czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 36

*Oczami Harry'ego*

**Płaci pan 565 funtów.- Powiedziała kasjerka, a Tessa zrobiła wielkie oczy. Wyciągnąłem portfel i już go otwierałem, aby zapłacić, ale ręka Tessy mnie zatrzymała.**

-Tessa co ty robisz, przestań.- Wyrwałem swoją rękę i wyjąłem 600 funtów z portfela, które dałem kasjerce, a ona oddała mi resztę i spakowała kupione rzeczy.
-Chodźmy..- Poprosiłem, biorąc torby do jednej ręki, a drugą łapiąc dłoń Tes. Wyszliśmy ze sklepu.
-Harry, dlaczego to kupiłeś? To kosztowało strasznie dużo..- Spytała cicho.
-Bo mi się to podobało, a gdy mi się coś podoba, to nie zastanawiam się nawet, tylko biorę. Mam zbyt dużo kasy, aby przejmować się takimi głupotami.- Odpowiedziałem z uśmiechem.
-Harry...- Westchnęła cicho.
-No ale co Tessa? Nie podobają ci się te ubrania?.- Spytałem zatrzymując się.
-Nie, są ładne..ale..wydajesz na mnie zbyt dużo pieniędzy...
-Na ciebie mogę wydać nawet wszystko co mam w sejfie.- Uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w usta.
-No dobra, bez przesady...która jest godzina?.- Spytała, a ja wyciągnąłem komórkę z kieszeni spodni podświetlając ekran.
-Po 16-nastej, a co? Chodźmy do kawiarni, napiłbym się czegoś.- Oznajmiłem i splotłem nasze palce.
-Już trochę późno...i jak chcesz to możemy iść..
-Jesteś zmęczona?.- Zapytałem zmartwiony.
-Nie, po prostu potrzebuję kawy..- Powiedziała z lekkim uśmiechem.
-No to chodźmy..- Szliśmy wolnym krokiem w stronę kawiarni.
-Tym razem ja płacę..- Oznajmiła mi stanowczym głosem.
-Nie! Nie będziesz za mnie płacić..
-Będę, Harry, pozwól tylko to mi za ciebie zrobić. Ja na prawdę dziwnie się z tym czuję...- Odrzekła lekko łamiącym się głosem.
-Ale dlaczego Tessa? Z czym ci dziwnie? Bo nie rozumiem..- Spytałem zdezorientowany. To ja się będę czuć głupio, gdy dziewczyna będzie za mnie płacić. Jestem facetem do cholery. A poza tym wydałem już 1500 funtów i została mi identyczna ilość, muszę jeszcze wstąpić do jubilera, chcę jej kupić coś ładnego.
-Dziwnie się czuję z tym, że za mnie płacisz...-Odpowiedziała.
-A ja się będę, czuł jak jakiś debil, gdy ty będziesz płacić za mnie.- Powiedziałem z dziwnym głosem.
-Trudno i tak ja zapłacę..- Postanowiła i pocałowała mnie lekko w lewy policzek. Zaśmiałem się lekko, bo musiała stanąć na palcach, by to zrobić, bo ja przewyższam ją o głowę.
-Tes, nie, nie pozwalam ci..
-Cicho już..A teraz ty mi powiedz, dlaczego jesteś wyższy ode mnie? Hmm? Czemu mi to robisz?.- Zapytała z lekkim śmiechem.
-Haha, ja to lubię, jesteś taka słodka, jak jesteś taka niziutka. Twój wzrost dodaje ci uroku..- Doszliśmy w końcu do jakiejś kawiarni i weszliśmy tam.
-Dobijasz mnie, wiesz?.- Oznajmiła z grymasem na twarzy.
-Kocham cię wiesz?.- Zaśmiałem się. Usiedliśmy przy jakimś stoliku. Po chwili podszedł do nas kelner. Tessa zamówiła dla siebie Frappuccino.
-A ty co chcesz Harry?.- Zapytała.
-Latte poproszę..- Powiedziałem i spojrzałem zażenowany na Tessę. Strasznie dziwnie się czułem z faktem, że ona zamierza za mnie zapłacić. W ogóle...Jak ja mogłem na to pozwolić?! Kelner przytaknął i odszedł od nas.
-Czemu tak na mnie patrzysz?
-Bo to cholernie żenujące, że ty będziesz za mnie płacić...nie wiem...jak ja mogłem w ogóle ci na to pozwolić.- Odpowiedziałem i spuściłem wzrok na stolik.
-Daj już spokój i nie myśl o tym..- Odpowiedziała spokojnie.
-Ehh..niech ci będzie..- Westchnąłem i złączyłem nasze palce pod stolikiem. Tes uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Zauroczył mnie jej uśmiech. Jest śliczny. Nagle, podszedł do nas kelner i podał nam nasze zamówienia.
-Dziękujemy.- Odpowiedzieliśmy równocześnie. Facet odszedł, a my zajęliśmy się piciem naszych kaw. Po wypiciu, rozmowach i niezłym zażenowaniu przy płaceniu, wyszliśmy z kawiarni.
-Gdzie teraz kochanie?
-Nie mam bladego pojęcia. A ty gdzie byś chciał?
-A co, chciałabyś sobie jeszcze kupić?
-Sobie...Już chyba nic mi nie potrzeba.- Oznajmiła.- A ty, chcesz coś jeszcze kupić?
-Tak, pójdziemy jeszcze w jedno miejsce, a potem jeszcze do supermarketu, muszę napełnić czymś lodówkę..- Powiedziałem i łapiąc ją za rękę, poszliśmy w wybranym przeze mnie kierunku, czyli do jubilera.
-Czyli gdzie idziemy?
-Ty zostaniesz tutaj na ławce i ani waż się gdzieś iść. Ja wejdę tylko do jednego sklepu i zaraz wracam okey?
-No..no dobra..- Powiedziała i siadła na ławeczce. Zniknąłem w tłumie i niezauważony przez Tes wszedłem do złotnika. Pooglądałem trochę i zobaczyłem prześliczną srebrną bransoletkę, do której można było doczepiać różne zawieszki. Powiedziałem sprzedawcy, że chcę zawieszkę z moim imieniem, imieniem ''Tessa''  i napisem ''I Love You'' . Facet zrobił co kazałem, o dziwo miał takie zawieszki. Brawa dla niego. Ale wracając,...zapakował bransoletkę w śliczne pudełeczko i teraz czas, na zapłatę..ehh..
-Razem za wszystko, wyjdzie 920 funtów. Wyciągnąłem portfel i wyjąłem daną sumkę. Zadowolony wyszedłem  ze sklepu i wzrokiem odszukałem Tes, która siedziała w niezmienionej pozycji na ławeczce. Gdy tylko mnie zobaczyła, wstała z ławki i podeszła do mnie, w ręku trzymając moją komórkę.
-Zostawiłeś w torbie...ktoś dzwonił, ale nie zdążyłam odebrać...- Oznajmiła. Wziąłem od niej urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz. To Zayn. Kliknąłem na jego numer i zadzwoniłem do niego.

*Rozmowa*

-No co tam Zayn? Po co dzwoniłeś?
-Hej Styles, byliśmy u ciebie, ale widzę, że was nie ma...gdzie jesteście?
-Jestem z Tessą, w centrum handlowym, za niedługo będziemy, jak chcecie to nad futryną jest pilot od zamków automatycznych i możecie poczekać w domu, tylko błagam nie naróbcie mi tam harmideru, okey?
-Jasne, jasne...a za ile będziecie?
-Do godziny, lub wcześniej..
-Okey, to będziemy czekać..- Powiedział i rozłączył się.

*Koniec rozmowy*

Wróciłem z Tes, do toreb i wzięliśmy je do rąk.
-Gdzie byłeś?.- Zapytała nagle, gdy szliśmy już w stronę wyjścia z dużego budynku.
-Później ci powiem.- Weszliśmy na parking. Teraz jeszcze do jakiegoś marketu i do domu.
-Jak zwykle, nie chcesz mi nic powiedzieć..- Mruknęła pod nosem, gdy wsiadała do auta. Włożyłem torby do bagażnika i usiadłem za kierownicą.
-Kochanie, obiecuję, że dowiesz się w domu, to niespodzianka.- Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją.
-Jak chcesz.- Powiedziała cicho i zapięła pas.- Po co Zayn do ciebie dzwonił?
-Nie wiem, ale czekają na nas w domu. Teraz jedziemy do marketu.- Odpowiedziałem jej i wyjechałem z parkingu, zmieniłem biegi i wyjechaliśmy na drogę.
-I widzisz? Mówiłam, że ktoś przyjdzie...Miałam rację, jak zawsze z resztą.
-Ha ha..no śmieszne..- Mruknąłem i zjechałem do jakiegoś sklepu. Zaparkowałem auto i wyszliśmy z niego, kierując się w stronę wejścia.
-Czy coś ci nie pasuję?.- Zapytała.
-Nie, wszystko okej.- Posłałem jej uśmieszek. Weszliśmy do środka sklepu. Wziąłem koszyk i ruszyliśmy w jego głąb.
-Umm...Harry? Bo...eh trochę mi głupio o to pytać..- Ściszyła głos, dosyć mocno speszona.
-Pytaj kochanie, śmiało.
-Ale, nie będziesz się śmiał, albo coś? To trochę wstydliwe jak dla mnie...- Spuściła wzrok.
-Kotku, mów. Obiecuję, że nie będę.- Powiedziałem z uśmiechem i podniosłem jej główkę do góry i lekko pocałowałem jej usta.
-Mów śmiało, nie wstydź się.
-No..no bo zbliża mi się okres, a skończyły mi się zabezpieczenia w domu...potrzebuję jakichś podpasek, albo coś takiego.- Wyznała mocno speszona i spuściła głowę w dół z zaczerwionymi polikami. To o to chodziło? Tylko o to? Przecież to normalne u dziewczyn i ona nie powinna się wstydzić.
-I kochanie to jest powód do wstydu? Kocie przecież to normalne, nie wstydź się już i chodź zaraz coś kupimy.- Cmoknąłem ją w zaczerwieniony policzek i ruszyliśmy do tego kobiecego działu.
-Nie rozumiem...Ty...nigdy się niczego nie wstydzisz?.- Zapytała, gdy byliśmy już na miejscu.
Może niektórych rzeczy, ale nie takich. Tes to normalne, że kobieta ma miesiączkę, więc czego masz się niby wstydzić?.- Spytałem ją z dziwną miną.
-Wiesz...inaczej się rozmawia z chłopakiem, niż z dziewczyną o takich sprawach...To trochę dziwne nie sądzisz?
-Nie, a teraz bierz, co masz zabrać i idziemy dalej.- Odpowiedziałem jej.
-Żal...- Powiedziała cicho, sama do siebie i podeszła do stoiska, po czym zabrało, to co, było jej potrzebne i włożyła do koszyka.
-Mów sobie co chcesz, ale przy mnie masz się niczego nie wstydzić, już o tym rozmawialiśmy.- Pocałowałem ją i poszliśmy dalej.
-Tak, wiem...postaram się.- Odpowiedziała.- Co teraz? Co jest potrzebne tobie?
-Coś do jedzenia i na pewno jakieś słodycze, dla tych idiotów którzy zalegają w moim domu.- Powiedziałem i poszliśmy kupować, a po ok. 30 minutach byliśmy już w drodze do domu.
________________________________________________________________________________

TAK WIĘC DODAŁAM OSTATNIE JAK DLA MNIE ROZDZIAŁY, WIĘCEJ JUŻ TEGO NIE BĘDZIE ALE TO WYTŁUMACZĘ WAM W POŻEGNALNYM POŚCIE...

1 komentarz: