środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 31

 *Oczami Tessy*

Weszłam do sypialni i zobaczyłam Harry'ego, który leżał rozwalony na prawie całej powierzchni łóżka. Leżał na brzuchu i jego poza była bardzo zabawna. Przebrałam się szybko w piżamę i położyłam obok niego. Przytulił mnie od razu.
-Tessa?.- Wymruczał.
-C..co?..- Spytałam cichym i lekko przestraszonym głosem.
-Kochaj się ze mną...- Ponownie mruknął i pocałował mnie w policzek.
-Co?! Harry! Jesteś pijany!.- Pisnęłam gdy złapał mnie za pupę.
-Harry przestań!.- Zdjęłam jego ręce. Ona popatrzyła na mnie sennie i znów kładąc się na łóżku, ponownie zasnął. Odetchnęłam z ulgą i sama poszłam spać.

                                                           *Ranek*

Obudziłam się wcześnie. Harry jeszcze spał, więc wstałam i przebrałam się i zeszłam na dół. W salonie zobaczyłam Lou i Nati. Jedli śniadanie. Usiadłam obok nich.
-Hej...wyspaliście się?.- Zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Tak, nawet, a jak u ciebie? Harry niczego nie próbował?.- Spytał Louis.
-Chciał jak on to ujął ''kochać się ze mną'' i złapał mnie za tyłek, ale jak go odtrąciłam to odwrócił się do mnie tyłem i poszedł spać dalej.- Oznajmiłam lekko wkurzona.
-Mówiłem..- Powiedział triumfalnie.
-Taa...- Po chwili usłyszeliśmy jęki i głośne stawianie kroków na schodach. To Harry. Ubrany był w dresy i nie miał na sobie koszulki, trzymał się usilnie za głowę i jęczał w niebo głosy.
-Co jest Hazz?.- Zapytał Louis cicho śmiejąc się pod nosem.
-Nie krzycz...boli mnie głowa..- Jęknął.
-Nie krzyczę, normalnie spytałem..- Odpowiedział.
-Taa jasne, strasznie krzyczysz...- Powiedział wkurzony.
-Ha ha..akurat. Masz po prostu kaca i tyle..- Zaczął się śmiać.
-Harry, wszystko w porządku?.- Zapytałam lekko zmartwiona, gdy usiadł na fotelu.
-Nie, łeb mnie nawala...- Jęknął głośno.
-Chcesz jakieś tabletki, albo coś?.- Ponownie zadałam mu opiekuńcze pytanie.
-Tak tylko błagam nie krzyczcie...
-Ej my nie krzyczymy...- Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni poszukać tabletek na ból głowy. Przeszukałam wszystkie szafki i w końcu znalazłam. Wzięłam opakowanie i szklankę wody i zaniosłam to do salonu i podałam Harremu.
-Proszę..- Powiedziałam cicho i usiadłam z powrotem na moim miejscu. Harry wziął dwie tabletki i popił to wodą. Usiadł bliżej mnie, wziął na kolana i przytulił mocno do swojego nagiego torsu.
-Harry? Wiesz co mi powiedziałeś wczoraj wieczorem?..- Spytałam ciekawa jego odpowiedzi.
Tessa, nie pamiętam nic, kompletnie nic...- Mruknął w odpowiedzi i wtulił głowę w moje rozpuszczone włosy.
-Powiedziałeś, cytuję: ''Kochaj się ze mną..''...- Spojrzałam na niego.
-Przepraszam Tes, byłem pijany...- Spojrzał na mnie przepraszająco.
-Wiem...- Odpowiedziałam oschle.
-Nie złość się na mnie..- Poprosił i zrobił takie słodkie oczka.
-Nie złoszczę się...ale...to było głupie, bo złapałeś mnie za pupę...- Spojrzałam na Natkę i Louisa.
-Boże na prawdę przepraszam, kochanie.- Powiedział i cmoknął mnie w policzek. Nie odpowiedziałam mu już. Nagle z kanapy wstała Nati.
-Wiecie my już, będziemy iść, mamy jeszcze parę spraw do załatwienia. Kiedy indziej przyjdziemy.- Powiedziała. Pociągnęła Louisa za rękę i wyszli z willi.
-Dlaczego poszli tak wcześnie?.- Zapytał Harry.
-Oni byli tu całą noc..nie wiem...
-Emm...aha.- Powiedział i położył się na kanapie, a że ja siedziałam na nim, to też byłam zmuszona, się położyć. Leżałam na jego brzuchu i miałam uniesioną głowę, żeby móc patrzeć w jego cudne oczy.
-Kocham cie Tessa. Tak bardzo.- Pocałował mnie w usta.
-Ja też cie kocham.- Odpowiedziałam gdy skończył mnie całować. Uśmiechnął się ukazując dołeczki i przytulił mnie mocno do siebie, całując w czubek głowy.
-Nadal boli cie głowa.- Zapytałam go.
-Tak, ale da się przeżyć..- Powiedział. Nie chcący uderzyłam go lekko w rękę, a on syknął z bólu.
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego się pokaleczyłeś? Wytłumacz mi..- Poprosiłam delikatnym głosem.
-No bo ja...ja myślałem, że ty mnie nienawidzisz, że mnie nie kochasz po tym co zrobiłem....ja na prawdę nie chciałem zrobić ci niczego złego.....chciałem tylko abyś poczuła się dobrze...nic więcej. Przepraszam za to.- Spuścił wzrok. Nie chciał na mnie patrzeć, pewnie bał się mojej reakcji.
-Tak, ale ja nie chciałam poczuć się dobrze...nie chciałam ci też robić przykrości i nic nie mówiłam...- Powiedziałam cicho.
-Tessa przecież dobrze wiesz, że bym się nie obraził. Nie o taką sprawę!  Ja myślałem, że jesteś gotowa i dlatego nie protestujesz. Kocie przepraszam, ale powiedz mi kiedy będziesz gotowa. Dobrze?.- Zapytał, a ja kiwnęłam głową.
-Ale...mówiłam ci przecież, że nie jestem gotowa...i to głupio mówić kiedy będę, a kiedy nie...- Mówiąc to trochę się zmieszałam.
-Kocie, a ja ci mówiłem, abyś się nie wstydziła..okey? Przy mnie nie ma czego się wstydzić.- Powiedział i spojrzał na mnie.
-No jak to nie mam? Mam..ja zawsze mam. Dlaczego nie mam się czego wstydzić przy tobie?.- Ponownie zadawałam mu pytania.
-Bo ja jestem twoim chłopakiem i już widziałem ci nago. Na prawdę kochanie przy mnie, nie musisz się niczego wstydzić..- Uśmiechnął się do mnie.
-No, ale ja i tak będę się wstydzić...To na prawdę głupie uczucie, leżeć tak nago, przed kimś innym, nie miałeś tak nigdy, prawda?
-Miałem, wiele razy...ale to w dalekiej przeszłości i to wcale nie jest głupie, to całkiem fajne uczucie..- Poruszył zabawnie brwiami.- I słonko mówię ci, nie ma się czego wstydzić, to normalne..
-C..co? Fajne uczucie, leżeć tak sobie przed kimś nago? I co jest normalne?.- Zapytałam zdziwiona.
-Cokolwiek, powiem i tak nie zrozumiesz. I normalne jest to, że jesteś moją dziewczyną i że i tak będę, wiele razy widział cie nago. Zresztą ty mnie też.- Zaśmiał się lekko i cmoknął mnie w usta.
-A skąd jesteś tego taki pewny? Może nie będziemy tego robić? Może nie będziemy się widzieć nago?
-No weźźź...nie będziesz z tym zwlekać wiekami! Ja cie nie zmuszam, ani nic...ale no...zresztą nie ważne. Koniec tematu..- Powiedział i biorąc mnie na ręce zaczął iść w stronę kuchni. Posadził mnie na blacie i podszedł do lodówki, wyjmując z niej mleko, a z szafki płatki czekoladowe. Zalał dwie miseczki mlekiem, dodał płatków i podał mi jedną z nich i kazał zjeść.
-Dlaczego tak nagle skończyłeś temat? Nie chcesz o tym rozmawiać?
-Bo jesteś uparta i wiem, że postawisz na swoim, a ja jeszcze palnąłbym coś głupiego, potem bym tego żałował, a ty byś się obraziła. Nie dzięki, nie chce przez to kolejny raz przechodzić.- Odpowiedział mi poważnie. Ja popatrzyłam na miseczkę w moich rękach i wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść. Muszę to jeść. Obiecałam mu w końcu...muszę dotrzymywać słowa...ale ja tego nie chce. Nie lubię jeść. Robię to tylko dla niego. Na chwile postawiłam miseczkę na blacie, po czym zeszłam z niego i z powrotem wzięłam ją w ręce.
-Wow ty jesteś głodna? Nie spodziewałem się takich zmian, ale jestem na prawdę bardzo szczęśliwy.- Powiedział uradowany.
-Nie, ja wcale nie jestem głodna...po prostu robię to dla ciebie...obiecałam..- Oznajmiłam cicho.- Muszę zapytać Natalie jak im się spało, bo zapomniałam...
-To się ciesze, że chociaż posłuchałaś.- Odpowiedział.- I właśnie, dlaczego oni tu spali? Co?.
-Ale obiadu nie jem..- Postanowiłam.- I no...nieważne już...
-Zjesz obiad, nie masz innego wyjścia i powiedz dlaczego oni tu dzisiaj spali.- Rozkazał łagodnym głosem.
-Nie, mówię, że już nie ważne noo...
-Tessa!.- Popatrzył na mnie surowym wzrokiem, a ja w końcu pękłam.
-No, bo...ja się bałam, że mi coś zrobisz, bo byłeś pijany i oni zostali...tak w razie jakbyś chciał mi coś zrobić...- Powiedziałam cicho i unikałam jego wzroku.
-O Boże, przepraszam Tes, że tak pomyślałaś.- Podszedł do mnie i przytulił.
-Nie szkodzi...- Oznajmiłam.
-Nigdy, nie zrobię ci krzywdy..- Wyszeptał mi do ucha.
-Nie byłabym tego taka pewna..- Oderwałam go od siebie.- Wczoraj chciałeś się przespać z Louisem. Zacząłeś go przytulać i całować, myśląc, że to ja...- Nie odpowiedział mi tylko wybuchł śmiechem. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-No co? Taka prawda..
-Serio? O Boże jestem pojebany hahahah.- Zaczął się śmiać jeszcze bardziej o ile to jest możliwe.
-No serio, serio...i tak jesteś pojebany i to bardzo..- Lekko się zaśmiałam.
-Ej, czuję się urażony..- Zrobił smutną minkę.
-Sam tak powiedziałeś, ja to tylko potwierdziłam. To nic złego...- Spojrzałam na niego i poprawiłam swoje włosy, zakładając jeden kosmyk za ucho.
-No dobra, a teraz jedz już.- Powiedział i zajął się swoją porcją. Ja również zaczęłam jeść. Popatrzył na mnie dziwnie, może dlatego, że jadłam bardzo powoli i w ogóle... ale nadal nic nie mówił. Gdy skończyłam odłożyłam miseczkę do zlewu i podeszłam do niego.
-Harry? Co będziemy robić? Nudzi mi się trochę..- Powiedziałam i spojrzałam na niego.
-Um..nie wiem, a co byś chciała robić?.- Zapytał patrząc na mnie.
-Nie wiem...nie mam pomysłu..
-Hymmm....a lubisz wesołe miasteczka? Moglibyśmy tam iść, jak chcesz.- Powiedział i lekko zawstydzony spojrzał na mnie.
-Wesołe miasteczko? No nawet lubię, ale ostrzegam, mam lęk wysokości..- Uśmiechnęłam się lekko, ale sztucznie.
-Super, ale przy mnie nie musisz się niczego bać kochanie i jak chcesz możemy zabrać chłopaków i Natalie.- Oznajmił, a ja przystałam na ten pomysł.
-Tak możemy, ale i tak boję się wysokości i myślę, że z nimi byłoby zabawniej i weselej..
-Czyli mam rozumieć, że ze mną jest jak na pogrzebie?.- Spytał unosząc jedną brew.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo powiedziałaś, że z nimi jest wesoło, czyli mam rozumieć, że ze mną nie...
-No, nie zawsze...Mi chodziło o to, że jak jest więcej osób to jest weselej...A nie, że z tobą jest jak na pogrzebie...- Wytłumaczyłam mu.
-Spoko...dobra idę do nich zadzwonić, poczekaj tutaj.- Powiedział i wyszedł z kuchni.
-Ale muszę się przebrać, bo tak tam nie pójdę...- Poszłam za nim, a później na górę do jego sypialni, aby się przebrać. Weszłam do pokoju, otworzyłam szafę i wyciągnęłam żółte rurki, czarny podkoszulek z motywem kotka, converse błękitnego koloru i czapkę beanie. Weszłam do łazienki i przebrałam się w to. Umyłam jeszcze zęby i zeszłam na dół do Harry'ego, który latał po salonie w samych bokserkach.
-Harry, weź się ubierz, chyba tak nie pójdziesz prawda?
-Nie mogę znaleźć moich spodni, ostatnio zostawiłem je w łazience.- Powiedział.
-Te czarne jeansy?
-Tak, widziałaś je?
-Są w sypialni na krześle.- Odpowiedziałam, a ten uśmiechnął się, cmoknął mnie w policzek i pobiegł do góry. Usiadłam na fotelu, czekając na niego. Przez kilka minut siedziałam bezczynnie, ale po chwili usłyszałam kroki zbliżające się do mnie. Wstałam i popatrzyłam na niego jak wchodził do salonu.
-Gotowa?.- Zapytał.
-No chyba tak...
-Idziemy?
-Tak..- Odpowiedziałam cicho, a on podszedł do mnie, złapał za rękę i wyszliśmy z jego ogromnej willi. Trochę dziwnie się czułam, gdy przy nim stałam. Jest ode mnie wyższy o głowę. Moim wzrostem sięgam mu do początku szyi. W dodatku, jak łapie mnie za rękę, to moje dłonie przy jego są takie malutkie. Zobaczyłam, że przyjechali po nas chłopaki z Natką. Czekali w aucie. Podeszliśmy do niego i weszliśmy do środka. Samochód był pięcioosobowy, więc było trochę ciasno. Za kierownicą siedział Liam, na miejscu pasażera, obok niego siedział Zayn, a na tyłach ja siedząca na kolanach Harry'ego, Nati siedząca na kolanach Louisa i Niall zajadający się jakimiś żelkami. Wtuliłam się w Harry'ego i przymknęłam lekko oczy, było mi bardzo wygodnie.
-Kotku, jesteś śpiąca?.- Zapytał Harry z troską.
-Nie, po prostu tak jest mi teraz wygodnie...- Mruknęłam cicho. Nic już nie powiedział tylko bardziej wtulił mnie w swoje ciało. Jest mi tu tak dobrze, że mogłabym nigdzie nie wychodzić, tylko siedzieć tak cały czas na jego kolanach.
-Ej, Tessa, ładnie wyglądasz..- Pochwalił mnie Zayn, odwracając głowę w naszą stronę i patrząc na mnie.
-No właśnie miałem to mówić..- Tym razem odezwał się Niall.
-Um...dzięki?.- Odrzekłam niepewnie i popatrzyłam na Harry'ego. Był już wkurwiony.
-Zamknąć się! Ona jest moja!.- Powiedział  Harry z podniesionym głosem.
-Harry, uspokój się.- Mruknęłam mu do ucha, a on się rozluźnił.
-Jak ''twoja''? Nawet ze sobą nie chodzicie..- Wtrącił się Liam. Postanowiłam zainterweniować.
-Ej, nie prawda...my już jesteśmy razem..- Powiedziałam, a auto jakby automatycznie się zatrzymało i wszyscy oprócz Nati i Louisa, na nas spojrzeli ze zdziwieniem.
-No co się tak patrzycie? Jesteśmy razem, jesteśmy parą, czy to takie dziwne?.- Zapytał Harry.
-No trochę jest..- Oznajmił Zayn.
-Bo? Jakoś Louis jest z Natalie i nie było to dla was dziwne, to dlaczego mój związek z Harrym jest dla was taki nierealny?.- Spytałam się ich. Spojrzałam na Harry'ego, a on na mnie. Nie rozumiem o co chodzi. Natalie i Louis im nie przeszkadzają....to dlaczego ja i Harry tak?
-No, bo po prostu, my....no bo ty nam się podobasz i myśleliśmy, że nigdy nie będziesz z Harrym, ale teraz to już nie ważne...- Powiedział Zayn, a Liam i Niall go poparli. Spojrzałam na nich zabójczym i dziwnym wzrokiem oraz z uniesioną jedną brwią.
-No coooo?.- Zapytał Niall.
Nie, nic..- Rzuciłam obojętnie.- Możemy już jechać? Jakbyście nie zauważyli, to stoimy w miejscu na środku drogi...
-Taa jasne..- Odpowiedzieli i ku mojej uldze ruszyliśmy dalej. Harry obejmował mnie dwoma rękami. Jedna z nich pocierała delikatnie moje plecy, a drugą miał splecioną z moją. Po jakichś 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z samochodu. Harry od razu złapał mnie za rękę i weszliśmy na teren wesołego miasteczka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ogromna kolejka górska. Lekko się przestraszyłam. Było słychać z niej, jakieś piski ludzi, którzy właśnie z niej korzystali. Później zobaczyłam wielkie koło młyńskie. Było ono tej samej wielkości co nasze London Eye.
-O! O! Ja chce na kolejkę!!.- Krzyknął ucieszony jak małe dziecko Niall, równocześnie podskakując w miejscu. Reszta natychmiastowo poparła jego pomysł. Ja tylko milczałam, wpatrując się w to coś. Nie ma mowy. Nie wsiądę tam.
-Tessa, chodź, będziesz ze mną. Będzie fajnie, nie bój się.- Powiedział Harry i złapał mnie za rękę w uspokajającym geście.
-Nie Harry, ja...ja tam nie pójdę. Cholernie boje się wysokości...- Próbowałam go przekonać, abyśmy tam nie szli. Jednak większość, czyli wszyscy oprócz mnie chcieli tam iść. Byli strasznie uparci.
-Tessa, przekonaj lęk i chodź z nami. Mówię ci będzie ekstra!.- Zaśmiała się Natalie i wszyscy na raz pociągnęli mnie za rękę w stronę kolejki. Była gigantyczna z wieloma zakrętami, wysoka na kilkadziesiąt metrów i w ogóle. Sam widok był przerażający.
-Nie, nie proszę...Ja nie chce...nie wejdę tam..nie.- Prosiłam, błagałam, ale na nic się to zdało.
-Chodź Tes, nie bój się, przecież będziesz ze mną.- Bardzo się opierałam, więc Harry wziął mnie na ręce i zatkał ręką usta, abym nie zaczęła krzyczeć. Doszliśmy do wejścia na kolejkę, kupiliśmy bilety i po chwili wpuścili nas za bramkę zabezpieczającą wejście. Oderwałam dłoń Harry'ego z moich ust.
-Harry, a co jeśli zemdleję? Ja nie chcę...nie chcę!.- Bałam się. Cholernie się bałam. Tego uczucia nie da się opisać. Zaczęło mnie ściskać w żołądku i doskonale wiedziałam, że to przez strach.
-Kochanie, nie bój się, nic ci się nie stanie.- Pocałował mnie namiętnie w usta. Weszliśmy wszyscy na kolejkę. Były dwuosobowe miejsca. Na samym początku usiedli Liam i Zayn, w drugim rzędzie Louis i Natalie w trzeciem, ja i Harry, a Niall usiadł z jakąś ładną dziewczyną. Instruktor zapiął wszystkim pasy i takie matalowe coś co zakłada się przez głowę. Takie rurki. Gdy wszystko było gotowe, odszedł od nas. Splotłam palce z palcami Harry'ego i normalnie umierałam ze strachu, chociaż jeszcze nie ruszyliśmy.
-Ej skarbie, poluzuj uścisk bo mi palce odpadną..- Powiedział Harry i się zaśmiał. Jak on może się w takiej chwili śmiać?
-Nie, nie puszczę cie. Boję się Harry!.- Krzyknęłam, a wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli. Nie mam zamiaru go puszczać do końca.
-Kotku, nie bój się , przecież jesteś ze mną i nic ci się nie stanie, ale błagam rozluźnij swój uścisk, już mi krew nie dochodzi.- Oznajmił i cmoknął mnie w usta. Poluźniłam lekko uścisk, ale minimalnie. Usłyszeliśmy dzwonek i zaraz po nim zaczęliśmy jechać powoli w tył, by po chwili zatrzymać się i z niesamowitą prędkością ruszyć do przodu. Boże... Wjechaliśmy na sam szczyt, kilkudziesięcio metrowy. Zatrzymaliśmy się na szczycie i  nagle z niewyobrażalną prędkością runęliśmy w dół. Wszyscy zaczęli radośnie i w śmiechu krzyczeć i popiskiwać, a ja tu umierałam trzymając się ręki Harry'ego. Zaczęłam krzyczeć i piszczeć ze strachu. Strasznie, cholernie się bałam. Kolejka zjechała z ogromną prędkością w dół, a zaraz jechaliśmy pod górę. Zamknęłam oczy i zakryłam je sobie jego ręką. Nie chciałam na to patrzeć. To był jakiś koszmar. Harry wziął  z powrotem swoją rękę i pogłaskał nią mój policzek.
-Tessa nie bój się, to przecież nic strasznego kochanie.- Krzyknął do mnie, a ja na niego popatrzyłam.
-Co?! S..serio?! Nic strasznego?! Daj spokój, ja tu umieram!!.- Krzyknęłam przestraszona. Harry nie mógł zrobić nic, oprócz uściśnięcia mojej ręki, bo zabezpieczenia na nas nie pozwalały na jakiekolwiek większy ruch. Kolejka zrobiła przewrót do góry nogami, potem jechaliśmy chwilę prosto i zrobiliśmy chyba ze trzy piruety. Po kilku minutach męczarni w końcu się zatrzymaliśmy.
-K..koniec?.- Zapytałam Harry'ego z nadzieją, że to na prawdę jest koniec i mogę wysiąść.
-Tak kocie koniec..- Powiedział uśmiechnięty. Po chwili przyszedł jakiś gościu i nas odpiął. Jak tylko zeszliśmy z kolejki to przylgnęłam do Harry'ego i nie chciałam go puścić. Rozpłakałam się. Strasznie trzęsły mi się nogi. Nie mogłam ustać.
-Nigdy więcej mnie na to nie zmuszaj..- Powiedziałam zapłakana.
-Oj kochanie nie płacz...proszę cie..- Poprosił i wziął mnie na ręce. Oplatałam go nogami w pasie, chowałam głowę w jego szyi i dalej płakałam. Trzymał mnie jedną ręką pod pupą, a drugą opiekuńczo pocierał moje plecy.
-Mówiłam ci, że się boję, a ty jak zwykle musiałeś postawić na swoim...- Zdenerwowałam się trochę.
-Ej to nie tylko ja chciałem, abyś na to poszła.. reszta też i nie denerwuj się już, nie lubię jak to robisz....no nie płacz już..- Odciągnął moją głowę od swojej szyi i pocałował mnie w usta. Trochę się uspokoiłam i lekko uśmiechnęłam. Po chwili doszła do nas reszta, a ja nie chciałam, aby zobaczyli mnie w takim stanie, więc znów schowałam głowę w szyję Harry'ego i mocno go ścisnęłam, przytulając się.
-Tessa, obiecałaś, że nie będziesz już płakać.- Szepnął mi do ucha. Ale przecież już nie płaczę, nie chcę tylko aby reszta mnie tak zobaczyła...
-Ej co się dzieje?.- Spytała Natka. To ona, poznałam po głosie.
-Nic, takiego..- Odpowiedział krótko Harry.
-To czemu trzymacz ją na rękach i czemu chowa głowę? Tessa o co chodzi? Co się stało?.- Dalej zadawała pytania.
-No okey...Tessa rozpłakała się zaraz po zejściu z Rollercoaster'u. Boi się i teraz nie chce mnie puścić.- Zaśmiał się lekko, za co uszczypnęłam go w kark.
-Tessa..- Mruknął m i do ucha, groźnym głosem. Powoli zeszłam z niego i popatrzyłam na resztę.
-Tessa przecież było, zajebiście! Czemu płakałaś? To jest ekstra!.- Krzyknął Louis, a reszta się z nim zgodziła.
-Nie ważne...gdzie teraz idziemy?.- Popatrzyłam na nich z zapytaniem.
-Hymm....może chodźmy do...do domu strachu!.- Wykrzyknął Zayn. No nie...Czy oni są nienormalni? Najpierw kolejka, teraz to. Co jeszcze?!
-No dobra...możemy iść..- Zgodziłam się niechętnie. I tak nie spotka mnie, już nic gorszego od tej cholernej kolejki.
-Jeeeeeea!!!.- Krzyknęli wszyscy. Pewnie myśleli, że się nie zgodzę....ehh. Podeszliśmy do gigantycznej budowli, z masą straszydeł. Kupiliśmy żetony, które oddaliśmy jakiemuś facetowi i usiedliśmy w wagonikach. Te, akurat były trzyosobowe, więc ja Harry i Niall usiedliśmy razem. Louis, Natalie i Liam też, a Zayn dołączył do jakiejś babki i faceta.

*Oczami Harry'ego*

Wsiedliśmy do wagoników. Tessa siedziała pośrodku, po prawej ja, a po lewej Niall. Cieszę się, że zgodziła się tu przyjść, choć widziałem jej nie tęgą minę. Wiem, że się bała. Ale mam nadzieje, że będzie lepiej niż na Rollercoaster.
-Harry? Gdy będę się bać, to mogę ci wbić paznokcie w skórę?.- Zapytała Tessa, biorąc moją rękę.
-Wieesz trzymać mnie możesz, ale błagam bez paznokci, no chyba, że przy seksie.- Uśmiechnąłem się, a Niall i reszta przed nami się zaśmiali. Tessa nic nie powiedziała tylko wbiła mi te swoje długie pazurska w rękę.
-Ej!.- Powiedziałem ze śmiechem, a ona tylko wyszczerzyła swoje ząbki.
-No co? Tak będzie, gdy będę się bać. Musisz się przyzwyczaić.- Popatrzyła na ślad na mojej ręce i pogładziła go lekko puszkiem palca.
-Nie rób tak, to boli!.- Złapałem ją za rękę tak, że  ie mogła mi zrobić nic tymi jej pazurkami. Po chwili usłyszałem odliczanie i powoli wjechaliśmy wagonikami do środka, przez wielkie metalowe drzwi.
-Puuuuuść..- Jęknęła i próbowała wyrwać swoją rękę z mojego uścisku.
-Jakoś wcześniej sama chciałaś, trzymać mnie za rękę, a ja to robię tylko dlatego, abyś nie wbiła  mi już tych twoich ostrych pazurków w moją biedną dłoń.- Puściłem ją i nagle przed twarz  wyskoczył nam jakiś zakrwawiony facet z piłą mechaniczną . Nieświadomie krzyknąłem, tak jak reszta, a Tessa wtuliła się we mnie z mocnym piskiem. Znów poczułem jak w moją rękę coś się wbija.
-Tessa..- Zasyczałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
-Tessa przestań, to boli...będę miał całą poharataną rękę.- Powiedziałem i odsunąłem ją od siebie. Popatrzyła na mnie ze strachem bijącym z jej oczu.
-Nie bój się, to tylko manekiny kocie..- Uspokoiła się trochę i jechaliśmy dalej.
-Manekiny? Aha...i ja muszę, bo...- Przerwała jej jakaś ciemna postać idąca w naszą stronę, spośród dymu. To coś miało zmasakrowaną twarz i siekierę w ręku. Podeszła do wagoników i zaśmiała się szatańsko. Walnęła zakrwawioną siekierą w metal szyn, po których jechały wagoniki i po chwili odwróciła się  i poszła dalej, aż zniknęła za zakrętem.
-H...Harry? C..co to było?.- Zapytała przestraszona Tes.
-Coś na pewno.- Objąłem ją ramieniem.
-Serioo?.- Zapytała ponownie tym razem zirytowana moją odpowiedzią.
-Noo..- Uśmiechnąłem się. Wjechaliśmy w jakiś tunel i nagle błysnęło jakiś światło i otwarła się jakaś trumna z której wyłonił się jakiś trup trzymający swoją głowę. Tessa głośno krzyknęła i znów się we mnie wtuliła. Po kilkunastu minutach patrzenia na jakieś straszydła, wyjechaliśmy z tego miejsca. Tessa szybko wyskoczyła z wagonu. Podszedłem do niej powoli i przytuliłem ją od tyłu, na co ona się wzdrygnęła.
-Nie bój się, to tylko ja..- Wyszeptałem jej do ucha. Zobaczyłem, że Louis też uspokaja Natkę, bo była w tym samym stanie co Tessa.
-Ja..ja mam dość strachu na dzisiaj..- Powiedziała cichutko pod nosem.
-Skarbie, wszystko będzie dobrze, jesteśmy tu dopiero od niecałej godziny...
-Dobrze...a kupisz mi watę cukrową?.- Zapytała, robiąc maślane oczka. Zaśmiałem się i przytaknąłem. To trochę dziwne, że chce słodycze, ale jak chce to proszę bardzo. Podeszliśmy do reszty.
-Pilnujcie ją, zaraz wracam.- Powiedziałem i poszedłem do stoiska z watą cukrową. Kupiłem siedem największych i wróciłem do reszty. Podałem im waty, z czego się ucieszyli i powoli się nimi zajadaliśmy. Gdy zjedliśmy padło pytanie.
-Na co teraz idziemy?.- Spytał Liam.
-Um...a na co chcecie?.- Zapytałem ich.
-Może na koło młyńskie?.- Podała propozycje Natka.
-Nieee....to strasznie wolne i nudne..- Jęknął Louis, a reszta oprócz Tessy i Natalie go poparli w tym ja.
-Przynajmniej, nie takie pojebane, jak ta jebana kolejka.- Powiedziała Tessa.
-Tessa, nie przeklinaj.- Upomniałem ją.
-To jest przeklinanie? No przestań...
-Tak jest i nie mów tak więcej.- Odpowiedziałem.
-Wieecie? Już wiem, chodźmy na Apollo! Będzie super!.- Powiedziałem i popatrzyłem na nich.
-Tak! Chodźmy po bilety!.- Przytaknął Zayn.
-Ok, ale teraz ja siedzę z Tessą, Harry.- Oznajmiła Natalie.
-No spoko, jak chcecie.- Powiedziałem i udaliśmy się do kasy, aby kupić żetony. Gdy je już kupiliśmy to stanęliśmy w kolejce, aby na to wejść.
-My zwymiotujemy, dopiero co zjedliśmy watę..- Powiedziała Tes do Natki i zaczęły lekko chichotać.
-Miejmy nadzieje, że tak nie będzie..- Odpowiedziała jej Natka z uśmiechem i popatrzyła na Louisa, który rozmawiał z Zayn'em. Ja stałem obok Niall'a i Liam'a. W końcu po parunastu minutach nas wpuścili. Usiedliśmy w samochodzikach. Ja z Louisem, Natka z Tessą, Liam z Niall'em, a Zayn sam. Czekaliśmy, aż włączą karuzelę, co stało się po paru minutach.
_________________________________________________________________________________


Cześć! Jakby co to jeszcze raz przepraszamy, że tak późno dodałyśmy ten rozdział. Jest on dłuższy, tak na pocieszenie.
Wiecie? Jesteśmy cholernie szczęśliwe i dumne z was, że pobiliście tymczasowy rekord w komentarzach! Z 13-stu dobiliście do 19-nastu! Wow! Na prawdę nie spodziewałyśmy się tego! Kochamy was i liczymy na to, że ten rekord też pobijecie :D.


To ta karuzela Apollo, jakby ktoś nie wiedział.


https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=XMRG_4el7dc
link do filmiku z przykładową jazdą na Rollercoaster. Możecie sobie wyobrazić, że na takim byli chłopaki z Tessą i Natką :)


18 komentarzy:

  1. Rozumiem tesse tez sie boje troche tych kolejek sa straszne

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial ja tez chce do wesolego miasteczka

    OdpowiedzUsuń
  3. Perfekcyjny gxybdrjnxwry!!!!! <33
    Omg ja tak bardzo kocham rollercostery też chce na nie pojechać może się do nich dołączę hahaha nie no nie ważne ;D
    WENY !!! CZEKAM NA NEXT <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Ale Tessa zachowuje sie jak dziecko...tylko czasami ale to mona opinia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny po prostu zajebisty :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super nudny C: Kiedy koniec tego opowiadania ? Dzieje sie to samo ... to nudne . Ominelam pol rozdzialu bo wydawalo mi sie nudne... wymyslce cos nowego! POZDRO :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Superowy rozdział!!! :D Kocham to opowiadanie! <333
    Ale może niech Tess nie płacze co chwila, bo ja też często płaczę, ale bez przesady! ;)
    http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. omomo *0* już nie moge sie doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Omnomnoom *~* next!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham kocham kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepsze ff jakie w zyciu czytalam! Kc najmocniej i zycze weny! <3 ;******

    OdpowiedzUsuń
  12. Baardzo fajny ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie, wciągające, ciekawe, miło się czyta, WENY !! :)

    OdpowiedzUsuń