Zauważyli mnie i chytro się uśmiechnęli. Przeraziłam się, w tym momencie błagałam aby Harry tu był. Przybliżyli się. Próbowałam uciec im jakoś, ale jeden z nich szybko podszedł do mnie i złapał za ręce. Zaczęłam się wyrywać, ale ten ''ktoś'' miał stalowy uścisk. Zaczęłam krzyczeć, lecz nie na długo bo zatkał mi usta, wsadzając do nich jakąś szmatkę i zakleił to taśmą. Nie miałam z nimi szans. Związali mi ręce i nogi, choć strasznie się wyrywałam. Spróbowałam ponownie krzyknąć, ale przez tą szmatkę i taśmę wyszedł tylko stłumiony odgłos.
-Zamknij się dziwko!- Powiedział ten drugi i przywalił mi z liścia. Rozpłakałam się bo ból na policzku był straszny. Przez łzy miałam zamazany cały obraz przed sobą. Ledwo zauważyłam jak odchodzą ode mnie i idą gdzieś w głąb domu. Poczułam jak czerwienieje mi policzek. Miałam nadzieje, że Harry w końcu przyjedzie. Modliłam się o to. Słyszałam jak coś tłucze się na górze, jakby coś spadło. Tam został mój łańcuszek od Harry'ego. Pewnie go wezmą. Z oczu znów poleciały mi łzy. Leżałam w koncie na podłodze, związana i obolała ponieważ ten koleś mnie o nią rzucił! Słysze kroki na schodach....O nie! Oni tu schodzą! Harry błagam pośpiesz się! Chciałam ich jakoś powstrzymać, ale przecież jestem za słaba....Nie mam z nimi szans. Nawet nie będę próbować, bo mnie zabiją...Mają przecież pistolety....Zeszli na dół. Zobaczyli jak płacze i podeszli do mnie. Jeden z nich podniósł mnie, a drugi przyłożył broń do głowy i powiedział.
-No suko masz wybór, ponieważ wszystko widziałaś to albo się z nami prześpisz, albo cie zabijemy...wybieraj.- Oznajmił mi groźnie, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam. I w tym momencie drzwi od domu się otworzyły. TO HARRY! Miałam ochotę się wyrwać, ale wiedziałam, że to i tak nic nie da bo są zbyt silni. Po chwili w drzwiach zobaczyłam Harry'ego. Miał bardzo zdziwioną i przestraszoną minę. Puścił zakupy i podbiegł szybko do tych typów. Na szczęście go nie zauważyli. Podszedł do mnie i tych facetów i przywalił w głowę temu co celował we mnie bronią. Koleś upadł na ziemie nieprzytomny, a ja razem z nim bo to on mnie podtrzymywał. Drugi facet od razu zainterweniował i przyłożył z pięści Harry'emu, a Harry mu oddał i zaczęli się bić. Harry wygrał i nadal jak w szale kopał tego faceta w brzuch i inne części ciała, a ja patrzyłam na to zapłakana. Gdy facet już mdlał Harry przestał, wyciągnął komórkę i zaczął gdzieś dzwonić, po chwili zakończył rozmowę. Z tego co usłyszałam dzwonił na policje. Szybko podszedł do mnie, wziął na ręce i delikatnie położył na kanapie. Rozerwał sznury i lekko zdarł taśmę i wyciągnął szmatkę z ust. Patrzył na mnie z przerażoną miną, a ja tylko z całej siły się do niego przytuliłam i mocno rozpłakałam. Lekko dotknęłam mojego czerwonego policzka. Bardzo mnie zabolał i aż zasyczałam z bólu. Oderwałam się od Harry'ego by otrzeć łzy.
-Tessa? Nic ci nie jest Skarbie? wszystko w porządku? Nic ci nie zrobili?.- Zadawał masę pytań, ale nie odpowiedziałam na nie bo byłam nadal wstrząśnięta tym co się tu wydarzyło.
-Tessa Kochanie? Boli cie coś? Powiedz proszę....Zaraz będzie tu policja...musisz złożyć zeznania co się tu stało i ja też z przyjemnością posłucham.- Popatrzył na mnie dziwnie.
-P...policzek...m..mnie boli ..najbardziej....- Odpowiedziałam cicho jąkając się.-
-Nie chce zeznawać. Nic im nie powiem...Nie..- Przetarłam spływającą łzę z mojego polika.
-Pokaż Kotku.- Delikatnie opuszkami palców dotkną mojego policzka a ja zasyczałam.
-I Kochanie musisz zeznawać, a jak nie to powiedz to mi, a ja powiem policjantom bo inaczej oni.- Wskazał na nieprzytomnych facetów.
-Nie trafią do więzienia.- Popatrzył na mnie i przytulił do siebie.
-Nie mogę...nie mogę nic mówić...oni mnie zabiją!.- Powiedziałam mocząc mu łzami podkoszulek.
-Tessa...Tes popatrz na mnie! Zrozum nikt cie nie zabije, nikt ci nie będzie już groził jestem tu z tobą..Przy mnie nic ci się nie stanie! Rozumiesz? Nic! A teraz powiedz mi jak to się stało.- Popatrzył mi w moje załzawione niebieskie oczy.
-No bo ... czekałam na ciebie na tej kanapie i ktoś wszedł do domu. Myślałam, że to ty i poszłam tam i to byli oni i chciałam uciec, ale złapali mnie i związali. Zaczęłam krzyczeć...a...a ten..- Pokazałam na jednego z nich.
-Mnie zbił w twarz.- Dotknęłam obolałego miejsca.
-Potem poszli na górę, a jak wrócili to dali mi wybór..albo się z nimi prześpię, albo mnie zabiją...i chwilę potem ....ty przyszedłeś.- Odpowiedziałam mu.
-Kochanie już nikt cie nie skrzywdzi.- Powiedział i mocno mnie przytulił, a ja znów się rozpłakałam. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś znów wchodzi do domu, przestraszyłam się i mocniej wtuliłam w tors Harry'ego.
-Ej mała nie płacz to tylko policjanci, nie bój się...
-Obiecujesz?- Popatrzyłam na niego. Przy nim naprawdę czuję się bezpieczna.
-Tak Kochanie obiecuję.- Popatrzył na mnie czułym wzrokiem, oderwał się od mojego uścisku i podszedł do policjantów. Chwilę z nimi gadał, a oni kiwnęli głowami i zaczęli przeszukiwać kieszenie tych kolesi, nic nie znaleźli, podali Harry'emu tylko jakiś wielki worek czymś wypchany, to pewnie rzeczy które chcieli ukraść. Policjanci wzięli tych złodziei i wyszli z domu. Harry podszedł do mnie, wziął mnie na ręce tak, że oplotłam go nogami w pasie i mocno przytulił.
-Oni tu wrócą...wrócą na pewno...- Mówiłam spokojniejszym głosem. Nadal się bałam.
-Kto Kochanie? Ci złodzieje nie wrócą, nic ci nie zrobią.- Powiedział mi na ucho, po chwili ktoś znów wszedł do domu. Przeraziłam się i nie puszczałam Harry'ego z mojego silnego uścisku. Okazało się, że to tylko policjant.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale jeden ze złodziei miał to przy sobie, stawiam,że to pani- Podał chłopakowi mój naszyjnik i wyszedł. Gdy zamknął za sobą drzwi zapytałam Harry'ego.
-A jeżeli ich wypuszczą? Po więzieniu, co w tedy będzie?
-Nie zadręczaj się tym ok? Zostaw tę sprawę w spokoju.- Popatrzył na mnie, zdjął mnie z rąk i odgarnął moje włosy po chwili zakładając naszyjnik który mi podarował.
-Nie ściągaj go więcej.- Powiedział i ucałował mój dalej bolący policzek.
-Ała przestań. Wiesz, że mnie to boli...
-Zaraz przestanie- Oznajmił i zaczął składać małe pocałunki na moim policzku.
-Nie przestań....proszę...- Zaprotestowałam, odpychając go lekko od siebie.
-Czemu?- Zapytał ze smutną miną. Nie odpowiedziałam tylko spuściłam wzrok, bawiąc się wisiorkiem spoczywającym na mojej szyi.
-Bo nie chcę ... Na prawdę dużo się dzisiaj wydarzyło...Nie mam już siły.- Odpowiedziałam
-Dlaczego nadal nie chcesz mojego dotyku? Nadal się mnie brzydzisz? Nie lubisz mnie? I pewnie nie czujesz się przy mnie bezpieczna...prawda?- Spuścił wzrok na podłogę, a łzy zamigotały mu w oczach.
-Nie...ja czuję się przy tobie bezpieczna, bo wiem, że jestem...jaa...Na prawdę doceniam to jak się mną opiekujesz, ale serio...traktujesz mnie jak dziecko...ja wiem jak o siebie zadbać.
-Traktuję cię tak bo jesteś dla mnie ważna.- Popatrzył na mnie z....z miłością w oczach. Spojrzałam na niego, ale gdy nasze oczy się spotkały, odwróciłam wzrok w inną stronę.
-Przepraszam.- Powiedział i poszedł do jakiegoś pomieszczenia, chyba do kuchni.
Zdziwiłam się... za co on mnie przeprasza? Za to, że na mnie popatrzył? Nie rozumiem...Poszłam za nim chcąc go zapytać czy mogę w końcu zadzwonić do Natalie. Naprawdę się o nią martwię.
-Harry?- Zapytałam nie pewnie.
-Tak Kochanie?- Spytał spoglądając na mnie. Przewróciłam oczami.
-Mogę już zadzwonić?
-Ale gdzie?- Spytał.
-No do Natalie...Już się pytałam.
-Dobrze, proszę.- Podał mi swoją komórkę, a ja ją wzięłam i wpisałam numer Nati i zadzwoniłam, po chwili odebrała, a ja słyszałam tylko urwane oddechy, i jakieś jęki i jednoznaczne odgłosy...kurwa ona chyba uprawia sex!
-Nati? Natalie słyszysz mnie? Natka!- Nikt nie odpowiadał, więc się rozłączyłam.
-Harry...bo....nikt mi nie odpowiadał...tylko jakieś jęki...
-Hahahaha serio? Nie wiedziałem, że ta twoja przyjaciółeczka jest taka szybka.- Roześmiał się.
-Przestań to nie jest śmieszne!- Zdenerwował mnie.
-Jest hahaha muszę o wszystko wypytać Louisa hahaha ale będzie ubaw hahaha.- Śmiał się.
-Pierdol się. Dla mnie to nie jest zabawne. Mieli tego nie robić.
-Z tobą zawsze.- Uśmiechnął się.
-A po za tym sama się na to zgodziła, że wylądowali w łóżku hahaha.
-Nie. A może się nie zgodziła? Może ją zmusił?
-Słuchaj Louis może i jest zaborczy, ale nigdy nie zmusza dziewczyn do robienia tego czego nie chcą, więc musiała się zgodzić.
-A mnie jakoś zmusił do jechania z tobą tutaj. I co? Kłamiesz.
-To była inna sprawa- Powiedział surowo.
-Ja i Louis nigdy nie zmuszamy dziewczyn do sexu, one same muszą to chcieć!
-To trochę dziwne.- Powiedziałam ze zdziwiona miną.
-W sensie, że co?- Spytał mnie.
-Wszystko robicie jak bracia...dziwne...
-To mój najlepszy przyjaciel, znamy się od dziecka, więc się nie dziw.- Odpowiedział spoglądając na mnie.
-Siadaj zrobiłem obiad i masz zjeść! Nie odpuszczę ci teraz!
-Ale to wygląda jak związek! I co to niby rozkaz?
-Tak Tessa to to rozkaz...od wczoraj nic nie jadłaś! Nie wmawiaj sobie, że jesteś gruba, bo tak nie jest. I kurwa ja nie jestem gejem!
-Ja nie lubię jeść. I skąd mam mieć pewność?...Zresztą co mnie to obchodzi..
-Tessa? Nie wkurwiaj mnie! Musisz jeść! I tak jesteś już strasznie chuda....dostaniesz anoreksji! I ja nie jestem gejem rozumiesz? Gdybym był to na twoim miejscu byłby jakiś facet z którym już dawno bym się przelizał- Powiedział groźnym, surowym głosem.
-No ale co z tego? Przecież to nic strasznego! I mnie nie obchodzi czy jesteś Homo, Hetero czy Bi...
-Jak co z tego Tessa! Czy ty siebie słyszysz? Chcesz być chora? I jestem Hetero! Lece na dziewczyny a nie na facetów!
-Nie wiem...ale mnie to nie obchodzi, rozumiesz czy nie?
-Tessa cholera jasna! Ty musisz jeść! Rozumiesz to? Musisz!- Krzyknął.
-Dobra myśl sobie co chcesz! Ja wiem swoje i koniec!
-Dobra, okej nie jedz...ale wiedz, że jak nie będziesz jadła i dostaniesz anoreksje, to możesz umrzeć! A taka śmierć jest najgorsza!- Powiedziała strasznym, mrocznym głosem.....Dobra może powinnam coś zjeść...
-Umm no dobra mogę coś zjeść...ale nie dużo...
-Ciesze się.- Powiedział i kazał mi usiąść przy stole w kuchni, a sam poszedł ubrać obiad. Przyniósł dwa talerze spaggetti posypanym serem żółtym. Pachniało cudownie, może jednak powinnam coś zjeść. Jego dania pięknie wyglądają i pewnie smakują. Harry usiadł naprzeciwko mnie.
-Smacznego- Powiedział i zabrał się za swoją porcje. Wzięłam do ręki widelec i nabrałam trochę i włożyłam do buzi. Mniamm....
-Smaczne..-Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-A i jeżeli myślisz, że ja to wszystko zjem to się mylisz. Tego jest za dużo.
-Przeżyjesz masz zjeść wszystko...talerz ma być pusty i nie odpuszczę ci tego- Powiedział patrząc na mnie, a ja tylko westchnęłam. Popatrzyłam na jego talerz, a on już prawie wszystko zjadł.
-Nie zmieści mi się tyle...mam zwymiotować? Nigdy tyle nie jadłam...
-Dobra, ale masz zjeść przynajmniej połowę z tego okey?- Spytał i wstał zabierając ze sobą swój talerz. Ja się pytam jak on to wszystko zjadł? Przecież on jest taki chudy, a tak dużo je....Jak on to robi?
-Nie obiecuję, a co jeśli nie zjem?
-To będzie kara.- Powiedział patrząc na mnie obojętnie. Nadal się dziwie jak on tyle może jeść skoro jest taki chudy i ma taką sylwetkę....no jak?
-Ale jaką karę? Powiedz...
-Coś wymyślę- Uśmiechnął się.
-A teraz jedz no już!
-Umm co masz na myśli? Zjem jak mi powiesz...
-Jeżeli nie zjesz przynajmniej połowy tego co masz na talerzu to się dowiesz...teraz jedz.- Powiedział.
-Ale masz mi powiedzieć co to za kara bo nie zjem nic..
-Mogę zrobić różne rzeczy- Powiedział patrząc na mnie.
-Czyli?- Dopytywałam się.
-Kotek jesteś zbyt ciekawska- Odpowiedział.
-Tak wiem i dlatego masz mi odpowiedzieć.
-Nie gadaj tyle tylko jedz bo ci wystygnie, a jeszcze nawet nie zaczęłaś.- Wkurzył się.
-Nie zacznę. Masz powiedzieć.
-Ok mogę cię zamknąć w pokoju bez dostępu praktycznie do niczego, mogę zacząć cię całować, co i tak wyjdzie na moją korzyść lub zlać po tyłku, albo inne rzeczy...teraz jedz!- Powiedział wkurzony.
-O nie nie, nie będziesz mnie całować, ani bić!
-Ojj wystraszyła się...biedactwo...jedz!
-Przestań nie przedrzeźniać...Nienawidzę tego.- Zakręciłam makaron na widelcu.
-Trudno..-Zaśmiał się.
-Wal się.- Wzięłam trochę makaronu do buzi i powoli zjadłam.
-Jedz zaraz wracam.- Powiedział i gdzieś poszedł.
-Gdzie idziesz?- Krzyknęłam z zapytaniem bo był już daleko ode mnie. Nie odpowiedział więc zajęłam się jedzeniem. Gdy zjadłam już połowę to byłam najedzona, ale żeby Harry nie był na mnie zły to próbowałam wepchnąć w siebie więcej. Po chwili przyszedł z powrotem. Ja wstałam od stołu z talerzem. Było na nim jeszcze trochę spaggetti, ale nie mogłam zjeść już więcej.
-No przynajmniej zjadłaś połowę- Powiedział spoglądając na mnie. Nagle zemdliło mnie strasznie.
-Ha...Harry nie dobrze mi- Oznajmiłam i zakryłam sobie usta dłonią.
-O Boże Tessa...chodź szybko..- Powiedział i złapał mnie za rękę. Szubko weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się jego chyba trzecią łazienką, ta była chyba najładniejsza z jego wszystkich. Podeszłam do toalety i zwymiotowałam. Harry przytrzymywał mi włosy i czule gładził po włosach, w celu uspokojenia mnie ale nie pomagało. Zwymiotowałam drugi raz, a potem jeszcze trzeci. Strasznie bolał mnie brzuch i gardło od tego wszystkiego. Po paru minutach poczułam się lepiej.
-Mówiłam...nie chce tak dużo jeść!
-Dobra przepraszam, ale wymiotowałaś dlatego, że długo nic nie jadłaś, a tu nagle coś wypełnia twój żołądek.- Powiedział.
-No i to wszystko przez ciebie.
-Prze ze mnie bo? Codziennie prosiłem, abyś jadła ale ty się upierałaś i nawet nie chciałaś spojrzeć na jedzenie, więc dlaczego moja wina?- Spytał wkurzony.
-Bo kazałeś mi tyle jeść!
-Dobra i tak jest to ''moja'' wina więc koniec gadania.- Powiedział wstając i pomagając też mi.
-Idź do sypialni się połóż, zaraz do ciebie przyjdę.- Dodał jeszcze.
-A gdzie jest sypialnia? Nie odnajduje się tu.
-Tyle razy tam spałaś i sama chodziłaś, a teraz zapomniałaś?- Zapytał mnie z uśmiechem.
-Idź na górę, czwarte drzwi po prawej...
-No okej...
Poszłam tak jak mi powiedział. Patrzyłam na poszczególne drzwi i weszłam do tych czwartych po prawej stronie korytarza. To sypialnia w której tyle razy spałam. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej jakieś krótkie spodenki i zgarnęłam jakąś koszulkę która leżała na krześle i przebrałam się w to po chwili kładąc się na łóżku. Do pokoju wszedł Harry niosący jakieś tabletki i szklankę wody.
-Tessa, wypij to pomoże ci.
-Nie ufam ci, nie zrobię tego.
-Boże Tessa! Czy ty myślisz że chcę cię zabić? Otruć? Dzięki!- Powiedział i zostawiając to wszystko na szafce nocnej, wyszedł trzaskając drzwiami. Zrobiło mi się strasznie głupio. Przecież nie o to mi chodziło! No bo...Jeżeli to jakaś pigułka gwałtu albo coś? No nie wiem co on sobie pomyślał. Postanowiłam zejść do niego i pogadać z nim. Leżał na kanapie oglądając TV na ogromnej plaźmie wiszącej na ścianie. Miał smutną, zawiedzioną minę. Podeszłam do niego.
-Harry? Co się stało?
-Nic.- Zbył mnie.
-No dobra ... jak sobie chcesz, ale ja i tak wiem, że coś jest na rzeczy...Nie chcesz to nie mów. Ja chciałam tylko porozmawiać, ale jak nie to nie.- Wróciłam się z powrotem na górę, ale w połowi schodów zatrzymały mnie jego dłonie na mojej talii.
-Tes..dlaczego nadal mi nie ufasz? Myślisz, że chciałbym cie otruć lub coś innego? Czemu?- Zapytał mnie z taką samą miną jaką miał wcześniej.
-Nie wiem ja po prostu nie przywiązuję się do ludzi tak szybko jak niektórzy. Nie mam czegoś takiego. Żeby zdobyć moje zaufanie musiałabym cię bardziej poznać i w ogóle.
-Więc pozwól sobie mnie poznać, porozmawiajmy dobrze?
-No dobrze...
-Chodź.- Pociągnął mnie za rękę na górę i razem ze mną wszedł do sypialni i kazał mi usiąść na łóżku. Zrobiłam jak kazał, a po chwili on uczynił to samo.
-Pytaj mnie o co chcesz.- Oznajmił.
-Tylko nie wiem o co...Może ty mi coś opowiesz?
-Pytaj o co chcesz...moja przeszłość, rodzina, gang- Ostatnie słowo wypowiedział znacznie ciszej.
-Jeśli to ma pomóc ci w zaufaniu mi to proszę mogę powiedzieć wszystko.
-To powiedz mi po co tworzycie ten cały ''gang''?
-Chodzi o władzę w mieście. obrabowywanie banków i sklepów. Stąd mam tyle kasy którą kiedyś znalazłaś, wszyscy to robimy, ale przewodniczącym w gangu jestem ja. Louis to tak jakby mój ''zastępca'', a reszta chłopaków to też moi najlepsi kumple, tylko że oni bardziej musza się mnie słuchać. Tyle..- Odpowiedział mi.
-Niby po co to robicie? To takie fajne? Bo mnie to za bardzo nie ciekawi.
-Fajne czy nie, tu chodzi o kasę i o władze w mieście. Wszyscy ludzi którzy nas zobaczą na ulicy, zaraz uciekają bo się nas boją. To jest satysfakcja z tego co robimy.- Odpowiedział.
-To jest głupie. Nikt was nie lubi, a ja pierwszy raz o was słyszę...to dziwne.
-Cóż może dziwne, może nie ja tam to lubię.
-Mhymm ... to opowiedz coś jeszcze o sobie...
-Co chcesz jeszcze wiedzieć?
-No wszystko, prawie nic o tobie nie wiem...Ty zresztą o mnie też...
-Dobra to....Moja mama mieszka w Holmes Chapel a dokładniej w Cheshire, razem z moją siostrą Gemmą, mój tata zostawił nas gdy byłem mały, mama na nowo się ożeniła, ale przez to jaki się stałem pewnie nie chce mnie znać, nie kontaktowaliśmy się przez jakieś trzy lata... tęsknie za nimi...moja przeszłość nie jest taka kolorowa, przez te wszystkie lata robiłem sobie tatuaże, każdy z nich opowiada jakąś historie. W gangu jestem już od 4 lat. Kocham chłopaków jak własnych braci. Nie wiem co ci jeszcze mam powiedzieć ale pytaj o co chcesz.- Powiedział i popatrzył na mnie.
-Mam takie jedno pytanie dotyczące gangu, chłopaków i dziewczyn. Mówiłeś że już nie jedną zgwałciliście ...i ty też sam to zrobiłeś?
-Ej nie powiedziałem nic na temat tego że kogoś zgwałciliśmy, powiedziałem tylko, że wiele razy można usłyszeć w nocy jakieś krzyki czy coś. I tak przyznaje, że w tej dzielnicy zostało zgwałconych wiele dziewczyn, ale nie przez nas, jak wcześniej mówiłem nie posunęlibyśmy się do tego, a jeśli chodzi ci o to z Zayn'em i Liam'em to sorry ale jak mi to oni wytłumaczyli to ''mieli na ciebie ochotę'' ale nie martw się już nikt nie zrobi ci krzywdy Kochanie.- Powiedział i dał mi całusa w policzek oraz uśmiechnął się słodko.
-Ale i tak nie chce ich widzieć. To n ie jest takie łatwe do zapomnienia. To zostanie na zawsze....jak blizna.
-Przepraszam Słonko nie dam cię więcej skrzywdzić, a teraz pytaj dalej.- Powiedział i złączył nasze palce razem. Nie miałam zamiaru zabierać ręki, to miłe uczucie. Popatrzyłam na nasze dłonie i dalej kontynuowałam naszą rozmowę.
-Tylko że ja nie wiem o co pytać...
-A zaufałaś mi choć trochę?.- Spytał patrząc mi w oczy.
-Może trochę...- odpowiedziałam patrząc w dół.
-Trochę to znaczy?- Spytał z lekkim uśmiechem.
-To znaczy trochę...
-Dobra to teraz ty mi coś o sobie opowiedz okey?- Zapytał.
-Umm...a co byś chciał o mnie wiedzieć?- Zapytałam spoglądając na niego nie pewnie.
-Wszystko...Ja opowiedziałem ci wszystko co chciałaś więc teraz twoja kolej. Chyba, że chcesz coś jeszcze o mnie się dowiedzieć.- Popatrzył na mnie tymi zielonymi oczami.
-Nie, tylko ja...no nie wiem od czego mam zacząć.- Podwinęłam nogi pod brodę.
-Najlepiej od początku Kochanie.- Mocniej zacisnął palce na moich.
-To jak powiesz?
-Umm...No to tak...Jestem jestem jedynaczką...moi rodzice nie żyją od kilku lat...zostałam sama z przyjaciółką.- Powoli wypowiedziałam te słowa. Popatrzył na mnie ze współczuciem.
-Mieszkam, sorry mieszkałam w moim domu od roku, wcześniej byłam w domu dziecka. Bardzo tęsknie za rodzicami. Nie mam nikogo. Żadnej bliskiej osoby tylko Natalie.- Powiedziałam mu.
-Masz mnie...- Odpowiedział cicho i spuścił wzrok.
-Ale ty przecież nie jesteś moją rodziną...więc nie mogę nic o tobie powiedzieć...
-No ale...poznaj mnie, zaufaj. Dlaczego mnie tak odrzucasz?
-Nie, źle to rozumiesz...ja cie nie odrzucam.- Schowałam głowę między kolana.
-Ale tak to okazujesz...opowiesz jeszcze coś? Zaufasz mi?.- Spytał mi zaczął kreślić małe kółeczka na wierzchu mojej dłoni.
-Nie wiem...- Na prawdę nie wiem co mam mu powiedzieć. Wszystko mi się już miesza...
-Spróbuj Kochanie chce wiedzieć o tobie wszystko.- Powiedział.
-Wszystko czyli?
-No nie wiem... całą swoją historie. Co lubisz robić, ulubiony film różne takie. Mnie też możesz wypytać.
-No to...jaki jest twój ulubiony kolor?- Zapytałam obojętnie i szybko.
-Czarny i biały..- Odpowiedział.
-Mm...okey...mój to czarny i niebieski. Teraz ty coś pytaj.- Przyglądnęłam się jego ręce która była cała w różnych tatuażach.
-Zrobiłabyś sobie tatuaż?- Spytał spoglądając w moje oczy.
-Tak, kiedyś chciałam sobie zrobić, ale coś mnie powstrzymało...No i nie zrobiłam.- Powiedziałam i poprawiłam moje włosy, odgarniając jeden kosmyk za ucho.
-Tatuaże ci nie pasują ... jesteś zbyt delikatna.- Powiedział z dziwną miną.
-Dlaczego tak myślisz?- Spojrzałam na niego.
-Po prostu. Nie jesteś dziewczyną, która lubi tatuaże i miała w nich całe ciało.- Odpowiedział nie patrząc na mnie.
-Nie chce mieć całego ciała! Myślałam o jednym małym tatuażu, a nie tyle ile ty ich masz na sobie. To znaczy...tyle ile widzę...
-Możesz sobie je zobaczyć, robię tatuaże bo lubię. Tatuaże są fajne, ale tobie nie pasują.- Powiedział i zaczął ściągać swoją koszulkę.
-Nie, załóż ją na siebie z powrotem. I ja też bym chciała zrobić sobie tatuaż...tylko nie taki aby każdy go widział.- Powiedziałam bawiąc się swoimi włosami.
-I tak zaraz idę pod prysznic, więc nie będę jej zakładał jeśli chcesz to proszę możesz je wszystkie zobaczyć.- Rzekł i wyłożył się na łóżku przede mną, podpierając głowę o ręce. Zaczęłam udawać, że mnie to nie rusza, jednak chciałam zobaczyć te jego tatuaże...Jego umięśniona figura ... Dyskretnie spoglądałam na niego, tak aby nie zauważył.
-I tak wiem, że się na mnie gapisz, nie ukrywaj tego.- Zaśmiał się.
-Nie patrzę się na ciebie. Chyba śnisz!- Zaczęłam bawić się moimi palcami które w tym momencie stały się bardzo interesujące.
-Kotek nie udawaj...widziałem.- Podniósł się, cmoknął mnie w policzek i powoli wyszedł z pokoju, a ja zostałam na łóżku z czerwonymi wypiekami. Chwila, chwila...Przecież on poszedł pod prysznic. Może zadzwonię do Natalie...A przynajmniej spróbuję. Myślę że już skończyli. Tylko gdzie jest jego telefon? Gdzie mój telefon? Zabrał mi go! Powinnam go poszukać. Wstałam i zaczęłam szukać go po jego pokoju. Niestety beż skutku, bo go tu nie było. Kurwa...a może on jest w tym jego ''prywatnym'' pokoju? Podeszłam do drzwi i wychyliłam się, aby zobaczyć czy nie ma tam przypadkiem Harry'ego. Nie ma...
Wyszłam z jego sypialni i szybko, ale po cichu zbiegłam na dół. Kurde które to drzwi? O już wiem...to te z tabliczką. Weszłam do pomieszczenia, otworzyłam ten ''sejfik'' z górą kasy i zobaczyłam tam moją komórkę. Wyciągnęłam go i zadzwoniłam do Natii.
-Halo?.- Odezwał się jej głos, ale nie odpowiedziałam bo w tym samym momencie wszedł do tego pokoju Harry.
Kurwa.....
_________________________________________________________________________________
Siemka! Wreszcie skończyłam pisać ten rozdział. Jest dosyć długi, chyba jak na razie najdłuższy ze wszystkich i mam nadzieje, że się wam spodoba. Wow wyszedł teledysk do MM on jest taki HYFWFHHFCWUEFNASJCBUWEFJNJDVBFYWRUILAJKDSMNCKWQIOUERW!!!!!!!
http://www.youtube.com/watch?list=UUbW18JZRgko_mOGm5er8Yzg&feature=player_detailpage&v=bkx9kCdaaMg
Proszę macie go tutaj xD
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Kuchnia Harry'ego |