiadu nie jem..- Postanowiłam.- I no...nieważne już...
-Zjesz obiad, nie masz innego wyjścia i powiedz dlaczego oni tu dzisiaj spali.- Rozkazał łagodnym głosem.
-Nie, mówię, że już nie ważne noo...
-Tessa!.- Popatrzył na mnie surowym wzrokiem, a ja w końcu pękłam.
-No, bo...ja się bałam, że mi coś zrobisz, bo byłeś pijany i oni zostali...tak w razie jakbyś chciał mi coś zrobić...- Powiedziałam cicho i unikałam jego wzroku.
-O Boże, przepraszam Tes, że tak pomyślałaś.- Podszedł do mnie i przytulił.
-Nie szkodzi...- Oznajmiłam.
-Nigdy, nie zrobię ci krzywdy..- Wyszeptał mi do ucha.
-Nie byłabym tego taka pewna..- Oderwałam go od siebie.- Wczoraj chciałeś się przespać z Louisem. Zacząłeś go przytulać i całować, myśląc, że to ja...- Nie odpowiedział mi tylko wybuchł śmiechem. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-No co? Taka prawda..
-Serio? O Boże jestem pojebany hahahah.- Zaczął się śmiać jeszcze bardziej o ile to jest możliwe.
-No serio, serio...i tak jesteś pojebany i to bardzo..- Lekko się zaśmiałam.
-Ej, czuję się urażony..- Zrobił smutną minkę.
-Sam tak powiedziałeś, ja to tylko potwierdziłam. To nic złego...- Spojrzałam na niego i poprawiłam swoje włosy, zakładając jeden kosmyk za ucho.
-No dobra, a teraz jedz już.- Powiedział i zajął się swoją porcją. Ja również zaczęłam jeść. Popatrzył na mnie dziwnie, może dlatego, że jadłam bardzo powoli i w ogóle... ale nadal nic nie mówił. Gdy skończyłam odłożyłam miseczkę do zlewu i podeszłam do niego.
-Harry? Co będziemy robić? Nudzi mi się trochę..- Powiedziałam i spojrzałam na niego.
-Um..nie wiem, a co byś chciała robić?.- Zapytał patrząc na mnie.
-Nie wiem...nie mam pomysłu..
-Hymmm....a lubisz wesołe miasteczka? Moglibyśmy tam iść, jak chcesz.- Powiedział i lekko zawstydzony spojrzał na mnie.
-Wesołe miasteczko? No nawet lubię, ale ostrzegam, mam lęk wysokości..- Uśmiechnęłam się lekko, ale sztucznie.
-Super, ale przy mnie nie musisz się niczego bać kochanie i jak chcesz możemy zabrać chłopaków i Natalie.- Oznajmił, a ja przystałam na ten pomysł.
-Tak możemy, ale i tak boję się wysokości i myślę, że z nimi byłoby zabawniej i weselej..
-Czyli mam rozumieć, że ze mną jest jak na pogrzebie?.- Spytał unosząc jedną brew.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo powiedziałaś, że z nimi jest wesoło, czyli mam rozumieć, że ze mną nie...
-No, nie zawsze...Mi chodziło o to, że jak jest więcej osób to jest weselej...A nie, że z tobą jest jak na pogrzebie...- Wytłumaczyłam mu.
-Spoko...dobra idę do nich zadzwonić, poczekaj tutaj.- Powiedział i wyszedł z kuchni.
-Ale muszę się przebrać, bo tak tam nie pójdę...- Poszłam za nim, a później na górę do jego sypialni, aby się przebrać. Weszłam do pokoju, otworzyłam szafę i wyciągnęłam żółte rurki, czarny podkoszulek z motywem kotka, converse błękitnego koloru i czapkę beanie. Weszłam do łazienki i przebrałam się w to. Umyłam jeszcze zęby i zeszłam na dół do Harry'ego, który latał po salonie w samych bokserkach.
-Harry, weź się ubierz, chyba tak nie pójdziesz prawda?
-Nie mogę znaleźć moich spodni, ostatnio zostawiłem je w łazience.- Powiedział.
-Te czarne jeansy?
-Tak, widziałaś je?
-Są w sypialni na krześle.- Odpowiedziałam, a ten uśmiechnął się, cmoknął mnie w policzek i pobiegł do góry. Usiadłam na fotelu, czekając na niego. Przez kilka minut siedziałam bezczynnie, ale po chwili usłyszałam kroki zbliżające się do mnie. Wstałam i popatrzyłam na niego jak wchodził do salonu.
-Gotowa?.- Zapytał.
-No chyba tak...
-Idziemy?
-Tak..- Odpowiedziałam cicho, a on podszedł do mnie, złapał za rękę i wyszliśmy z jego ogromnej willi. Trochę dziwnie się czułam, gdy przy nim stałam. Jest ode mnie wyższy o głowę. Moim wzrostem sięgam mu do początku szyi. W dodatku, jak łapie mnie za rękę, to moje dłonie przy jego są takie malutkie. Zobaczyłam, że przyjechali po nas chłopaki z Natką. Czekali w aucie. Podeszliśmy do niego i weszliśmy do środka. Samochód był pięcioosobowy, więc było trochę ciasno. Za kierownicą siedział Liam, na miejscu pasażera, obok niego siedział Zayn, a na tyłach ja siedząca na kolanach Harry'ego, Nati siedząca na kolanach Louisa i Niall zajadający się jakimiś żelkami. Wtuliłam się w Harry'ego i przymknęłam lekko oczy, było mi bardzo wygodnie.
-Kotku, jesteś śpiąca?.- Zapytał Harry z troską.
-Nie, po prostu tak jest mi teraz wygodnie...- Mruknęłam cicho. Nic już nie powiedział tylko bardziej wtulił mnie w swoje ciało. Jest mi tu tak dobrze, że mogłabym nigdzie nie wychodzić, tylko siedzieć tak cały czas na jego kolanach.
-Ej, Tessa, ładnie wyglądasz..- Pochwalił mnie Zayn, odwracając głowę w naszą stronę i patrząc na mnie.
-No właśnie miałem to mówić..- Tym razem odezwał się Niall.
-Um...dzięki?.- Odrzekłam niepewnie i popatrzyłam na Harry'ego. Był już wkurwiony.
-Zamknąć się! Ona jest moja!.- Powiedział  Harry z podniesionym głosem.
-Harry, uspokój się.- Mruknęłam mu do ucha, a on się rozluźnił.
-Jak ''twoja''? Nawet ze sobą nie chodzicie..- Wtrącił się Liam. Postanowiłam zainterweniować.
-Ej, nie prawda...my już jesteśmy razem..- Powiedziałam, a auto jakby automatycznie się zatrzymało i wszyscy oprócz Nati i Louisa, na nas spojrzeli ze zdziwieniem.
-No co się tak patrzycie? Jesteśmy razem, jesteśmy parą, czy to takie dziwne?.- Zapytał Harry.
-No trochę jest..- Oznajmił Zayn.
-Bo? Jakoś Louis jest z Natalie i nie było to dla was dziwne, to dlaczego mój związek z Harrym jest dla was taki nierealny?.- Spytałam się ich. Spojrzałam na Harry'ego, a on na mnie. Nie rozumiem o co chodzi. Natalie i Louis im nie przeszkadzają....to dlaczego ja i Harry tak?
-No, bo po prostu, my....no bo ty nam się podobasz i myśleliśmy, że nigdy nie będziesz z Harrym, ale teraz to już nie ważne...- Powiedział Zayn, a Liam i Niall go poparli. Spojrzałam na nich zabójczym i dziwnym wzrokiem oraz z uniesioną jedną brwią.
-No coooo?.- Zapytał Niall.
Nie, nic..- Rzuciłam obojętnie.- Możemy już jechać? Jakbyście nie zauważyli, to stoimy w miejscu na środku drogi...
-Taa jasne..- Odpowiedzieli i ku mojej uldze ruszyliśmy dalej. Harry obejmował mnie dwoma rękami. Jedna z nich pocierała delikatnie moje plecy, a drugą miał splecioną z moją. Po jakichś 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z samochodu. Harry od razu złapał mnie za rękę i weszliśmy na teren wesołego miasteczka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ogromna kolejka górska. Lekko się przestraszyłam. Było słychać z niej, jakieś piski ludzi, którzy właśnie z niej korzystali. Później zobaczyłam wielkie koło młyńskie. Było ono tej samej wielkości co nasze London Eye.
-O! O! Ja chce na kolejkę!!.- Krzyknął ucieszony jak małe dziecko Niall, równocześnie podskakując w miejscu. Reszta natychmiastowo poparła jego pomysł. Ja tylko milczałam, wpatrując się w to coś. Nie ma mowy. Nie wsiądę tam.
-Tessa, chodź, będziesz ze mną. Będzie fajnie, nie bój się.- Powiedział Harry i złapał mnie za rękę w uspokajającym geście.
-Nie Harry, ja...ja tam nie pójdę. Cholernie boje się wysokości...- Próbowałam go przekonać, abyśmy tam nie szli. Jednak większość, czyli wszyscy oprócz mnie chcieli tam iść. Byli strasznie uparci.
-Tessa, przekonaj lęk i chodź z nami. Mówię ci będzie ekstra!.- Zaśmiała się Natalie i wszyscy na raz pociągnęli mnie za rękę w stronę kolejki. Była gigantyczna z wieloma zakrętami, wysoka na kilkadziesiąt metrów i w ogóle. Sam widok był przerażający.
-Nie, nie proszę...Ja nie chce...nie wejdę tam..nie.- Prosiłam, błagałam, ale na nic się to zdało.
-Chodź Tes, nie bój się, przecież będziesz ze mną.- Bardzo się opierałam, więc Harry wziął mnie na ręce i zatkał ręką usta, abym nie zaczęła krzyczeć. Doszliśmy do wejścia na kolejkę, kupiliśmy bilety i po chwili wpuścili nas za bramkę zabezpieczającą wejście. Oderwałam dłoń Harry'ego z moich ust.
-Harry, a co jeśli zemdleję? Ja nie chcę...nie chcę!.- Bałam się. Cholernie się bałam. Tego uczucia nie da się opisać. Zaczęło mnie ściskać w żołądku i doskonale wiedziałam, że to przez strach.
-Kochanie, nie bój się, nic ci się nie stanie.- Pocałował mnie namiętnie w usta. Weszliśmy wszyscy na kolejkę. Były dwuosobowe miejsca. Na samym początku usiedli Liam i Zayn, w drugim rzędzie Louis i Natalie w trzeciem, ja i Harry, a Niall usiadł z jakąś ładną dziewczyną. Instruktor zapiął wszystkim pasy i takie matalowe coś co zakłada się przez głowę. Takie rurki. Gdy wszystko było gotowe, odszedł od nas. Splotłam palce z palcami Harry'ego i normalnie umierałam ze strachu, chociaż jeszcze nie ruszyliśmy.
-Ej skarbie, poluzuj uścisk bo mi palce odpadną..- Powiedział Harry i się zaśmiał. Jak on może się w takiej chwili śmiać?
-Nie, nie puszczę cie. Boję się Harry!.- Krzyknęłam, a wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli. Nie mam zamiaru go puszczać do końca.
-Kotku, nie bój się , przecież jesteś ze mną i nic ci się nie stanie, ale błagam rozluźnij swój uścisk, już mi krew nie dochodzi.- Oznajmił i cmoknął mnie w usta. Poluźniłam lekko uścisk, ale minimalnie. Usłyszeliśmy dzwonek i zaraz po nim zaczęliśmy jechać powoli w tył, by po chwili zatrzymać się i z niesamowitą prędkością ruszyć do przodu. Boże... Wjechaliśmy na sam szczyt, kilkudziesięcio metrowy. Zatrzymaliśmy się na szczycie i  nagle z niewyobrażalną prędkością runęliśmy w dół. Wszyscy zaczęli radośnie i w śmiechu krzyczeć i popiskiwać, a ja tu umierałam trzymając się ręki Harry'ego. Zaczęłam krzyczeć i piszczeć ze strachu. Strasznie, cholernie się bałam. Kolejka zjechała z ogromną prędkością w dół, a zaraz jechaliśmy pod górę. Zamknęłam oczy i zakryłam je sobie jego ręką. Nie chciałam na to patrzeć. To był jakiś koszmar. Harry wziął  z powrotem swoją rękę i pogłaskał nią mój policzek.
-Tessa nie bój się, to przecież nic strasznego kochanie.- Krzyknął do mnie, a ja na niego popatrzyłam.
-Co?! S..serio?! Nic strasznego?! Daj spokój, ja tu umieram!!.- Krzyknęłam przestraszona. Harry nie mógł zrobić nic, oprócz uściśnięcia mojej ręki, bo zabezpieczenia na nas nie pozwalały na jakiekolwiek większy ruch. Kolejka zrobiła przewrót do góry nogami, potem jechaliśmy chwilę prosto i zrobiliśmy chyba ze trzy piruety. Po kilku minutach męczarni w końcu się zatrzymaliśmy.
-K..koniec?.- Zapytałam Harry'ego z nadzieją, że to na prawdę jest koniec i mogę wysiąść.
-Tak kocie koniec..- Powiedział uśmiechnięty. Po chwili przyszedł jakiś gościu i nas odpiął. Jak tylko zeszliśmy z kolejki to przylgnęłam do Harry'ego i nie chciałam go puścić. Rozpłakałam się. Strasznie trzęsły mi się nogi. Nie mogłam ustać.
-Nigdy więcej mnie na to nie zmuszaj..- Powiedziałam zapłakana.
-Oj kochanie nie płacz...proszę cie..- Poprosił i wziął mnie na ręce. Oplatałam go nogami w pasie, chowałam głowę w jego szyi i dalej płakałam. Trzymał mnie jedną ręką pod pupą, a drugą opiekuńczo pocierał moje plecy.
-Mówiłam ci, że się boję, a ty jak zwykle musiałeś postawić na swoim...- Zdenerwowałam się trochę.
-Ej to nie tylko ja chciałem, abyś na to poszła.. reszta też i nie denerwuj się już, nie lubię jak to robisz....no nie płacz już..- Odciągnął moją głowę od swojej szyi i pocałował mnie w usta. Trochę się uspokoiłam i lekko uśmiechnęłam. Po chwili doszła do nas reszta, a ja nie chciałam, aby zobaczyli mnie w takim stanie, więc znów schowałam głowę w szyję Harry'ego i mocno go ścisnęłam, przytulając się.
-Tessa, obiecałaś, że nie będziesz już płakać.- Szepnął mi do ucha. Ale przecież już nie płaczę, nie chcę tylko aby reszta mnie tak zobaczyła...
-Ej co się dzieje?.- Spytała Natka. To ona, poznałam po głosie.
-Nic, takiego..- Odpowiedział krótko Harry.
-To czemu trzymacz ją na rękach i czemu chowa głowę? Tessa o co chodzi? Co się stało?.- Dalej zadawała pytania.
-No okey...Tessa rozpłakała się zaraz po zejściu z Rollercoaster'u. Boi się i teraz nie chce mnie puścić.- Zaśmiał się lekko, za co uszczypnęłam go w kark.
-Tessa..- Mruknął m i do ucha, groźnym głosem. Powoli zeszłam z niego i popatrzyłam na resztę.
-Tessa przecież było, zajebiście! Czemu płakałaś? To jest ekstra!.- Krzyknął Louis, a reszta się z nim zgodziła.
-Nie ważne...gdzie teraz idziemy?.- Popatrzyłam na nich z zapytaniem.
-Hymm....może chodźmy do...do domu strachu!.- Wykrzyknął Zayn. No nie...Czy oni są nienormalni? Najpierw kolejka, teraz to. Co jeszcze?!
-No dobra...możemy iść..- Zgodziłam się niechętnie. I tak nie spotka mnie, już nic gorszego od tej cholernej kolejki.
-Jeeeeeea!!!.- Krzyknęli wszyscy. Pewnie myśleli, że się nie zgodzę....ehh. Podeszliśmy do gigantycznej budowli, z masą straszydeł. Kupiliśmy żetony, które oddaliśmy jakiemuś facetowi i usiedliśmy w wagonikach. Te, akurat były trzyosobowe, więc ja Harry i Niall usiedliśmy razem. Louis, Natalie i Liam też, a Zayn dołączył do jakiejś babki i faceta.

*Oczami Harry'ego*

Wsiedliśmy do wagoników. Tessa siedziała pośrodku, po prawej ja, a po lewej Niall. Cieszę się, że zgodziła się tu przyjść, choć widziałem jej nie tęgą minę. Wiem, że się bała. Ale mam nadzieje, że będzie lepiej niż na Rollercoaster.
-Harry? Gdy będę się bać, to mogę ci wbić paznokcie w skórę?.- Zapytała Tessa, biorąc moją rękę.
-Wieesz trzymać mnie możesz, ale błagam bez paznokci, no chyba, że przy seksie.- Uśmiechnąłem się, a Niall i reszta przed nami się zaśmiali. Tessa nic nie powiedziała tylko wbiła mi te swoje długie pazurska w rękę.
-Ej!.- Powiedziałem ze śmiechem, a ona tylko wyszczerzyła swoje ząbki.
-No co? Tak będzie, gdy będę się bać. Musisz się przyzwyczaić.- Popatrzyła na ślad na mojej ręce i pogładziła go lekko puszkiem palca.
-Nie rób tak, to boli!.- Złapałem ją za rękę tak, że  ie mogła mi zrobić nic tymi jej pazurkami. Po chwili usłyszałem odliczanie i powoli wjechaliśmy wagonikami do środka, przez wielkie metalowe drzwi.
-Puuuuuść..- Jęknęła i próbowała wyrwać swoją rękę z mojego uścisku.
-Jakoś wcześniej sama chciałaś, trzymać mnie za rękę, a ja to robię tylko dlatego, abyś nie wbiła  mi już tych twoich ostrych pazurków w moją biedną dłoń.- Puściłem ją i nagle przed twarz  wyskoczył nam jakiś zakrwawiony facet z piłą mechaniczną . Nieświadomie krzyknąłem, tak jak reszta, a Tessa wtuliła się we mnie z mocnym piskiem. Znów poczułem jak w moją rękę coś się wbija.
-Tessa..- Zasyczałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
-Tessa przestań, to boli...będę miał całą poharataną rękę.- Powiedziałem i odsunąłem ją od siebie. Popatrzyła na mnie ze strachem bijącym z jej oczu.
-Nie bój się, to tylko manekiny kocie..- Uspokoiła się trochę i jechaliśmy dalej.
-Manekiny? Aha...i ja muszę, bo...- Przerwała jej jakaś ciemna postać idąca w naszą stronę, spośród dymu. To coś miało zmasakrowaną twarz i siekierę w ręku. Podeszła do wagoników i zaśmiała się szatańsko. Walnęła zakrwawioną siekierą w metal szyn, po których jechały wagoniki i po chwili odwróciła się  i poszła dalej, aż zniknęła za zakrętem.
-H...Harry? C..co to było?.- Zapytała przestraszona Tes.
-Coś na pewno.- Objąłem ją ramieniem.
-Serioo?.- Zapytała ponownie tym razem zirytowana moją odpowiedzią.
-Noo..- Uśmiechnąłem się. Wjechaliśmy w jakiś tunel i nagle błysnęło jakiś światło i otwarła się jakaś trumna z której wyłonił się jakiś trup trzymający swoją głowę. Tessa głośno krzyknęła i znów się we mnie wtuliła. Po kilkunastu minutach patrzenia na jakieś straszydła, wyjechaliśmy z tego miejsca. Tessa szybko wyskoczyła z wagonu. Podszedłem do niej powoli i przytuliłem ją od tyłu, na co ona się wzdrygnęła.
-Nie bój się, to tylko ja..- Wyszeptałem jej do ucha. Zobaczyłem, że Louis też uspokaja Natkę, bo była w tym samym stanie co Tessa.
-Ja..ja mam dość strachu na dzisiaj..- Powiedziała cichutko pod nosem.
-Skarbie, wszystko będzie dobrze, jesteśmy tu dopiero od niecałej godziny...
-Dobrze...a kupisz mi watę cukrową?.- Zapytała, robiąc maślane oczka. Zaśmiałem się i przytaknąłem. To trochę dziwne, że chce słodycze, ale jak chce to proszę bardzo. Podeszliśmy do reszty.
-Pilnujcie ją, zaraz wracam.- Powiedziałem i poszedłem do stoiska z watą cukrową. Kupiłem siedem największych i wróciłem do reszty. Podałem im waty, z czego się ucieszyli i powoli się nimi zajadaliśmy. Gdy zjedliśmy padło pytanie.
-Na co teraz idziemy?.- Spytał Liam.
-Um...a na co chcecie?.- Zapytałem ich.
-Może na koło młyńskie?.- Podała propozycje Natka.
-Nieee....to strasznie wolne i nudne..- Jęknął Louis, a reszta oprócz Tessy i Natalie go poparli w tym ja.
-Przynajmniej, nie takie pojebane, jak ta jebana kolejka.- Powiedziała Tessa.
-Tessa, nie przeklinaj.- Upomniałem ją.
-To jest przeklinanie? No przestań...
-Tak jest i nie mów tak więcej.- Odpowiedziałem.
-Wieecie? Już wiem, chodźmy na Apollo! Będzie super!.- Powiedziałem i popatrzyłem na nich.
-Tak! Chodźmy po bilety!.- Przytaknął Zayn.
-Ok, ale teraz ja siedzę z Tessą, Harry.- Oznajmiła Natalie.
-No spoko, jak chcecie.- Powiedziałem i udaliśmy się do kasy, aby kupić żetony. Gdy je już kupiliśmy to stanęliśmy w kolejce, aby na to wejść.
-My zwymiotujemy, dopiero co zjedliśmy watę..- Powiedziała Tes do Natki i zaczęły lekko chichotać.
-Miejmy nadzieje, że tak nie będzie..- Odpowiedziała jej Natka z uśmiechem i popatrzyła na Louisa, który rozmawiał z Zayn'em. Ja stałem obok Niall'a i Liam'a. W końcu po parunastu minutach nas wpuścili. Usiedliśmy w samochodzikach. Ja z Louisem, Natka z Tessą, Liam z Niall'em, a Zayn sam. Czekaliśmy, aż włączą karuzelę, co stało się po paru minutach.
_________________________________________________________________________________


Cześć! Jakby co to jeszcze raz przepraszamy, że tak późno dodałyśmy ten rozdział. Jest on dłuższy, tak na pocieszenie.
Wiecie? Jesteśmy cholernie szczęśliwe i dumne z was, że pobiliście tymczasowy rekord w komentarzach! Z 13-stu dobiliście do 19-nastu! Wow! Na prawdę nie spodziewałyśmy się tego! Kochamy was i liczymy na to, że ten rekord też pobijecie :D.


To ta karuzela Apollo, jakby ktoś nie wiedział.


https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=XMRG_4el7dc
link do filmiku z przykładową jazdą na Rollercoaster. Możecie sobie wyobrazić, że na takim byli chłopaki z Tessą i Natką :)