czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 2

*Oczami Harry'ego*

Stałem na czatach od dobrej godziny. Moi kumple to cholerne dziady wywalili mnie na pole mówiąc, że podobno teraz mija kolej. W pewnym momencie zobaczyłem średniego wzrostu dziewczynę o blond włosach. Szybkim krokiem z chytrym uśmieszkiem podszedłem do niej i powiedziałem:
-Hej Mała...
-H...Hej- odpowiedziałam mi niepewnie
-Co tu robisz tak późno maleńka? osóbki takie jak ty nie powinny chodzić o takiej porze, po ciemnych ulicach- Zaśmiałem się z jej miny .
-Ja...j...ja...no bo...wra...wracałam z pracy, a ... a ... nie zatankowałam auta i...
-Wiesz, ..... będę tak dobry i pozwolę przenocować ci u mnie, a potem odwiozę cie do twojego domu, pasuje?
-NIE! Nigdzie z tobą nie jadę!-powiedziała ostrym tonem-
-Chciałam cie po prostu spytać w którą stronę iść na ulicę ''Big Street''?
-Kotku- Zbliżyłem się do niej tak że moja klatka piersiowa stykała się z jej-
-Nie przyjmuję odmowy i przy okazji dzięki że powiedziałaś mi gdzie mieszkasz Kochanie.
-Nie! Nigdzie z tobą nie pójdę, ani nie pojadę! Już wolę szwędać się po ulicach sama. Pa- mocno się zezłościła.
-Słonko jak ja coś powiem to tak się stanie!- Powiedziałem i przerzuciłem ją sobie przez ramie. Zaczęła krzyczeć i piszczeć, raniąc tym moje bębenki. Po chwili poczułem, że zaczyna mnie kopać, bic i szczypać. Zaczęło mnie to denerwować więc doszedłem szybko do mojego czarnego Range Rovera, wsadzając tą zawziętą dziewuchę na miejsce pasażera. Zatrzasnąłem drzwi i obszedłem samochód wskakując na miejsce kierowcy, dziewczyna zaczęła płakać, z przerażenia obawiając się że mogę jej coś zrobić.
-Słoneczko nie bój się, nic ci się nie stanie, ani nic ci nie zrobię- Zaśmiałem się-
-A tak wogule to jak masz na imię Kochanie?
-Wal sie. Nie chcę z tobą rozmawiać- Wytarła łzy rękawem od bluzki.
-Kotku nie takim tonem! będę mówić na ciebie jak mi się podoba! a teraz powiedz mi jak masz na imię?- Ta dziewucha zaczyna minie już totalnie wkurwiać!.
- Eee nie?!?
-Mała tak się bawić nie będziemy- Zatrzymałem auto pod moim domem, Wyszedłem z niego i z wielkim zamachem otworzyłem drzwi tej małej ździry.
-Wysiadaj!!!
-Ni! Wolę tu zostać!- Powiedziała przerażona moim zachowaniem.
-O nie, nie tak nie będzie- Złamałem ją w talii i wziąłem na ręce, zamknąłem samochód i szybkim krokiem podszedłem do drzwi mojego domu, otworzyłem go i rzuciłem ta sukę na kanapę w salonie.
-Puść mnię! Ja chcę do domu!- Próbowała wyrwać się z moich rąk.
-Jeśli się nie uspokoisz pogadamy sobie inaczej! Nigdzie nie idziesz zostajesz u mnie!- Zostawiłem ją w salonie a sam poszedłem do kuchnie czegoś się napić.
*Oczami Tessy*

Westchełam głośno i skuliłam się na kanapie chowając głowę w kolanach głośno płacząc.

*Oczami Harry'ego*

Wróciłem do salonu gdzie skulona leżała dziewczyna prawdopodobnie płakała ale niezbyt się tym przejąłem.
-Nie rycz!- Rzuciłem podchodząc do niej
-Wal się!.
-Mała z takimi odzywkami to do swoich przyjaciółeczek! A teraz weż mi się tu nie mazgaj tylko powiedz jak masz na imię!- Powiedziałem ostrzejszym tonem.
-Ja....Ja jestem Tessa- Odrzekła niepewnie.
-Hymm Tessa ładne imię ale i tak wolę na ciebie mówić: Kotku, Słoneczko, Kochanie to bardziej do ciebie pasuję- Uśmiechnąłem się
-A ty jak masz na imię?
-Harry- Odpowiedziałem i delikatnie obtarłem nadal spływające po jej twarzy łzy.
-Nie dotykaj mnie! Ty...ty porywaczu!
-Przestań!- Ryknąłem na nią-
-Jeszcze raz odezwiesz się do mnie w chamski sposób to uwierz mi nie będzie miło!
-Co mi zrobisz?- Odezwała się cicho.
-Nie biję kobiet, tego możesz się nie obawiać- Powiedziałem w miarę opanowanym głosem-
-Ale uważaj bo mogę zrobić inne rzeczy!
-Jakie na przykład?
-Nie będę na razie ci ich wymieniał, jak będziesz się źle zachowywać to dowiesz sie jakie będą tego konsekwencję.

*Oczami Tessy*

Milczałam nie wiedziałam czy jest sens się odzywać.

*Oczami Harry'ego*

-Hyym Tessa to twoje imię a nazwisko?- Chcę się dowiedzieć o tej dziewczynie wszystkiego będzie z nią niezła zabawa pomyślałem.
-Na nazwisko mam McBlack. A czemu tak pytasz?
-Muszę sie dowiedzieć o tobie wszystkiego trochę tu ze mną pobędziesz, bo jak narazie to nie mam zamiaru cię stąd wypuszczać- Powiedziałem to z cwaniackim uśmiechem.
-Emm ale ja musze iść jutro do pracy! Szef mnie zwolni jeśli nie przyjdę!
-O to się nie martw nie będziesz musiała tam więcej pracować.
Jestem w gangu mam w huj kasy na nic mi nie brakuje a tej dziewczyny nigdzie nie puszczę.
-Ale ja muszę. Muszę zarabiać Harry- Wypowiedziałam moje imię w zawachaniu.
-Nie nic nie musisz, od teraz ja cie będę utrzymywał, mam groźny gang w którym jestem przewodniczącym, napadliśmy już na tyle banków i sklepów że mam w cholere kasy, ale w zamian cos będę od ciebie pragnął.
-Że co? Nie! Ja chce wrócić do mojego domu! Nie zostanę tu za nic!
-Kotku chyba coś ci wcześniej mówiłem o twoim niewyparzonym języczku prawda? I tak zostajesz!- Zawsze dostaję to co chcę, a ta dziewucha tego nie zmieni, pomyślałem.
-Tak mówiłeś, ale mnie to nie obchodzi! I co ty będziesz chciał?
-Co będę chciał powiadasz... Hymm tego dowiesz się w swoim czasie Kochanie.
-Nie. Mów. Do. Mnie. Kochanie!!! I chce wiedzieć teraz!
-Licz się ze słowami słonko!- Powiedziałem już na maxa wkurzony-
-Zostajesz tutaj! Jutro pojedziemy do twojego domu po twoje rzeczy a potem poznasz moich kumpli z gangu a ... i nie dowiesz się może kiedyś ci wyjawię...
-Emm a..ale onie nic mi nie zrobią prawda?
-Nie Kotku nic ci nie zrobią ja już tego dopilnuję, no a teraz ja idę na chwilkę do łazienki a ty masz tu zostać i radze ci nie uciekać bo i  tak się stąd nie wydostaniesz!
-Dobrze- Odpowiedziała zrezygnowana.Chyba przewidziała że nie ma szans na ucieczkę.
-Zaraz wracam, siedź tu i nie szwendaj mi się po mieszkaniu- Rozkazałem.

*Oczami Tessy*

Wstałam i podeszłam do ogromnego lustra znajdującego się na przejściu do salonu. Zaczęłam się sobie przyglądać i ocierać rękawem czarny tusz z mojej twarzy.

*Oczami Harry'ego*

Wszedłem do łazienki i załatwiłem swoje sprawy. Po chwili wróciłem do salonu ale nigdzie nie widziałem Tes*
-Tessa- Zawołałem ale nikt mi nie odpowiedział-
-Słucham?- Odpowiedziała po chwili-
-Ehh mówiłem ci żebyś nigdzie nie chodziła, już myślałem że uciekłaś- Wnerwia mnie to, że się mnie nie słucha.
-Chciałam zobaczyć jak przez ciebie teraz wyglądam.
-Przeze mnie? A co ja ci takiego zrobiłem co?
-Porwałeś mnie- Syknęła
-Tylko mi się tu znów nie rozpłacz suko! Nie moja wina że nie chciałaś ze mną pojechać, ja chciałem ci tylko pomóc.
-Jak ty do mnie mówisz? Opanuj się!
-Dobrze jeśli ty przestaniesz miec do mnie jakieś chore pretensje!
-To mogłeś mnie po prostu zawieść do domu, a nie porywać!
-Nie porwałem cię
-Jasne więc mnie wypuść!
-Nie Kochanie nie wypuszczę cie, dzisiaj nocujesz u mnie- Powiedziałem.
-Nie ma mowy nie będę tu spać!
-Będziesz i koniec kropka, nie wypuszczę cię na dwór, jeszcze mi się zgubisz a ja nie mam zamiaru cie szukać!- Syknąłem do niej.
-Dobra zostanę- Odpowiedziała nadal nie przekonana.
-Cieszę się, idź się teraz umyj dam ci coś do przebrania- wziąłem ją za rękę prowadząc do mojej sypialni.
-Hej, hej, hej ale to nie znaczy że możesz mnie dotykać!
-Zamknij się i bierz to!- Dałem jej czystą koszulkę i czarne bokserki-
-A teraz leć pod prysznic- Rozkazałem.
-Że ja mam niby ubrać twoje bokserki?
-Taa a co nie pasuje ci coś?
-Emm ... dziwnie będę wyglądać
-Jak nie to zawsze możesz spać nago mnie tam pasuje- Przybrałem szatański uśmieszek
-Już wole je ubrać, dzięki
-Trudno... a teraz idź się myć- Rozkazałem jej ponownie.
-Dobra już idę- Odpowiedziała.

*Oczami Tessy*
Poszłam w kierunku łazienki i zamknęłam za sobą drzwi na klucz, dwa razy upewniając się czy na pewno są zamknięte. Weszłam pod prysznic.

*Oczami Harry'ego*

Dobry Boże co za dziewczyna, w życiu jeszcze takiej nie spotkałem: wredna, upierdliwa, nieusuchliwa, ale za to sexowna!
-Tessa ile jeszcze będziesz tam siedzieć? Jesteś tam już od pół godziny- Lekko się zezłościłem.

*Oczami Tessy*

Myłam się w spokoju myśląc że jestem wolna ale usłyszałam krzyk Harry'ego. No i chwila spokoju się skończyła bo musiałam wychodzć.

*Oczami Harry'ego*

-Tessa- Zawołałem ponownie-
-Tessa do jasnej cholery odezwij się wreszcie! ile jeszcze będziesz tam siedziec?
-Idę!- Wydarła się i otworzyła (w końcu) drzwi.
-Wreszcie, podejdź do mnie- Powiedziałem i zaśmiałem się z jej miny.
-Czego?!
-Nie tym tonem i podejdź w końcu do mnie a nie tak stoisz.
-Nie! Czego chcesz?- Zapytała ponownie.
-Powiedziałem, Podejdź. Do. Mnie!- Rozkazałem z podniesionym głosem.
Podeszła do mnie nie pewnie po jej zachowaniu wyczułem że się bała.
-No wreszcie tak trudno było to zrobić?- Zapytałem i wziąłem ją na ręce niosąc do mojego pokoju. Strasznie zaczęła się wiercić, ale trzymałem ją mocno tak, że nie miała szans się wyrwać.
-Zostaw mnie! Zostaw słyszysz?
-Zamknij się ty mała żdź...- Zatrzymałem sie w połowie zdania myśląc że moje słowa mogą ją urazić-
-Po po prostu się zamknij!
-Ale mnie puść!
-Nie- Wszedłem do mojej sypialni i delikatnie położyłem Tes na moim dwuosobowym łóżku, sam kładąc się obok niej i mocno przyciągając ją do siebie.
-Nie chcę z tobą spać i nie będę, nie ma mowy!!!
-Będziesz! Dobranoc!- Wkurzony odpowiedziałem, zamknąłem oczy i spróbowałem usnąć.



*Tes- Harry mówi tak zdrobniale do Tessy.

Hej więc mamy już drugi rozdział tak jak mówiłyśmy w poprzedniej notce pojawia się on dzisiaj. Mamy nadzieje że wam się spodoba i rozdział i taki Bad Boy Harry. Do następnego! ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz