-Mamo, Tato ....Kocham was! Pamiętajcie zawsze będę was kochać..- Powiedziałam cicho, jakby sama do siebie. Chwilę potem zeszłam na dół, szukając Harry'ego. Dziwne.. nawet nie zwróciłam uwagi na moje bolące wcześniej żebro, teraz nie bolało. Tak szybko przeszło? Zeszłam do kuchni i ujrzałam Harry'ego.
-Cześć Kotku-Posłał mi uśmiech
-Jak się czujesz?- Podszedł do mnie i pocałował w policzek-
-Wszystko okej?- Chyba zauważył moje szklące się od łez oczy.
-Tak wszystko dobrze. Nie martw się.- Odpowiedziałam i usiadłam na krześle.
-Głodna?
-Troszkę- Powiedziałam i spojrzałam w okno.
-Okej mam nadzieje że lubisz naleśniki? Bo jak zjesz to jedziemy do lekarza, wiem już, że za bardzo nie chcesz tam jechać ale nie masz wyboru, musimy sprawdzić co z tym żebrem- Uśmiechnął się delikatnie.
-Masz szczęście bo lubię. Ale Harry no...już mnie nie boli- Próbowałam go przekonać żeby nie jechać.
-Nie sprzeciwiaj się! Musimy tam jechać... uwierz że nie zrobią ci tam nic oprócz prześwietlenia. Coś mi się nie chce wierzyć że już cie nie boli bo wczoraj to się z bólu zwijałaś.- Odpowiedział.
-Harry! Nigdzie nie pojadę! Już mnie nie boli- Wkurzyłam się na niego.
-Jedziesz bez gadania.!
-Nie!- Wybiegłam z kuchni i pobiegłam w stronę jego sypialni.
-Tessa! .. Tessa wracaj!- Był szybszy ode mnie i dlatego w połowie drogi na schodach złapał mnie mocno za biodra i przytrzymał w miejscu.
-Puść mnie kurwa słyszysz!
-Tessa wyrażaj się! Jedziemy do szpitala! Nie wymigasz się!
-Ale puść mnie! Będę się wyrażać jak chce i nie zabronisz mi tego!
-Tessa nie przeginaj! A teraz ubieraj się jedziemy do lekarza!- Odpowiedział wkurwionym głosem.
-Wal się! Nie mam ubrań pamiętasz?
-Kurwa- Powiedział pod nosem.
-Dobra weź jakieś moje dresy i koszulkę i jedziemy do ciebie po ubrania, spakujesz wszystko, przywieziemy to do mnie i szybko jedziemy do szpitala bo masz tam umówioną wizytę!
-Nie chcę twoich ubrań- Powiedziałam stanowczo
-Możesz jechać nago mnie tam nie przeszkadza, albo ubierasz moje ubrania, albo jedziesz bez... twój wybór- Powiedział z dziwnym uśmieszkiem.
-Już wole je ubrać. Nie będziesz mnie oglądał nago ty zboczeńcu- Odpowiedziałam.
-Nie jestem zboczeńcem! A teraz leć się ubrać, bo musimy jechać!
-Jesteś!- Krzyknęłam i poszłam do jego pokoju by wybrać sobie jakieś ubranie.
-Ej nie jestem czy kiedykolwie.....-Więcej nie usłyszałam bo weszłam do jego pokoju i zakluczyłam drzwi. Podeszłam do jego ogromnej garderoby i wyciągnęłam sobie pierwsze lepsze spodnie i jakąś bluzę.
*Oczami Harry'ego*
Czekałem już z 10 minut na tą podłą dziewczynę. Jak mogła mnie nazwać zboczeńcem? Przecież nic jej nie zrobiłem. W końcu zeszła do mnie, Przebrana w szare dresy i czarną bluzę, która była na nią o wieeeele za duża.
-No wreszcie Koteczku raczyłaś zejść, dłużej się nie dało?
-Dało. Po prostu mi się nie śpieszyło. I nie mów tak do mnie ... Wkurwia mnie to.
-Kotku powinno ci się śpieszyć, bo teraz jedziemy do szpitala, a dopiero po wizycie do twojego starego domu, mamy jeszcze jakieś 20 minut i musimy zdążyć!.
-Mi się nie śpieszy. I jakiego starego domu co?.
-A powinno i starego ponieważ teraz ten dom jest twoim, mówiłem ci przecież że wprowadzasz się do mnie.
-Ale na chwile! Nie na stałe! I nie jest stary! Mieszkam w nim dopiero koło roku!
-Jaką chwile?! Wprowadzasz się tu na stałe! Koniec kropka, a teraz rusz się musimy jechać!- Odpowiedziałem i pociągnąłem ją za rękę do mojego wielkiego auta.
-A ni mi się śni! Nie zostanę u ciebie!- Powiedziała wchodząc do samochodu.
-Zostaniesz!- Ruszyłem spod podjazdu. Jechałem bardzo szybko. Dojechaliśmy pod budynek szpitala. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem drzwi tej upartej dziewuchy.
-Wysiadaj mała!- Rozkazałem.
-Nie mam takiego zamiaru. Nie ruszę się stąd. Zostaje. Odpowiedziała mi i odsunęła od mnie.
-Słonko ja się z tobą nie będę męczył...Wysiadaj!
-Nie i przestań tak do mnie mówić- Odpowiedziała stanowczo.
-A jak ja do ciebie mówię? Chyba cię nie obrażam co? Wychodź w końcu bo się spóźnimy.
-A właśnie, że obrażasz. Jak się spóźnimy to trudno ja i tak nie mam zamiaru tam iść.
-Obrażam? Niby jak? Wyłaź!
-Cały czas ci to mówię. Nie masz prawa mówić do mnie 'mała' 'słonko' i takie tam...Nie wychodzę!- Skrzyżowała ręce na piersiach.
-Hej ale to chyba nie jest obraźliwe co? I chodź w końcu mamy 10 minut- Powiedziałem.
-Jest. Mogę sobie mówić, a ty i tak będziesz robił swoje. Nie. Nie mam zamiaru tam iść.
-Boże Tessa! Wkurzasz mnie już.. Nie będę stał tu jak debil i słuchał twoich zażaleń!- Podszedłem bliżej niej. Jedną rękę włożyłem jej pod kolana a drugą na plecy i podniosłem ją.
-Postaw mnie! Postaw słyszysz?- Krzyczała i próbowała się wyrwać z moich rąk.
-Cichoo- Cmoknąłem ją w policzek i uśmiechnąłem się.
-Co ty robisz? Przestań! Postaw mnie wreszcie! Nie możesz robić ze mną co ci się podoba!
-Mogę nie zabronisz mi- Postawiłem ją na ziemie przy wejściu do szpitala. Splotłem nasze palce ze sobą i zaprowadziłem pod sale w której ma mieć badania.
-A może i zabronię- Wyrwała swoją dłoń z mojej.
-Nie, nie zabronisz- Z gabinetu lekarki wyszła pielęgniarka.
-Dzień dobry.. Państwo Styles? - Zapytała.
-Tak to my- Odpowiedziałem, a Tessa dziwnie na mnie spojrzała.
-Dobrze, zapraszam panią do gabinetu na badania, zwróciła się do Tes.
*Oczami Tessy*
Weszłam do gabinetu tej lekarki. Nie pewnie usiadłam na krześle, które stało naprzeciwko jej biurka. Czy ta pizda która mnie tu wprowadziła powiedziała ''Państwo Styles?'' Zabije!
-Dobrze, co pani dolega- Zapytała spoglądając na mnie.
-No więc ... boli mnie tutaj- Pokazałam ręką na to miejsce przy żebrach. Lekarka kazała mi się położyć na kozetce. Zrobiłam to co mi kazała. Podwinęła mi mój podkoszulek i zaczęła badać. Zabolało, gdy dotknęła mnie w tym miejscu. Cicho jęknęłam.
-Proszę pani... Nie mogę tu stwierdzić jakiegoś złamania czy coś... To po prostu mocne stłuczenie, więc może pani już iść do domu. Pewnie będzie jeszcze boleć, ale to normalne. proszę na siebie uważać i zbytnio się nie przemęczać. A jakby się coś działo to przyjechać natychmiast dobrze?
-Oczywiście dziękuje. Wyszłam z jej gabinetu. Na korytarzu stał zniecierpliwiony Harry.
-I jak Kochanie wszystko w porządku?- Zapytał zmartwiony.
-Tak, jest wszystko dobrze. To tylko mocne stłuczenie. Przestań do mnie tak mówić- Powiedziałam ignorując jego spojrzenie.
-Kotek nie przestane, ciesze się że jest wszystko okej. Chodź teraz jedziemy do tego twojego domu po twoje ciuchy, a potem do moich przyjaciół.
Miałam ochotę zaprotestować, ale Harry zatkał mi moje usta swoją dłonią i kazał iść razem z nim. Zrezygnowana zrobiłam to niechętnie. Spojrzałam na niego kątem oka. Uśmiechała się.
-Kretyn...- Powiedziałam sama do siebie. Wyszliśmy ze szpitala i podeszliśmy do jego auta. Harry otworzył mi drzwi, a ja tylko przewróciłam oczami i szybko weszłam do środka. Chwile potem on też wszedł i ruszyliśmy do mojego domu.
_________________________________________________________________________________
Hejka w końcu dodałyśmy 11 rozdział (Yey) mamy nadzieje że się wam spodoba i liczymy na dużo komentarzy. Niedługo pojawi się następny .. Obiecujemy. I naprawdę dziękujemy za już ponad 1000 wejść! Jesteśmy z was dumne. xD
Bardzo ciekawy blog kochana Fajnie oppwiadasz. Czekam na kolejną notkę. :* zapraszam do mnie na : http://i-want-have-you-only-for-youserl.blogspot.com/?m=0
OdpowiedzUsuńZajebisty *o*
OdpowiedzUsuńCzekam na Next :)
Zapraszam do mnie : http://harry-styles-don-t-let-me-go.blogspot.co.uk/